W pokoju, z którego dochodziło światło siedział, a właściwie leżał na zawalonym książkami i wszelkiego rodzaju papierami, młody chłopak. Nie wyglądał on jakoś szczególnie, ot, mieszczuch jakich wiele. Jego kruczoczarne włosy delikatnie opadały na twarz, tworząc skomplikowane wzory. Pod jego skrzyżowanymi ramionami, na których oparł głowę, dało się dostrzec otwartą książkę, której treść nie dawała żadnej podpowiedzi, jeżeli obserwator chciał odgadnąć jej tytuł. Pokój, oświetlony jedynie lampą wyglądał przytulnie, lecz cienie padające na ściany sprawiały upiorne wrażenie.
Nagle w drzwiach pojawiła się jeszcze jedna postać, wysoka i smukła. Przez panujący wokoło półmrok nie dało się dokładnie dostrzec detali, jednak już po chwili, gdy osoba podeszła bliżej biurka, dało się dostrzec jej uśmiechniętą, delikatnie zarumienioną twarz.
- Leandre - szepnął Eric, delikatnie kładąc rękę na ramieniu młodszego mężczyzny i delikatnie nim potrząsając. - Nie przejdziesz na łóżko?
Brunet mruknął coś niezrozumiałego dla zielonookiego, ale delikatnie podniósł głowę. No tak, znowu zasnął nad książką, a Eric znów będzie mu to wypominał. Blondyn zaśmiał się i zmierzwił włosy Ionesco, które nawet bez tego były rozczochrane na wszystkie strony. Dziewiętnastolatek powoli podniósł się do siadu, rozciągając się. Zamknął książkę i wyszedł do kuchni za współlokatorem. Tam usiadł na drewnianym krześle i oparł łokcie na stole, patrząc, jak Eric grzeje mleko, wesoło przy tym nucąc. Widok wysokiego mężczyzny, gotującego mleko w piżamie w paski, nucąc przy tym wesoło, był dość zabawny, więc na usta Leandra wypełzł delikatny uśmiech.
- Uważaj, bo się oparzysz - przestrzegł towarzysza, jednak ten tylko uśmiechnął się szerzej, wlał mleko do przygotowanego wcześniej kubka i dał je dziewiętnastolatkowi.
Tamten przyjął naczynie i nie zważając na temperaturę napoju napił się, jednak już po chwili tego pożałował. Wargi piekły go niemiłosiernie. Po jeszcze kilku chwilach przy kuchennym stole, spędzonych na luźnej rozmowie, nasz kochany główny bohater, Leandre, udał się do snu. Tym razem do łóżka.
•
Budzik, niestety nie był dla niego łaskawy. Na przyszłość muszę go wyłączać, pomyślał ledwo przytomny. Siła zwlókł się z łóżka i od razu skierował się do kuchni, gdzie zastał, jak zwykle, Erica. Nie rozmawiali, po prostu zjedli śniadanie. Ach, jak dobrze, że dziś sobota. Nagle ktoś niespodziewanie zapukał do drzwi. Leandre popatrzył w okno, padało niemiłosiernie.<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz