I poszło. W niebieskich oczach zalśnił ogień, a sylwetka wyprostowała. A więc trafiłem. Posłałem ciepły uśmiech barmanowi, odbierając dolewkę i może i trochę olewając mężczyznę.
— Przepraszam, ale od kiedy jesteś kimś, kto może mi mówić, czy mam siedzieć tutaj, czy na drugim końcu baru? — zapytał, a ja przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i jeszcze bardziej szyderczo. — Uwalę swoje dupsko, gdzie będę chciał, ciesz się w ogóle, że postąpiłem dżentelmeńsko, poinformowałem cię o swojej obecności i spytałem, a nie wjebałem się z łapskami w twoją strefę osobistą po zaproponowaniu piwka, Watson — warczał, syczał, może prawie krzyczał, a ja powoli sączyłem whisky. — I co miałem powiedzieć? Zajebiście, że dalej męczysz się psychicznie z moim gównem? Czy może wycałować i wypolerować buciki, że ktoś taki jak Antoni Adam Watson ma w ogóle gdzieś miejsce i czas na to, żeby powspominać jakąś pieprzoną paczkę fajek i nawet wypalić jedną! Łaskawco!
No i wybuchnąłem śmiechem, gdy ten na sam koniec uderzył swoją szklanką w blat, przy okazji rozlewając trochę płynu. Z tego wszystkiego robiła się nam opera mydlana.
— A więc po co tutaj siedzisz? Przecież ciebie, kurwa, nie trzymam. Po co krzyczysz i wrzeszczysz, jeżeli mógłbyś odejść i w sumie to nie marnować swoich nerwów na mnie? — zapytałem, dalej nie podnosząc głosu, bo po co, bo nie miałem energii, bo było już cholernie późno i, zamiast wysłuchiwania żalów Oakleya, po prostu wolałbym leżeć w swoim łóżku, smacznie śpiąc. — To nie ja obwiniałem kogoś o rzeczy niestworzone na pieprzonym pomiętym liściku, Oakley. To nie ja nic nie powiedziałem o swoim wyjeździe — syknąłem, szybko gryząc się w policzek, zanim zdradziłbym za dużo. Nikt nie chciałby zdradzić za dużo, prawda? — Zgadzałeś się, Nivan. Kurwa, nigdzie się nie wjebałem, zgadzałeś się, obaj się na to zgadzaliśmy i wydawało mi się, że i mnie, i tobie to pasowało. Wydawało mi się, że było dobrze. A teraz pozwolisz — stwierdziłem, podnosząc się ze stołka i biorąc swoją szklankę — że to ja odejdę na drugi koniec baru, bo nie mam ochoty na wszczynanie tutaj bójek. A ty już się gotujesz, więc pozwolisz, że tym razem ustąpię, bo chyba wszyscy doskonale znamy pewne mądre powiedzonko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz