4 lip 2018

Od Ashley CD Jacoba

Tego wieczoru miałam nadzieje, że będziemy sami i nikt, ale to nikt nie będzie nam przeszkadzał. Niestety moje marzenie nie mogło być spełnione, bowiem za chwilę usłyszeliśmy dzwonek. Chłopak bez zastanowienia natychmiast poszedł zobaczyć kto to. Sama byłam zaciekawiona kto o tej porze może go odwiedzać. Czyżby to te jego "fanki"? Miałam jednak nadzieje, że to nie jedna z nich, a gdyby to była któraś to nawet jej nóżka nie znalazła by się w tym domu. Nigdy. Jednak nie były to nasze słynne gwiazdy, ale grupka ludzi. Jacob zorganizował jakąś imprezę, ale o niej zapomniał? Ale po co miałby, przecież mnie zapraszać skoro takie coś organizuje. Ludzi od razu się rozgościli i zachowywali jak we własnym domu.  Patrząc na nich wszystkim nikogo nie kojarzyłam. W sumie czułam się trochę dziwnie w ich towarzystwie z myślą, że nikogo tutaj nie znam. Siedziałam tak sama na kanapie i cierpliwie czekałam, aż Jacob mi to raczy łaskawie wyjaśnić. Nie byłam za bardzo z tego zadowolona, że tu przyszli.
Nagle z moich myśli wyrwał mnie jakiś chłopak, który przysiadł się do mnie. Widać było, że jest nieco starszy od Jacoba, miał lekki zarost, a jego włosy były staranie ułożone, jednak niektóre pasma spadają do przodu. Domyśliłam się już czego może chcieć.
- Hej, piękna jak ci na imię? - przejechał dłonią po włosach
Skrzywiłam się na ten jakże chamski podryw. Myślał, że jak powie do mnie "piękna" to będę już jego? Jak widać chłopak ma o sobie wysokie mniemanie. Czy znów trafił mi się podrywacz? Wyglądało na to, że tak. Brunet nie miał zamiaru ukrywać się z tym co teraz robi, a jego ręka zawędrowała natychmiast na oparcie sofy. Wywróciłam oczami z nadzieją, że da mi spokój, ale wtedy w naszą stronę zaczął kierować się wściekły Jacob. W pewnej chwili miałam wrażenie, że rozszarpie go. W tej chwili, przy wszystkich. Zaczął na niego krzyczeć i wypominać mu jakąś dziewczynę w kółko powtarzając mu jej imię. Brzmiało ono Sandy. Próbowałam uspokoić jakoś chłopaka i po części mi się to udało. Wyprosił w pośpiechu swojego towarzysza i całą gromadę ludzi ze swojego domu. Zostawił mnie bez słowa i poszedł do łazienki. Nie chciałam go męczyć, więc zostawiłam go samego, aby trochę ochłonął.
Spojrzałam na duże okno, które prowadziło do ogrodu. Było identyczne jak moje. Przed nim siedział Grey i robił maślane oczy, aby wpuścić go do domu. W tamtej chwili zmiękło mi serce i musiałam to zrobić. Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę okna, a kiedy pies to zobaczył od razu zaczął merdać ogonem, a na jego pysku nie było już smutku, ale wielkie szczęście. Kiedy otworzyłam mu je, ten natychmiast wpadł i zaczął biegać po salonie jak opętany. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam uspokajać psa z obawą, że coś zniszczy, a Jacob nie będzie z tego powodu zadowolony. Kiedy pies się uspokoił usiadłam na kanapie i zawołałam go do siebie, a ten nadal zadowolony przyszedł do mnie bez jakichkolwiek sprzeciwów. Podrapałam go za uchem, a po chwili wskoczył, ułożył się wygodnie, a jego łeb spoczywał na moich nogach. Zaczęłam głaskać go po czym już po chwili zamknął oczy. Mimo to nie przestawałam tego robić. Z tego wszystkiego wyrwał mnie Jacob, który podszedł i usiadł obok mnie na kanapie.
- Wszystko w porządku? - oparłam podbródek na jego ramieniu
- Tak. - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem po czym pocałował mnie w czoło
Uśmiechnęłam się szeroko, ale po chwili ponownie stałam się poważna nie pokazując, że ucieszyłam się z tego co właśnie zrobił.
Oparłam się o niego wygodnie, oczywiście nie przestając głaskać Grey'a, który mimo to, że się roiłam nadal w najlepsze sobie spał. W pewnej chwili przypomniałam sobie o tej dziewczynie. Nie wiedziałam czy mam go o to pytać i czy chce o tym rozmawiać. Bardzo chciałam wiedzieć kto to jest i moja ciekawość zwyciężyła.
- Kim jest... Sandy? - przerwałam panującą między nami ciszę

Jacob?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz