— Dzięki. Miło było.
Ałć.
Mimo tego, że słowa te chwaliły to, co przygotowałem, czułem pewien niedosyt, a nawet smutek. Dlaczego? To tak, jakbyś kupił komuś prezent, na który wydałeś krocie, a ta osoba otworzyłaby go, po czym oświadczyła, że jest fajny i rzuciła go w kąt pokoju, zupełnie o nim zapominając.
Usłyszałem tylko głośne trzaśnięcie drzwiami i stanąłem przy oknie, patrząc jak czym prędzej odjeżdża, zapominając o wszystkim wokół.
No cóż, muszę pogodzić się z tym, że praca to praca i nie ma z nią przelewek, zwłaszcza, gdy podstępny prezes Mira Transport może wreszcie zostać zapędzony w kozi róg.
Wstałem, pozmywałem naczynia, po czym wziąłem chłodny prysznic i stanąłem na środku korytarza przepasany ręcznikiem.
A Ja: Wracam do pracy.
A Matthew: Dobrze synu, rozumiem, że już znudził ci się urlop.
Czym prędzej rozpocząłem rutynowe przygotowania, mianowicie - zakładanie garnituru oraz mojego ulubionego bordowego krawatu, sznurowanie skórzanych, spiczastych butów, ułożenie włosów, spryskanie się mocną wodą kolońską, przybranie drapieżnego, pewnego siebie uśmiechu i zabranie ze sobą nieodłącznej, czarnej teczki.
* * *
Właśnie zasiadłem w swoim wygodnym, obrotowym fotelu i przejrzałem stosik papierów ułożony na biurku.
Wnet do gabinetu weszła Julie, stawiając pewne kroki i mierząc mnie swym wzrokiem, który wydawał się inny niż zwykle.
— Dzień dobry panie Brown.
— Dzień dobry.
— Co pana tu sprowadza? Z tego co słyszałam, miał pan być na urlopie.
Uśmiechnąłem się zadziornie i poprawiłem krawat.
— A co, nie cieszy się pani na mój widok?
— Ależ oczywiście, że się cieszę.
— Miło słyszeć.
— Stęskniłam się za panem. Mój ulubiony przełożony.
Uniosłem wzrok znad ekranu laptopa i spojrzałem jej w oczy. Czy ona próbuje ze mną flirtować?
Po tym, jak obarczała mnie, że nasz romans wyszedł na jaw i nie chciała ze mną rozmawiać?
Powolnym krokiem podeszła bliżej i usiadła na moim biurku, po czym lekko nachyliła się w mym kierunku. Co się tu dzieje? Nie wiedziałem, jak zareagować. Mimo tego, że kiedyś miałem do niej słabość nie znaczy, że może mną manipulować i kombinować za moimi plecami. Jej zachowanie tego dnia diametralnie się zmieniło i byłem tego doskonale świadomy. Zapewne ma jakąś sprawę, a boi się mi o niej opowiedzieć, więc próbuje sobie przygotować stabilny grunt pod nogami. Zawsze tak robi.
Niespodziewanie do mojego gabinetu weszła J.C. i ze zdziwieniem przyglądała się całej tej sytuacji. Nie musiało to wyglądać ciekawie.
J.C.?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz