4 lip 2018

Od Felixa do Althei

Odetchnąłem cicho, odkładając telefon. Kolejna wiadomość o zwłokach. Podniosłem się, co poskutkowało cichym skomleniem Chipper'a.
- Tak, wiem, mnie też nie odpowiada ta pora - jęknąłem, na co ten tylko szczeknął. Uśmiechnąłem się jednak na myśl, że nie muszę siedzieć tyle w domu. Pogłaskałem zwierzaka po głowie i zacząłem się ubierać. Ten jednak szczeknął, kiedy telefon znowu się odezwał. Szybko go chwyciłem, o mało nie zabijając się po drodze i odebrałem.
- Franc, dotarło, już się zbieram - burknąłem do słuchawki, kiedy tylko odebrałem.
- To się pośpiesz - odparła kobieta. - Kolejnego spóźnienia nie zdzierżę.
Westchnąłem, rozłączając się, po czym wybiegłem z mieszkania.

▫◾▫◾▫

Spojrzałem na oczyszczone z resztek ciała kości, które leżały poukładane na stoliku. Włączyłem dyktafon i zacząłem oględziny czaszki, której zdjęcia poszły do artysty zajmującego się rekonstrukcją twarzy.
- Mężczyzna rasy białej, tożsamość nieznana - mruknąłem, obracając kość w dłoniach. - Prawdopodobnie śmiertelna rana na kości potylicznej, zadana tępym, płaskim narzędziem... - urwałem na chwilę, żeby zapisać to dla analityków, po czym odłożyłem to, co kiedyś ochraniało najważniejszy organ w ciele tego człowieka. Zmarszczyłem delikatnie brwi i wziąłem dwa kręgi  w dłoie, żeby im się przyjrzeć. Nałożyłem je na siebie. - Złamanie rdzenia kręgowego na wysokości C4 i C5...
- Szczęściarz, mamy rozpoznanie - mruknął Alec, wchodząc do pomieszczenia z pokaźną teczką, do której przypięte było zdjęcie mężczyzny.
- Oraz pewne zabójstwo - dodałem, biorąc kartotekę. - Antonio Santos... znajdę i porozmawiam z bliskimi.

▫◾▫◾▫

Wszedłem do knajpy, rozglądając się dookoła. Od razu nieznacznie się uśmiechnąłem, widząc dziewczynę przy barze, gdzie zaraz usiadłem.
- Co podać? - mruknęła dość beznamiętnym głosem.
- Nie, dziękuję - stwierdziłem, patrząc na nią z nieznacznym uśmiechem, na co ta tylko zmarszczyła brwi. Dalej jednak nie podnosiła na mnie wzroku. - Althea Santos?
To już podziałało. Dziewczyna spojrzała na mnie z czymś dziwnym w oczach, jednak zaraz to coś zniknęło. Uśmiechnąłem się do niej, co tylko spowodowało delikatne skrzywienie jej warg.
- Niestety jestem zmuszony cię poinformować... - wziąłem głębszy oddech, zmuszając się do powagi. - Twój ojciec nie żyje.

Althea? :3 Nasz plan wchodzi w życie ☀

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz