- Katfrin czekasz czy idziesz ze mną? - usłyszała dziewczyna jednak zdezorientowana nie wiedziała o co mu takiego chodzi.
- Um, co ty... - nie dokończyła jednak ponieważ jego towarzysz już zbiegał w dół góry, na której stała już tylko sama Victoria. Dziewczyna otrząsnęła się i postanowiła skierować się wolnym krokiem do Sebastiana, po którym widać było wielkie szczęście wypisane na twarzy spowodowane miejsce, w którym się znaleźli. Chłopaka spojrzał na dziewczynę i od razu ruszył w jej stronę i bez słowa przytulił ją.
- Dziękuje. Dziękuje za przyprowadzenie mnie tu - powiedział do niej z zadowoleniem jednak słychać było, ze jest bliski płaczu. Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Postanowiła iż obejmie go, położyła więc mu dłonie na karku i przytuliła go. Czuła się dziwnie. Dawno nie przytulała osoby nieznajomej bliskiej płaczu z powodu natury jaką go otaczała. Poprawka. Ta dziewczyna nigdy nie była w takiej sytuacji. Zresztą.. kiedy ostatnio miała czas spokojnie wyjść na spacer ze znajomymi? Kobieta westchnęła i zamknęła powieki wtedy kiedy chłopak odsunął się od niej z uśmiechem i z załzawionymi oczami. Przetarł swoje policzki myśląc, że była tam słona ciecz.
- Od dawna znasz te miejsce? - zapytał i ruszył w stronę powalonego drzewa, dziewczyna tuż za nim. Kiedy doszli do celu usiedli delektując się widokiem.
- Moja babcia pokazała mi go gdy byłam tutaj po raz pierwszy, podobno od tego czasu zabierałam ją tutaj często - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się smutno na pamięć zmarłej babci. Pamiętała jak przychodziły tutaj chociaż raz w tygodniu, robiły wtedy rano babeczki oraz jagodzianki, brały sok pomarańczowy, który Katfrin wprost kochała i szły z kocem.
- Musi być cudowną kobietą skoro znalazła takie miejsce - odpowiedział i uśmiechnął się do dziewczyny.
- Tak była cudowna - rzekła dziewczyna i spojrzała na zachodzące słońce, które znajdowało się po jej prawej stronie. Musiała przy tym odwrócić głowę w przeciwną stronę niż siedział chłopak. Kat westchnęła zrezygnowana chcąc się uśmiechnąć. Minęło tak dużo czasu, a ona dalej za nią tęskni. Dziewczyna wiedziała, że tak szczerej i prawdziwej miłości nie da się zapomnieć, a co dopiero zastąpić.
- Powinniśmy wracać - powiedziała kobieta i wstała ukrywając twarz przed wzrokiem chłopaka. Nie miała pewności czy po jej oczach nie widać, że bardzo chciała się rozpłakać.
- Dobrze - odpowiedział i także wstał, dziewczyna poprowadziła ich przez las. Przez cały ten czas szła z przodu by mieć pewność co do tych cholernych oczu. Kiedy już byli pod domem Kat wreszcie się odwróciła.
- Pójdę tylko po kluczyki i was odwiozę - powiedziała i od razu spojrzała na psy, które przybiegły do nich. Widać było, że są bardzo zmęczone jednak wesołe.
Sebastian? przepraszam, że dopiero teraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz