Ja jednak wyszłam z szatni do baru. Zamówiłam wisky i usiadłam na jednym z stołków. Obok mnie siedział mężczyzna, był wpatrzony w szklankę, a kiedy zauważył, że obok niego siedzę, wyprostował się. Wzięłam szklankę do ręki.
-
Zdrowie? – zapytałam, mężczyzna powtórzył mój gest. Po chwili zderzyliśmy się
szklankami. Uśmiechnęłam się tak pięknie, jak tylko umiałam. Barman zaśmiał
się, po czym pochylił się do mojego ucha.
-
Zaczynamy łowy Ness? – Zapytał, a ja tylko poczochrałam mu włosy. Jako
pracownica, miałam za zadanie umilić czas klientom. A to, że jedna bierze na
siebie jednego, tego którego chcę, było mi na rękę.
Rozmawiałam
z nim o głupotach, pytałam czy często tu bywa. Okazało się, że jest całkowicie
trzeźwy, zamówiłam mu więc drinka na mój koszt. Piliśmy tak, jednego drinka za
drugim. Z każdą godziną, był coraz bardziej rozgadany. Śmiał się ze
wszystkiego. W pewnym momencie, złapałam go za rękę.
-
Co ty robisz? – Zapytał, patrząc na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy,
zbliżyłam się do jego ucha. Mężczyzna tylko się skrzywił, po czym wstał z
krzesła. – Sorry, nie dam się.
Odszedł,
patrzyłam jak wychodzi po czym wywróciłam oczami. On poszedł, ale ja miałam
jego pieniądze. Przeliczyłam banknoty. Nie było tego dużo, ale starczy na jakiś
czas. Nie można być zachłannym. Nie od razu. Szybko wstałam z krzesła, i
poszłam pracować dalej. Musiałam zarobić, Cath chciała iść na duże zakupy, a ja
nie chciałam jej tego uniemożliwiać.
<Jacob?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz