6 sie 2018

Od Bellamiego CD. Althei

- Coś ty sobie zrobił? Co z tobą do cholery? - powiedziała, a ja otrząsnąłem się ze snu. Byłem cały mokry, pot mieszał się z krwią i wchodził do ran co powodowało szczypanie.
- Nic mi nie jest - rzekłem jedynie i chwyciłem za telefon, wybrałem numer do Kat. Przyłożyłem urządzenie do ucha i czekałam na sygnał. Odebrała po dwóch.
- Co chcesz? - powiedziała od razu, nie była zaspana. Jak zawsze nie śpi.
- Przyjedź po mnie rano, wypisuje się, ni chuja nie wytrzymam bez prochów - rzekłem nie zważając na to, że obok jest dziewczyna, która zmarszczyła czoło i trochę odsunęła się ode mnie jakbym był jakimś jebanym patusem czy czymś. No dobra to, że ćpam, pije i pale nic nie znaczy tak?
- Będę o siódmej - powiedziała tylko i rozłączyła się, westchnąłem i przetarłem zmęczone oczy.
- Wypisujesz się? - zapytała Althea, a ja skinąłem głową.
- Czemu mnie zostawiasz? - zadała kolejne pytanie, a ja podniosłem na nią wzrok. Dziewczyna miała roztrzepane włos, jej oczy były lekko przekrwione, a zaspanie miała wypisane na twarzy.
- Nie wytrzymam, muszę - powiedziałem i spróbowałem się podnieść co wywołało tylko jęk z powodu bólu. Cholerne plecy.
- Na razie nie możesz wstać, a chcesz wyjść ze szpitala? - zapytała i uniosła brwi do góry tym samym marszcząc czoło.
- Muszę - powtórzyłem się.
- Czemu? - zadała kolejne pytanie. Powiedz jej. Powiedz jej, że jesteś pojebanym człowiekiem, który chce pieprzyć ją w czasie gdy będzie umierała. 
- Nie chce - szepnąłem odpowiadając głosom.
- Czego nie chcesz? Kurwa... co się z tobą dzieje - powiedziała Alt. Nie chcesz jej zaliczyć? Chcesz. A potem chcesz ją zabić, żeby nikt inny jej nie dotknął. Tak jak robiłeś to z niektórymi.
- Nic - tym razem odpowiedziałem dziewczynie, zamknąłem powieki jednak przed nimi pojawiła się wykrwawiająca się dziewczyna. Otworzyłem oczy i uniosłem dłoń by poprawić swoje mokre o potu włosy.
- Jak to nic... spowodowałeś ten jebany wypadek i masz zostać ze mną do końca - powiedziała, a ja spojrzałem na nią spod przymkniętych powiek. Byłem zmęczony.
- Nie rozumiesz sytuacji - szepnąłem mimo to dziewczyna usłyszała mnie, chciałem spać, w swoim domu.
- Więc mi ją wytłumacz - rzekła. Usłyszałem kroki, przez przeciąg drzwi do naszej sali otworzyły się.
- Nie - odpowiedziałem i zamknąłem powieki przykrywając się kołdrą, nie zważałem na ból, chciałem nie myśleć co w tym momencie mogło wejść do naszej sali. My. Kochany Bellami się boi?  Nie ładnie. Miałeś nauczyć się, że strach jest zły. Strach wzmacnia nas, a nie ciebie. A ty dalej się boisz. Przełknąłem głośno ślinę i zamknąłem kurczowo powieki.
- Masz mnie nie zostawiać - usłyszałem nim usłyszałem sapanie nad uchem. 
- Wreszcie się spotykamy Bell, jak życie? Może chciałbyś wreszcie wkroczyć w nasze progi? Macie tutaj nudno. Musicie być pod jakimiś zasadami. A mordowanie innych to moja pasja... zresztą patrząc na twoje myśli i głosy twoja też - powiedział i poczułem jak łóżko załamuje się tuż obok mnie. Usiadł.
- One nie są jak ja - szepnąłem.
- Ależ oczywiście, że są. Ujawniają twoją prawdziwą nature - odpowiedział, a ja otworzyłem oczy co było najgorszą z możliwych opcji. Siedział przede mną na pozór zwykły człowiek w czarnej jak smoła szacie, jednak gdy zobaczyć, że chodzi on z siekierą w dłoni, a jego pożółkłe zęby wychodzą na suche i brudne usta są ubrudzone w czerwonej cieczy, która okazuje się być krwią już nie jest taki zwyczajny. Jego dłoń, która obejmuje broń jest cała w okropnych ranach, które są brudne. Jego oczy wydają się błyszczeć czerwienią. Pod nosem ma zaschniętą krew, a jego prawe nozdrze jest rozwalone, kawałek mięsa odstaje od jego policzka, brakuje mu lewego ucha, znajduje się tam tylko pusty otwór. W jego krtani jest umieszczone są nożyczki jakby ktoś próbował go zabić, nic to jednak nie dało.
- Nie są - odpowiedziałem, a on pokręcił głową przez co mięso na jego policzku poruszyło się.
- Oczywiście, że są, czemu mi nie ufasz. Od dawna jestem w twojej głowie. Wiem czego chcesz, zaufaj mi a wszystko dostaniesz - powiedział i pochylił się nade mną przez co odór trupa doleciał do moich nozdrzy. Zacząłem kaszleć przez co staruch uśmiechnął się i wrócił do swojej pozycji zgarbionej postaci. 
- Bell... z kim rozmawiasz? - zapytała dziewczyna, a mężczyzna podniósł się i zrobił duży krok w jej stronę. Mierzyłem go wzrokiem jednak to nic nie dało, otrząsnąłem się i spojrzałem na Alt.
- Głośno myślę, idź spać jeśli chcesz bym został musisz odpoczywać, wtedy szybciej wyjdziemy - powiedziałem, a staruch wyszczerzył się przez co jego ślina pociekła mu po brodzie.
- Zapowiadają się ciekawe dni - szepnął, a ja przełknąłem głośno ślinę próbując na niego nie patrzeć i nie wyrażać swojego strachu względem niego.

Alt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz