Otworzyłem wypoczęte oczy o godzinie jedenastej i mozolnie zwlokłem się z wielkiego, dwuosobowego łóżka. Po raz kolejny budziłem się w jego domu. Mimo, że powitał mnie radosnym "Co moje to i twoje, Dan.", ciągle czuję się tu jak intruz. Muszę wreszcie wziąć się do roboty i zarobić pieniądze na mały, aczkolwiek własny domek. Tylko tego mi potrzeba, aby być spełnionym człowiekiem.
Nagle jakaś ważna myśl przemknęła mi szybko przez umysł, jednak nie byłem w stanie sobie przypomnieć, co to było. Znałem doskonale swoją kiepską pamięć, więc odruchowo sięgnąłem po notatnik, który chowałem w szafce nocnej. Zapisywałem tam najważniejsze daty i wyniki pomiarów, których broń Boże nie mógłbym zapomnieć.
Moje oczy otworzyły się szerzej, gdy zauważyłem wpisane na dziś spotkanie w sprawie dekoracji wnętrza. Szybko ubrałem jakieś ciepłe [gdyż dzisiejsza pogoda nie należała do najcieplejszych] i schludne ubrania, po czym w zawrotnym tempie zszedłem ze schodów, skacząc co dwa stopnie.
— Hej Carl! — machnąłem kumplowi dłonią na powitanie i ruszyłem w kierunku kuchni.
— Cześć. — odparł i podszedł w moją stronę. — Gdzie się tak spieszysz? Bałem się, że zaraz zlecisz z tych stromych schodów.
Zaśmiałem się z jego słów i wyciągałem z lodówki mleko oraz jakieś płatki.
— Zrobić ci kawę? — zapytał, wlewając wodę do czajnika.
— Poproszę. Taką jak zawsze.
Nalałem zimnego mleka do talerza i wsypałem do niego płatki, które średnio wpisywały się w mój gust. Zwolniłem trochę tempa, widząc, że jest dopiero jedenasta dwadzieścia. Głośno odetchnąłem i rozpocząłem jedzenie śniadania tak, jak na człowieka przystało.
— Gotowa. Położyłem ci ją na stole w salonie.
Ja już znam te jego zagrywki. Nie bez powodu kładzie tam kawę. To jest doskonały podstęp, który polega na tym, iż wabi mnie kawą do salonu, a później zagaduje tak, że spędzam z nim co najmniej godzinę.
Wstałem, rozprostowałem kości i usiadłem na sofie, wiedząc, co zaraz nastąpi. Z jednej strony nie miałem za dużo czasu, z drugiej cieszyłem się tym, że Carl lubi się ze mną dzielić swoimi przeżyciami. Dobry przyjaciel.
— No to jak, powiesz mi, gdzie tak pędzisz?
— Byłem dzisiaj umówiony w sprawie projektowania wnętrza sypialni.
Kumpel uniósł brwi, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek.
— Jak ma na imię zleceniodawczyni?
— Skąd wiesz, że to kobieta?
— Wątpię, żeby mężczyzna zamartwiał się wystrojem swojej sypialni.
Zachichotałem, zdając sobie sprawę z jego przebiegłości.
— Nawet jeśli, nie mogę ci zdradzić danych osobowych moich klientów. Przykro mi. — odparłem, upijając duży łyk kawy, która wydawała mi się dwa razy mocniejsza niż zwykle.
— Dobrze, nie będę cię gnębić. — uśmiechnął się i odłożył pusty kubek na stół.
Porozmawialiśmy jeszcze o kilku przelotnych romansach mojego przyjaciela i o tym, jak zawzięcie próbuję uzbierać pieniądze na własny kącik.
— Ale przecież możesz zostać u mnie, Dan. Bezterminowo. — rzekł, jakby zasmucony tym, że zamierzam go kiedyś opuścić.
— Spokojnie, to odległe plany. — uśmiechnąłem się i wypiłem ostatni łyk napoju, wykrzywiając się. Cud, że byłem w stanie to wypić. Grunt, to teraz przeżyć i nie paść na zawał.
— Wiesz co? Chyba pomyliłem kawy. — wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. — Moja była tak słaba, że zrobię sobie jeszcze jedną.
Jeżeli dwie i pół łyżeczki to dla niego słaba...
□■□■□■
Spojrzałem ukradkiem na zegarek. Dwunasta pięćdziesiąt.
— O nie. — siedziałem w bezruchu. — Muszę iść! Do później! — krzyknąłem, zerwałem się sofy, po czym ubrałem płaszcz i ruszyłem w kierunku drzwi wejściowych, mocno nimi trzaskając.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku zapisanego adresu. Niedługo później byłem już na miejscu. Odetchnąłem z ulgą.
Zapukałem do drzwi. W mgnieniu oka zastałem w nich młodą dziewczynę, całą w farbie. Czyżby zaczęła coś kombinować z wystrojem wnętrza beze mnie?
— Kim pan jest? — nieco zaskoczyło mnie to pytanie, jednak po chwili cierpliwie wytłumaczyłem.
— Architektem. Byłem tu umówiony na czternastą. — spojrzałem na zegarek. Trzynasta. Daniel, kolejny raz się ośmieszasz. — Widocznie trochę za szybko przyszedłem. — uśmiechnąłem się, żeby sprytnie zatuszować swoją pomyłkę.
— Ojejku, na śmierć zapomniałam! — chwyciła się za głowę, a na jej twarzy malował się lekko czerwony kolor. — Da mi pan chwilkę, żeby się ogarnąć?
— Jasne, może przeszlibyśmy na ty? Daniel. — wystawiłem dłoń i posłałem kobiecie życzliwy uśmiech.
— Ida, miło mi poznać. — wpuściła mnie do środka. Moim oczom ukazała się niewielkich rozmiarów kawalerka, jednak z tego co widziałem, dziewczyna mieszkała w niej sama, więc sądzę, że to metraż idealny dla jednej osoby. — Rozgość się, kawy, herbaty?
Wolałem nie pić kolejnej kawy, gdyż życie było mi miłe.
— Ja podziękuję, wolałbym już się zabrać do pracy. Mogę już zacząć mierzyć sypialnię?
Kiwnęła głową i wskazała ręką drogę.
Wyciągnąłem z kieszeni metr i powolnym krokiem udałem się do pokoju. Od razu uderzyła mnie ciasnota tego pomieszczenia. Trzeba będzie wziąć to pod uwagę.
Po krótkim rozejrzeniu się wokół, wyciągnąłem długopis i notes, aby zapisać wymiary. Najpierw od podłogi do sufitu.
Wyciągnąłem dłonie w górę, jednak nie byłem w stanie dosięgnąć. Nie chciałem, żeby wymiary były niedokładne, więc stanąłem na łóżku. Spojrzałem na wynik pomiaru. 251 centymetrów.
Właśnie w tym momencie usłyszałem dźwięk pęknięcia i zdałem sobie sprawę, że łóżko się pode mną zawaliło.
Szybko z niego zszedłem, a moja twarz przybrała przerażony wyraz. Uniosłem głowę i zauważyłem stojącą w progu Idę.
— Przepraszam. Nie wiedziałem, że to tak szybko się zawali. — próbowałem się wytłumaczyć.
To zapewne najgorsze pierwsze wrażenie, jakie kiedykolwiek na kimś wywarłem.
To zapewne najgorsze pierwsze wrażenie, jakie kiedykolwiek na kimś wywarłem.
— Właśnie między innymi dlatego chcę mieć nową sypialnię. Sama leżąc na tym łóżku, mam wrażenie, jakby zaraz miało się rozwalić.
— Przez moją nieuwagę poniosłaś szkody, więc za własne fundusze kupię ci nowe łóżko. Najlepsze, jakie znajdę. — mówiłem zupełnie poważnie, jednak dziewczyna zareagowała cichym chichotem.
— Nie trze.. — przerwałem jej.
— I tak to zrobię. — podrapałem się z zakłopotaniem po karku i kontynuowałem pomiar, skrupulatnie zapisując dokładne wyniki.
Dziewczyna usiadła w nogach zniszczonego łóżka i przyglądała się mojej pracy.
Po ukończeniu pomiarów wrzuciłem miernik do kieszeni i podszedłem do Idy.
— Muszę zadać ci kilka pytań.
— Nie ma problemu. — skrzyżowała nogi i założyła dłonie na kolano.
— Muszę zebrać ogólne informacje o twoim zamyśle. Mianowicie... — zastanowiłem się na moment. — Jaką kolorystykę i styl preferujesz? Czy wolisz bardziej przestrzenne, minimalistyczne pokoje, a może raczej pełne różnych przedmiotów, wypełnione? Jaka moc oświetlenia? — Pytałem i uśmiechałem się ciepło. — Na podstawie twoich odpowiedzi, stworzę zarys pokoju i kosztorys.
Dziewczyna wyglądała na zamyśloną. Byłem ciekawy jej koncepcji.
Ida?
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz