6 sie 2018

Od Jacoba CD. Katfrin

Oglądnęliśmy jakiś horror niskich lotów, który szczerze mówiąc bardziej przypominał komedię, niż coś, co miało mnie przestraszyć. W końcu, jak można bać się w opór sztucznej, dziesięciometrowej mrówki, czy rekina, który ma dwie głowy. To jest komiczne.
A jednak, Katfrin ogląda to z zaciekawieniem, co jakiś czas zakrywając oczy.
Może to ja mam zbyt duże wymagania od filmów? Chyba powinienem [z ciężkim sercem] pogodzić się z tym, że kinematografia z roku na rok spada na coraz niższy poziom, a znalezienie filmu, który można określić "dobrym", jest jak szukanie igły w stogu siania.
Najlepsze były brutalne momenty, podczas których dziewczyna odwracała wzrok. Ja wówczas chichotałem, nie mogąc przestać śmiać się z robotycznych ruchów stworzonej komputerowo [przez jakiegoś nieobeznanego amatora grafika] mrówki.
Po skończeniu oglądania tego jakże zachwycającego filmu, pojechaliśmy w kierunku kawiarni i spędziliśmy tam kawał czasu, rozmawiając, śmiejąc się i popijając pyszną, mocną kawę.
- Czyli kumplowałeś się z nim do momentu, w którym odbił twoją dziewczynę? - zapytała, kosztując ciasta, które zamówiła.
Znów wróciliśmy na bardzo niewygodny temat. Temat Carlo.
- Tak. - odparłem cicho i upiłem spory łyk gorącego napoju. - A twoje życie sercowe? Jak się układa - zapytałem, uśmiechając się życzliwie.
-  Przez mój zawód nie mam za bardzo czasu na długotrwałe związki. - Ach tak, przecież jest pułkownikiem. - A ty?
- Znalazłem cudowną kobietę, która z początku traktowała mnie jak największego śmiecia, ale jakimś cudem się ułożyło.
Westchnęła cicho, jakby zazdroszcząc tego, co mnie spotkało.
Po godzinie, kiedy powoli kończyły się nam tematy, postanowiłem pojechać z Katfrin w jeszcze jedno miejsce.
Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się w stronę jeziora Danau. Mijaliśmy centrum miasta i ogromny, oszklony wieżowiec Brown Inc., który przytłaczał swoją wielkością.
— Zawsze byłem ciekawy, jak to jest pracować w biurze.
— Nie nazwałabym tego pracą.
Właśnie w tym momencie rozpoczęliśmy dyskusję na temat tego, że podpisywanie dokumentów i popijanie kawy nie jest godne tego, aby określić je pracą.
Dotarliśmy na miejsce. Z racji, że słońce powoli zachodziło, widok był oszałamiający. Zanurzyłem nogi w chłodnej wodzie i ochlapałem dziewczynę. Bawiliśmy się beztrosko jak dzieci, ale przerwał nam to głośny krzyk kobiety.
Okazało się, że wbiła sobie coś w stopę.

Katfrin?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz