Wyraźnie powiedziałem, że bez wypieków nie wpuszczę jej do domu. No cóż, w prawdzie przyniosła rogaliki, jednak ich smak był taki, że wolałbym, aby przyszła z pustymi rękoma. No dobrze, nie mogę być aż tak wredny. Może Lou po prostu pomieszała jakiś składnik, przez co cały smak legł w gruzach?
Do tej pory zastanawiam się, czy nie dosypała tam czegoś, w odwecie za te wszystkie moje prostackie docinki, które kierowałem w jej stronę niczym pociski.
Już widziałem siebie, ze związanymi rękoma i zatkanymi ustami w mojej własnej piwnicy i rudowłosą, która z niepoczytalnym uśmiechem stwierdza, że będzie mnie torturować.
No cóż, czas pokaże, czy padnę na ziemię i obudzę się zakneblowany.
W sumie opłaca się cierpieć za miesiąc stawiania kawy.
***
Udałem się do sypialni, aby przebrać się w codzienne ciuchy, bo cóż, dziewczyna nawiedziła moje skromne progi tak wcześnie, że nie zdążyłem przywrócić się do stanu człowieka.
Niespodziewanie ktoś otworzył drzwi od mojego pokoju. Zgadnijcie kto?
Stałem właśnie w samych bokserkach przed rudowłosą. Nie wiem, czy to jest kwestia przypadku, ale już drugi raz zauważa mnie bez jakiegoś elementu garderoby i za każdym razem widzi coraz więcej. Przedtem bez koszulki, teraz w samych bokserkach. Co będzie dalej? Wzdrygnąłem się na samą myśl. Nie zamierzałem się ukrywać, czy chować za jakimś meblem. Nie mam się czego powstydzić.
Podszedłem bliżej dziewczyny i uniosłem brwi.
— Czyżbyś zabłądziła? — odparłem nieco zachrypniętym głosem.
— Najwyraźniej.
Pierwszy raz szczerze zaśmiałem się przy Lou. Nie mogłem wytrzymać. To wszystko, co nas spotkało... Osa w zapleczu, niezbyt smaczne rogaliki i ta sytuacja sprawiły, że po prostu nie dałem rady dłużej zachować powagi.
Po chwili uspokoiłem swój głośny śmiech i zaplotłem ręce na wysokości klatki piersiowej.
— No to jak, pozwolisz mi się przebrać, czy jeszcze sobie popatrzysz? — odwróciłem się i narzuciłem na siebie koszulkę.
Lou szybko przybrała czerwony kolor i opuściła mój pokój, lekko przymykając drzwi.
— Gratuluję wygrania zakładu. — mruknęła, patrząc ze smutkiem na rzuconą w kącie kuchni tackę rogalików.
— Dziękuję. — odparłem. — Nie musisz kupować mi tej kawy przez miesiąc. — spojrzałem w jej stronę. — wystarczy tylko jakieś wspólne wyjście.
Noah, ty idioto.
— Najwyraźniej.
Pierwszy raz szczerze zaśmiałem się przy Lou. Nie mogłem wytrzymać. To wszystko, co nas spotkało... Osa w zapleczu, niezbyt smaczne rogaliki i ta sytuacja sprawiły, że po prostu nie dałem rady dłużej zachować powagi.
Po chwili uspokoiłem swój głośny śmiech i zaplotłem ręce na wysokości klatki piersiowej.
— No to jak, pozwolisz mi się przebrać, czy jeszcze sobie popatrzysz? — odwróciłem się i narzuciłem na siebie koszulkę.
Lou szybko przybrała czerwony kolor i opuściła mój pokój, lekko przymykając drzwi.
***
Właśnie siedzieliśmy na sofie w salonie i oglądaliśmy jakiś nudny reality show, popijając herbatą.— Gratuluję wygrania zakładu. — mruknęła, patrząc ze smutkiem na rzuconą w kącie kuchni tackę rogalików.
— Dziękuję. — odparłem. — Nie musisz kupować mi tej kawy przez miesiąc. — spojrzałem w jej stronę. — wystarczy tylko jakieś wspólne wyjście.
Noah, ty idioto.
Lou? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz