Po dotarciu na miejsce spostrzegłem, że ktoś już był w środku. Nie zdziwiłem się, gdy po wejściu zauważyłem naszą nową kelnerkę wraz z moim bratem, który bez większych skrupułów do niej zarywał. Kobiecie nawet to nie przeszkadzało, można było powiedzieć nawet, że jej się to podobało, a momentami nawet pozytywnie odpowiadała na jego kokieterię.
Parsknąłem pod nosem i od razu udałem się do swojego gabinetu, gdzie bez większego zastanowienia odpaliłem klimatyzację i zasiadłem do pustego jeszcze biurka. Byłem zadowolony - zazwyczaj, po przyjściu do pracy, spotykał mnie niewielki stosik dokumentów, który z każdą następną chwilą zaczął wzrastać, wzrastać i wzrastać, a końca nie było widać. Teraz tak nie było, ale byłem wręcz pewny, że za chwilę takowa kupka papierów zacznie rosnąć i przybierać na sile.
Korzystając z wolnego czasu, dołączyłem do kucharzy w kuchnii. Pomogłem im się przygotować na przybycie pierwszych klientów i przy okazji omawiałem z nimi wprowadzenie bardziej letniego menu do kart. Podczas gdy gotowaliśmy i rozmawialiśmy, ja zapisywałem sobie z boku na niewielkiej karteczce dania, które będziemy wprowadzać w najbliższym czasie. Oczywiście standardowe menu restauracji zamierzałem zostawić - klasyczne obiady, śniadania. Głównie chodziło mi tu o wpowadzenie zimnych deserów i napoi, a przede wszystkim - kawy mrożonej, która była moim numerem jeden.
Czas mijał, a ja w końcu po przybyciu dostawy, zaszyłem się w swoim gabinecie i zacząłem wypełniać papiery. Pierwszy podpis, drugi, trzeci, czwarty, aż wpadłem w pewnego rodzaju trans. Przestałem myśleć o tym, co robię - ręce pracowały za mnie. Podpis za podpisem. Tak mnie to pochłonęło, że nawet nie zauważyłem, jak do środka wchodzi Odette wraz z dwoma kawami mrożonymi i zaproszeniem na obiad do jej rodziców.
Ja rozumiem, że jesteśmy już parą i w najbliższym czasie przydałoby się wpaść do jej rodziców, ale żeby tak szybko? Nie kwestionowałem jednak jej zamiarów i posłusznie się zgodziłem. Nie chciałem robić problemów, a poza tym lepiej wcześniej niż później - przynajmniej będę miał z głowy. Nie przeczę, po usłyszeniu jej planów na najbliższy weekend, trochę się zestresowałem - a jak zdążyłem się później dowiedzieć, miałem czego się obawiać.
Jej ojca.
Chociaż jakby nie patrzeć wszyscy ojcowie są przewrażliwieni na punkcie swoich córek.
Przykładem jest mój ojciec.
Mężczyzna, który z bólem serca wydał swoją pierworodną córkę za mąż i jest niesamowicie szczęśliwy, że jeszcze jego druga córa tego nie zrobiła.
Mam szczerą nadzieję, że ja taki nie będę.
- Wyjazd jutro o dziesiątej rano? - zaproponowała. - Tom może zająć się restauracją na dwa do trzech dni. Chyba to nie powinien być wielki problem.
Pokiwałem głową.
- Zajmie się, zajmie - ziewnąłem, przerzucając kolejną kartkę na stos wypełnionych już dokumentów. - Dzisiaj masz wolne, to wróć do domu i się spakuj, a później pojedziemy spod restauracji do mnie na noc, by następnego dnia pojechać do twoich rodziców na obiad, bo to jest tylko obiad, czyż nie? - Podniosłem na nią swój pytający wzrok zza okularów.
Zaśmiała się zakłopotana.
- Z noclegiem, albo dwoma.
Westchnąłem ciężko.
- Niech ci będzie, słońce. - Podniosłem się powoli z siedzenia, by podejść do dziewczyny i objąć ją w pasie. - Ale chyba będę mógł z tobą spać w jednym łóżku, nie? - Uniosłem jedną brew, zbliżając swoje usta do jej ucha, a zaraz potem delikatnie ją w je podałowałem.
Zadrżała delikatnie w moich objęciach.
- Jasne, że tak. Jak będą mieli problemy to się tym nie przejmuj. - Bez większych oporów wtuliła się w moje ciało i przymknęła oczy, delikatnie mrucząc. - To moja decyzja.
Moja dłoń odruchowo powędrowała do jej głowy i delikatnie ją po niej pogłaskała. Ustami dotknąłem jej skroni, a drugą ręką sunąłem powoli po jej plecach. Chwilę później wymsknęło się z moich ust:
- Nie jest ci gorąco?
- Jest - przytaknęła, jednak nie oderwała się ode mnie, ani nie otwożyła swoich oczu, a na jej twarzy pozostał ten sam, błogi wyraz. - Ale jest mi za miło, żebym się od ciebie odczepiła.
- Powinnaś się jechać pakować, kochanie - parsknąłem cichym śmiechem pod nosem i sam ją od siebie oderwałem. - Jak wrócisz, to od razu pojedziemy do mnie, ale teraz biegnij się ogarnąć na wyjazd - swoją wypowiedź skwitowałem klepnięciem ją w pośladki tak, że aż podskoczyła z cichym piskiem.
- Już już, panie niecierpliwy - prychnęła z uśmiechem i machając mi na pożegnanie, wyszła z gabinetu.
Po zaledwie dwóch godzinach spędzonych na wypełnianiu papierów, słuchaniu muzyki i krótkich drzemkach, do knajpy wróciła Odette, z którą już po paru minutach ją opuściłem, zostawiając klucze i pieczę nad lokalem w rękach Toma. Przełożyłem walizkę dziewczyny, ważącą z kilka ton do swojego bagażnika i bez zbędnego czekania ruszyłem spod resturacji razem z nią do mojego domu.
Droga minęła nam na niezobowiązujących rozmować, żartach, które nie miały większego sensu i słuchaniu rocka, który był moim chlebem powszednim, natomiast niespecjalnie przypadł on do gustu Odette.
Gdy dotarliśmy na miejsce, wyciągnąłem z bagażnika jej walizke i wszedłem do posiadłości, oczywiście wpuszczając kobietę przed sobą. Oczywistym jest to, że tuż przy wejściu mieliśmy przyjemność zastać moją matkę, która z fartuchem przewiązanym przez biodra wpatrywała się ze zdziwieniem w naszą dwójkę.
- Witaj... najlepsza mamo na świecie - powiedziałem, czytając nadruk z jej fartuszka. - Co na kolację.
- Zaraz w łeb dostaniesz, a nie kolację - odparła oburzona, uderzając mnie w ramię ścierką. - Czemu nie wróciłeś na noc? Gdzie byłeś? Co to za walizka? Odette się wprowadza? Jesteście razem? - zalała mnie tysiącem pytań, a ja dosłownie momentalnie w nich zatonąłem, nie potrafiąc odpowiedzieć normalnie na chociaż jedno z nich.
- Mamo, mamo, spokojnie - złapałem ją za ramiona, tym samym zbliżając się do rodzicielki. - Nie tyle pytań naraz - westchnąłem, by później zacząć z grubsza opowiadać historię z ostatnich dwóch dni, po której na twarzy pani Lancaster pojawił się szeroki uśmiech.
- Jejku! - krzyknęła z uśmiechem, obejmująć mocno Odette. - Jak ja się cieszę! Wiedziałam, ze coś z tego będzie! - powiedziała z dumą w oczach. - Witaj w rodzinie, kochana!
< Odette? C: >
+10PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz