To zdanie wyryło się w mojej pamięci. Miałem wrażenie, że ciągle je słyszę.
Mimo wielu przygód, złamanych serc i krótkotrwałych "pseudo-związków", nikt nie powiedział mi czegoś tak cudownego. Miałem wrażenie, że nogi się pode mną uginają.
Odwróciłem się w stronę dziewczyny i położyłem dłonie na jej talii, po czym mocno przyciągnąłem do siebie i wyszeptałem odpowiedź.
— Ja ciebie też nie zostawię, Ashley. — oparłem swoje czoło o jej i cicho westchnąłem. Jeszcze nigdy nie czułem się tak szczęśliwy.
Kąciki ust dziewczyny lekko się podniosły. Zakochałem się w jej uśmiechu, chichocie, stylu bycia i w tym, że po prostu jest i darzy czymś więcej takiego dupka jak ja.
Wydawało mi się, że wszystko stało się lżejsze. Życie jakby w tej jednej chwili postanowiło zabrać wszystkie balasty, które nosiłem ze sobą od kilku lat i zatrzymać czas w tej cudownej chwili.
Uniosłem dłonie na kark Ashley i zetknęliśmy się ustami, zwieńczając naszą obietnicę w tym właśnie pocałunku.
□■□■□■
— Podano do stołu. — nałożyłem jajecznicę w cieście francuskim, odsunąłem dziewczynie krzesło, po czym zająłem miejsce naprzeciwko niej.
Nie mogłem oderwać swojego spojrzenia od jej pięknych oczu, które zdawały się błyszczeć bardziej niż zwykle.
Po posiłku sprzątnąłem talerze i dołączyłem do siedzącej na sofie Ashley. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem czule w szyję, na co delikatnie drgnęła.
Czułem narastającą we mnie euforię, której nie byłem w stanie kontrolować. Ba, nawet nie chciałem tego robić, bo po co?
Niespodziewanie z tego stanu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Bez namysłu otworzyłem i omal nie przewróciłem się na widok osoby w progu. Otóż to. Kto inny chciałby zakłócać moje idealne od niedawna życie i na nowo je rujnować?
— Cześć. — podrapał się z zakłopotaniem po karku. — Mogę wejść?
— Z jakiej racji?
— Chciałbym porozmawiać.
— Nagle teraz ci się zebrało?
— Jacob... — popatrzył na mnie i czułem, że dręczy go poczucie winy. Zdziwiło mnie to, gdyż od dawna myślałem, że nie ma sumienia, a jednak.
Uchyliłem niechętnie drzwi i wpuściłem mężczyznę, na jego twarzy od razu pojawił się uśmieszek. Sztuczny, czy prawdziwy... To się okaże.
Podszedł do Ashley i ucałował jej dłoń. Samo powitanie wywołało już u mnie wyjątkową frustrację, jednak nie mogłem dać po sobie niczego znać. Jacob, nie wybuchaj. Kontroluj emocje.
Zaplotłem ręce i przyglądałem się, jak się przedstawiają. Ashley zachowywała się nieco na dystans, jednak Carlo wręcz pożerał ją wzrokiem. Jeszcze chwilę i go wyrzucę. Niech tylko spróbuje ją tknąć.
— Ekhem. — przerwałem czułe powitanie. — W jakiej sprawie przyszedłeś?
— Chciałbym cię przeprosić. Byłem wczoraj kompletnie pijany i żałuję tego, co zrobiłem.
Nie wiem dlaczego, ale coś powoduje, że nie chcę mu wierzyć. Mimo to, czasem trzeba robić coś wbrew sobie. Może rzeczywiście postanowił się zmienić i naprawić naszą relację.
Pora ruszyć się z miejsca i zakopać topór wojenny.
— Przyjęte.
Odetchnął z ulgą.
— Przyszedłem tylko po to, będę się więc zbierał... — odparł, po czym lekko się uśmiechnął.
— W takim razie idę zamknąć psa do kojca, żeby czasem [przypadkowo] nie zagryzł Carlo.
Ashley kiwnęła głową. Czy zostawianie ich sam na sam przez kilka chwil było złym pomysłem?
Otóż tak.
Gdy wróciłem, dziewczyna siedziała na sofie, a jej oczy błyszczały. Jednak nie tak jak wcześniej. To były napływające łzy.
Zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, Carlo szybko trzasnął drzwiami, wsiadł do samochodu i szybko odjechał.
— Co się stało...? — położyłem dłoń na ramieniu dziewczyny.
— Zostaw mnie! Mówisz mi czułe słówka, a później okazuje się, że masz na boku jakąś dziewczynę!— krzyczała, nie dając mi dojść do głosu.
Czyżby to była wizyta, która nie miała nic wspólnego ze skruchą i chęcią zmiany? Najwidoczniej Carlo chciał się na mnie zemścić i wymyślił jakiś żałosny plan, aby odebrać mi kogoś, na kim mi zależy.
Ashley? Pora wrócić do gry ♥
— Przyjęte.
Odetchnął z ulgą.
— Przyszedłem tylko po to, będę się więc zbierał... — odparł, po czym lekko się uśmiechnął.
— W takim razie idę zamknąć psa do kojca, żeby czasem [przypadkowo] nie zagryzł Carlo.
Ashley kiwnęła głową. Czy zostawianie ich sam na sam przez kilka chwil było złym pomysłem?
Otóż tak.
Gdy wróciłem, dziewczyna siedziała na sofie, a jej oczy błyszczały. Jednak nie tak jak wcześniej. To były napływające łzy.
Zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, Carlo szybko trzasnął drzwiami, wsiadł do samochodu i szybko odjechał.
— Co się stało...? — położyłem dłoń na ramieniu dziewczyny.
— Zostaw mnie! Mówisz mi czułe słówka, a później okazuje się, że masz na boku jakąś dziewczynę!— krzyczała, nie dając mi dojść do głosu.
Czyżby to była wizyta, która nie miała nic wspólnego ze skruchą i chęcią zmiany? Najwidoczniej Carlo chciał się na mnie zemścić i wymyślił jakiś żałosny plan, aby odebrać mi kogoś, na kim mi zależy.
Ashley? Pora wrócić do gry ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz