8 lip 2018

Od Katfrin CD. Carlo

- Co tutaj robisz? - zapytałam nie zważając na to by się przywitać.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - odpowiedział pytaniem, uśmiechnął się lekko - prędzej powiedz co ty tutaj robisz - dodał, a ja uniosłam lekko lewą brew.
- Mieszkam - odpowiedziałam i ruszyłam na górę gdzie goście nie mieli wstępu. Carlo mimo wszystko poszedł za mną. Weszłam do swojego pokoju gdzie na łóżku leżała Niala, wyszłam na balkon i usiadłam w fotelu wyjmując telefon z tylnej kieszeni spodni.
- Dobrze sobie pomieszkujesz - powiedział chłopak i też usiadł obok mnie, odłożyłam telefon na stolik do kawy i spojrzałam na niego.
- Normalnie - odparłam i wstałam by położyć łokcie na belce drewna. Od zawsze ten pokój był mój. Babcia wiedziała, że kocham ten widok, las, łąka, można było też zobaczyć kawałek jeziora, które było jeszcze moją posiadłością. Kochałam te miejsce od dziecka. 
- Lepiej gdy wrócisz na dół - powiedziałam wracając myślami do obecnej chwili. Chciałam posiedzieć chwilę w samotności. Postanowiłam zejść jeszcze do salonu po jednego z pytonów by dotrzymał mi towarzystwa. Lubię gdy te zwierzęta są obok mnie. Czuje się wtedy mimo wszystko bezpieczniej. Wyszłam z balkonu nie zważając czy chłopak pójdzie za mną. Chciałam znaleźć się w salonie, zrobić sobie kawę i wziąć Ignatusa. Tak więc uczyniłam, weszłam do kuchni gdzie Megan rozmawiała z jakimś chłopakiem śmiejąc się przy tym. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Coś się stało? Wyglądasz dość słabo - powiedziała, a ja pokręciłam głową.
- Po prostu jestem zmęczona, mam ostatnio dużo pracy - rzekłam mimo iż to nie była prawda. Przecież dziś odpoczęłam bo szybciej się zwolniłam z pracy, a raczej oni mnie odesłali.
~~~~**~~~~
Siedziałam w swoim pokoju z powodu iż nie miałam dziś ochoty na szaleństwa. Piłam właśnie jedno z bezalkoholowych i czytałam książkę głaszcząc przy tym wielkie cielsko pytona tygrysiego, który spokojnie leżał po części na mnie, a z drugiej strony na łóżku. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, wywróciłam oczami jednak za żadne skarby świata nie chciało mi się wstać i otworzyć.
- Proszę - powiedziałam, a drzwi po chwili uchyliły się i weszła przez nie Megan, widać było, że jest zmęczona.
- Zaraz spadam, został tylko Carlo, namówiłam go do sprzątania - rzekła, a ja zmarszczyłam brwi i skinęłam głową. Dziewczyna podziękowała za to, że zgodziłam się na to spotkanie, z którego jak zawsze nie wyszło kilka osób. Ważne, że nie wchodzili na górę, tylko to się liczy. Ale jeśli zobaczę, że coś jest zniszczonego to nie będzie miło. Postanowiłam wstać i zobaczyć co robi chłopak, jakoś nie wierzyłam, że został tu z dobrego serduszka, które bije w jego wnętrzu. Co do czego, ale obecności tego organu u niego się nie spodziewałam. Założyłam węża na szyje i zeszłam z nim wcześniej odkładając książkę na miejsce, oczywiście włożyłam też zakładkę w miejsce gdzie wcześniej czytałam. Ci którzy zaginają rogi kartek powinni lądować w więzieniu, trzeba będzie wyrządzać im specjalne tortury. Zeszłam po schodach, a miło widzieć było, że w domu mimo wszystko nie ma dużego bałaganu. Było koło trzeciej nad ranem więc wszyscy już poszli. Powiedzmy sobie szczerze. Kto robi nawet małe imprezy w ciągu tygodnia? Zauważyłam Carlo, który stał w kuchni i robił sobie chyba kawę.
- Więc jakie masz zamiary? Nie wierze w twoje dobre serduszko - powiedziałam do chłopaka i pogładziłam mięsień, który wił się po moim ciele powoli z niego schodząc. Pozwoliłam mu na to. Nic nie zrobi.

Carlo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz