-Podejrzewam, że nigdy w życiu nie widziałeś innego -Mruknął i pociągnął mnie w jakimś kierunku.
-To nie znaczy, że nie wiem, jak wygląda ładny penis. Penis to penis może być ładny albo nie. Taka logika- Mruknąłem. I co z tego? Nie miałem, kiedy widzieć cudzych fiutków. Najpierw byłem mocno w zakłamaniu, a potem straciłem wzrok. Nie było kiedy.
-Nie widząc żadnego innego, skąd stuprocentowa pewność, że twój jest idealny? Porównywałeś do zdjęć z internetu?- Prychnąłem.
-Ta, oczywiście. Nie oglądałeś nigdy pornosa?
-Nie musiałem- Poklepał mnie po plecach. Przechwala się. Zatrzymałem się w pół kroku. Przyznał się właśnie, że lubi fiutki. Nie wiedziałem za bardzo jak przetworzyć tę informację.
-Największy, jakiego widziałeś to?- Byłem zdecydowanie za pewny. Chwilę milczał.
-Mój
-No to nie widziałeś mojego- Burknąłem i nagle poleciałem do przodu, bo grunt zniknął mi spod nóg.
-A ty nie zobaczysz mojego.- Szarpnął za moją rękę i podtrzymał mnie w pionie. Prychnąłem.
-Raczej nie, swojego też już nie zobaczę- Daleko jeszcze? Burgera kupimy?- Odwróciłem się w kierunku, który wydawał mi się słuszny.
-Jeszcze trochę. Jak długo nie widzisz?-Pytanie zbiło mnie z tropu. Nie mówiłem o tym.
-Niech pomyślę... Diagnoza przyszła w 18 urodziny. Po pół roku musiałem mieć psa. Czyli z półtora roku- Powoli odpowiadałem na pytanie. Alkohol we krwi pozwalał mi się otworzyć.
-Czyli dlatego jesteś taki wredny- Wybuchłem śmiechem na tę odpowiedź.
-Nie pomyślałeś, że mogę po prostu być wredny? Taka osobowość?
-Większość ślepych jest miła, a u ciebie widać, że ślepota cię najbardziej denerwuje.
-Po prostu jestem wredny, ślepota mnie irytuje, ale zanim oślepłem, to nadal potrafiłem dostać w pysk za odzewkę. Po prostu jestem chujem- Mruknąłem i uniosłem nasze splecione dłonie do twarzy i podrapałem się moim palcem po nosie, czując jak palec Milo, niechcący uderza mnie o zęby.
-To może dobrze, że jesteś ślepy. Większość ludzi cię przez to nie ruszy- Wystawiłem końcówkę języka i lekko musnąłem czubek palca Milo. Odciągnął rękę.
-Chyba wolałbym dostać w zęby, jebnęliby mi, ale nadal bym wiedział, kto, co i gdzie.
-Nie użalaj się nad sobą, nic z tym nie zrobisz- Obojętność w jego głosie mnie irytowała.
-Ty chyba nie wiesz, jak to działa. Ja po prostu jestem kurwa smutny. Mam dość tego, jaki jestem i tego, że nic nie widzę. Nic więcej. Nie umiem sobie powiedzieć,, Hej, nie widzisz, ale masz inne dobroci losu" ja po prostu nie umiem. A teraz się zamknij. Chce burgera, nie psychoterapeutę- Warknąłem.
-No popatrz, od gadania z Hansem zaczynam gadać jak on, ale bez uczuć- zaśmiał się.
-Twój psychoterapeuta ma na imię Hans? Ja jebie. - Westchnąłem.
-A co masz do imienia?- Wzruszyłem ramionami. Może jak się zamknę, to dostanę burgera. Co więcej, w torbie czekał na mnie alkohol. Coś, czego nie piłem często. Ale czasem trzeba zalać uczucia! Szturchnięcie w bok odebrało mi nadzieję.
-Nie, po prostu ... Nie ważne. Jestem głodny.- Uniosłem głowę, słysząc śmiech grupy dziewczyn w okolicy. Szarpnięcie i drzwi.
-Poproszę serowego... A dla ciebie?
-Jakiś z bekonem, może bbq?- Zapytałem z nadzieją w głosie.
-Z frytkami?-Znudzony sprzedawca zadał dobre pytanie.
-Jezu tak, poproszę- Sięgnąłem po portfel i podałem Milo.
-Pedały- Usłyszałem za sobą. Zmarszczyłem brwi i dotarła do mnie sytuacja. Stoję z Milo za rękę i nie widać, że jestem ślepy. Nikt tego nie wie. Odwróciłem się do nowo słyszanego homofoba.
-Bez nas nie byłoby rowerów- Mruknąłem. Zacisnąłem lekko palce na dłoni Milo. Nie byłem pewien co dalej zrobić, nawet nie wiedziałem, gdzie ten zjeb, jest.
-Co ty powiedziałeś? Jebnąć ci? - Warknął. Gwałtowne szarpnięcie cofnęło mnie. Ręka Milo znalazła się na moim ramieniu, kiedy mnie cofnął.
-Spróbuj się tylko zamachnąć, a rozpierdolę ci szczękę na tym blacie.- Westchnąłem z tyłu.
-To już wiemy kto, w tym związku trzyma fiuta- Prychnął facet.
-Nie masz wrażenia, że to moja sprawa? To ja się zacząłem kłócić- Starałem się wyjść przed niego.
-Zamknij się.
-Bo co? Jebniesz mi? To równie dobrze on może- Prychnąłem i znów starałem się stanąć naprzeciwko nowego wroga. Cios w kolano zwalił mnie z nóg.
-Siad, Dobry pies zna to polecenie- Warknął Milo i nagle zapadła cisza.
-Ja jebie, jeszcze może wyjmij pałę i każ mu ssać tu i teraz?- Gościu przeginał.
-Wypraszam sobie- Burknąłem i wykorzystałem moment, kiedy Milo sprowadzał faceta do poziomu. Podniosłem się i momentalnie cofnąłem. Cios w nos mnie zwalił z nóg. Nie wiem, kto mi jebnął, nie wiem, jak dostałem, ale z nosa leciała mi ciepła ciecz i towarzyszył temu pulsujący ból. Głośne zamieszanie w budynku i znowu ktoś mnie szarpnął. Zostałem podniesiony i wyprowadzony z lokalu z torbą z jedzeniem wciśnięta w ręce. Co się właśnie działo.
-Milo? Co do chuja? Czemu mi leci krew z nosa?
-Dostałeś w ryja?- W rękę została mi włożona chusteczka. Przyłożyłem ją do nosa i westchnąłem.
-Marzenia się spełniają, patrz- Prychnąłem. Cisza ze strony Milo mnie upewniła, że zasłużyłem.
-Do domu? Napijemy się i zjemy nowe skarby?-Przytuliłem ciepłą torbę do piersi. W ciszy zostałem obwiązany bluza i pociągnięty.
-Nie wiem czemu, jesteś zły.- Mruknąłem, wyciągając z opakowania frytkę i wpychając ją sobie do ust.
-Ja też nie wiem
-Sarkazm, ach kocham to. No sory, ktoś pomyślał, że jesteśmy razem? Ktoś mi jebnął? Zdarza się?- Mruknąłem i oblizałem palce z soli i znów wsadziłem do torby z frytkami.
-Ja ci przyjebałem, bo nie potrafiłeś przyjąć pomocy- Zakrztusiłem się frytką.
-Jebnąłeś mi? Jezu jesteś jak święty mikołaj, dałeś, to co chciałem? Nie lubię, jak się ktoś za mnie bije. Po chuj.
-Przypadkiem. Zapamiętam, następnym razem wystawię twój ryj, by przypadkiem nie spudłowali
-Dzięki, sugerujesz, że będzie następny raz. Lepiej niż nie jeden- Ciągnąłem ręką za bluzę i wyplątałem się z uwięzi.
-Naff
-Wrócę sam!- Zrobiłem szybko krok w bok i nagle zostałem pociągnięty gwałtownie w bok.
-Pod samochód idziesz chuju- Syknął. Zamarłem i oparłem głowę o ramię Milo.
-Zakrwawisz mi koszulkę
-Wiadomo, to moje plany i ambicje.
<Milo>
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz