7 sie 2018

Od Laurene CD Jacoba

                Odwrócił  się, zerkając na nasz dłonie. Uśmiechnęłam się lekko, po czym go puściłam. Uniosłam wzrok, aby spojrzeć mu w oczy.
                - Ja… - zaczęłam, przysuwając się do chłopaka – Też tęskniłam.
                Kiedy to usłyszał, zauważyłam na jego twarzy uśmiech. Po chwili, po prostu go przytuliłam. Myślałam, że wyleczyłam się z tego wszystkiego. Że, zostawiłam swoją przeszłość, w tym Jacoba, za sobą. Jednak się myliłam.
                Miał rację, zmieniłam się. Cholernie się zmieniłam. Do tej pory, myślałam, że jest mi dobrze z moim życiem. Że, nie potrzebuję nikogo. A teraz, nagle los postawił przede mną mężczyznę, który któregoś dnia mnie pokochał. Po naszym rozstaniu, cierpiałam. Bardzo. Wtedy, zaczęłam imprezować i nawet dla własnych rodziców byłam okropna. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zmieniłabym bieg, była dla nich milsza, powiedziała, że ich kocham. Szczerze, nigdy też nie mówiłam Jacobowi tego, co czuję.
                Czułam, jak mężczyzna mnie obejmuje. Staliśmy tak jakiś czas, nie zwracałam uwagi na ludzi. Po chwili dotarło do mnie, że powinien wracać do domu, czy nawet pojechać do swojej dziewczyny. Spojrzałam na niego, on zrobił to samo. W tamtym momencie, między nami było dziwne napięcie, nie spowodowane zdenerwowaniem. Nie wiedziałam jak to nazwać. Odsunęłam się, widziałam w oczach Jacoba dziwne uczucie, nie umiałam go nazwać. Sama nie wiem czemu, ale w momencie kiedy już się pożegnaliśmy, moje ciało wręcz krzyczało aby został. Obserwowałam jak wsiada do samochodu, po czym odjeżdża. Szybko wróciłam do mieszkania.
***
                Kilka dni później, nie miałam kontaktu z Jacobem. Nie chciałam mu przeszkadzać, siedziałam więc w kawiarni, ubrana jak przystało na człowieka. Spotkanie z mężczyzną uświadomiło mi, że trochę tęsknię za dawną sobą. Stwierdziłam więc, że co jakiś czas będę ubierać się tak jak kiedyś. To był właśnie taki dzień, ubrana w najzwyklejszą koszulkę oraz spodenki, czekałam w kawiarni, obok siłowni na moją znajomą.
                - Ness! Tu jesteś! – Nora podbiegła w moją stronę i mnie przytuliła. Szybko wypiłam swoją kawę, po czym z śmiechem na ustach poszłyśmy do siłowni.
                Przebrane już w nasze stroje, u niej był to znoszony dres, u mnie natomiast, sportowy stanik oraz spodenki, wszystko szare z neonowo-różowymi elementami, byłyśmy właśnie na bieżni. Nagle, Nora spojrzała za siebie i z szerokim uśmiechem zaczęła mówić:
                - Nie żeby coś Ness, ale ten facet cię obczaja – Uniosłam brew, po czym spojrzałam w tył. Potknęłam się i prawie bym upadła, kiedy zdałam sobie sprawę, że ten facet to Jacob. Odwróciłam się, po czym wlepiłam wzrok w ścianę. – Jak chcesz, ja sobie popatrzę. Jezu ale on przystojny.
                - Nawet nie waż się na niego patrzeć jasne? – Warknęłam, spoglądając na Norę. Dziewczyna była w wielkim szoku, jednak nie zaprzestała obserwowania Jacoba. W pewnym momencie, kiedy czułam na sobie jego palące spojrzenie, zeszłam z bieżni i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz, po czym spojrzałam w lustro. Moje włosy, teraz związane w koński ogon w połowie opadały mi na ramie, ja byłam cała czerwona od wysiłku, a oczy mi błyszczały. Odetchnęłam, kurwa. Lau, nie pozwól aby znów zjebał ci życie. Radziłaś sobie bez niego. A, może nie?
                Wyszłam z łazienki, jednak kiedy wychodziłam wpadłam na kogoś. Szybko podniosłam wzrok, już miałam zacząć go obrażać, kiedy zobaczyłam Jacoba. Stałam teraz tak blisko niego, jak podczas jego wizyty w moim mieszkaniu. Serce zaczęło mi szybciej bić.
                - W porządku? Tak nagle wyszłaś z sali – Jacob wydawał się być naprawdę przejęty. W pewnym momencie wybuchał, odepchnęłam go od siebie.
                - Przestań! Przestań natychmiast! – Powiedziałam, po czym ruszyłam w kierunku szatni. Byłam wściekła. Pojawił się ot tak, jakby ktoś go wyciągnął z kapelusza i znów zaczyna rujnować moje życie. Przestań Lau, ulegniesz. Wiesz to, nie okłamuj się dziewczyno. Kurwa zamknij się! Weszłam do szatni otwierając drzwi tak mocno, że uderzyły w ścianę. Na szczęście, była pusta. Nie spodziewałam się, że Jacob przyjdzie tu za mną.
                - Lau? Wszystko okej? – Zapytał, a ja odwróciłam się aby wypchnąć go z szatni. Zaczęłam go popychać – Co ty robisz?
                - WYJDŹ! NATYCHMIAST! Nie pozwolę, abyś znów zniszczył moje życie, rozumiesz? Nie pozwolę sobie znów przez ciebie cierpieć! – Mężczyzna patrzył na mnie zszokowany – Pojawiasz się w moim życiu i znów mącisz mi w głowie! – Popchnęłam go jeszcze raz, jednak Jacob wyraźnie miał tego dość. Złapał mnie mocno za ręce, po czym obrócił i przycisnął do ściany. W oczach miałam już łzy.
                - O czym ty mówisz do cholery? – Widziałam w jego oczach gniew, zawsze tak było. Kiedy robiłam coś, czego on nie rozumiał, denerwował się. Próbowałam się wyrwać, ale na nic. Był za silny. – Lau, o co ci chodzi.
                - Nie udawaj! Wyjechałeś sobie ot tak, zostawiając mnie. I co? Myślisz, że wrócisz do mojego życia, a ja będę zachowywać się tak, jakby nic się nie stało? Wiedziałeś o mnie więcej, niż ktokolwiek Jacob! A potem… po prostu mnie zostawiłeś. Jakby to co było między nami, zupełnie nic dla ciebie nie znaczyło… - Nie wytrzymałam. Łzy popłynęły mi po policzkach. Mówiłam, że ulegniesz. Nie uciekniesz przed przeszłością. KURWA ZAMNKNIJ SIĘ W WREŚCIE!
                Jacob patrzył na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Czyżby nie zdawał sobie sprawy? Odwróciłam wzrok, patrząc w okno. Mężczyzna puścił mnie, a kiedy się odsunął, jak strzała zabrałam swoje rzeczy, po czym zapłakana wybiegłam z siłowni, zostawiając Norę. Słyszałam jeszcze jej krzyk. Ocierając oczy wsiadłam na motor, po czym hałasując, ruszyłam z miejsca. Chciałam być w domu, otworzyć okna, usiąść na kanapie i obejrzeć jakiś głupi reality show. Chciałam być sama. Kiedy zostawiłam pojazd na parkingu, zauważyłam burzowe chmury. Okryłam motor płachta, aby nie zmókł. Słyszałam grzmoty.
                Siedząc w mieszkaniu, otulona kocem oglądałam telewizję. Grzmoty były coraz bardziej słyszalne. Stwierdziłam, że nigdzie już nie wychodzę tego dnia, nawet do pracy, więc przebrałam się w czarną, koronkową koszulę nocną, aby być gotową do spania. Łzy nadal cisnęły mi się do oczu. Kiedy przełączyłam kanał, ktoś zapukał do drzwi. Nie, nie zapukał. Ktoś się dobijał. Zaskoczona, założyłam szlafrok i zmierzyłam w kierunku drzwi. Kiedy je otworzyłam, moim oczom ukazał się Jacob. Zilustrował mnie wzrokiem.
                - Mogę wejść? – Zapytał, dalej przejeżdżając po mnie wzrokiem. Wpuściłam go do mieszkania. Kiedy poszedł w stronę salonu, owinęłam się ciaśniej szlafrokiem. Stał pośrodku pokoju, wpatrzony we mnie.
                - Czego chcesz – Zapytałam, a Jacob podszedł do mnie powoli. Położył dłonie na mojej talii, zadrżałam delikatnie pod jego dotykiem. Przez cienki szlafrok, czułam ciepło jego dłoni na ciele. Powoli przejechałam dłońmi po jego rękach, nie patrzyłam na niego. Poczułam, że wzmocnił uścisk. – Nie, przestań.
                Mówiąc to, uwolniłam się z jego uścisku. Miałam zamiar podejść do kanapy, ale w tamtym momencie burza dała o sobie znać. Kiedy grzmot przeszył spokój, podskoczyłam wpadając plecami na Jacoba. Stałam tak, czując jego gorący oddech na szyi.
                - Lau… - szepnął, a ja znów poczułam, jak serce zaczyna mi szybciej bić. Mój oddech też przyśpieszył. Przełknęłam ślinę.
                - Tak? – Powiedziałam to cicho, za oknem szalała burza, a ja czekałam na to, co powie Jacob.  
<Jacob?>

+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz