Dziewczyna szybko zapłaciła i oczywiście resztę, która została oddała
na napiwek. Spojrzała na swoje dwa puszyste psy i pogłaskała je z
lekkim uśmiechem. Wstała i złapała za smycze, wiedziała, że musi już iść
jeśli chce zdążyć przed zamknięciem jej ulubionego sklepu zoologicznego
gdzie jest duża ilość króliczków.Dziewczyna ruszyła więc w wybranym
wcześniej kierunku ciesząc się po drodze słońcem, które ogrzewało jej
jak zawsze drżące zimne dłonie. Nim przeszła przez ulice gdzie stał jej
samochód poprawiła swoje okulary, chyba były dla niej o ciupkę za duże.
Otworzyła swoje auto i wprowadziła psy zostawiając im uchylone okna.
Weszła do sklepu i od razu przywitał ją charakterystyczny dzwoneczek
mówiący o przyjściu klienta.
- Dzień dobry - powiedziała brunetka w stronę chłopaka stojącego zza ladą. Uśmiechnął się do niej i także się przywitał.
-
Zacznijmy więc od najważniejszych rzeczy, myszy i chomiki - rzekła
dziewczyna i udała się w stronę klatek z tymi o to zwierzętami.
Wiedziała, że to jeden z większych zoologicznych gdzie jest dużo więcej
zwierząt niż w zwykłym.
- Ile? - zapytał chłopak i podszedł z pojemnikiem, który był zdecydowanie za mały jak na zamówienie dziewczyny.
-
Dwadzieścia myszy, piętnaście chomików syryjskich - powiedziała, a
mężczyzna spojrzał na nią jak na idiotkę, spostrzegł jednak, że ta
rzeczywiście chce tyle gryzoni. Chłopak zaczął pakować zwierzęta, a
dziewczyna wybrała karmę dla psów i dwa kantary dla źrebaków. Powinna
zacząć je przyzwyczajać, młode mają już prawie pół roku. To były jej
pierwsze młodziaki, uczyła kiedyś konie, jednak wiedziała, że to będzie
inna sprawa. Bała się tego, że zrobi coś źle.
- To wszystko? -
zapytał nagle chłopak wybudzając ją z przemyśleń o swoich pupilach.
Brunetka spojrzała na niego i skinęła głową.
- Siedem królików -
odpowiedziała tylko i zabrała od chłopaka jedno z opakowań, zajrzała do
środka. Małe białe myszy chodziły po pudełku i wąchały wszystko co
mogły. Kat uśmiechnęła się lekko i zamknęła opakowanie. Te zwierzęta
długo nie pożyją. Musiała kupić kiedyś ich więcej by mieć swoje myszy i
nie jeździć tak często po nie do miasta.
- Wybrany kolor? - zapytał chłopak, a ona spojrzała na niego zdziwiona jego pytaniem.
-
Obojętnie, mogą być te starsze - odpowiedziała po chwili, każdy
wiedział, że częściej bierze się młode, zresztą starsze osobniki są
zwykle większe. Patrzyła jak chłopak pakuje zwierzęta, a ta wspomniała
mu, że jeszcze chce dziesięć sztuk ryb nie ważne jakiego gatunku.
Ostatnio nabyła sobie dwa pończośniki dlatego musiała im kupić inne
jedzenie z powodu ich kubków smakowych.
- To wszystko - powiedziała dziewczyna, a chłopak skinął jej i zaczął naliczać wszystko co kupiła dziewczyna.
- Może kartę stałego klienta? - spytał i spojrzał na Victorie, która skinęła mu głową na znak zgody wiedząc, że się przyda.
~~~~**~~~~
Następnego
dnia Katfrin już o szóstej była na nogach, zresztą jak zawsze. ta
dziewczyna jest zdecydowanie za bardzo zabiegana. Oczywiście w ciągu
nocy zrobiła swoje ulubione dwie tarty, jedna z ciastkami oreo oraz
masłem orzechowym, a druga z owocami leśnymi.
- Dzień dobry Verono - powiedziała Kat do swojej gosposi, która robiła sobie właśnie kawę.
- Witaj dziecko - odpowiedziała i pocałowała dziewczynę w czoło.
-
Jeśli chcesz możesz przyprowadzić we wtorek swoich wnuczków wiem, że
lubią przychodzić. Niech zostaną na trochę. Mamy wolne pokoje -
powiedziała Victoria, a staruszka uśmiechnęła się i podziękowała.
-
Jadę już - powiedziała, a Kat skinęła jej głową i sama zaczęła robić
swoje kawę. Postanowiła iż teraz zrobi obiad, a następnie pojedzie na
przejażdżkę.
~~~~**~~~~
Katfrin siedziała w swoim
samochodzie czekając aż znajomy długowłosy pojawi się w jej polu
widzenia. Kiedy go zobaczyła podjechała do niego i zaprosiła go gestem
dłoni. Wziął ze sobą swoją puchatą białą kulkę.
- Nie będzie z nim problemu? - zapytał nim wszedł, a Victoria pokręciła głową.
-
Wybiega się chociaż - odpowiedziała i uśmiechnęła się do czworonoga,
który wskoczył na tylne siedzenie. Chłopak zajął miejsce pasażera i od
razu zapiął pasy. Dziewczyna ruszyła więc i włączyła się w ruch.
- Jak nazywa się ta biała kulka? - spytała Kat i spojrzała na psa, który leżał na siedzeniu z zamkniętymi oczami.
- Gilbert - odpowiedział chłopak z lekkim uśmiechem, a dziewczyna skinęła mu wracając wzrokiem na drogę.
- Myślę, że ty i Gilbert lubicie zwierzęta - rzekła.
~~~~**~~~~
-
Zapraszam - powiedziała brunetka i otworzyła drzwi do swojego domu
czekając aż Sebastian rozejrzy się trochę. Jego pies spojrzał na Niale,
która już dawno przywitała się z gośćmi oraz swoją właścicielką.
- Czy to stajnia? - spytał chłopak wskazując budynek. Dziewczyna skinęła mu głową odpowiadając mu tym samym na pytanie.
- Jeździsz? - zadał kolejne pytanie i wszedł do domu razem z psami.
-
Od dziecka - odpowiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę kuchni gdzie
włączyła czajnik i wyjęła z lodówki wcześniej zrobione jedzenie.
-
Kawę, herbatę? Czy coś zimnego? - zapytała i spojrzała na chłopaka,
który właśnie zajął się jednym z moich węży. Przyglądał się jemu zza
szyby i stukał delikatnie w nią.
- Nie usłyszy, węże są głuche. Ale
tego akurat radze ci nie denerwować, jest jadowity - powiedziała
dziewczyna, a Sebastian od razu odsunął rękę na co ona zaśmiała się.
- W salonie jest ich więcej, jeśli chcesz mogę ci je pokazać - rzekła i wzruszyła ramionami lekko uśmiechnięta.
Sebastian? oczywiście ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz