31 lip 2018

Od Noah CD. Louise

Niska, rudowłosa dziewczyna, której nigdy wcześniej nie widziałem na oczy, zrobiła krok do przodu i wystawiła mi swoją drobną dłoń.
— Jestem Louise.
Zaciągnąłem się papierosem, dopiero po kilku sekundach uniosłem wzrok na nieznajomą i uścisnąłem jej rękę.
 Noah.  burknąłem, wydychając szary obłok dymu. Nie jestem zbyt wylewny w słowach.
Dziewczyna teatralnie odkaszlnęła, dając mi jasno do zrozumienia, co powinienem właśnie zrobić.
Rzuciłem fajkę na ziemię, po czym zdeptałem ją butem.
— Zadowolona?
— Można tak powiedzieć. — przyjrzała się uważnie mojej twarzy. — Skądś cię znam.
Jak to możliwe, że ludzie mnie kojarzą, a ja nie znam nikogo? Czuję się co najmniej dziwnie.
— Noah Brown.  dodałem, a na mojej twarzy wymalował się grymas. Wiedziałem, że moje nazwisko będzie dla niej idealną podpowiedzią.
— Ach tak, Brown.
A nie mówiłem?
Przez moment zastanawiała się, czy to co powiedziałem było prawdą. Co tu się dziwić. Syn milionera pracujący w starym zakładzie naprawy pojazdów?
Niech myśli. Nie powiem o sobie ani słowa więcej. Nie musi wiedzieć, że jestem rodzinnym odrzutkiem.
Niespodziewanie nasza niezbyt żywa rozmowa została przerwana przez krzyk starego Smitha.
 Noah, chodź tu na chwilę!
Wstałem i strzeliłem palcami u rąk. Louisa wzdrygnęła się na dźwięk tej czynności.
— Jeżeli chcesz zobaczyć, co jest z autem, to chodź. Smith zapewne mnie woła, bo nie jest w stanie zlokalizować usterki. Staruszek radzi sobie coraz gorzej.
Udaliśmy się do środka budynku i stanęliśmy w półkolu wokół podniesionej maski samochodu.
— Zajmij się tym, a ja pójdę załatwić kilka papierkowych spraw.  rzekł Smith, swym ochrypłym od papierosów głosem.
— Nie ma sprawy.
Przeglądałem kolejne części, a moją pracę z dwóch stron nadzorowały kobiety. Czułem się poniekąd dziwnie, ale byłem już przyzwyczajony, że klienci patrzą mi na ręce. Przecież nie będą siedzieć i popijać kawki w pobliskim barze, kiedy ich auto nie może dalej jechać.
— No i tu mamy problem.  odparłem i spojrzałem na właścicielkę samochodu.
— Co się z nim dzieje?  zapytała, a jej oczy pociemniały. Ze strachu?
— Otóż tutaj... — Nachyliłem się i wskazałem część — Jest alternator. On dostarcza prąd do wszystkich innych urządzeń, w tym do akumulatora. Kiedy akumulator nie jest ładowany przez prąd i się wyładuje, auto staje w miejscu. To cały łańcuch uszkodzeń. Tak z innej beczki, widzę też przetarte rolki do wymiany.
— Ile będzie kosztowała naprawa?
— 450 avarów. Wymiana uszkodzonego alternatora oraz nowa rolka. Będzie śmigał jak nowy.
Kobieta uśmiechnęła się na te słowa i odetchnęła.
— Dobrze, proszę wykonać to, co uważa pan za wymagane.
— Wymienię pani akumulator na koszt firmy. Tamten jest mocno zużyty, a mam na stanie prawie nie śmigany. Tylko proszę nie mówić staruszkowi.
— Bardzo dziękuję! To ja idę się rozliczyć ze Smithem.
Uśmiechnąłem się tak delikatnie, że wątpię, aby ktokolwiek zdołał to zauważyć.
Nim wywychyliłem głowę spod maski, zdałem sobie sprawę, że zostałem sam na sam z rudowłosą dziewczyną
— Długo to zajmie? — zapytała, patrząc na moje zbrudzone ręce.
— Tyle, ile będę chciał. — mrugnąłem do niej i poszedłem po nową rolkę. — Jeżeli chcesz popatrzeć, to droga wolna.

Lou? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz