To co jego spotkało w przeszłości może wszystko wyjaśniać, ale to i tak nie jest usprawiedliwienie na jego zachowanie. Nic go nie usprawiedliwi z tego jak traktował kobiety, ale najwyraźniej się zmienił. A przynajmniej mam taką nadzieję, jednak ciągle coś mi nie pasowało. W głębi duszy nie mogłam znieść, że miał tyle kobiet. Zaakceptowałabym to gdyby był jeszcze z nimi w jakimś związku, ale nie na jedną noc. To kompletnie do niego nie pasowało. Jacob jest bardzo kochany, umie zatroszczyć się o innego człowieka, a tym bardziej jeśli kogoś kocha. W jego obecności czułam się bezpieczna, a co najważniejsze kochana, mimo że tak naprawdę tego tak nie okazywałam.
Nic nie odpowiedziałam tylko się do niego przytuliłam. Widziałam na jego twarzy smutek przez co i mi robiło się smutno.
Usadowiłam się wygodnie nie odstępując chłopaka na krok. Zamknęłam oczy i leżałam tak przytulona do Jacoba. Wtedy poczułam na swoim czole jego pocałunek.
Do tego wszystkiego dołączył się także Grey, który wskoczył na kanapę i ułożył delikatnie swój łeb na moich nogach. Sięgnęłam trochę i pogłaskałam zwierzaka, który raptownie zaczął wąchać moje dłonie po czym je liznął. Na moją twarz natychmiast wkradł się uśmiech. Zrobiłam mu więcej miejsca i zawołałam go bliżej siebie. Pies grzecznie wykonał polecenie o którego go prosiłam i już po chwili był obok mnie. Położył łeb na kolanie Jacoba i wypuścił ciężko powietrze. Położyłam dłoń na jego bujnej sierści i zatopiłam w mniej palce. Grey westchnął głęboko i zamknął oczy pogrążając się we śnie. Wygląda na to, że zwierzak mnie już zaakceptował i nie miał nic przeciwko temu że go dotykam, a nawet się mnie słucha. Bueno na pewno nie będzie z tego powodu zadowolony i kiedy wrócę już na wstępie będzie mnie podejrzliwie obwąchiwać. Przez to, że coraz częściej będę prawdopodobnie spotykać się z Jacobem może czuć się w jakimś stopniu zaniedbywany przeze mnie. Do tej pory był moim oczkiem w głowie, a teraz pojawił się Jacob, a także Grey.
Zadarłam głowę do góry, aby zobaczyć co robi chłopak. W skupieniu oglądał film, więc mu nie przeszkadzałam i sama skupiłam swój wzrok na ekranie, jednak już po chwili znużył mnie sen.
***
Tym razem obudziło mnie wycie, które dobiegało z zewnątrz. Podniosłam się i leniwie przeciągnęłam. Przetarłam oczy, aby dobrze wszystko widzieć i rozejrzałam się. Nie byłam w salonie, ale w jakieś sypialni. Poczułam przyjemny wietrzyk, bowiem okno było otwarte. Wzięłam głęboki oddech, biorąc przy tym także świeże powietrze. Wstałam z łóżka i już miałam wychodzić kiedy zorientowałam się, że nie jestem w swoich ubraniach. Miałam na sobie tylko jakąś koszulkę, która była też przy tym o wiele większych rozmiarów niż noszę na co dzień i bieliznę. Zrobiłam wielkie oczy, a w głowie miałam już najgorszy scenariusz.
Pokręciłam głową i zeszłam po chichu na dół. Panowała tam cisza. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiekolwiek żywej duszy, ale na nic. Dom był pusty. Złapałam za pilot od telewizora i usiadłam na kanapę biorąc na nią także nogi. Spojrzałam na godzinę - prawie dziewiąta.
Gdzie mógł być Jacob o tej godzinie?
Przeglądałam wszystkie programy w poszukiwaniu czegoś ciekawego, wtedy nagle coś zaczęło drapać w drzwi przez co delikatnie podskoczyłam, a serce zaczęło bić mi mocniej. Od razu wiedziałam, że to Grey się dobija, bowiem słyszałam jego piszczenie. Wstałam i go wpuściłam. Pies zaczął merdać radośnie ogonem i natychmiast pobiegł napić się wody. Znów wróciłam na kanapę i tuż za chwilę dołączył też do mnie mój towarzysz.
- Zbudziłeś mnie dziś, wiesz? - zaczęłam go głaskać
Z tego wszystkiego wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Grey od razu się zerwał i szczekając pobiegł zobaczyć kto to. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Jacoba, który w dwóch dłoniach trzyma reklamówki.
- Gdzie byłeś? - zapytałam się po chwili
- Na zakupach. - postawił torby na blacie. - Niestety w lodówce pustki, a Grey też już nie ma karmy. - odwrócił się tyłem i zaczął wszystko wypakowywać
Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę Jacoba. Przytuliłam się do jego pleców.
- Wiesz, że ja cię nigdy nie zostawię? - poinformowałam go
Jacob? Masz po miesiącu w końcu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz