2 sie 2018

Od Davida cd. Rachel

Dziewczyna odrzuciła mokre włosy do tyłu i z obrażoną miną udała się do mojego domu, a dokładniej jadalni. Dlaczego tam? Otóż na stole leżały krówki. Mogliście się tego domyślić.
Dziewczyna usiadła na krześle i z grymasem na twarzy męczyła się z otwarciem opakowania.
Czyli jednak ma tasiemca albo co gorsza... Glisty. Wzdrygnąłem się na samą myśl.
David, jesteś obrzydliwym idiotą.
— Pomóc?
— Nie trzeba. — odparła sucho, szarpiąc folię.
Mój wzrok powędrował w stronę krzesła i podłogi, na której była ogromna kałuża wody. Jeżeli zaraz tego nie wytrę, drewno się rozmoknie.
Ruszyłem w kierunku piwnicy i wyciągnąłem mop.
— Zejdź z krzesła.
— Nie. — rzekła ustami pełnymi lepkich krówek.
Może skleją jej jamę ustną tak, że nie będzie nic mówić? Mi by to w sumie było na rękę.
— Bo będę musiał zabrać cię siłą. 
Wzruszyła ramionami i znów zabrała się do jedzenia.
Kolejny problem.
Co z tego, że posprzątam, skoro z jej ubrań wszędzie będzie kapało?
Przewróciłem oczyma i poszedłem w stronę sypialni, szukając jakichś ubrań. Chciałem pożyczyć jej ciuchy mojej siostry, jednak stwierdziłem, że wejście do pokoju Camilli jest awykonalne, a zabranie jej "łachów", które kocha zapewne bardziej ode mnie, tym bardziej jest nie do zrobienia.
Wygrzebałem z szafy moją starą koszulkę, w której grałem w piłkę.
To były czasy. Wszyscy twierdzili, że w przyszłości będę zawodowym sportowcem. I co?
Siedzę przed telewizorem, oglądając tępawe seriale i zajadam się obrzydliwie pysznymi, ale tuczącymi piankami, żelkami i innymi dobrodziejstwami tego świata.
Dobra, ta koszulka się nadaje. Teraz coś na dół.
Zastanowiłem się przez moment i stwierdziłem, że chcę zobaczyć Rachel w sportowym wydaniu, więc sięgnąłem po spodenki, które były w komplecie.
Zjadła tyle, że może nabawić się kompleksów. Te luźne ciuchy z nadrukowanymi numerkami dadzą jej złudne poczucie, że jest tak samo chuda, jak wcześniej.
Nie chcę, żeby nabawiła się przy mnie jakiejś depresji, czy innego ustrojstwa. Widzicie, jak się o nią troszczę? W zamian otrzymuję puste szafki ze słodyczami oraz naburmuszoną minę.
Złożyłem ubrania w perfekcyjną kostkę i udałem się na dolne piętro.
Tak myślałem, nadal siedzi i opycha się krówkami.
— Raczuś? — zawołałem i ukryłem ciuchy za plecami.
— Co tam, Carter? — od razu zauważyła, że coś jest nie tak i usilnie próbowała dociec, co schowałem. Nie skarbie, to nie jest kolejna paczka czipsów, chrupek, czy innych łakoci. Nie tym razem.
— Jesteś cała mokra, więc wypadałoby, żebyś się przebrała. Mam dla ciebie idealny strój. — uniosłem dwukrotnie brwi, a na mojej twarzy pojawił się przebiegły uśmieszek. — Oto i on. — podarowałem dziewczynie przygotowane ubrania, po czym z zaplecionymi na karku rękoma oczekiwałem na jej reakcję.
Rachel sportsmenka? Mm.




Rachel? :'D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz