Podała mi ręcznik i ruszyła na górę, po ubrania dla mnie. Stałem jak wryty na jednym ze schodków, ciągle zastanawiając się, co tak właściwie przed chwilą zaszło.
Brat? Przecież oni są kompletnie niepodobni. Dobra, nieważne, nie zamierzam drążyć tematu, tylko przejść do rozmowy, dla której zresztą się tu pojawiłem.
Katfrin powoli udała się na dolne piętro i wręczyła mi ciuchy swojego brata. Ruszyłem w kierunku łazienki i szybko je na siebie włożyłem. To zdecydowanie nie był mój styl. Preferowałem bardziej... Mniejsza. To nie pora na wybrzydzanie.
Żwawym krokiem poszedłem w kierunku dziewczyny, która właśnie popijała herbatę.
— Możemy przejść do rzeczy? — usiadłem obok i wyciągnąłem z jej rąk gorący napój, aby skupić na sobie jej uwagę.
Już zamierzałem rozpocząć, niestety przerwało mi trzaśnięcie drzwiami.
— Kupiłem. — dało się słyszeć niski głos.
— O, dziękuję. Może chociaż odrobinę mi to pomoże. — wstała, zupełnie mnie ignorując i odebrała opakowanie leku. — Ach, zapomniałabym. Bell, to jest Carlo. — mężczyzna podszedł w moją stronę i wystawił mi dłoń. Uścisnąłem ją mocno. Za mocno. — Carlo, to mój brat Bellami.
Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmieszek, który próbował zamaskować to, że nie mam dzisiaj ochoty na zdobywanie nowych znajomości, a najzwyczajniejszą w świecie rozmowę.
— Co cię tu sprowadza? — przysiadł się obok mnie i bacznie mi się przyglądał.
— Mam jedną sprawę do twojej siostry.
— Mhm. — mruknął cicho i odwrócił wzrok. — Droga wolna.
Bez zastanowienia wstałem, chwyciłem Katfrin za rękę i zaprowadziłem na górne piętro.
— Co jest Carlo?
— Czy... — spojrzałem jej w oczy. — Poczułaś coś do mnie po tamtej nocy...?
Miałem nadzieję, że nie, gdyż ja zacząłem traktować ją niczym... Siostrę. Dlaczego? Nie mogłem tego pojąć. Po prostu nie wiązałem z nią żadnych silniejszych uczuć. To jedno wybijało się na tle pozostałych i spowodowało, że w mojej głowie zagościł całkowity bałagan.
Katfrin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz