Podeszłam do mężczyzny, po czym
wcisnęłam mu portfel w dłoń. Bez słowa odwróciłam się zarzucając włosami, po czym
po prostu podeszłam do baru, ruchem ręki dając barmanowi znać, że chcę to co
zawsze. Sean podał mi drinka, pochylając się do przodu.
- Dobra jesteś, takiej kamiennej
twarzy nie miała nawet Veronica. Pobiłaś ją Ness – Uśmiechnął się delikatnie
przesuwając swoją dłonią po mojej. Szybko zabrałam dłoń – Sorry, wiesz, muszę
się przyzwyczaić, że jakaś daje mi kosza.
- Słodki jesteś – Spojrzałam ukradkiem
w kierunku drzwi. Nikogo nie było. Uśmiechnęłam się. – To było dziwne.
- Co? Znasz go? – Zapytał,
robiąc zmartwioną minę – Krzywdził cię?
- Co?! Nie! Głupek – walnęłam go
lekko w twarz, jednak uśmiechnęłam się – Tak, powiedzmy, że to mój stary
znajomy. Stare dzieje, jeszcze z gimnazjum. – Sean pokiwał głową, aż nagle
otworzył szeroko oczy. Podążyłam za jego spojrzeniem, drzwi zamykał właśnie on.
Kurwa.
Mężczyzna podszedł do baru, zamówił
drinka i zaczął się we mnie wpatrywać. Udawałam, że go nie znam. Nie
przychodziło mi to trudno, udawanie było moją matką, bardziej niż moja zmarła
matka. Sean podał mu zamówienie, po czym spojrzał na mnie porozumiewawczo.
Pokręciłam głową. Spojrzenie Jacoba nie dawało mi spokoju.
- Masz co chciałeś, czego tu
szukasz? – Zapytałam, upijając łyk drinka. Nie odwróciłam się w jego stronę.
Czekałam na jego odpowiedź, jednak kiedy się jej nie doczekałam, zabrałam
drinka i wstałam od baru.
- Chcę pogadać, to wszystko.
Dawno się nie widzieliśmy – Zaczął, a ja uśmiechnęłam się niewinnie, odwracając
się do niego. Uniosłam jedną brew – Zmieniłaś się.
- Ludzie się zmieniają Jacob,
wszyscy. No, może z małymi wyjątkami. Ty się nie zmieniłeś wcale. Choć, muszę
przyznać miałam problem aby cię poznać. Dopiero, gdy zobaczyłam dokumenty w portfelu,
zdałam sobie sprawę, że ty to ty. Przykro mi, ale nie przewijałeś się w mojej
głowie. – Zaśmiałam się krótko. Jacob tylko pokiwał głową – Przykro mi, ale nie
mam czasu na pogaduszki w tym momencie. Jestem w pracy. Sean, zajmij się naszym
klientem, niech niczego mu nie brakuje.
Nie czekając na jego odpowiedź,
jednym haustem wypiłam zawartość szklanki, po czym postawiłam ją na stoliku.
Sama zmierzyłam w kierunku szatni. Usiadłam przed swoją toaletką, nie myślałam,
że spotkanie z nim będzie tak bolesne. Wbrew temu co o mnie mówią, przeżywam
takie rzeczy. Ja i Jacob byliśmy parą przez całe gimnazjum, mówili, że jesteśmy
idealni. A potem, poszliśmy do innych szkół. Wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam wziąć
wolnego, a teraz o tym marzyłam. Szybko się ogarnęłam, umalowałam i przebrałam
po czym wyszłam na scenę.
Tego dnia, miałam wykonać taniec
erotyczny. Nic mi w tym nie przeszkadzało, można powiedzieć, że to mój ulubiony
rodzaj tańca. Kątem oka widziałam, że Jacob nie siedzi przy barze, a stoi z
drinkiem przy scenie. Postanowiłam go jednak zignorować. Tańczyłam jak w amoku,
to jedyna czynność, jaka mnie odprężała. Taniec. Kiedy skończyłam, nie patrząc
na salę weszłam do szatni.
O północy, mogłam wyjść.
Wypuszczali mnie tak, z względu na moją siostrę. Mój szef był bardzo
wyrozumiały, więc tak naprawdę miałam dużo więcej przywilejów, ale żadnej
dziewczynie to nie przeszkadzało. Przebrałam się w sukienkę w której tu
przyszłam, po czym wyszłam z lokalu. Miałam zamiar iść do domu, jednak ktoś
mnie zaczepił.
- Co ty tu robisz co? Nie powinieneś
wracać do swojego idealnego życia? Choć, może ono wcale nie jest takie idealne,
skoro przychodzić do takich miejsce co? – Uniosłam jedną brew.
- Twoje też nie jest widocznie
idealne, skoro pracujesz w takim miejscu Laurene – Uśmiechnęłam się. On mnie
osądzał? On? Facet, który zapewne jest tu tylko dlatego, że pokłócił się z
swoją dziewczyną?
<Jacob?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz