2 gru 2020

Od Feyi cd Elizabeth

 Dziewczyna lekko wirowała. Gadała coś o litości, o jej braku i wychowaniu. Wyuczona litość jeśli by mnie ktoś pytał. Nie miałam jednak siły się sprzeczać. Poszłam za nią nie zwracając już uwagi na ból nogi. Usiadłam na przednim siedzeniu i znów musiałam kombinować z wajchą aby odsunąć fotel. Zaklęłam głośno i odpuściłam kiedy po raz kolejny nie byłą w stanie go znaleźć. Jej ręka znalazła się między moimi udami i odsunęła zdecydowanym ruchem fotel. Westchnęłam cicho i oparłam głowę o siedzenie. Przymknęłam oczy. Jebać te tabletki. Głowa mnie bolała jak bym miała kaca i czułam, że moje całe ciało boli. Byłam po prostu podtruta, jednak tam działają tabletki gwałtu. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam jak dziewczyna prowadzi, miała wąsko zaciśnięte usta i dłonie.

-Zaraz udusisz kierownicę- Mruknęłam. Wzięła krótki oddech i lekko rozkurczyła palce. Westchnęłam.

-Dziękuję za pomoc i twoje chęci. Doceniam to- Zmusiłam się do tych słów, praktycznie je cedziłam przez zęby.

-Dziękuję, po prostu. Ja się nie lituje okay?- Delikatnie poklepała mnie po dłoni. Prychnęłam.

-Uspokój się z tymi czułościami, następne takie wielkie słowa usłyszysz na swoim pogrzebie- Mruknęłam ale uśmiechnęłam się lekko. Była dziwna. Ale co mi po odpychaniu darmowego jedzenia i spania? Nic! Dojechałyśmy pod jej dom. Podprowadziła mnie do swojej łazienki i zostawiła w spokoju. Dała mi jakąś swoją koszulkę i spodnie od dresu. Spodnie na nią były dobre, mi sięgały do połowy łydki, koszulka też kończyła się za wcześnie ale co mi tam. I tak nigdzie nie idę. Umyłam się i przebrałam. Wyglądałam jak dziecko które nagle z minuty na minutę urosło i nie zmieniło jeszcze ubrań. Stanęłam w kuchni i złapałam jej wzrok. Pokiwała lekko głową  podsunęła mi kanapkę.

-Muszę iść jeszcze oddać zdjęcia, ale za godzinę wracam- Obiecała i szybko się zebrała do drzwi.

-Tylko godzina? Nie wyniosę całego sprzętu- Prychnęłam i wgryzłam się w chleb. Uśmiechnęła się ale miała zmartwiony wyraz twarzy.

-Spokojnie, wezmę tylko papier toaletowy i makaron- Mruknęłam i jadłam dalej. Kiwnęła głową i wyszła. Sapnęłam cicho i podeszłam do ekspresu. Kawa, kawo napoju bogów. Odpaliłam jakiś program z kapsułką i z zafascynowaniem patrzyłam jak ciemna ciecz leje się do kubeczka. Kiedy już zakończyła swój proces parzenia, podeszłam do lodówki i znalazłam karton z mlekiem. Miałą trochę jedzenia, ale dużo jakiegoś wynosowego i na szybko. Z mlekiem podniosłam pieczarki i cebulę. Jak już tu zostaję to mogę gotować. Tak samo z sprzątaniem. Nie planuję być darmozjadem. W między czasie kiedy pieczarki się dusiły w sosie, zmiotłam podłogę i trochę po ogarniałam przestrzeń życiową Beth. Nagle zadzwonił dzwonek. Sama do siebie dzwoni? Podeszłam do drzwi i uchyliłam je. Spotykałam się twarzą z odrobinę niższym chłopakiem. 

-E... Jest może Elizabeth w domu?- Uśmiechnął się lekko. Otworzyłam drzwi szerzej i zmierzyłam go wzrokiem od nóg po włosy. 

<ahoj :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz