19 sie 2018

Od Nivana cd Antoniego

Uśmiechnąłem się, słysząc i widząc, jak parska głośno śmiechem, marszczy uroczo nos i ogólnie cały się krzywi, kręcąc przy okazji głową, a później zerkając na mnie łagodnym, błyszczącym i, co najważniejsze, błękitnym spojrzeniem, kusząc się nawet o puszczenie oczka w moją stronę.
— Ależ nie ma za co, do usług, jak zawsze — odparł śmiało, zagęszczając ruchów, a ja nawet nie stawiałem oporów, tylko dałem się pociągnąć za mężczyzną, wtopić nieco w ramię i mruczeć cicho w geście zadowolenia, bo było o niebo lepiej, niż kilkadziesiąt minut temu, gdy gniliśmy w barze, rzekomo obrażeni na siebie i rzekomo wkurwieni. No, może nie do końca rzekomo, ale wiadomo było, o co chodzi.
Winda, a w windzie cisza. Może nieco niezręczna, ale raczej jej potrzebowaliśmy. Przynajmniej ja, byle dać myślom odsapnąć, spojrzeć na to wszystko z nieco innej perspektywy i zastanowić się, czy aby na sto procent jest to dobra decyzja, czy znowu nie popełniamy gdzieś w tym wszystkim gafy, czy przypadkiem nie pędzimy z tym wszystkim w zabójczym dla nas tempie?
Otworzył mi drzwi, a jakże by inaczej. Nie byłby Watsonem, gdyby tego nie zrobił, prawda?
— Przepraszam za ten cały burdel — rzucił, zamykając szybko drzwi i odwieszając płaszcz. — Stwierdziłem, że doskonałym pomysłem będzie sprawdzanie wiedzy uczniom i no cóż, przeliczyłem się, jak widać...
Parsknąłem cicho, podchodząc do jednej z leżących na podłodze kartek papieru, byle się po nią schylić, a później spojrzeć na zabazgraną stronę i złapać się za głowę. Przynajmniej mentalnie.
— Borze wszechlistny, co za idiotów uczysz? Wylazłem ze szkoły pieprzone dziesięć lat temu i napisałbym to lepiej, a ostatnio zastanawiałem się, czy prawa Newtona to przypadkiem nie były na WOSie — jęknąłem, ściągając buty i upuszczając papier na podłogę, bo niczego innego nie był wart. — Nie wyobrażam sobie pracować z takim szesnastoletnim mną, życie ci nie było miłe, czy o co chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz