Poczułem ogromną ulgę. W końcu Grey to mój stary, dobry
kompan. Nigdy nie sądziłem, że będę w stanie tak bardzo przywiązać się do
własnego pupila. Mimo tego, że to pies, mam czasem wrażenie, że doskonale
rozumie co czuję. Kiedy się upijam lub kiedy nawiedzają mnie lalunie w skąpych
ubraniach, na jego pysku maluje się wyraz współczucia. Albo wariuję, albo to po
prostu prawda. Dziewczyna, która odnalazła czworonoga szybko odwróciła się
i ruszyła w stronę samochodu. Niespodziewanie, w połowie mojego ogrodu,
zatrzymała się.
— Może wpadniesz do środka, co? — zaproponowałem,
wykorzystując moment. W końcu należało się jej coś w zamian za odnalezienie
mojego pupila. Może jakaś zapłata, czy zwykłe spotkanie w kawiarni? Oczywiście,
stawiałbym.
— Mógłbyś powtórzyć? Nie usłyszałam - odparła, odwracając
się powoli.
— Może wejdziesz? — dodałem, drapiąc się z
zakłopotaniem po karku.
— Przepraszam, nie mogę. Jutro mam trochę czasu.
— Dobrze, nie ma problemu. W takim razie, żeby się ugadać,
potrzebuję twojego numeru. — odparłem, szczerząc swe białe
zęby. Dziewczyna miała długopis w kieszeni. Zapisała swój numer na mojej
ręce, gdyż przejście przez mój ogromny dom na drugie piętro, zajęłoby mi trochę
czasu. — Dziękuję. — wymamrotałem i pomachałem ręką na pożegnanie.
Zamknąłem drzwi i od razu skierowałem się w stronę mojego
czworonożnego przyjaciela, który siedział i ze skruchą patrzył w podłogę. Wiedział,
że zrobił coś złego, jednak... Wina leżała po mojej stronie. Zapomniałem o nim,
przez to, że naprawiałem telewizor u Pani Smith. Nachyliłem się nad psem i
pogładziłem go po głowie, po czym przytuliłem. Grey zaczął merdać ogonem i
radośnie poszczekiwać.
— Już nigdy cię tak nie zaniedbam. — odparłem,
uśmiechając się.
*
Około godziny 19:00 postanowiłem zadzwonić, aby zainicjować
spotkanie ze znalazczynią mojego psa. Problem w tym, że ostatnia cyfra na mojej
ręce rozmyła się i nie byłem w stanie jej odczytać.
Dobrze, pora zacząć metodę prób i błędów.
Wpisałem na końcu zero.
— Halo? — usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny.
Nie, to na pewno nie ona.
Dobrze, wpiszmy jeden.
— Dzień dobry. — Tym razem jakaś staruszka.
Moja zabawa w kotka i myszkę trwała jeszcze dobre piętnaście
minut. Przez moment miałem podejrzenie, że dziewczyna dała mi fałszywy numer.
Długą chwilę później...
Po wpisaniu liczby siedem, usłyszałem wreszcie długo
wyczekiwany głos nieznajomej.
— Hej. — odparła.
— Dobry wieczór, przepraszam, że dzwonię tak późno, ale
miałem małe problemy z numerem.
— Jakie?
— Ostatnia cyfra mi się rozmazała. Ale mniejsza z
tym. — Po kilku chwilach swobodnej rozmowy zaproponowałem
spotkanie. — Co powiesz na spacer przy rzece Avenley?
Katfrin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz