- Co tutaj robisz? - zapytałam nie zważając na to by się przywitać.
-
Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - odpowiedział pytaniem, uśmiechnął
się lekko - prędzej powiedz co ty tutaj robisz - dodał, a ja uniosłam
lekko lewą brew.
- Mieszkam - odpowiedziałam i ruszyłam na górę
gdzie goście nie mieli wstępu. Carlo mimo wszystko poszedł za mną.
Weszłam do swojego pokoju gdzie na łóżku leżała Niala, wyszłam na balkon
i usiadłam w fotelu wyjmując telefon z tylnej kieszeni spodni.
-
Dobrze sobie pomieszkujesz - powiedział chłopak i też usiadł obok mnie,
odłożyłam telefon na stolik do kawy i spojrzałam na niego.
-
Normalnie - odparłam i wstałam by położyć łokcie na belce drewna. Od
zawsze ten pokój był mój. Babcia wiedziała, że kocham ten widok, las,
łąka, można było też zobaczyć kawałek jeziora, które było jeszcze moją
posiadłością. Kochałam te miejsce od dziecka.
- Lepiej gdy wrócisz
na dół - powiedziałam wracając myślami do obecnej chwili. Chciałam
posiedzieć chwilę w samotności. Postanowiłam zejść jeszcze do salonu po
jednego z pytonów by dotrzymał mi towarzystwa. Lubię gdy te zwierzęta są
obok mnie. Czuje się wtedy mimo wszystko bezpieczniej. Wyszłam z
balkonu nie zważając czy chłopak pójdzie za mną. Chciałam znaleźć się w
salonie, zrobić sobie kawę i wziąć Ignatusa. Tak więc uczyniłam, weszłam
do kuchni gdzie Megan rozmawiała z jakimś chłopakiem śmiejąc się przy
tym. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Coś się stało? Wyglądasz dość słabo - powiedziała, a ja pokręciłam głową.
-
Po prostu jestem zmęczona, mam ostatnio dużo pracy - rzekłam mimo iż to
nie była prawda. Przecież dziś odpoczęłam bo szybciej się zwolniłam z
pracy, a raczej oni mnie odesłali.
~~~~**~~~~
Siedziałam w
swoim pokoju z powodu iż nie miałam dziś ochoty na szaleństwa. Piłam
właśnie jedno z bezalkoholowych i czytałam książkę głaszcząc przy tym
wielkie cielsko pytona tygrysiego, który spokojnie leżał po części na
mnie, a z drugiej strony na łóżku. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi,
wywróciłam oczami jednak za żadne skarby świata nie chciało mi się wstać
i otworzyć.
- Proszę - powiedziałam, a drzwi po chwili uchyliły się i weszła przez nie Megan, widać było, że jest zmęczona.
-
Zaraz spadam, został tylko Carlo, namówiłam go do sprzątania - rzekła, a
ja zmarszczyłam brwi i skinęłam głową. Dziewczyna podziękowała za to,
że zgodziłam się na to spotkanie, z którego jak zawsze nie wyszło kilka
osób. Ważne, że nie wchodzili na górę, tylko to się liczy. Ale jeśli
zobaczę, że coś jest zniszczonego to nie będzie miło. Postanowiłam wstać
i zobaczyć co robi chłopak, jakoś nie wierzyłam, że został tu z dobrego
serduszka, które bije w jego wnętrzu. Co do czego, ale obecności tego
organu u niego się nie spodziewałam. Założyłam węża na szyje i zeszłam z
nim wcześniej odkładając książkę na miejsce, oczywiście włożyłam też
zakładkę w miejsce gdzie wcześniej czytałam. Ci którzy zaginają rogi
kartek powinni lądować w więzieniu, trzeba będzie wyrządzać im specjalne
tortury. Zeszłam po schodach, a miło widzieć było, że w domu mimo
wszystko nie ma dużego bałaganu. Było koło trzeciej nad ranem więc
wszyscy już poszli. Powiedzmy sobie szczerze. Kto robi nawet małe
imprezy w ciągu tygodnia? Zauważyłam Carlo, który stał w kuchni i robił
sobie chyba kawę.
- Więc jakie masz zamiary? Nie wierze w twoje
dobre serduszko - powiedziałam do chłopaka i pogładziłam mięsień, który
wił się po moim ciele powoli z niego schodząc. Pozwoliłam mu na to. Nic
nie zrobi.
Carlo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz