27 kwi 2020

Od Brianne C.D Camerona

     Wiem, że Cameron chce, abym przestała się zamartwiać i wszystko, co robi, jest właśnie po to. Doceniam wszystkie jego starania, nawet te najmniejsze, jednak czarne chmury nie opuszczają mnie do końca dnia. Wręcz przeciwnie - nasilają się nawet następnego. Dużo czasu spędzam nad rozmyślaniem nad wszystkimi tymi dziwnymi sytuacjami, które miały miejsce. Każde kolejne podobne wydarzenie napędza mnie poważnym strachem przed kolejnym dniem, tym bardziej, że mieszkam sama i nie mam wsparcia w nikim innym, jak w Cameronie. Nie jest to coś, nad czym ubolewam, jednak jak wiadomo - zawsze dobrze jest mieć kilka osób, do których można się udać w razie potrzeby. Ja mam (tylko i aż) Camerona i sam jeden Bóg wie, jak bardzo jestem mu wdzięczna za, chociażby, samą jego obecność. Prawdopodobnie już dawno bym oszalała, gdyby nie on.
Ciąg osobliwych wydarzeń, których byłam świadkiem dowodzi, że coś jest na rzeczy i nie jest to jedynie podejrzany zbieg okoliczności, a dużo bym dała, aby właśnie tak było. Na pewno nie czuję się już bezpiecznie we własnym mieszkaniu po tym wszystkim, co się w nim wydarzyło. Co wieczór potrafię kilka razy upewnić się, czy aby na pewno drzwi są zamknięte. Również te od sypialni. Najczęściej śpię z nikłym światłem lampki nocnej dochodzącym zza jej beżowego abażuru, bo mieszkam zbyt wysoko, aby do pokoju docierało światło ulicznych latarni. Mimo to, najczęściej i tak zasypiam w strachu, dusząc w sobie chęć, aby zadzwonić do Camerona, że tu i teraz ma po mnie przyjechać. Nie wiem jak, ale ma. Pomijając fakt niewyspania, na co dzień także dzieją się dość dziwne rzeczy, których mam po dziurki w nosie. Zaczynając od coraz częstszych, choć krótkich zwarć, które za każdym razem wyglądają jak próby zbadania i złamania mechanizmu, który blokuje i chroni wieżowiec, po coraz częstsze sąsiedzkie wizyty.

26 kwi 2020

Od Candice C.D Izzy

Od kiedy wyszłam z kanapkowego raju okrywa mnie autentyczna mgła niepewności i wahania. Mimo że wizualnie przygotowałam się na szóstkę, to myśli w mojej głowie nadal niekontrolowanie szaleją, zamiast być ułożone w perfekcyjnym szyku. Nie wiem, co chcę powiedzieć Raphaelowi, jak się zachować — właściwie niczego nie jestem pewna. Wchodząc do kawiarni, w jakiej się umówiliśmy, oczyszczam głowę z wszelkich myśli, postanawiając jak nigdy improwizować i dać mu przejąć inicjatywę, bo w końcu to on ma się tu postarać i mnie oczarować. Może gdybym nie miała co do niego wątpliwości, to powiedziałabym, że już tego dokonał. Kiedy był jeszcze wybielony do granic, wystarczył perlisty uśmiech. Niestety nie ma tak łatwo.

Od Catona C.D Leah

To pierwsza taka sytuacja w mojej karierze. Nie daję się jednak przejąć frustracji. Ze spokojem wybieram numer Flickermana i nieświadomie kluczę po pomieszczeniu między pojedynczymi ławkami, aż do końca najgłębiej umieszczonej ściany, na której stoją regały ze sprzętem i szafa.

24 kwi 2020

Żyj długo, Katfrin!

 

     Minęło już dobrych kilka chwil, odkąd ostatnio mieliśmy okazję zebrać się w naszym chorymcudownym gronie i świętować taką okazję jak dzisiaj, ale oto i stało się — przyszedł czas na odkurzenie naszych umiejętności pisania życzeń!
     Dwudziesty czwarty kwietnia. Dla niektórych zwyczajna data, dzień jak każdy inny, który trzeba przetrwać na tej okrutnej kwarantannie, z masą prac domowych pod pachą. A jednak dla jednej z naszych członkiń to bardzo ważne wydarzenie, i nie tylko ze względu na to, że to piątek, czas odpoczynku. Moi drodzy, (tu powinna zagrać znana nam muzyczka, zwiastująca oczekiwanie) właśnie tego dnia, osiemnaście lat temu, przyszła na świat Katfrin, która jest tu razem z nami już długi czas!
     Katfrin, stara dupo. Jesteśmy naprawdę szczęśliwe, mając na naszym pokładzie tak cudowną i pozytywną osóbkę, jaką jesteś ty. Zmarnowałaś na nas ładny kawałek życia (żartuję, przecież nas nie da się nie kochać) i mamy nadzieję, że wytrzymasz z nami jeszcze długo i dalej będziesz katować nas ćwiczeniami z murzynkiem, ile tylko wlezie<3.
     Pragniemy ci życzyć, aby ten kolejny (wyjątkowy, bo osiemnasty!) rok twojego życia przyniósł ci jak najwięcej powodów do uśmiechu i szczerej radości. Motywacji do osiągania własnych celów, między innymi do naszego koronatreningu, który przecież bez ciebie by nie powstał, bo jesteś jego pomysłodawczynią. Spełnienia najskrytszych marzeń i odwagi do pokonywania własnych słabości, stojących im na przeszkodzie. Życzymy ci również powodzenia w związku, bo pamiętaj, że trzymamy mocno kciuki za ciebie i twojego Romeo. Przetrwaj tę kwarantannę i nie oszalej po drodze, pobijaj własne rekordy, również w kilometrach, które tak sumiennie przebiegasz, wzbudzając w nas coraz większy podziw. Dbaj o swoje zdrowie, którego także ci życzymy, w końcu w tych czasach im ma się go więcej, tym lepiej. Pieniążków, bo to bardzo ważny aspekt życia, i wcale nie oznacza to, iż jestem materialistką, no weźcie. Sukcesów w życiu, a przede wszystkim w szkole, a co za tym idzie życzymy ci również, aby twoi nauczyciele uspokoili się trochę i nie kazali ci już nigdy więcej pisać o historii składania przysięgi. Za to nie mielibyśmy nic przeciwko, gdybyś potrenowała na nas raz jeszcze swoje umiejętności opowiadania o Piastach, bo dzięki tobie nawet ja nawracam się powoli do historii! Jest jeszcze parę ważnych rzeczy, których z całego serca ci życzymy, dlatego słuchaj uważnie, bo drugi raz nie powtórzę (z moją pamięcią zdążę zapomnieć). Katfrin, przeżyj swoje życie w jak najpiękniejszy sposób, abyś nigdy nie żałowała, że coś mogłaś zrobić inaczej albo postarać się bardziej. Życzymy ci ciekawych znajomości, dzięki którym nie będziesz musiała narzekać na uporczywą nudę, cudownych przyjaźni, które nauczą cię, co to znaczy żyć pełnią życia i jak najlepszych relacji ze swoją rodziną, bo to osoby najbliżej nas zostaną z nami najdłużej. Niech dają ci tyle wsparcia, ile potrzebujesz i udowadniają, jak warta tego jesteś. Skupiaj się na tych małych przyjemnościach, a dzięki temu twoje życie stanie się jeszcze cudowniejsze. Miej wiele weny i chęci do tworzenia oraz nie zmieniaj się, gdyż jesteś najlepsza i bardzo cię kochamy! Żyj długo, sto lat, sto lat!
     Musisz nam wybaczyć brak odpowiedniej grafiki w dniu dzisiejszym :( dlatego na pocieszenie dostaniesz zdjęcie moich mini kurczaczków!!! (one naprawdę są mini, mniejsze od mojego kciuka).

Morliny Piwoszki Skrzydełka z kurczaka - Sklep internetowy marki ...

     I oczywiście mamy nadzieję, że spędzisz dzień swoich urodzin jak najlepiej się da i będzie on obfitował w przyjemne niespodzianki (to nie jest dwuznaczne, naprawdę).


Twoje najlepsze współmotywatorki —
 spółka Brooke, Candice i Louysa 

23 kwi 2020

Od Camerona C.D Brianne

     Panikuje. Ciężki oddech Brianne niesie się echem po przestronnym pomieszczeniu, w jego rytm stuka w powierzchnię stolika ustawionego tuż obok niej. Mimo obiekcji i nuty niepewności towarzyszącej mi przy każdym ruchu, ponad wszystkie inne priorytety na mojej niepisanej liście stawiam zapewnienie bezpieczeństwa nam obojgu.
     Tylko tak nie zwariuje.
     Oddychając równomiernie, opieram się o jasny blat kompletnie intuicyjnie, ponieważ w mieszkaniu cały czas panuje półmrok. Chociaż mamy popołudnie, rolety z niewiadomych nam przyczyn, najpewniej przez błąd zdalnego systemu, opuściły się do połowy okien, tym samym torując światłu dostęp do środka. Poza tym – lada moment zajdzie słońce, więc kwestią czasu jest utkwienie w całkowitej ciemności. Nie wiem, co zadziało się za drzwiami i nie jestem pewien, czy chciałbym się dowiedzieć. Podejście Brianne zgoła różni się od mojego, ale staram się je zrozumieć – ma… taki charakter. Ponadto to jej mieszkanie i ja w każdej chwili mogę z niego wyjść, ona tu zostanie, a kto wie, czy to, co dzieje się w tej nie ma żadnego powiązania z nami. Chciałbym zapewnić ją, że nie ma o co się martwić, jednak jednocześnie wolę zachować resztki racjonalizmu. Coś jest na rzeczy. Tak, do tego już doszedłem.

21 kwi 2020

Od Leah C.D Cato

     W momencie, w którym Cato, a raczej mój nauczyciel obwieszcza mi, że jesteśmy zamknięci w sali, uznaję że los ostatnio wyjątkowo mi, nam nie sprzyja. Nawet nie mam siły, aby się złościć, gorączkować, rozmyślać nad tym, co dalej, jedynie wzdycham, przymykam oczy i zwieszam ramiona. Wybraliśmy sobie nieco niedogodną godzinę do zajęć, bo o tej mało kto jest już w szkole, a woźne zaczynają sprzątać po całym dniu zajęć. Ponadto dziwię się w duszy jak to się stało, że nie usłyszeliśmy przekręcania klucza w drzwiach.W takim wypadku zdążylibyśmy dobiec do drzwi i pukać, aby z powrotem nam otworzyli. A tak? Korytarze przeważnie nie są już tak uczęszczane, jak wcześniej, żeby nie powiedzieć, że wcale. Cato jeszcze chwilę stoi przy drzwiach, szarpiąc za klamkę w nadziei, że ta ustąpi, jednak nic takiego się nie dzieje. Drzwi nie poruszają się ani o milimetr, nie ustępują pod naporem mężczyzny, więc najwidoczniej rzeczywiście jesteśmy tu zamknięci.Taka perspektywa nie wydaje się bardzo tragiczna, a przynajmniej nie teraz, bo jest duża szansa, że ktoś nam otworzy, bo godzina jest jeszcze wczesna. Inaczej by było, gdyby była osiemnasta i nawet sprzątaczki zbierałyby się już do domu. Wtedy moglibyśmy tu zostać nawet na noc, chociaż to jest ta z najgorszych okoliczności, do których mogłoby dojść, więc ani ja, ani Cato nie bierzemy tego nawet pod uwagę.
     Zapominam nawet w którym momencie przestaję podchodzić do mężczyzny jako do mojego nauczyciela i wychowawcy. Nawet, jeśli tylko w myślach, o innym nauczycielu nigdy nie pomyślałabym na stopie przyjacielskiej. Zapala mi się niewielka, ostrzegawcza lampka, ale niewiele z tym robię - co najwyżej wypieram to z myśli i uznaję za absurdalne.

Od Izzy cd. Candice

Nie podoba mi się ta dziewczyna. Nikt nie proponuje ci bezinteresownej pomocy w tych czasach, a tym bardziej wzięta prosto z castingu na modelkę była faceta, którego chcesz się pozbyć. Tak się jednak składa, że Raphael nie podoba mi się jeszcze bardziej, dlatego patrzę przekonująco na Candice. Wygląda, jakby chciała stąd iść, jak najdalej od Amary. Ja oczywiście popieram jej zdanie, ale ważny jest sojusz, nawet jeśli nie zawierasz go z kimś, kogo obdarzasz wielką sympatią. Ja akurat jestem w tym dobra. Podobno.
Mniejsza z tym.
Amara wcale nie wygląda na taką, co czeka na odpowiedź. Ona już podjęła decyzję za nas. Nie musimy odpowiadać. Lubię ludzi zdecydowanych, ale przeczucie - które coraz częściej zaczyna się odzywać - podpowiada mi, że jej natura jeszcze nie raz da nam się we znaki.
- Wręcz przeciwnie - mówię, powtarzając ruch dziewczyny i rozkładając ręce na znak, że podoba mi się miejsce, w którym rozmawiamy. Cisza, spokój, a jeszcze nie pokręciło mnie na tyle, bym wierzyła, że ktoś nas śledzi. Chyba że Amara wplątana jest w jakieś mafijne sprawy, śledzi ją FBI, czy inna organizacja rodem z filmów akcji.

Od Candice C.D Cain

Resztę nocy ogrzewałam ciało. Zimne, zdrętwiałe stopy długo nie dawały za wygraną, odbijając ode mnie ciepło hotelu i grubej pierzyny. Zdążyłam zapaść w głęboki sen, zanim jeszcze poczułam ciężar obok siebie — wróć, właściwie zdawało mi się, że nie poczułam go w ogóle. Całą noc.

20 kwi 2020

Podsumowanie eventu wielkanocnego


Dzień dobry, moi drodzy, witam wszystkich w podsumowaniu wielkanocnego eventu bez konkretnej nazwy (coś tam krążyliśmy wokoło poszukiwania jaj, ale nic z tego nie wyszło). Wydarzenie rozpoczęło się pierwszego kwietnia, w prima aprilis, choć żartem nie było, a nawet jeśli, nieśmiesznym, a zakończyło wraz z trzynastym kwietnia, kiedy to odnaleźliście ostatnie dwa jaja i rozwiązaliście ostatnią zagadkę. Przypomnę, iż dwunastego kwietnia, w ramach właśnie świąt, zadaniem uczestników było znalezienie tylko jednego jajka, stąd dwadzieścia pięć łupów, nie dwadzieścia sześć, jak być powinno. Nie mamy czasu, zaczynamy. Chcę zbudować napięcie, więc zanim przedstawię wyniki wielkanocnych zmagań, pokażę wszystkim zdecydowanie zwyciężczyni wyzwania dotyczącego malowania jaj, niezastąpioną artystkę Michaś i jej wspaniałe jajo!

Od Catona C.D Leah

Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że w swojej karierze nauczyciela wyląduję w domu uczennicy, wyśmiałbym go. Chociaż ta wizyta nie miała żadnego drugiego dna, to sam jestem zdziwiony sobą, że moja troska o dobro ucznia tak przekroczyła granicę. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby nie moja obecność, matka Leah zachowałaby się znacznie gorzej — w jej oczach czaiła się ledwo skryta kobieta, która jeszcze zaledwie tydzień temu cisnęła we mnie słowami najszczerszej i nietłumionej pogardy. 
Nie wchodzę wgłąb altanki, tylko przystaję przy wejściu, oparty o jasnobrązową belę. Wyczekujące spojrzenie dziewczyny sprawia, że to ja czuję, że powinienem cokolwiek powiedzieć, jednak to dla mnie oczywiste, że jedyną osobą w tej altance, która powinna się odezwać, to Leah. Krzyżuję ręce na klatce piersiowej, unosząc brew.

19 kwi 2020

Od Angeline C.D Archiego

- Chudy, powiedz: „Ma-ma”.
- A-ma.
- Ma-ma.
- Ma-ma.
- Tak, brawo! Grzeczny kotek! - zawołałam i podałam kocurkowi kiełbaskę dla kotów. On szczęśliwy złapał smakołyk i zaczął żuć.
Ja za to usiadłam po turecku, obejrzałam nagranego dachowca z dwa razy, po czym dodałam szczęśliwą emotikonę i wysłałam w świat. Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam o kanapę.
Wczoraj, kiedy wróciłam do domu, dostrzegłam Esmeraldę rozmawiającą z Chudym przy wyspie kuchennej. Przez chwilę ich podsłuchiwałam i właśnie wtedy kwiaciarka uczyła kota „mówić”. Poradził sobie od razu, a mi aż szczęka opadła z wrażenia. I wtedy sobie postanowiłam, że w najbliższych dniach go nagram, jak wymawia słowo „Mama”. Nie ukrywam, udało mi się to za jakimś dziesiątym podejściem i dopiero z kiełbaską w dłoni. Przekupne stworzenie, ale za to czułam się mentalnie spełniona.

16 kwi 2020

Od Leah C.D Cato

     Pierwszy dzień spędzony w łóżku i całkowitym odcięciu od świata zewnętrznego był dla mnie jak zbawienie w obliczu tych całych dwóch, a nawet trzech ostatnich tygodni. Miałam dużo czasu na myślenie, może nawet zbyt dużo, ale na pewno nie spożytkowałam go w ten sposób. Z samego rana, kiedy słońce nawet dobrze nie wzeszło słyszałam trzask drzwi zwiastujący, że ojciec wyszedł do pracy. Potem Joachim wstawał i zbierał się do szkoły, żeby wyjść z domu na godzinę przed zajęciami. I do szesnastej była cisza. Potem mój brat wracał, jadł i zaszywał się w pokoju. I znowu cisza. Ojciec nie wrócił na noc, do domu przyszedł dopiero dnia następnego, na godzinę, aby wziąć prysznic i się przebrać. Wtedy też postanowiłam pojechać do stajni - bez względu na to, jak złe moje samopoczucie nie było, nie mogłam zaniedbywać własnego konia tym bardziej, że powinniśmy być w jak najlepszej kondycji z uwagi na nadchodzące zawody. Na całe szczęście nie odczuwałam zbyt dużej presji ze strony trenerki, bo i ta jeszcze nie zdążyła się tutaj na dobre zaaklimatyzować (jej przeprowadzka do Avenley River także była powodem naszej, ale myślę, że był to dla rodziców najmniej ważny argument).

15 kwi 2020

Od Caina cd. Candice

Wpuścić? Ani mi się śni. Nie rozumiem jej oburzenia. Przecież ostrzegałem, że jeśli nie przestanie, wyniosę ją na balkon. To się nazywa człowiek - życie daje ci wyraźny znak, a potem jest wielki płacz, bo się nie posłuchał.
Ignoruję krzyki dziewczyny, które i tak są na tyle ciche, bym je mógł ledwie zrozumieć przez grube szkło oddzielające balkon od pokoju. Układam się wygodnie na moim łóżku, z pełną satysfakcją przykrywając się moją kołdrą, odwrócony plecami do zamkniętej na balkonie dziewczyny.
Czy otworzyłbym po jakimś czasie drzwi balkonowe? Nie.
Czy chciałem ją tam zostawić? Tak.
Czy przejąłem się tym, że dziewczyna może dosłownie zamarznąć w prawdziwym chłodzie, jakie daje o tej porze pogoda Nix? Nie.
Pytanie, odpowiedź. Moja obojętność osiągnęła naprawdę wysoki stopień, ale Candice i jej wyraźna w momentach wyniosłość działała mi tak na nerwy, że obecnie mógłbym ją nawet zrzucić z tego piętra i udawać, że to był wypadek. Oczywiście czysto hipotetycznie, nie jestem mordercą. Jeszcze mnie tak porządnie nie popierdoliło.

Od Dymitra C.D Ivan ( Do Hermione)

Szybko dało się zauważyć, że Ivan nie ma chęci podjąć współpracy. Spokój i cierpliwość to droga d sukcesu. Uszanowałem więc wolę mężczyzny i opuściłem jego posiadłość.Nie ukrywałem swojego niezadowolenia, jednak postanowiłem, że nie poddam się tak łatwo. Mogłem załatwić to nie po dobroci, jednak czy warto było robić wokół siebie tyle hałasu. Wystarczyło mi, że już policja zauważyła kilka zniknięć. Niestety będą musieli pogodzić się z tym ,że prawda nie wyjdzie na jaw. Wsiadłem do auta i wróciłem do domu.
- Dzwonię ze zleceniem.
- Jakim ?
- Porozmawiajmy w cztery oczy, najlepiej u Ciebie, będę za chwilę.
- Dobra
Andre przez telefon wydawał się bardzo podekscytowany, to musiała być fajna robota. Zobaczyłem jak, mężczyzna w garniturze idzie w stronę moich drzwi. Poszedłem więc je otworzyć.
- Dobrze się trzymasz. - stwierdziłem, patrząc na kolesia grubo po siedemdziesiątce.
- Póki jest robota i nie siedzę na emeryturze, to się człowiek tak szybko nie starzeje.
Przeliśmy do salony, wzięłam dwie szklanki, postawiłem na stoliku razem z kilkoma rodzajami whisky, do wyboru. Męczyna wyjął dwa cygara i poczęstował mnie, po czym napełnił swoją szklankę.

Od Veronicy Do Jonathana

Przeciągnęłam się, w łóżku, po czym wzięłam do reki telefon. Poprawiłem poduszkę i usiadłam wygodnie. Weszłam na swoje konto na portalu społecznościowym i Przejrzałam ich zdjęcia oraz posty, jedna z nich właśnie pochwalił się, że mieszka w Avenley River. Od razu nacisnęłam ikonkę chatu i potaniłam do niego napisać.
Może nie ma zbyt wiele w planie i uda nam się spotkać. - pomyślałam.

Ronnie: Cześć...co dzisiaj robisz.
Archi: Hej, właśnie idę do pracy.
Ronnie: Gdzie pracujesz ?
Archi: Box Royal.
Ronnie: Nie kojarzę...ja mam swój ośrodek jeździecki więc, pomimo, że jestem w domu, to można powiedzieć, że już w pracy ... może wyskoczymy razem wieczorem do Lux ?
Archi: Jeszcze nie wiem, dam Ci znać ... Sory, ale muszę uciekać,napisze później.
Ronnie: Okej.

Wyszłam z konwersacji, po czym odłożyłam telefon na nocnej szafce i wygramoliłam się z łóżka. Gdy weszłam do kuchni cieplutkie śniadanie i kawa już na mnie czekały. Uwielbiałam naleśniki z syropem klonowym a do tego kubek mocnej czarnej kawy. Usiadłam przy stole i zaczęłam się rozkoszować posiłkiem. Miski z wodą i jedzeniem Misso były pełne, co oznaczało, że Panna Etna już się tutaj kręciła. Wzięłam kubek z kawą i podeszłam do okna, patrząc co dzieje się na zewnątrz. Dostrzegłam jak Marcus, prowadzi Femke i Ekwadora na karuzelę, po czym łapie za widły i kieruje się w stronę w stajni. Zadowolona z faktu, że wszystko odbywa się, jak należy, dopiłam kawę i odetchnęłam z ulgą. Skierowałam swoje kroki do łazienki, nalałam ciepłej wody, do wanny dodałam do niej olejki zapachowe oraz płatki róż nalazłam sobie odrobinę szampana, do kieliszka, po czym zanurzyłam się w wannie. Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. Gdy opróżniłam kieliszek i przeczytała dwa rozdziały książki, a woda zrobiła się zbyt chłodna, wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i udałam do swojej garderoby, gdzie miałam ubrania jeździeckie. Wciągnęłam na siebie białą podkoszulkę i sweter oraz bryczesy, których kolor bardzo mi się podobał. Założyłam swoje piękne czarne sztyblety i do tego skórzane sztylpy. Wzięłam również ze sobą skórzane rękawiczki. Przejrzałam się w lustrze, jak na zwykły strój treningowy prezentowałam się całkiem dobrze. Udałam się, do pokoju gdzie lekko podkreśliłam swoje oczy i usta, po czym popsikałam się słodkimi perfumami. Pewnym krokiem wyszłam z domu i udałam się do stajni.

14 kwi 2020

Od Archiego C.D Angeline

Angeline dała się namówić na to, abym ją odprowadził. Po drodze jej uwagę przykuł sklep muzyczny, patrzyła na wystawę. Chyba wyrwałem ją z zamyśleń. Wydawała się nieco dziwna, jakby nie czuła się komfortowo przy mnie. Może po prostu byłem zbyt, miły albo nachalny, oczywiście niecelowo.Przez całą drogę miałem dziwne wrażenie, jakby ktoś nas obserwował. Kilkakrotnie rozejrzałem się, za nami szedł jakiś chłopak. Może on szedł po prostu w tym samym kierunku co my. Na wszelki wypadek postanowiłem być czujny. Mój szósty zmysł mnie nie zawiódł. Gdy dotarliśmy na miejsce i pożegnałem się z dziewczyną, odwróciłem się i zacząłem iść w swoją stronę. Nagle rozległ się krzyk dziewczyny.
- Daj mi spokój, zostaw mnie !
W momencie odwróciłem się i pobiegłem, gdy wyszedłem zza rogu, ten świr coś gadał, robił jej zdjęcia, na co ewidentnie dziewczyna nie wyrażała zgody.Nie wiele myśląc, złapałem go za ramię i odepchnąłem, zabrałem mu telefon.
- Oddawaj, nie masz prawa, to mój telefon.
- Natychmiast wykasuj te zdjęcia ! - krzyknąłem.
- Bo co ?
- Bo będziesz zbierał zęby z chodnika zaraz.
Chyba koleś stwierdził, że ma co ze mną zadzierać, w momencie się uspokoił, oddałem mu telefon, a ten wykasował wszystko i mi pokazał.
- Przeproś ją natychmiast i żebym ostatni raz Cię tutaj widział, bo nie ręczę za siebie.
- Przepraszam-odwrócił się i odszedł.
Spojrzałem na wystraszoną dziewczynę. Było mi jej trochę, żal, gdybym poczekał, aż wejdzie do środka, ta sytuacja nie miałaby zapewne miejsca.
- Często C się to zdarza ?
- Czasem-odparła roztrzęsiona. Nieco mnie to zaniepokoiło, tym razem poczekałem, aż dziewczyna weszła do środka.

Od Archego C.D Izzy

Początkowa dziewczyna stawała opór, ale w miarę upływającej drogi stawała się coraz bardziej śmiała. Mnie też, to dziwiło, że jednego dnia wpadamy na siebie tyle razy. Gdy dotarliśmy na miejsce, zatrzymałem auto i spojrzałem w jej stronę.
- Teraz możesz, podziękować-lekko się uśmiechnąłem.
- Dziękuję-uśmiechnęła się, złapała za torbę i wysiadła z auta, zamykając za sobą drzwi.
Wcisnąłem gaz i odjechałem do domu, nie było to daleko, po kilku minutach auto było już zaparkowane na pojeździe.Wszedłem do ogrodu zadowolona Bella podbiegła do mnie i zaczęła skakać, w sumie nie widziała mnie cały dzień.
Weszliśmy do domu, nasypałem jej do miski trochę karmy, co prawda pogoda nie sprzyjała, ale nie miałem zamiaru odpuszczać sobie wieczornego biegania. Zjadłem szybką kolację i przebrałem się w dresy, sięgnąłem po smycz i wraz z Bellą wyszliśmy z domu. Ruszyłem truchtem, pomimo że padało coraz bardziej ani mi nie przeszło przez myśl, by zawracać. W słuchawkach leciała moja ulubiona muzyka, to był mój czas na myślenie, na odpoczynek.Po powrocie wrzuciłem mokre ciuchy do pralki i wziąłem gorący prysznic oraz zrobiłem sobie herbatę z cytryną. Sięgnąłem suszkę i dokładnie wysuszyłem przemoczoną suczkę, która jak zawsze dzielnie mi towarzyszyła.
- Choć pies idziemy spać-uśmiechnąłem się i skierowałem swoje kroki do pokoju, położyłem się na łóżko, sięgnąłem laptopa i przeglądałem jeszcze przez chwile wszystkie społeczności na koniec, odpaliłem sobie serial. Nagle mój telefon zawirował. Odblokowałem go, na ekranie pokazała mi się wiadomość. 

Od Gabriella CD. Sashy

- Aaron idioto! - krzyknąłem na niego kiedy zobaczyłem, że właśnie daje CZEKOLADĘ Aresowi. No ja pierdole, czy on kurwa nie wie, że zwierzęta nie mogą czekolady!?
- Co ty ode mnie chcesz? No sam chciał! - powiedział zbulwersowany, spojrzałem na niego jak na idiotę, w sumie prawie cały czas tak na niego patrze więc ten wzrok nie robił już na nim wrażenia. Czemu ja nadal się z nim przyjaźnie?
- Sam chciał? Kurwa psy nie mogą czekolady idioto. - odpowiedziałem mu i przywołałem do siebie Aresa dłonią. Pies podniósł się i usiadł tuż obok mojej nogi. Pogłaskałem go po pysku, a ten uniósł go i spojrzał w moje oczy. Grzeczny pies, bardzo dobry stróż zresztą.
- Skąd kurwa miałem wiedzieć?! - zapytał Aaron i zły przyjął minę obrażonego. No tak jeszcze mi tutaj jest potrzebny chłop z okresem. No pierdolca dostanę dziś.

Od Izzy cd. Archiego

Huayla, zwana przez naszą grupę taneczną mentorką, zarządziła dzisiejszego wieczoru trening. Siedząc na zajęciach, totalnie wymęczona nudnymi wykładami z przedmiotów, które obecnie dla mnie miały tyle sensu, ile posiada w sobie sportowy but na obcasie, można łatwo się domyślić, że wcale nie miałam ochoty pojawiać się na tym treningu. Myślałam, że przećwiczyliśmy już układ całkiem dokładnie, ale jak się okazała, Huayla chciała się spotkać tylko z dziewczynami. Chłopaki zostali wyautowani. Chcąc czy nie chcąc, musiałam się na tym treningu zjawić.
Dziwny był dla mnie wymysł, że trenerka wybrała akurat klub. Może to dosyć zaskakujące, ale nie byłam fanką takich miejsc i sama nazwa powodowała we mnie jakieś nieprzyjemne skurcze w żołądku. Być może dlatego, że kojarzy się z imprezami, alkoholem i kobietami z krótkimi spódniczkami oraz zdesperowanymi mężczyznami. A tych miałam ostatnimi czasy naprawdę dość.
Tak czy inaczej, poszłam na trening, po sporym narzekaniu w mieszkaniu moim i mojej przyjaciółki, że muszę tam się pojawiać. Nie czułam się dzisiaj najlepiej, ale doczłapałam się tam ku swojej własnej niechęci.
Podobnie było z wyjściem. Mogłabym się ułożyć na jeden z tych wygodnych kanap na dole i zasnąć. Byłam wymęczona, co nie uszło uwadze Mal, serdecznej koleżance z grupy tanecznej, z którą miałam chyba najlepszy kontakt. Zasugerowała delikatnie, że może mnie odwieźć, ale nie miałam zamiaru słuchać, jak sobie ćwierkają z Jimmym, jej narzeczonym.

12 kwi 2020

Od Catona C.D Leah

Czuję w sobie żałosną, wzmagającą się frustrację, która nie ma dokąd zbiec. Uległem presji — w porządku, czasem to nieuniknione. Ale chyba nie byłem jedyną osobą w klasie, której przydarzyło się to samo, bo co jak co, po Leah nie spodziewałem się zachowania ucznia na poziomie gimnazjum. W swoim życiu byłem niesprawiedliwie wywołany do odpowiedzi... wiele razy. Kończyło się na jedynce, czasem na dwójce, ale nie spotkałem się z taką sytuacją. Cokolwiek biło od Leah: stres, presja, nerwy, właśnie pokazała dokładnie to samo, co ja, czyli to, co oboje powinniśmy stłumić. Mieszanka kiepskich wydarzeń zapewne wyprała nas z resztek samokontroli, byliśmy równie winni tego, co klasa zobaczyła.

11 kwi 2020

Od Angeline CD. Archiego

Czułam się jak nie ja. W sensie… Dzień spędziłam typowo, w końcu nagrywałam filmiki dla Żelków. Jednak po poznaniu Archibalda byłam już jakby inna. Czułam do niego pewną niechęć, zresztą jak do większości mężczyzn. W pewien sposób bałam się też z nim rozmawiać, w końcu nie znałam ani jego myśli, ani planów, ani niczego. Przerażała mnie myśl, że zaraz nieoczekiwanie mnie złapie, dotknie, a ja, zamiast spokojnie zareagować, nagle krzyknę.
Ale im więcej czasu z nim spędzałam, tym zaczynałam się czuć bardziej swobodnie. Nie było to do mnie podobne i bardzo dobrze o tym wiedziałam. Aż za dobrze. Dlatego w końcu zaczęłam się stresować, że powiem lub zrobię coś nieodpowiedniego.
Zaskoczył mnie fakt, gdy wyraził chęć usłyszenia, jak śpiewam. Potem te jego komplementy! A nie, przepraszam, on mówił prawdę. Zawstydził mnie tym. No i jeszcze ta jego chęć odprowadzenia mnie do domu…
Zamiast coś powiedzieć, zgodzić się lub stanowczo zaprzeczyć, stałam wbita w ziemię z delikatnie rozwartą szczęką, czekając na zaproszenie do odpowiedzi.
- Angeline? - Dopiero moje imię wyrwało mnie z zadumy. Szybka decyzja, Ange. Zgodzić się czy nie?
- Może nie… I tak dużo czasu ci zabrałam… - spróbowałam pójść drogą pokojową, nie mówiąc mu wprost, że nie chcę.
- Jednak ja z chęcią cię odprowadzę – uśmiechnął się do mnie. Miał uroczy uśmiech, musiałam mu to przyznać. I wbrew pozorom z chęcią chciałabym się zająć jego „czupryną”. Jaka ja jestem dziwna.
- No dobrze… - Przegrałam.
Skierowaliśmy się ku wyjściu z parku. Wspomniałam chłopakowi adres, na którym mieszkałam, żeby mógł w głowie wyobrazić sobie ewentualną drogę do domu. W międzyczasie dostałam już SMS-a od Esmeraldy z pytaniem, gdzie jestem. Szybko jej odpisałam, że właśnie wracam do domu, bo byłam w parku nagrywać. Nie musi wiedzieć, co i z kim. Jestem pewna, że i tak potem obejrzy filmiki.
Za to między mną, a Archim nastała cisza. Jak ja tego nienawidzę! Myśl, Ange, myśl! Jakiś temat, żeby nie było tak dziwnie! Cokolwiek…
- Skoro masz klub bokserski… To prowadzisz jakieś treningi dla nowicjuszy? - BUM HEADSHOT. Jestem mistrzem w wymyślaniu tematów…
- Tak, czasem tak. A co, chcesz wpaść i się nauczyć? - …albo i nie. Byłoby to samo, co wcześniej, zdziwiona Angeline, ale w porę się ogarnęłam i postarałam o sensowną odpowiedź.
- Nie… Nie wiem. Może. Pytanie orientacyjne – Powinnam naprawdę dostać jakąś nagrodę, jeśli chodzi o odpowiedzi. Usłyszałam, jak rudowłosy się śmieje.
- Mogę ci potem napisać adres. Tylko daj znać, jak się zdecydujesz, bo nie zawsze tam przebywam i mam czas – powiedział. No i pięknie, kolejna propozycja, którą wstyd byłoby mi odmówić. Czemu życie mi to robi!
Teraz szłam z Archibaldem między kamienicami. Ulicą jechało dosyć sporo samochodów, za to na chodnikach były pustki. I dobrze, bo nie przepadałam za tłumami. Wbrew pozorom, łatwo udawało mi się w nich pogubić i kompletnie pomylić strony. Zwłaszcza, idąc z nosem w telefonie.
Mijaliśmy różne sklepy i kawiarnie i przy każdym zaglądałam przez okno lub na wystawę, aby się choć trochę zorientować, gdzie co jest. Moją uwagę przyciągnął sklep z gitarami i ukulele przywieszonymi za szybą. Małe wersje gitarek występowały w różnych kolorach i były bardzo urocze. Granatowe ukulele z motywem motyli aż za bardzo mnie zauroczyło.
- Ładny kolor – usłyszałam nad sobą męski głos i aż się wzdrygnęłam. Tylko resztkami sił opanowałam się przed wrzaskiem, przypominając sobie o Archim, który mnie odprowadzał.
- Tak, ładny… - zgodziłam się z nim, po czym ruszyłam do przodu. Aż za ładny.

Archibald?

Od Leah C.D Catona

W chwili, w której blondyn wywołuje moje i Mii imię przez głowę przebiega mi milion myśli. Bronić swojego interesu kosztem jego, z podniesioną głową, dostać jedynkę czy kulturalnie zwrócić uwagę? Wiem, że nie byłabym w stanie postąpić wbrew jemu i jego reputacji w tej szkole. Wiem też, że nie zniosłabym (ja, czytaj: mój honor) jedynki. I wiem, że klasa, a raczej perfidne osoby w niej przekształciłyby moją kulturalną wypowiedź tak, aby wszystko obróciło się przeciwko mnie. Wszystkie opcje są złe i prowadzą do jednego, czyli ośmieszenia siebie albo Catona. Mia nie wstaje z ławki, jedynie patrzy na mnie z konsternacją, na co jedynie wzruszam lekko ramionami, podnosząc się z miejsca. Mam w głowie milion sformułowań, grzecznych i mniej, którymi mogłabym teraz obdarować, ekhem, Pana Wadswortha, ale powstrzymuję się siłą woli. To jeszcze nie jest dobry czas, aby oponować, a może jednak dostanę dobrą ocenę? Nie, nie dostanę, niby jakim sposobem? Nie wystarczy, jak powiem, że aparat robi cyk. Ponadto, jego wybór jest dość... prowokujący? Wstaję, widząc jasne, zielone tęczówki, które spoglądają na mnie ponaglająco, jakby chciał powiedzieć „no, rusz się, na co czekasz?". Mia niechętnie staje obok mnie, przy biurku, posyłając oporne spojrzenie klasie, która lustruje nas od stóp do głów.

10 kwi 2020

Od Angeline CD. Ivana

Po powrocie w nocy do domu odkryłam zaskoczona, że nagrałam całą sytuację z postrzelonym człowiekiem. A byłam pewna, że tego nie zrobiłam. Kiedy Poppy odpoczywała już u siebie i ja też postanowiłam „pójść spać”, chyba z trzy razy oglądałam ten filmik, gładząc Chudego po grzbiecie. Jednocześnie cały czas miałam w głowie pewne pytanie. Co oni tam robili? Dręczyło mnie to tak bardzo, że w końcu nie zasnęłam, a opowiadałam Żelkom o nieudanej wyprawie na osiedle. Na razie nie muszą znać prawdy, ja sama nawet nie byłam pewna, czy nie powinnam najpierw tego zgłosić na policję.
Jednak kiedy z cieniami pod oczami przemywałam twarz w łazience, postanowiłam pójść na opuszczone osiedle jeszcze raz. Ale tym razem sama, żeby nikt mi nie przeszkodził i nie przerwał mojej małej zabawy w detektywa.
A więc szybko zakryłam swoje niedoskonałości korektorem, lekko pomalowałam rzęsy i zabrałam balsam do ust o zapachu arbuza. Przebrałam się również w ciemne dżinsy i pierwszą, lepszą koszulkę z jakimś pentagramem. Spakowałam na szybko torbę i wręcz wyskoczyłam z domu, nikogo nie informując o moim wyjściu. A nadmienię, że w salonie Esmeralda oglądała telewizję wraz z Chudym.

Od Sashy do Gabriella

Już dawno odzwyczaiłam się od jedzenia regularnych, sycących posiłków. Z tego powodu skrzywiłam się, kiedy mama postawiła przede mną dokładkę makaronu. Wcześniej taka sama sytuacja zdarzyła się z zupą, więc miałam wrażenie, że jedzenie zaraz wyjdzie mi uszami.
– Mamo... Już się najadłam – mruknęłam, chociaż spodziewałam się że zignoruje moją uwagę.
Tak też się stało. Kobieta nucąc pod nosem podstawiła jeszcze jedną porcję mężowi. Ten z uśmiechem zajął się konsumpcją. To niebywałe, że on wciąż był taki chudy. Z żoną, która dokarmia go porcjami przeznaczonymi dla całej armii, powinien teraz wyglądać jak bałwan. Nie zważając na protesty mamy, poszłam do kuchni i nalałam do szklanki soku pomarańczowego. Uzbrojona w napój, na powrót zasiadłam do stołu. W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Widząc, że mama już chcę wstać, szybko pognałam do przedpokoju. Otworzyłam drzwi, a gdy zobaczyłam kto stoi po drugiej stronie, moją twarz rozjaśnił uśmiech.

Od Candice C.D Izzy

Spoglądam to na mały palec, to na żarzące się w dzikości oczy przyjaciółki. Temu wyrazowi twarzy nie ufam — wręcz się go boję — ale dzisiaj dostrzegam w nim tyle zawziętości, że gdybym odmówiła, zapewne nie chciałabym być na swoim miejscu. Chciała mnie chronić. Nie mogłam mieć jej tego za złe. Ale nie mogłam też uciekać od odpowiedzialności za potencjalne błędy i krzywdy, które sama sobie wyrobię własnymi, nieprzymuszonym decyzjami. Na tym trzeba się uczyć, z tego trzeba korzystać, a nie nasyłać przyjaciółki, bo byłaś zbyt naiwna i słaba, by zwyczajnie odmówić. Odrzucając myśli w szary kąt, zahaczam swoim małym palcem o palec przyjaciółki i rzucam jej mały uśmiech, co szybko odwzajemnia, w mniej lub bardziej złowieszczy sposób. W głębi swojej podświadomości wiem, że chcę wziąć sprawy we własne ręce i skończyć tę nic nieznaczącą znajomość, póki mam na to dogodną okazję.

Od Catona C.D Leah

Siedzę nad testami, ledwo zwracając uwagę na uchylone drzwi, które dostrzegam kątem oka. Przechodzi przez nie Leah, ale na tyle niepewnie, że muszę parę razy spojrzeć, by upewnić się, że w stu procentach zamierza wejść.

Od Gabiella Do Izzy

- Przede wszystkim sprzedaj wreszcie to gówno do końca. - powiedziałem do Aarona, który leżał na moim łóżku i palił jointa zadowolony z tego, że może odpocząć. Chłopak był starszy ode mnie o dwa lata, a zachowywał się jak gówniarz. Dawałem mu na sprzedaż zaledwie kilka gramów tygodniowo, a on zawsze miał problem ze sprzedaniem tego. Może i znamy się bardzo długo i jest on moim przyjacielem jednak biznesu trzeba pilnować. A jak towar nie sprzedaje się w jego dłoniach z chęcią oddam więcej gramów komuś kto może z łatwością się tego pozbyć.
- Dam radę Gab. Nie sraj po gaciach. - odpowiedział i wypuścił dym ze swoim płuc. W pokoju czuć było tylko trawkę. Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie lubię ten zapach. Podszedłem do niego, a on dał mi się zaciągnąć z lekkim uśmiechem. Wywróciłem oczami jednak uśmiechnąłem się z zadowoleniem trzymając dym w płucach.

9 kwi 2020

Od Angeline C.D Oliego

- ZOSTAWIŁAŚ SWOJĄ TOREBKĘ U OBCEGO FACETA W AUCIE?? - Jak widać, Caroline nie była zadowolona nie tylko z mojej nowej znajomości, ale też z mojego zapominalstwa. Za to jej krzyk słyszało chyba pół bloku. Czułam, jak bębenki zaczynają mi krwawić.
- Przecież właśnie idę ją odzyskać! Pożyczam telefon! - rzuciłam, po czym pędem uciekłam z mieszkania. Gdybym została tam jeszcze przez chwilę, na pewno obsypywałaby mnie tysiącem pytań na temat Oliego, a między jednym a drugim zdaniem narzekałaby na moją nieodpowiedzialność. Wbrew pozorom Caro była bardziej czuła na moją fobię ode mnie.

Od Leah C.D Cato

      Kiedy się tutaj przeprowadziłam, obiecałam sobie, że nie dam nikomu wpłynąć na moje plany i cele, które wyznaczyłam i do których niezmiennie dążyłam. Dlatego też dwójka chłopaków z mojej klasy, czy też cała klasa nastawiona przeciwko mnie nie robiła mi niczego strasznego. Nie uważałam, aby był to aż taki problem, tym bardziej, że nie wpływało to na moje działania i nie zamierzałam nic zmieniać - może tylko pokazać im wszystkim, że się mylili, jak zawsze i jak każdy, oczy przysłonił im mój obraz na domówce u Mii tak, jakby nikt nigdy na żadnej nie był i tak, jakby nigdy nie byli w stanie gorszym ode mnie. Ponadto, nie widziałam też powodów do... przypodobania się? Nie miałam tego w interesie, bo właściwie, godząc się na coś, rzadko kiedy miałam na uwadze dobro innych. Żeby nie było, że to egoistyczne - miałabym, gdybym miała bliską osobę, a tak, gdybym przejmowała się każdą, niewiele znaczącą dla mnie osobą, prawdopodobnie nigdy nie osiągnęłabym tego, co osiągnąć chciałam. W ciągu niespełna dwóch tygodni moje życie przybrało całkiem inny obrót, niż się spodziewałam. Chciałam wejść do tej szkoły, zdać, wyjść i jechać na studia, jednocześnie kontynuując rozwijanie się w jeździectwie. Nigdy nie chciałam, ani nawet nie planowałam być na językach całej szkoły, ale nie przeszkadzało mi to, bo nawet plotki nie są w stanie pokrzyżować moich planów.

8 kwi 2020

Od Taylor C.D Sasha

     Z powątpiewaniem gapiłam się na linijki tekstu, gdzieniegdzie pogrubione litery, w innych miejscach pisane kursywą, zmuszałam ostatnie szare komórki do pracy na pełnych obrotach, w miarę swoich możliwości analizowałam przytoczone fragmenty przedstawiające poszczególne firmy i starałam się na spokojnie rozpatrzeć każdą ofertę, poświęcając im odpowiednio dużo czasu. Bez dwóch zdań nie był to mój dzień, byłam cholernie otępiała i jedyne, co trzymało mnie przy życiu, to myśli, że zaraz stąd wyjdę, wrócę do domu i rzucę na łóżko, przesypiając absolutnie całe popołudnie, a dopiero rankiem wstając na uczelnię, bo hej, jaki normalny student uczy się w przeddzień terminu oddawania jakichś tam prezentacji o literaturze z poprzedniego wieku? Każdy, ale ja do nich, tak mi się wydaje, nie należałam. Moje myśli krążyły wokół tematu Aspen, biedaczyny kichającej po kątach swojego mieszkania, z moimi notatkami w dłoniach i bakteriami na nich osiadłych, wzdrygnęłam się mimowolnie, co nie uszło uwadze agentki ubezpieczeniowej.

Od Archiego C.D Angeline

Udało mi się namówić nowo poznaną dziewczynę na kawę. Dziewczyna wydawał się bardzo sympatyczna, chociaż nie rozumiałem jej zainteresowania. Mnie nie kręciło nagrywanie filmików, miałem konta na Chatley, ale nie korzystałem z niego zbyt często. Wziąłem telefon do ręki i wysłałem jej zaproszenie, gdy podała mi swoją nazwę. Zamówiłem nam dwie kawy i po kawałku cista. Gdy kelnerka przyniosła zamówienie, zobaczyłem jak dziewczyna, sięga po torebeczkę z cukrem. Przymrużyłem lekko oczy, uśmiechając się do niej.
- Karmel jest słodki, a ty jeszcze dosładzasz ? - zaśmiałem się i pokręciłem głową.
Niewinnie się uśmiechnęła, wzruszyła ramionami, nic sobie nie robiąc zbytnio, z mojego zdziwienia.- Od dawna grasz na gitarze ?
- Nie, w sumie to od niespełna dwóch lat komponuje i śpiewam.
- Jak odkryłeś swój talent? - wydawała się być tym naprawdę zaciekawiona.
- Myślisz, że to jest talent?
- No a jak można to inaczej nazwać?
- Myślę, że zajawką. - stwierdziłem pewny siebie.
- Niech ci będzie...zajmujesz się czymś jeszcze poza tym?
- Mam swój klub bokserski, w sumie to boksem teraz bardziej, niż muzyką się zajmuje. - Sięgnąłem po widelczyk i zacząłem jeść ciasto, popijając co jakiś czas kawą.
- A ty czym się zajmujesz ? - spojrzałem na nią, unosząc delikatnie jedną brew.
- No cóż, nagrywam filmiki, jestem vlogerką, ale interesuje mnie też fryzjerstwo, jestem po szkole fryzjerskiej, Lubie muzykę po prostu lubię śpiewać, robię też makijaże.
- Dobrze wiedzieć, to kiedy mógłbym się umówić na podcięcie tej czupryny- zaśmiałem się, roztrzepując dłonią włosy.
- Mam bardzo napięty grafik, ale myślę, że znajdę czas-zażartowała i zaśmiała się przy tym, omal nie opluwając się kawą.
- Lubisz śpiewać, tak się składa, że mam gitarę więc po ciasteczku, zaśpiewasz coś.
- Nie...wstydzę się.
- Daj spokój, no kurcze, nie będę się śmiał, obiecuje. - zrobiłem teatralnie poważną minę i położyłem rękę na sercu.
To ponownie wywołało rozbawienie u dziewczyny, chwilę się zastanowiła.
- No dobrze, ale stawiam warunek.
- Słucham ?
- Pójdziemy gdzieś, gdzie nie będzie ludzi, na prawdę się wstydzę.
- Umowa stoi.
Gdy nasze talerze i kubki opustoszały, wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy razem do parku. Znalazłem tam miejsce, gdzie było cicho i spokojnie, wyjąłem gitarę i zacząłem grać.
- To, co mam zagrać ?
Angeline chwilę myślała, nie mogąc się zdecydować, po dwóch minutach w końcu powiedziała tytuł.- Would I - uśmiechnęła się.
Wyjąłem telefon z kieszeni, aby zobaczyć, jakie są tam akordy, zagrałem je na sucho dwa razy, po czym odłożyłem telefon, chowając go znowu do kieszeni.
- To, co gotowa ?
- Tak !
Powoli zacząłem grać, a gdy Angeline była gotowa zaczęła śpiewać. Co jakiś czas zerkałem na nią, aby dopasować tempo. Miała bardzo ładny głos, nie musiała się wstydzić. W sumie fajnie nam to wyszło jak na pierwsze wspólne granie i śpiewanie. Gdy utwór dobiegł końca, uderzyłem reką w struny, aby je zatrzymać.
- Masz fajny głos, serio podoba mi się, nie możesz się wstydzić, to grzech.
Dziewczyna chyba lekko się zawstydziła tej mojej pochwały.
- Dzięki, za komplement.
- To nie komplement, mówię co, myślę tak.
Angeline wyjęła telefon i spojrzała na zegarek, z przerażeniem stwierdziła.
- O kurde, już późno, przepraszam Cię, ale muszę wracać do domu, siostry się na pewno zamartwiają o mnie.
- Jasne, odprowadzę Cię, jeśli chcesz.

Angeline?

Od Ivana CD. Dymitra

Promienie słońca dostały się do mojego pokoju, to był zdecydowanie minus posiadania tak zbudowanego domu. Przez szkło dostawało się światło bo przecież zapomniałem wieczorem zasłonić rolety. Jęknąłem cicho i sięgnąłem po telefon by sprawdzić godzinę. Było pięć po szóstej. Westchnąłem i wydostałem się spod ciepłej warstwy ochronnej jakim była dla mnie kołdra. Chłód otulił moje ciało. Zdecydowanie o tej godzinie nie było ciepło. Skierowałem się do garderoby by tam założyć chociaż dresy. Wyszedłem z pomieszczenia i ziewając skierowałem się do kuchni by tam zrobić sobie jakieś śniadanie. Padło na jajecznice, którą szybko sobie sprawiłem. Nakarmiłem także pumy, które rozciągały się w kuchni. Pozwoliłem im zjeść mięso, które włożyłem im do misek, a sam zająłem się swoim śniadaniem. Piłem powoli kawę, którą zrobiłem w ekspresie i oczywiście nieprzytomny próbowałem dojść do siebie. Wróciłem do domu koło pierwszej w nocy. Spałem zaledwie pięć godzin. Tak to zdecydowanie dobry czas. Jednak potrzebuje kiedyś pospać trochę dłużej. Chociażby sześć godzin, już nawet nie mówię o tych ośmiu bo wiem, że tyle mi nie będzie dane spać w najbliższym czasie. Kiedy zjadłem w miarę dobre śniadanie odłożyłem brudne naczynia do zmywarki, a następnie wstawiłem ją ponieważ była już pełna. Sprawdziłem czy koty zjadły do końca i nalałem im świeżej wody. Ziewnąłem przeciągle i pochwyciłem kolejną szklankę by zrobić sobie kolejną kawę. Spojrzałem na pumy, które wylegiwały się już na dywanie czyli w miejscu gdzie świeciło już słońce. Wygrzewały się zadowolone cicho mrucząc. Podszedłem do nich i pogłaskałem je po grzbiecie, zadowolone przeciągnęły się i otworzyły powieki. Widziałem zaspane oczy Neo i Jene, która jak zawsze przygotowana była, na każdą możliwą sytuacje.

Od Veronicy Do Gabriella

Po wczorajszym wieczorze w klubie czułam się nie najlepiej, ból głowy i suchość w gardle ewidentnie wskazywały na kaca. Zeszłam więc do kuchni, chcąc napić się zwykłej wody. Na stole zobaczyłem podaną szklaną butelkę mineralnej wody oraz szklankę a obok leżała tabletka aspiryny. Miska kota była wypełniona po brzegi, jak dobrze, że Etna wszystkiego pilnuje, nawet tego, abym nie uschła, oraz aby Misso dostawał posiłek o wyznaczonej godzinie. Poczułam jak kocur, ociera się o moją nogę i niemal się o niego nie wywaliłam się, sięgając po butelkę.
- Misso ! - krzyknęłam lekko zirytowana na futrzaka.
Ten natomiast w ramach odwetu, pokazując, jak bardzo mu się nie spodobało, wskoczył na blat, przeszedł się po nim dumnie, po czym usiadł, zawiesił wzrok na porcelanowej cukiernicy. Ledwie zdążyłam, przyłożyć szklankę do ust. Do moich uszu dobiegł odgłos, tuczącej się porcelany. Spojrzałam na kota, z groźną minom, ten zaś zadowolony, zeskoczył z blatu i podszedł do swojej miski.
- Ja Cię kiedyś przerobie na szalik-zagroziłam.
Jednak kot nie bardzo się tym przejął, gdyż totalnie mnie zignorował. Już miałam się zabierać za sprzątanie, gdy w kuchni zjawiła się Etna.
- Witam Panienko jak tam samopoczucie.
- Dobrze, dziękuje za wodę i aspirynę, zaraz posprzątam.
- Nie kłopocz się, to moja praca, czyżby robota Misso ?
- Tak nie spodobało mu się, że na niego krzyknęłam, co za durny kot.
- Wybierasz się dzisiaj do stajni ?
- Tak, dzisiaj przyjedzie Hary, pomierzy konie i zrobi im nowe siodła na miarę, bo te już mają ze trzy lata.

Od Catona C.D Leah

Weekend wystarczył, bym rzucił w przepaść wszelkie odczucia kurczowo trzymające się piątkowej libacji, którą musiałem rozdzielać. Jednak ponowne wejście na placówkę, rzut okiem na uczniów kręcących się na korytarzu sprawia, że wszystko ponownie wezbrało we mnie, ale nie dlatego, że poimprezowali. Nie oszukujmy się, wiem, jaka jest Mia i jej grupka w klasie, którą sama napędza. Za wymalowaną, uroczą buzią i za aurą przyjaźni czai się prawdziwa diva, mająca polewkę z każdego głupiego powodu, a w tym przypadku napruta nowa dziewczyna w klasie wydawała się ku temu idealną wymówką. To o to się martwiłem — że Leah zniszczy sobie ostatni rok w klasie. Że Mia go zniszczy. Bez względu na to czy rok, czy trzy lata, bo i to, i to jest koszmarem. Parę lat temu, kiedy sam zacząłem technikum, były podobne sytuacje. Ludzie zdawali się w tym samym calu okrutni, co dziś. Nie mówię o sobie. Moja wyjątkowo nieśmiała koleżanka z klasy, z którą nie rozmawiałem często, zakopała się na wieki w swoim smutku i po ostatniej zakrapianej imprezie, na jakiej ją wyśmiano za to, że się upiła, nie wyszła z domu, aż do momentu, w którym, jak się okazało, nie wyszła ze szpitala. Wszystko, nawet najmniejszy, niewinny żart może mieć niewyobrażalne, fatalne skutki, i powtarzano mi o tym na każdej radzie pedagogicznej zaraz obok tego, że „są uczniowie, których trzeba bezzwłocznie temperować”. 

Od Sashy CD Taylor

Dziewczyna się spóźniała. Chociaż zazwyczaj spokojnie czekałam przy biurku na każdego kolejnego klienta, tym razem postanowiłam poukładać jeszcze trochę papierów. Zawsze zajmowałam się tym już po zakończonej pracy, ale mój szef niedawno wyszedł. W biurze nie został zatem nikt, kto uznałby moje działania za nieprofesjonalne.
– Dzień dobry – usłyszałam zza pleców, na co szybko się odwróciłam. – Taylor Hathaway, byłam umówiona z Williamem Callahanem.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie do nowo przybyłej. Napotkałam w odpowiedzi jedynie zimne spojrzenie i uniesiony podbródek, jednak nie zraziłam się. Dziewczyna była średnio wysoka o burzy krótkich ciemnych włosów. Szybko przyjrzałam się także jej odzieniu. Jednym z moich największych przekonań było, że na podstawie ubioru danego osobnika, można się wiele dowiedzieć. W tym przypadku moja cudowna analiza okazała się daremna, bo jej ubrania były co najwyżej przeciętne.

7 kwi 2020

Od Dymitra C.D Mallory

Dziewczyna odeszła od baru, a ja nadal zajmowałem się obsługiwaniem moich gości. Było tutaj dużo ciekawych osobistości. Jedni siadali, aby odpocząć, to wywijasach na parkiecie, inny pili i dzielili się ze mną swoimi problemami. Kolesie podrywający piękne dziewczyny, które dawały im kosza lub z chęcią ciągnęły rozmowę, po czym z uśmiechem udawały się na schadzki. W pewnym momencie przy barze usiadła trójka przyjaciół, nie dało się ukryć, że znali się dość dobrze. Rudowłosy chłopak, blondynka i moja dobra znajoma Veronica. Od razu sięgnąłem po szklanki, nalałem im rumu " Lunavi" dodałem lód, podałem i zażartowałem.
- Proszę bardzo, widzę Ronnie, że przyszła na otwarcie razem ze znajomymi.
- Oczywiście, jak mogłabym nie przyjść, przypilnować Cię czy podajesz mój rum swoim gościom.
- Jak widzisz, dotrzymuje słowa. - podniosłem swoją szklankę i wypiłem na raz, odstawiając na ladę.
Dziewczyna spojrzała na swoich towarzyszy, po czym uśmiechnęła się do rudego.
- To jest Dymitr mój dobry znajomy, Dymitr poznaj Archiego i Betty.
- Miło mi was poznać.
- No to za ten wieczór. - Archie sięgnął po swoją szklankę, uniósł do góry, reszta zrobiła to samo, stuknęli szkłem, szybko wyzerowali zawartość.
- Dobre, Ronnnie to twój rum ? - spytała blondynka, patrząc z niedowierzaniem.
- Tak, myślisz, że bym oszukiwała ? - zaśmiała się Ronnie.
Odszedłem od nich, aby obsłużyć pozostałych klientów. Jako braman czułem się spełniony. Nad ranem ludzie zaczęli opuszczać klub, powoli robiło się coraz luźniej, jak zawsze to miało miejsce, kilka osób spało na kanapach. Gdy oficjalnie wydarzenie dobiegło końca, byłem zmuszony, ich wywalić za drzwi klubu. Nie interesowało mnie czy będą spać na dworze, czy jakoś sobie wrócą to nie mój problem. Po zamknięciu drzwi na klucz zrobiłem obejście. Po czym zmęczony usiadłam za barem. Polałem sobie resztkę, rozpoczętej przeze mnie butelki. Usłyszałem dzwonek do drzwi, wstałem i otworzyłem je.

Od Taylor C.D Sasha

     Zeskoczyłam z ostatnich dwóch schodków na parter, bosymi stopami uderzając o wyłożoną panelami podłogę salonu. W jednej dłoni trzymając kluczyki do samochodu, w drugiej skarpetki, skierowałam się w stronę kanap i na jedną z nich opadłam całym ciężarem swojego ciała, czując kłujący ból w obu łydkach. Kątem oka zerkałam na Ethana, on zerknął na mnie i nasze oziębłe spojrzenia skrzyżowały się na ułamek chwili, bo niedługo później wrócił do swojego ukochanego talk-show prowadzonego przez Emmę Bowden, którego tamtego dnia gościem był jego, o ironio i zgrozo jednocześnie, ulubiony aktor, więc od rana koczował na swojej ulubionej kanapie, jadł chipsy, popijał je napojami gazowanymi, pełnymi garściami czerpiąc z godzinnego programu z Olivierem Lattimore. Między linijkami tekstu, w tle słychać było śmiech publiczności — reakcję na serię nieśmiesznych dowcipów rzucanych przez prowadzącą i wstydliwych wyznań celebryty. Naciągnęłam na kostkę białą skarpetkę w ananasowy wzór, kiedy kluczki niespodziewanie zsunęły się z poduszki i z impetem uderzyły o twardą podłogę, aż zabrzęczało. Prescott natychmiast spojrzał w moją stronę z typowym dla niego jak zwykle wymalowanym na twarzy. Przewróciłam oczami, wydawałoby się, do skarpet.

Od Leah C.D Catona

     W tym momencie niewiele do mnie dochodzi. Stoję, między wysokim blondynem, który jest jednocześnie moim wychowawcą i znajomym, a rozwścieczoną matką, która w przypływie energii naciąga na siebie kurtkę, idąc w naszym kierunku. Przed przeprowadzką taka sytuacja nawet nie miałaby miejsca, więc stojąc tak, sama sobie zadaję pytanie: co się zmieniło? Właściwie to chyba nic, moje życie przez ostatnie kilka dni po prostu nabrało tempa i poszło w złym kierunku. Moja matka jeszcze nigdy nie była świadkiem pijanej mnie, tak więc wewnątrz drżałam na jej reakcje.
     W tym samym momencie zadaję sobie inne pytanie: co poszło źle i gdzie popełniłam błąd? Przeraźliwy chłód, który czuję na swojej skórze spowodowany jest wiatrem, który zrywa się zupełnie nagle. Lekka mżawka, szare niebo i ten cholerny wiatr tak bardzo pasują do beznadziei tej sytuacji, w której się znajduję, że mam ochotę się rozpłakać. Przeprowadzka do Avenley River nigdy nie była dobrym pomysłem i dość długo starałam się odwieść tę przeklętą rodzinę od tego przeklętego pomysłu, ale jak widać, nic nie pomogło. Ból głowy rozsadzający moją czaszkę nasila się dwa razy bardziej, kiedy matka znajduje się nagle obok nas i trzy razy bardziej, kiedy się odzywa, zupełnie tak, jakby jej obecność tutaj była niewystarczająca.

Od Catona C.D Leah

Mia Osborne mieszka z rodzicami w tej kamienicy dłużej niż ja — to prawda. Jednak nie widzę żadnego powodu, dla którego miałoby to dawać jej dodatkowe przywileje imprezowania do białego rana. Ludzie dookoła chcą spać. Na tygodniu nie miałem ani chwili, by pomyśleć o tym, by nawet podrzemać, nie mówiąc o wypoczynku do, nie wiem, chociażby ósmej rano. Popołudniowy piątek też sobie umyślnie odebrałem, kompletując wiadomości z prawie trzech klas, by Leah miała z czego zaliczyć semestr. A teraz co? Integracja pełną parą. Próbuję powstrzymać nieuzasadniony gniew, który ogarnia mnie od środka i ściska klatkę piersiową, zabierając możliwość złapania głębszego oddechu. Z wnętrza pomieszczenia dobiega do mnie ostra woń alkoholu, na którą mój żołądek zaczyna się buntować — albo nawet cały ja, bo ledwo powstrzymuję mdłości. Nie mam zielonego pojęcia, co tam musiało dziać się przez ostatnie parę godzin, ale jestem pewien, że za moich czasów było podobnie, z tym, że ja wszystko pamiętałem, nigdy nie pijąc zbyt dużo.

Od Leah C.D Cato

     Nadal kręci mi się w głowie, kiedy wychodzę z klasy. Nie na co dzień okazuje się, że twój potencjalny znajomy jest jednocześnie twoim wychowawcą. Ten dzień nie może być gorszy. Przełykam gorycz, którą czuję w gardle i zamykam po sobie drzwi do klasy, w której dalej siedzi Cato. Lub Pan Wadsworth. Przestronny korytarz szkolny jest zapełniony uczniami ubranymi w biało-czarne ubrania. Mam wrażenie, że tutaj nie pasuję, ale jednocześnie mi to nie przeszkadza i zmiana mojej obecnej sytuacji nie jest moim priorytetem. Oczywiście, jestem zła na siebie, na matkę, na cały świat, że patrzyła na siebie i swoje niespełnione ambicje zapisując mnie do technikum na fotografię. To kompletny absurd, a sytuacja jest dla mnie tak abstrakcyjna, że nie wierzę, że w ogóle ma miejsce. Jak można być... takim? To okropne - zawsze chciała, abym poszła na fotografię, jednak wybrałam biol-chem, według swoich zainteresowań, a nie jej. Teraz, po przeprowadzce, najwyraźniej zobaczyła dobrą szansę, aby wpakować mnie gdzieś, gdzie ona chce, abym była. Nieważne było dla niej, że już skończyłabym szkołę i poszła na medycynę, czyli tak, jak chciałam. Ona była w stanie zapłacić szkole, aby mnie przyjęli na kierunek, z którym nie mam nic do czynienia. Przez to wiem, że ten rok szkolny będzie nieśmiesznym żartem.

Gabriell Christian Nowel

Źródło: Michael Provost
Motto: Prawdopodobnie dorosłość zaczyna się, gdy dostrzegasz w sobie wady swoich rodziców. I starasz się nie popełnić podobnych błędów. To trudne.
Imię: Pierwsze imię chłopaka brzmi Gabriell. Chłopak lubi je dużo bardziej niż te drugie, które brzmi Christian. Często mówią na niego Gab lub Gabi. Drugiego imienia raczej rzadko używa i mało kto o nim wie.
Nazwisko: Nowel
Wiek: Chłopak skończył niedawno 23 lata.
Data urodzenia: 2 stycznia.
Płeć: Mężczyzna
Miejsce zamieszkania: Chłopak mieszka nadal w rezydencji ojca, która znajduje się na przedmieściach oddalona od zgiełku całego miasta. Ojciec Gabriella bardzo rzadko bywa w domu dlatego zwykle są urządzane tam imprezy, a sprzątaczki mają codziennie robotę. Przejdźmy jednak do opisu domu. Prócz basenu oraz tarasu z cudownym widokiem z tyłu domu jest mała sauna ponieważ ojciec Garbiella ma fioła na ich punkcie. Dlatego tylko niektórzy mają dostęp do tego miejsca. Zacznijmy więc od piętra minus jeden. Jest tam domowe kino oraz garaż, do którego wjeżdża od tyłu. W sali kinowej są wygodne czerwone sofy, puchy oraz mały bufet po lewej stronie, gdzie zawsze są napoje oraz dobry alkohol. Gdy kucharze wiedzą o spotkaniu w tym pomieszczeniu zawsze są tam przekąski. W szafkach można tam znaleźć zawsze masę popcornu, nachosów, chipsów i wiele innych łakoci dobrych do oglądania.
Na parterze jest salon oraz jadalnia połączona z kuchnią. Salon jest w białych kolorach. Wielkie sofy oraz mnóstwo światła, który dostarcza nie tylko wiele lamp jednak i możliwość wyjścia na taras gdzie jest wielki basen. Światło więc wpada również przez szkło, które jest tam zamiast ścian.
Prócz basenu na zewnątrz znajduje się również kilka kanap i kilka sof.
Wielka łazienka i cztery pokoje gościnne znajdują się także na pierwszym parterze. Wszystkie pokoje urządzone są w tym samym stylu. Biało-beżowe kolory i meble z drewna, która z powodu dbałości gdy zapalimy światło możemy zobaczyć jak lśnią.
Na pierwsze piętro wstęp mają tylko niektórzy ponieważ znajduje się tam wielka biblioteka, troszkę mniejszy salon niż ten na parterze, biuro oraz pokój ojca Gabriella z wielką łazienką i garderobą. Jest tam dość sporej wielkości balkon z kanapami, sofami i stolikiem.
Drugie piętro w całości należy do Gabiella. Jest tam jego pokój, garderoba i łazienka chłopaka. Na dużym tarasie można, usiąść na hamaku i paląc papierosa podziwiać zachód czy wschód słońca. Posiada też mały balkon z przodu domu gdzie Gabiell często stoi i czeka aż ktoś przyjedzie.
Prócz wielkiego domu do posiadłości Nowellów należą wielkie hektary ziemi.
Orientacja: Christian zdecydowanie jest heteroseksualny. Nigdy nie miał jednak kontaktu seksualnego z mężczyzną dlatego nie jest w stanie określić, że coś się nie zmieni. Podniecają go raczej jednak dziewczyny i przy tym pozostańmy. W dodatku patrząc na to kim jest i jakiego ma ojca raczej związek z chłopakiem wzbudzałby zbyt wielki sprzeciw. Gabriell woli więc nie 
Praca: Chłopak nigdy nie pracował. Utrzymuje się z pieniędzy bogatego ojca oraz nielegalnych sprzedaży broni, narkotyków oraz kradzionych samochodów. Chłopak jest synem mafiozy dlatego został do tego wychowany. Jako potomek ma odziedziczyć władze dlatego uczy się jeszcze wielu rzeczy. Jednak powoli sam zarabia przez ludzi, którzy są pod nim. Posiada nawet na własność już kilka klubów (gdzieś trzeba prać pieniądze, które się ukradło).
Nowelowie posiadają wiele restauracji oraz hotelów, z których także się utrzymują. Często odbywają się tam wesela oraz nielegalne spotkania wszystkich członków mafii.
Jego ojciec posiada także wielką stadninie. Ich nazwisko znane jest także na zawodach w wielu dyscyplinach. Ich zawodnicy oraz konie wygrywają wiele zawodów. Zresztą interesy w tego są bardzo dobre. Rasowe piękne konie są bardzo drogie. W stajni są też boksy do wynajęcia dlatego to kolejny zarobek. W dodatku posiadają wielkie ujeżdżalnie gdzie często organizowane są zawody.
Charakter: Gabriell posiada ciężki i niezrozumiały charakter. Mimo iż próbuje udawać to jak bardzo jest zranionym chłopcem to nie zawsze mu to wychodzi. Nieraz poniosą go emocje i wtedy staje się bardzo agresywny. Jest wtedy zezłoszczony i ciężko go uspokoić, z jego ust płynie wtedy potok przekleństw i lepiej się wtedy do niego nie zbliżać. Mimo iż dość rzadko tak wybucha jego ojciec czy dobrze przyjaciele po fachu wiedzą, że najlepiej wtedy "rzucić" w niego paczką fajek i dwoma gramami trawy. To dobry sposób na uspokojenie Christiana, który wtedy ma ochotę tylko rozszarpać najbliższą osobę znajdującą się tuż obok niego. Niech Pan Bóg ma cię w opiece gdy zaczniesz wspominać o jego matce! To temat, w którym chłopak momentalnie się denerwuje. Jedyny taki. Zabroniony w domu Nowelów.
Mimo to nie jest to jedyna wada chłopaka. Jest strasznie uparty. W sumie można to uznać i za zaletę. Jednak nie zawsze jest to dobre. Patrząc na to, że Gabriell będzie dążył do obranego przez siebie celu po trupach już nie brzmi jako zaleta. Jednak taki jest, a zmienić go ciężko. Wręcz jest to zapewne niemożliwe. Christian jest bardzo zaborczy w wielu kwestiach jednak jest zdolny do kompromisu tylko wtedy kiedy coś ma z tym związek i jest mu to potrzebne. Inaczej gdy coś mu zaproponujesz wyśmieje cię, a następnie oleje. Mimo tego, że często można zauważyć, że ceni siebie wyżej niż kogoś innego to gdy trzeba umie sprawnie się podlizać. Choć tego nie lubi jest to przydatna rzecz. Chłopak dla uznania ojca i "firmy" zrobi wszystko. Dlatego jest także dobrym manipulantem i często gdy coś ważnego wchodzi w grę jego kroki są przemyślane i dokładnie przeanalizowane.
Gabiell jest kimś kto ma wszystko dopięto na ostatni guziczek, jest pewny swoich decyzji i postanowień. Ciężko jest go zagiąć i zajrzeć w jego umysł. Raczej nie będziesz w stanie pojąć tego co Christian akurat myśli i co zamierza z tobą zrobić, a uwierz zdolny jest do naprawdę wszystkiego.
Jego kolejną wadą jest arogancja oraz nadużywanie sarkazmu. Niemal w każdej sytuacji może prychnąć i wyśmiać cię gdy nie jesteś kimś ważnym dla niego lub ojca. Uważa też, że każdego da się przekupić. Kwestia jest tylko dobrej motywacji. U niektórych są to pieniądze u innych porwanie i zagrożenie matce, więc każdego da się przekonać.
Gabiell to typowa osoba, która gdy chce to zawsze to dostanie. Nie ważne ile osób na tym ucierpi, on to dostanie, a po tygodniu może rzucić to w kąt znudzony. Nie ważne czy jest to nowy telefon czy jakaś dziewczyna. Wychodzi z założenia, że trzeba wywoływać w nim zainteresowanie każdego dnia.
Może pora przejść do jego zalet? Albo powiedzieć o nim całą prawdę? No tak, prócz tego, że Gabriell jest wredny to w dodatku kłamie gdy trzeba, a raczej mówi prawdę gdy musi w innym wypadku kłamię jak z nut. W sumie sam chłopak już nie zdaje sobie sprawy z tego czy z jego ust wydobywają się fakty czy może kłamstwa. Jest już na zbyt zaawansowanym poziomie by to ogarnąć. Gdy ktoś przyłapie go na kłamstwie, oczywiście nie przyznaje się do tego. Przecież Gabriell jest idealny i nie może pokazać się w złym świetle.
Prócz tych wielu negatywnych cech Christian jest na swój sposób dla bliskich mu osób uroczy i nawet nieraz miły! Co jest bardzo dziwne. Gdy spojrzysz na niego gdy jest w towarzystwie nieznanych mu ludzi, a osób których kocha stwierdzisz, że jest to inna osoba. Gabriell gdy jest wśród ludzi mu znanych rozwala mur, który jest wokół niego zbudowany. Nie musi się wtedy ukrywać pod maską złego i wrednego chłopca. Oczywiście nieraz z jego ust popłynie przykre stwierdzenie do przyjaciela jednak gdy sytuacja tego wymaga skoczy za nimi w ogień.
Gabriellowi bardzo zależy na dobrej opinii wśród swoich przyjaciół, dlatego zawsze stara się być dla nich pomocny i służyć im radą. To dziwne, bo na opinie innych ma wyjebane. Jednak chłopak ma bardzo ciężki i dość specyficzny charakter i to zapewne dlatego jest taki niezrozumiały wśród ludzi. Może też dlatego jest taki, a nie inny? Może to wpływ ludzi, którzy od dziecka go drażnili, próbowali go zmienić lub chcieli go zniszczyć? Kto wie.
Gabriell od dzieciństwa nauczony był szacunku do kobiet. Całowanie w dłoń na powitanie i kwiaty bez okazji. Oczywiście nadal taki jest przez co uważany jest wśród dziewczyna za ideał. Jednak robi to tylko ze względu na to, że nauczyła go tego matka. Chce w ten sposób powiedzieć, że szanuje jej pracę. Mimo wszystko Gabriell, dla każdej swojej dziewczyny był dżentelmenem. Otwierał drzwi, dawał kwiaty, zabierał do kina i chodził po sklepach nosząc torby. Dlatego teraz chłopak nie jest za bardzo chętny na związki, bardziej interesują go przelotne znajomości.
Gabriell ma problem z wyrażaniem uczuć. Nie umie o nich rozmawiać, a co dopiero się do nich przyznać! Należy do raczej odważnych i mało wstydliwych chłopaków jednak gdy mowa jest o uczuciach próbuje zmienić temat. Kiedy wie, że jest to niemożliwe nie dyskutuje i odpala papierosa. Nie ważne gdzie wtedy się znajduje. Sam Gabriell nie zliczy ile razy w czasach szkolnych został wywalony z lekcji z powodu odpalenia papierosa w sali lekcyjnej. Z czasem nauczył się otwierać okno, a nauczyciele przestali zwracać na to uwagę bo wiedzieli, że tak naprawdę nie wpłyną na to. Poddali się po prostu. Gabriell często tak robi. Gdy ktoś się buntuje z daną rzeczą, robi ją częściej przyzwyczajając tym samym tą osobę do tej czynności.
Jest dość otwartą osobą na nowe rzeczy dlatego zwykle gdy coś zaproponujesz z jego ust nie wydobędzie się słowo "nie". Jest dobrze nastawiony i bardzo optymistycznie nastawiony. Często uważany za szalonego i bardzo pomysłowego. Gabriell oczywiście zgadza się z tym stwierdzeniem.
Chłopak jest także bardzo wymagającą osobą, nie tylko w stosunku do innych ale i do siebie. Często uważa się za gorszego od innych chociaż woli tego nie pokazywać. Wręcz przeciwnie próbuje podbudować siebie sztuczną pewnością siebie i mówieniem, że inni są gorsi. 
Hobby: Chłopak interesuje się bronią białą jak i palną. Zresztą musi mieć o tym pojęcie, przecież nią handluje. Gabiell jest oczywiście dobrze zorientowany i nie da się go oszukać na tych rzeczach.
Gustuje w samochodach, nie tylko tych nowoczesnych ale i starszych modelach, które często są przez niego przerabiane. Christian bardzo lubi pobrudzić sobie rączki w smarze jednak nie zawsze ma na to czas.
Chłopak uwielbia gry w karty, przeróżne jednak najbardziej gustuje w tysiącu. Prócz tego lubi wszelakie zakłady.
Od dziecka trenuje krav mage, boks oraz kickboxing. Jego ojciec od zawsze wymagał od niego umiejętności bicia się. Przez co chłopak wiele razy z jego charakterem miał bójki i sprawy na policji. Jednak jego postawa i to jakie jego ojciec ma układy skończyło się odwiezieniem do domu.
Kocha jazdę konną oraz zwierzęta. Mógłby zaadoptować wszystkie te najbardziej skrzywdzone i te wredne, które są w stanie zagryźć każdego. Chłopak uważa, że tym stworzeniom zawsze trzeba dać szanse. Może dlatego tak często odwiedza schroniska i przelewa na nie spore sumy? Wróćmy do koni, które od dziecka mu towarzyszyły. Zaraził się tym od matki, która przekonała do nich także ojca. Rodzina zaczęła być bardzo otwarta na te stworzenia i od tego czasu są nieodłącznym elementem w ich życiu.
Gabriell uwielbia biegać, jest w stanie nawet o drugiej w nocy wyjść i po prostu pobiegać. Kocha ten wysiłek, który z każdym krokiem sprawia, że jest jakby mniej zmęczony.
Uwielbia także wszelakie gry zespołowe. Kocha w lato wyjść i grać w siatkówkę, koszykówkę czy ręczną. Nie przepada mimo wszystko za piłką nożną,którą każdy z jego przyjaciół uwielbia. Dlatego gdy jego przyjaciele grają robi to tylko dla nich. Chłopacy uważają, że gra bardzo dobrze, a wręcz najlepiej z ich paczki jednak Gabriell nie jest do tego przekonany. Zresztą nawet gdyby był najlepszy to co z tego? I tak nie planuje z tym przyszłości.
Aparycja|
- wzrost: Chłopak mierzy sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów. Dlatego nie należy do niskich osób. Odziedziczył to po ojcu, który mierzy prawie dwa metry.
- waga: Chłopak ma bardzo dobrze zbite mięśnie przez co waga osiemdziesięciu czterech kilo przy tym wzroście może wzbudzać zdziwienie patrząc na to jakiej postury jest Gabriell. Jego masa jest dobra jednak posiada zbyt małą tkankę tłuszczową.
- opis wyglądu: Gabriell wygląda na miłego i kochanego chłopca. Jego uśmiech sprawia, że wiele osób wręcz ma ochotę westchnąć na ten widok i nie odwracać wzroku. Błękit jego oczu i rozszerzone źrenice przyciągają wzrok innych. Jednak nie to jest najlepsze Chłopak posiada ładne malinowe usta, które skrywają białe i proste zęby. Jest właścicielem zgrabnego nosa, który wiele razy był nastawiany. Jego blond włosy zwykle układane są w dosłownie trzydzieści sekund jednak zawsze wyglądają wręcz idealnie.
Gabriell nosi zazwyczaj wygodne i dobrze dopasowane ubrania. Lubi jednak duże czarne bluzy ale nie pogardzi też elegancką koszulą. Raczej nie ma problemu z doborem ubrań.
- pozostałe informacje: Prócz wielu blizn po złamaniach czy nawet wypadkach samochodowych chłopaka posiada tatuaż na klatce piersiowej. Przedstawia on kruka. Tatuaż ma na celu uczcić pamięć po jego przyjacielu, który zginął w wypadku spowodowanym przez Gabiella. Jon miał taki sam i zawsze chciał by i Christian sobie taki zrobił. To był pierwszy tatuaż chłopaka. Kolejnym jest dłoń, która zrobiona jest na zgięciu ramieniu Gabriella.
Historia: Gabriell w zasadzie urodził się w Avenley dlatego od dziecka zna te miasto. Przemierzał wiele dróg oraz okolic- zwykle z kimś, jednak zdarzały się i samotne wyprawy. Jeszcze gdy żyła jego matka uczęszczał do szkoły i nieraz przejmował się swoimi ocenami, które zwykle mimo wszystko były dobre. Czemu? Wpływy ojca sięgały daleko. Czemu to robił? Piękne oceny sprawiały, że chłopak mógł się dostać na każde studia. Gabriell po utracie matki nie mógł jednak dalej się uczyć i zrezygnował z planów studiów. Wtedy już całkowicie poszedł w ślady ojca. Po wypadku, spowodowanym przez Christiana gdzie umarł Jon (bliski przyjaciel) chłopak miał rok wyjęty z życia. Nie dość, że utracił matkę to jeszcze przez jego głupotę umarł jego najlepszy przyjaciel.
Kiedy wreszcie jego znajomi wpłynęli trochę na Gabriella tan zaczął funkcjonować. Pomógł mu wtedy sport, praca i przede wszystkim przyjaciele. Mimo dawnego stanu do jego głowy wciąż wraca myśl "co by było gdybym wtedy nie pił".
Christian w późniejszych czasach zaczął dużo częściej zagłębiać się w mafię ojca przez co ludzie, którzy tam się znajdują przyjęli go już po pół roku jako honorowego członka. Dziś jest szanowany i wzbudza respekt nawet tych, którzy są tam dłużej niż on.
Rodzina: Cassandra Nowel - zmarła matka Gabriella. Kobieta miała zaledwie czterdzieści dwa lata jednak chorowała na białaczkę. Mimo stałej opieki, leków i najlepszych lekarzy nie wyszła z tego. Zmarła cztery lata temu kiedy Gabriell przechodził bunt. Często sprawiał problemy przez co wprawiał matkę w gorszy nastrój. Nie robił tego specjalnie, wręcz przeciwnie, nie radził sobie. Jednak w tym czasie nikt nie interesował się problematycznym chłopakiem. Christian bardzo żałuje tego, że wtedy nie umiał być spokojny i sobie poradzić. Ma do siebie o to żale i nadal sobie to wypomina plując tym samym w twarz. Kobieta była cudowną osobą pełną optymizmu i miłości do wszystkiego co żyje. Zapewne znacie typową parę gdzie mężczyzna jest ten mroczny gbur i tylko dla niej jest uśmiechnięty dla tej, która wręcz lśni swą empatią. Tak właśnie wyglądali rodzice Gabriella. Razem byli cudowni.
Jonathan Nowel - ojciec chłopaka. Jeszcze pięć lat temu cudowny człowiek z zafascynowaniem do swojej kobiety. Gdy stracił swoje oczko w głowie stał się jeszcze bardziej surowy, wymagający oraz zatopił smutki w pracy stając się pracoholikiem. Ma słaby kontakt z synem jednak gdy już spędzają razem czas Jonathan wie, że Gabriell stara się być idealny, dlatego jest dumny z niego. Mimo iż nie zawsze to okazuje, wręcz zawsze mówi, że może więcej przez co zarazem próbuje motywować chłopaka. Jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że on potrzebuje nieraz pochwały. Mimo wszystko jest dość dobrym ojcem. Jednak już nie można powiedzieć, że jest dobrym człowiekiem patrząc na to ile zabitych ludzi ma na swoim koncie.
Partner: -
Potomstwo: -
Ciekawostki: Często gdy nie może spać odwiedza grób matki
Jest nałogowym palaczem
Ma uczulenie na orzechy
Codziennie rano uzupełnia swoje płyny energetykiem
Nie pija kawy, chyba, że specjalnie robioną dla niego przez jego kochanego przyjaciela
Od dziecka ma zainteresowania bronią białą. Posiada nawet sporą kolekcje
Zawsze ma przy sobie chociaż grama trawy i fifkę
Mało śpi. Cierpi na bezsenność
Posiada dużo większe źrenice, nie przez to, że ćpa, od zawsze tak miał
Do dziś ma żal do siebie o spowodowany wypadek, w którym umarł jego jeden przyjaciel
Gabriell nie pije (z powodu iż wypadek spowodowany był przez to, że był pijany)
Inne zdjęcia: -
Zwierzęta: Gabriell w stajni ojca posiada kilka koni na własność. Nie na wszystkich oczywiście jeździ on. Często są one udostępniane by inni jeźdźcy wygrywali zawody. On nie zawsze bierze w nich udziału ze względu na brak czasu.
Pierwszym koniem jest Alex, który jest dziesięcioletnim ogierem. Jest wart fortunę ze względu na to ile zawodów skokowych wygrał i jaki cudownych rodziców ma. Ogier ma swój charakterek i jest ciężki gdy czegoś mu się nie chce. Jednak pod jeźdźcem, który jest zdecydowany oraz którego Alex zna jest grzeczny jak aniołek. Przeskoczy wszystko na co się go nakieruje. Skaczę przeszkody do 180 centymetrów. Sam koń ma ponad 185 centymetrów w kłębie.
Wenus jest trzyletnią niegrzeczną klaczką, która jest od małego z Gabriellem. Jest córką Alexa i Bezy (klaczy wyścigowego jego ojca). Klacz dopiero niedawno zaczęła pracę z siodłem jednak Christian pokłada w niej duże nadzieje.Wenus jest dość wredna i niestety nie należy do kochających zwierzaków. Sam Gabriell zachowuje przy niej ostrożność mimo iż zna ją od małego i klacz czuje do niego respekt. Wenus odziedziczyła wzrost po ojcu (175 centymetrów).
Posiada także wałacha o imieniu Amor, który ma osiem lat. Jest koniem  stworzonym do wyścigów. Wałach jest szybki i zwinny w dodatku ma cudowną niespotykaną maść przez co Gabriell miał na niego wielu kupców. Amor jest upartym jednak kochanym koniem. Z ziemi jest jak przytulanka, wręcz sam będzie prosił o uwagę jednak gdy na niego wsiądziesz potrzebujesz nerwów ze stali. Przez pierwsze dziesięć minut koń jest grzeczny jak aniołek, kiedy twoja czujność zostanie uśpiona ten nagle zacznie olewać twoje nakazy, a ty nie będziesz wiedzieć co zrobić.
Christian posiada także pięć dobermanów. Od lewej: Ares, White, Neptun, Loki i Freja. Psiaki są z jednego miotu, mają po cztery lata. Oczywiście jednak, każde z charakteru różni się. Ares razem z Lokim są najbardziej wredni i dość agresywni. Kiedy nowa osoba zawita do domu siedzą cicho i obserwują z daleka. Jednak gdy coś im się nie spodoba mogą rzucić się na nowo przybyłego. Mimo wszystko są posłuszne dlatego nawet gdy im się coś nie podoba, a dostaną jasne polecenie, że mają być spokojne- takie będą. White jest ciekawski i rządny przygód. Wszędzie go pełno i najczęściej zaprasza wszystkich do zabawy. A raczej zmusza. Neptun zwykle trzyma się na uboczu, należy do spokojnych i bardzo wychowanych. Nie rzuca się bez polecenia i raczej rzadko szczeka, woli obserwować. Freja to jedyna suka z całego miotu jednak bardzo dobrze dogaduje się z braciszkami. Jest typową przytulanką, która do każdego się łasi. Oczywiście gdy go pozna w innym przypadku jest nieufna.
Pojazd: Chłopak niemal co tydzień jeździ innym samochodem bądź motorem dlatego umieszczanie tu jakichkolwiek zdjęć bądź informacji jest bez sensu. Gabriell kupuje samochód, albo go rozwala albo wręcz przeciwnie szlifuje go i sprzedaje dużo drożej. 
Kontakt: Katfrin. (kropka na końcu)

Od Catona C.D Leah

Wyobraźcie sobie moją reakcję, kiedy dowiaduję się po pożal się Boże ceremonii otwarcia roku szkolnego, że będę wychowawcą. Wychowawcą.
Cato Andrew Wadsworth będzie miał własnych podopiecznych, co prawda ponoć młodszych zaledwie o sześć, siedem lat, ale to nadal niczego nie zmienia — ani mojego zdziwienia, wręcz szoku, ani dziwnego podekscytowania, które trawi moje wnętrzności jak przez maszynkę do mięsa. Klasę oczywiście doskonale znam, mimo że mam z nimi do czynienia dopiero od roku, czyli mniej więcej od czasu, w którym zostałem zatrudniony. To standardowa mieszanka, jakby to powiedzieli inni, kujonów, nerdów, imprezowiczów, buntowników i klasowej elity, której się tylko wydaje, że jest elitą, bo mają bogatych rodziców — drobiazg.

6 kwi 2020

Od Mallory - CD. Dymitra

          Dzisiejszy dzień nie prezentował się najlepiej. Pomijając fakt, że Tyler wziął sobie wolne — choć nie powinnam nazywać tego w ten sposób, w końcu on zarządzał firmą i teoretycznie mógł robić co chciał — i zdecydował się spędzić cały dzień ze mną, ja miałam na głowie jeszcze wieczorne spotkanie, przekornie nazywane przeze mnie biznesowym. Dawna znajoma dała mi znać, że dzisiejszej nocy otwarty zostanie nowy klub nocny o nazwie Lux, prowadzony przez jakiegoś byczka, w dodatku gangstera. Nie chciała zdradzić mi jego imienia, choć wielce prawdopodobnym było, że go kojarzyłam. Pomijając już sam fakt, że chciała się tam spotkać, chodziło o coś więcej. Chciała się przyjrzeć zarówno jego działalności, jak i samej osobie właściciela, który ponoć nie był przyjemnym człowiekiem, a wręcz skrajnie dalekim od tej oceny. A wszak wiadomo, że do takich brudnych spraw nadaję się doskonale, dlatego Sophia uznała, że ujawni mi, co zamierza zrobić i jaki jest jej plan, za to ja pomogę jej go udoskonalić i wdrożyć życie, oczywiście za niewielkim wynagrodzeniem. Mówiąc niewielkim, mam na myśli rzecz jasna spore, gdyż nie miałam zamiaru ryzykować za nic. Chociaż ludzie mówili, że jestem na tyle szalona, by robić to w kółko i za nic. Może mieli rację. Już raz się przekonałam, że nie mogę żyć bez adrenaliny i tych szalonych, głupich rzeczy, które ocierały mnie o śmierć i powodowały, że czułam życie pełną piersią. Bez tego byłabym niczym.

Od Leah C.D Cato

     Moje nogi pulsują tępym bólem, kiedy wysiadam ze sportowego auta mężczyzny. Mojemu spojrzeniu nie umyka poruszająca się firanka, co świadczy jedynie o tym, iż w domu jest moja mama i prawdopodobnie zacznie swój wywiad nim ja zdążę przejść przez próg domu. Nie jestem materialistką i normalnie nigdy nic podobnego nie przeszłoby przez moje myśli, ale w obliczu tej sytuacji cieszę się, że... Cato nie jeździ najtańszym samochodem. I broń Boże, nie chodzi tu o pieniądze - no, może nie i, bo mojej matce owszem. Tym bardziej, jeśli nas widziała przez okno. I bardzo możliwym jest, że ja i chłopak już nigdy się nie zobaczymy, ale nawet to nie jest dla niej ważne. Prawie słyszę jej piskliwy głos w mojej głowie, mówiący coś w stylu „z kim ty się prowadzasz?!". Oczywiście, to zawsze jest pytanie retoryczne i na tym się nie kończy. Znając ją, w tym momencie leci wiązanka pod tytułem „wsiadasz do byle jakiego samochodu należącego do kogoś takiego?!", a także „a wiesz przynajmniej czym zajmują się jego rodzice?!". I tu bym ją zmartwiła i jednocześnie napytała sobie biedy, bo jedyne, co wiem o tym chłopaku, to jego imię, które także poznałam kilkadziesiąt minut temu. Niestety, w obliczu Quinby Solberg w zapomnienie odchodzi nawet fakt, iż mam dziewiętnaście lat i jestem za siebie odpowiedzialna. Zawsze przekłada nad tym słowa „jesteś moją córką i się o ciebie martwię!", ale wszyscy dobrze wiemy, że ona nie wie co to miłość, ani chociażby troska o drugiego człowieka.

Od Catona C.D Leah

Mój pierwszy raz od tak dawna w siodle nie zaliczał się do najbardziej udanych. Nawet ze wskazówkami Ophelii nie czułem się tak pewny, jak chciałem się czuć i wystarczał kaprys konia lub mój niewłaściwy ruch, bym stracił swoją długo pielęgnowaną równowagę. Prawie godzina kursu pomogła mi na nowo zaprzyjaźnić się z uczuciem promieniujących bólem mięśni. Gdybym nie miał styczności ze sportem na co dzień, to z pewnością ciężej znosiłbym teraz każdy krok.

Wyniki wyborów

     Dzień dobry, drużyno. Witamy Was w ten niedzielny poranek wieczór poniedziałkowe popołudnie w poście dotyczącym, jak nietrudno zgadnąć, niedemokratycznych wyborów na administratora. Nie chcemy przedłużać, ten króciutki tekścik ma być istotnie króciutki i nie zabierać miejsca na blogu i czasu czytającym. Z tego tytułu chcemy przedstawić Wam nowego członka załogi!

Brooke
Blogowy wyjadacz wraca do składu administracji! Mówi o sobie, że jest sumienna, kreatywna   i   pełna energii,
a zasady   poprawnej   polszczyzny ma
w małym palcu — nie wiem, jak Wy, ale my jej wierzymy i trzymamy za nią kciuki.

     Odtąd wracamy do tradycyjnego układu trzech adminów u władzy, po krótkiej, miesięcznej przerwie. Na dniach spodziewajcie się ogłoszenia dotyczącego podziału obowiązków między nami, żeby jasne było, do kogo z czym warto się zwrócić, żeby prośba została spełniona szybko (na pewno nie do Lou). Naszej nowo-starej administratorce życzymy powodzenia i mamy nadzieję, że będziesz z nami jak najdłużej.

lou i althea
albo nie do końca
ja i candice

Odejście

Dzisiaj żegnamy Indie i Kaia - decyzja właścicielki. 

Od Betty C.D Mallory

Nie ukrywałam, że byłam z siebie zadowolona. Może to nauczy tę dziewczynę, by lepiej dobierała sobie ofiary. Wróciłam do baru, zamówiłam drinka, zdarzało mi się jak zawsze odpływać myślami gdzieś daleko. Na ziemie sprowadził mnie jednak głos mężczyzny który, jak już wcześniej zauważyłam, obserwował mnie od dłuższej chwili.
- Czy mógłbym porwać do tańca - uśmiechnął się sympatycznie, wyciągnął rękę w moją stronę.
- Z przyjemnością- chwyciłam lekko jego dłoń i udaliśmy się na parkiet.
W tle leciała żwawa szybka muzyka. Facet był niczego sobie wyższy co najmniej o dwie głowy ode mnie, brunet, z zadbanym zarostem i błękitnymi ozami. Gdy lekko przysunął mnie do siebie, położyłam dłoń na jego ramieniu. Czułam, że to typ, który nie leżakuje całe dnie na kanapie. Raczej to typ mięśniaka chodzącego kilka razy w tygodniu na siłownię. Uśmiechał się łobuzersko raz zaraz, jednak sam w sobie nie mógł być złym człowiekiem. Po chwili skarciłam się sama w myślach, zamiast cieszyć się imprezą, ja analizuje człowieka, który wyciągnął mnie do tańca.Muzyka się zmieniła, posłałam kolesiowi tylko uśmiech, ten odprowadził mnie do baru, zajął miejsce obok. Poprosił o dwa drinki, gdy były gotowe, jednego postawił przede mną.
- To dla pięknej damy- ponownie uśmiechnął się łobuzersko.
- Betty- wyciągnęłam rękę w geście powitalnym.
- Rodney- chłopak złapał moją rękę, ale zamiast ją uścisnąć, w dżentelmeńskim geście ją pocałował.
Poczułam się bardzo niezręcznie, złapałam szklankę z drinkiem i upiłam łyk.
- Czy się zajmujesz ? - zaczęłam rozmowę, która zejdzie z toru podrywu.
- Studiuje filozofię, jestem na ostatnim roku, a ty czym się zajmujesz ?
- Nie za bardzo mogę powiedzieć, ale mam ciekawą pracę.
- Tajemnicza, no proszę.

5 kwi 2020

Od Leah C.D Cato

     Stadnina jest dość obszerna, na pewno większa niż ta, w której gościłam poprzednio. Jej infrastruktura zrobiła na mnie wystarczające wrażenie, aby wstawić tutaj Ariel. Dodatkowo, ten obiekt, jako jeden z niewielu, daje mi realne szanse na jakikolwiek, dalszy rozwój. Z tego też powodu nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z tej szansy, tym bardziej, że tak jak moja matka zapowiedziała, to oni będą pokrywać wszystkie koszty zupełnie tak, jak dotychczas. Nie czuję się pewnie, kiedy przekraczam próg stajni. Nie wiem, czy ktokolwiek zauważył mój wczorajszy przyjazd. Matka zapewniała mnie, że wszystkich powiadomiła i wszyscy wyczekiwali mojej obecności, jednak nie spotkałam wczoraj nikogo, kogo mogłabym poinformować "cześć, to ja miałam wstawić dzisiaj konia". Byłam skonsternowana tym bardziej, że dnia dzisiejszego mam w planach odbyć trening, o którym, tak na marginesie, także każdy miał być powiadomiony. Kiedy wchodzę do stajni dociera do mnie zapach siana i słomy, jednak nie słyszę żadnych rozmów w pobliżu, czy też czyichś kroków. Postanawiam, że po prostu zrobię swoje, bo dlaczego mam przypłacić brakiem treningu brak zorganizowania ze strony stajni? Naprawdę nie chcę robić problemów już pierwszego dnia, jednak stadnina miała zbyt dobrą renomę, by pozwolić sobie na takie niedomówienia. Tym bardziej, jeśli zawodnik wraz z koniem byli czynnymi zawodnikami, wtedy nawet jeden trening robi im sporą różnicę - tak też jest aktualnie w moim przypadku.

Od Catona do Leah

Pod powiekami czuję żar bijący od jej twarzy. Obejmuje mnie przyjemna, mleczna mgła zapomnienia. Nie czuję swojego rytmu serca, nie czuję ani jednej kończyny, tylko umysł bujający w cudownych obłokach, sprowadzający moje ostatnie największe pragnienie, jakim jest zbliżenie się do Rosen. Szepcze mi do ucha słowa, których nie rozumiem, ale wystarczy jej ciche mruczenie, a uśmiecham się i nawet nie interesuje mnie, co powinienem słyszeć. Chwilę potem ogarnia mnie jeszcze większe gorąco, gdy czuję wilgoć na policzku.

Leah Malia Solberg

Źródło: Pinterest
Motto: „Kto chce znaleźć w życiu szczęście, powinien związać się w życiu z jakimś celem, a nie z ludźmi czy rzeczami".
     Ludzie w życiu kobiety zawsze byli na chwilę, mimo jej najszczerszych chęci, aby mieć przy sobie kogoś bliżej. Pod koniec każdej znajomości odchodzili, zostawiając po sobie jedynie wspomnienia i nóż wbity w plecy Leah. Nie wiedziała dlaczego tak jest, w końcu niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie. Z biegiem czasu po prostu doszło do niej, że to nie ma żadnego celu, skoro wszystkie jej znajomości kończą się tak samo i oficjalnie dała sobie spokój ze staraniem się o coś, co od zawsze było poza jej zasięgiem. Dziewczyna nigdy nie ceniła sobie rzeczy materialnych, bo wiedziała, że są nietrwałe - ale czas i życie pokazało jej, że trwalsze, niż uczucia. Takim sposobem, nauczona doświadczeniem, skupiła się na wyznaczaniu sobie celów i realizowaniu ich. Czasem odczuwała samotność dość dotkliwie, ale później przypominała sobie swoje postanowienia i nie dawała temu przejąć nad nią przewagi, myślami wracając do rzeczywistości. Praca, treningi i szkoła wykańczały ją psychicznie i fizycznie, jednak dzięki temu nie miała czasu, aby zastanawiać się bliżej nad tym, jak i dlaczego tak wygląda jej życie.
Imię:
Leah, bo takie imię dostała, nie jest nadzwyczajne i miesza się w tłumie, a szczególnie, kiedy jest wyczytywane równolegle z innymi. To dość dziwne, zwłaszcza jak na wysoko stawiane standardy jej matki, można było się po niej spodziewać, że wystrzeli z czymś o wiele bardziej oryginalnym. Mimo to, nie pożałowała sobie drugiego imienia, jakim jest Malia. Mimo wszystko, sama zainteresowana raczej lubi swoje imiona i uważa, że nie ma na co narzekać.
Nazwisko: Solberg
Wiek: 19 lat.
Data urodzenia: Leah przyszła na świat dokładnie piętnaście minut po północy, dokładnie piętnastego marca, w noc zimną i deszczową.
Płeć: Kobieta.
Miejsce zamieszkania: Dzielnica Carry to miejsce, jakich wiele, a rodzina Solberg swój dom wybudowała na jej obrzeżach. Z racji, że nie szczędzili na niego pieniędzy, dom wygląda na dosyć bogaty. Jest dwupiętrowy, z dwuspadowym dachem i wbudowanym garażem. Pomalowany na biało, z ciemnymi, kamiennymi wstawkami, prezentuje się nowocześnie, ale jest jednocześnie tradycyjny i rodzinny. Na przestronny ogród z huśtawką i oczkiem wodnym wychodzi oszklona oranżeria, wokół której ustawione są kwieciste rabaty. Wewnątrz panuje porządek, chociaż w niektórych pomieszczeniach, zwłaszcza w salonie gołym okiem widoczny jest przepych. Skórzana, kremowa kanapa ustawiona jest obok ciężkiej lampy w tym samym kolorze, a naprzeciwko kawowego stolika znajduje się duży telewizor plazmowy razem z konsolami do gier. Na półce ponad nim ułożone są zakurzone, dawno nieużywane gry i filmy wideo, których czas świetności minął już dawno. Okna są duże, z szerokimi parapetami i wiszącymi wokół nich, lekkimi zasłonami. Dywan leżący na podłodze jest pstrokaty i całkowicie nie pasuje do wnętrza, jest także znienawidzony przez rodzinę, jednak matka Leah upiera się, aby go zostawić. Z wysokiego sufitu zwisają ciężkie lampy świecące ciepłym światłem, które także są zakurzone, bo gdyby ktoś chciał je umyć, prawdopodobnie musiał by użyć drabiny. Kuchnia w domu Solbergów przepełniona jest najróżniejszymi maszynami i robotami kuchennymi z racji, że rodzicielka dziewczyny jest z zawodu i zamiłowania kucharką. Spędza tam tyle czasu, że między blaty powieszone na ścianie wstawiono nawet telewizor. Jedynym, nietkniętym przez matkę dziewczyny miejscem, jest jej pokój. Duży, bo duży, to typowe. Utrzymany w jasnych kolorach bieli i beżu, choć Leah określa ten kolor jako caffè latte i burzy się, kiedy ktoś mówi inaczej. Duże, dwuosobowe łóżko umieszczone jest na znacznym podwyższeniu, do którego prowadzą dwa, podłużne schodki wzdłuż całego podestu. Pod oknem ustawione jest niewielkie biurko, które pełni bardziej rolę elementu zdobieniowego w tym pomieszczeniu, niżby miało być używane. W pokoju dziewczyny znajduje się także kosmetyczka przepełniona kosmetykami, a na jasnych panelach wyłożony został biały, puchaty dywan. Z pokoju jest bezpośrednie przejście do łazienki, a także do garderoby o niewielkich rozmiarach, jednak samej zainteresowanej w zupełności ona wystarcza.
Orientacja: Leah nigdy nie poświęcała temu zbyt dużo czasu; wydawało jej się logicznym to, że czuje coś tylko do płci przeciwnej, tak więc niezmiennie trwa w tym, że jest heteroseksualna. I pewnie tak też jest.
Praca: Pracuje jako sekretarka w firmie ojca. Inne kobiety z o wiele wyższym wykształceniem także starały się o tę posadę, jednak powiedzmy sobie szczerze, wygrały więzy krwi, a nie CV, którego Leah nawet nie napisała. Jej prośby o zaczęcie pracy w jednym z barów, czy restauracji, skończyło się tylko na stanowczym „NIE" ze strony matki. Na szczęście poszli na kompromis.
Charakter: Leah zawsze była odstawiona na bok przez rodzinę, przyjaciół i właściwie, to przez całe społeczeństwo, w jakim przyszło jej żyć i się udzielać. Z pewnością było to jednym z głównych powodów, dla których dziewczyna doszła do momentu, w którym woli towarzystwo swoje czy zwierząt, niż innych ludzi. Jest osobą wycofaną i uważną aż do przesady, co nigdy nie jest dla nikogo dobre, ale ona nauczyła się tak funkcjonować. Przestraszona wizją niepowodzeń i cierpienia, o wiele bardziej woli tkwić w swojej szklanej bańce, niż przeżywać zawód. Jest nieco zamknięta w sobie, a przebicie się przez mur, który wokół siebie zbudowała, nie jest łatwe. Jest niezręczna w kontaktach z innymi ludźmi, nieśmiała i małostkowa - potrafi godzinami zadręczać się tym, co powiedziała, nawet jeśli drugą osobę nie obeszły słowa przez nią wypowiedziane. Wyrzuty sumienia to coś, co ją dręczy i zjada od środka, nie dając jej normalnie funkcjonować. Bardzo często przenoszą się także na jej sny, będąc przyczyną jej bezsenności.
     Jest też małomówna, co ma korzenie w jej dzieciństwie, w którym to zwyczajnie nie odzywała się nieproszona. Doszło do tego, iż waży każde swoje słowo, a te, które opuszczają jej usta, są skrzętnie przemyślane. Swoją szczerą do bólu postawą nigdy nie ma na celu nikogo obrazić, a ewentualne złe odebranie jej słów przez osoby trzecie argumentuje wyrażaniem własnej opinii. Bycie złośliwą nie leży w jej naturze, w przypadku konfrontacji z wrogiem jest kulturalna, a swoje słowa ubiera tak, aby na pierwszy rzut oka nie brzmiały krzywdząco, choć w rzeczywistości uderza w najczulszy punkt przeciwnika i nie przebiera w tym, co mówi. Potrafi nastawić większość przeciwko jednej osobie, obrócić sytuację w żart lub tak, aby wyszła jej ona na korzyść. Zna się na ludziach oraz na manipulacji nimi, co tworzy mieszankę wybuchową i niezwykle skuteczną w swych działaniach.
     To nie jest tak, że Leah jest chorobliwie nieśmiała i ma problem z wypowiedzeniem czegokolwiek w stronę nieznajomego - można powiedzieć, że ma dwa zupełnie inne oblicza. Jest wycofana, ale nie do przesady i bez oporów będzie bronić swojej opinii w razie takiej potrzeby. Będzie też w stanie powiedzieć "nie", czy też wyraźnie zaoponować, gdy poczuje, że coś nie idzie po jej myśli. No, chyba że odbiorcą tego będzie jej matka, to wtedy tego nie zrobi. W każdym razie, ma opinię cichej i nie wtrącającej się bez potrzeby - tak rzeczywiście jest, bo nie odzywa się niepytana i nie wtrąca wszędzie swoich trzech groszy, gdy nie widzi w tym celu.
     Jej wyraz twarzy jest zwykle pusty i nie idzie z niego odczytać żadnych emocji, bo Leah nauczyła się, że nie warto ich pokazywać innym. To kolejna sprawa, z którą ma problem, bo bardzo często jest tak, że ona sama nie wie co czuje - zaburzenie, nazywane aleksytymią, doprowadza ją do stanu, w którym nie wie w jaki sposób się uwolnić od ich nadmiaru. Na co dzień może sprawiać wrażenie wypranej z emocji, ale można być pewnym, że prędzej czy później one wybuchną, a to nigdy nie jest dobre - wręcz przeciwnie, w większości przypadków kończy się epizodem depresyjnym.
     Leah nie jest osobą z problemami, chyba że poruszamy temat jej usposobienia - wtedy tak, owszem, uważa, że ma ze sobą ogromne problemy i co gorsze, to bezsprzecznie jest prawdą. Ciężko jej zawierać nowe znajomości, a także podtrzymywać stare. Czas, który mijał, a przez który Leah dalej była w takim stanie, nauczył ją dogłębnie analizować wszystkie zachowania ludzi. Dzięki temu można być pewnym, że nie znając człowieka, z jego gestów, czy wyrazu twarzy, dziewczyna będzie w stanie dowiedzieć się o nim więcej, niż jakby przyszło by im rozmawiać. To dosyć dobra taktyka, którą obrała już dawno temu i jest sobie wdzięczna, że posiadła tę umiejętność - wiele jej ułatwia w codziennym życiu. Nie zwykła mówić o swoich uczuciach, bo po prostu ich nie zna, nie jest w stanie ich rozpoznać, a co dopiero ułożyć w słowach to, co czuje.
     Mimo wszystko, człowiek jest z natury jak zwierzę stadne. Może sobie wmawiać, że samotność mu pasuje, ale w głębi duszy to coś, co może zagiąć dosłownie każdego. Leah lgnie do ludzi, tylko nie w takim sensie, jaki każdy zna i o jakim każdy myśli, czytając to. Czuje się uzależniona od potrzeby bycia kimś dla kogoś, jednak z wielu względów po prostu nie jest jej to dane - a przynajmniej nie było do tego momentu, bo wiele może się jeszcze zmienić w jej życiu i nawet ona sama to wie.
     Leah jest niezwykle kulturalna i taktowna, ale small-talk to jej znienawidzona słabość i omija to szerokim łukiem. Za tą sprawą ktoś może sobie pomyśleć, że nie jest zainteresowana jego towarzystwem, jednak najczęściej mija się to z prawdą - Leah po prostu nie lubi pustych rozmów o wszystkim i o niczym, bo jest niezwykle praktyczna i ceni swój czas, jak i innych. Jeśli widzi, że ktoś nie ma nic do zaoferowania, czy ona nie ma nic do zaoferowania dla kogoś, po prostu tego nie ciągnie. Jest to pewnie jeden z głównych powodów, dla których tak ciężko jest jej znaleźć sobie bliską osobę, jednak dziewczyna nie jest nastawiona na płytkie znajomości i nawet, jeśli będzie ciężko, ona wie, że warto.
     Jest bardzo lojalna i zawsze dotrzymuje obietnic. Dochowa tajemnic, zostawi dla siebie wszystko, co tylko ktoś jej powierzy. Ma bardzo wysokie i wrodzone poczucie moralności i nie trzeba jej tego uczyć, bo dobrze wie, na ile może sobie pozwolić w danym momencie. Potrafi pocieszyć, zawsze służy dobrą radą i pomoże nawet swojemu największemu wrogowi, kiedy ten zwróci się do niej z prośbą o pomoc. Pod tym względem jest bardzo otwarta na innych ludzi i można być pewnym, że nigdy nie zostanie się wyśmianym przez Leah, nieważne z jaką sprawą by się do niej nie zwróciło. Niestety, ona sama nie potrafi przyjąć pomocy innych, jest nauczona, aby ze wszystkim radzić sobie w pojedynkę. I o dziwo, mimo wielu gorszych chwil, przeważnie dobrze sobie z tym radzi.
Hobby: Matka Leah postarała się, aby dziewczyna była wszechstronna. Potrafi gotować, bo w końcu co to by było, gdyby nie potrafiła? Hańba dla rodziny, a już na pewno dla restauracji, która należy do Quinby. Mimo to, nigdy nie garnęło ją do gotowania, chociaż nie czuje oporów przed zrobieniem rodzinie obiadu. W młodzieńczych latach uczyła się śpiewu, rysunku, baletu, gry na skrzypcach i pianinie, a także wielu, wielu innych rzeczy, przy których jednak nigdy nie została na dłużej - to nie ona chciała się tego wszystkiego uczyć, a jej matka. Jedynym, przy czym Leah została, wkładając w to całe swoje serce, jest jazda konna, której naukę rozpoczęła w wieku pięciu lat. Kobieta dalej rozwija się w tym kierunku, biorąc udział w zawodach i trenując pod czujnym okiem trenera. Ponadto, zajęciem, które skutecznie wypełnia jej czas w przypadku nudy oraz jednocześnie sprawia niebywałą przyjemność, jest czytanie dosłownie wszystkiego, co wpadnie w jej ręce.
Aparycja|
- wzrost:
Leah mierzy 165 centymetrów wzrostu.
- waga: 50 kilogramów.
- opis wyglądu: Mimo, że matka dziewczyny zawsze starała się wepchnąć ją między modelki, nigdy jej się to nie udawało, a mała (wtedy) Leah była obdarowywana jedynie krzywym spojrzeniem i przewróceniem oczu mówiącym „tracicie nasz czas". Nigdy nie była w stanie wpasować się w panujący kanon mody, była zbyt przeciętna. Idąc ulicą nawet nie zauważyłbyś jej pomiędzy innymi kobietami, a to czyniło ją dokładnie taką, jak każdą inną. Było to dość brutalne dla siedmioletniego dziecka, ale z czasem Leah sama się przekonała, że wygląd przemija i nigdy nie jest taki, jakbyśmy chcieli, aby był, tak więc zaczęła się akceptować, a raczej wmawiać sobie, że tak jest. Mimo to, nie można było jej też zarzucić, że jest zwyczajnie brzydka, bo nie była i w normalnej rodzinie ze swoją urodą nazywana by była ślicznotką - niestety Quinby miała inne standardy, niż społeczeństwo. Leah, ze swoją okrągłą twarzą, niewielkimi oczami, dość dużym, niewymiarowym nosem i krzaczastymi brwiami nie była opisywana jako piękna, mimo że wszystko to prezentowało się ze sobą dość dobrze. W podstawówce spotkała się z osobami, które wyśmiewały jej wygląd z nieznanego jej powodu, a byli też tacy, którym się podobała. To całkowicie zamieszało w jej głowie.
- pozostałe informacje: Ma tatuaże - jeden profesjonalnie zrobiony, przedstawiający wijącego się węża. Reszta dzieł na jej ciele jest zupełnie przypadkowa i zrobiona w zaciszu imprezy w całkowicie niesterylnych warunkach, a dodatkowo pod wpływem alkoholu i wielu innych, dość niezidentyfikowanych substancji. Jednym słowem, dobrze że przeżyła. Oprócz tego ma na ciele wiele mniejszych i większych blizn, zadrapań, pieprzyków, a także piegi na nosie.
- głos: Leah ma dosyć spokojny i opanowany, kobiecy głos. Jest delikatny, ale nie piskliwy.
Historia: Narodziła się rok po swoim bracie, który swoje dzieciństwo spędził w ogrodzie, przed domem, bawiąc się z innymi dziećmi. Był nieco skreślony przez matkę rodzeństwa głównie przez fakt, iż był chłopcem. Według niej tacy nigdy nic nie osiągali, ani nie mogli nosić sukienek czy makijażu. Podejście kobiety do sprawy zawsze wprawiało jej córkę w konsternację i Leah zaczynała współczuć bratu, jednak wtedy przypominała sobie, że głównie dzięki temu podejściu to on miał normalne dzieciństwo. Leah kreowana była na idealną córkę bogatego małżeństwa - piękną i utalentowaną. Starania Quinby trwały długo, bo do jedenastego roku życia Leah. Wtedy zrozumiała, że jej córka nie ma przyszłości, gdyż jest zbyt przeciętna na ten świat. Za tą sprawą wzięła się za Joachima, gdyż nagle przypomniała sobie, że ma jeszcze jedno dziecko. W tym momencie jego dzieciństwo się skończyło, ale nie opierał się tym wszystkim rzeczom, które z nim robiła. Bankiety, bale, spotkania, kursy, zajęcia pozalekcyjne. Chłopak brał udział w tym wszystkim i podobało mu się zainteresowanie jego osobą. Takim sposobem role się odwróciły i to on stał się dzieckiem sukcesu, a Leah zginęła w jego cieniu, jako ta gorsza, nazywana przez wszystkich czarnym łabędziem. Było to dla niej jako dla dziecka, dosyć krzywdzące, jednak w pewnym stopniu odzyskała swoje życie. Ojciec dziewczyny już wtedy nie brał udziału w życiu rodziny,skutecznie omijając ich szerokim łukiem, więc Leah domyśliła się, że i matka dała sobie z tym spokój, bo kłótnia o to musiała być jeszcze przed ich narodzinami. Cieszyła się, że chociaż to ich ominęło.
Rodzina: Głos przewodni i głowa całej rodziny, to czterdziestoletnia Quinby, matka Leah. To osoba bipolarna i apodyktyczna, a oprócz tego, manipulantka. Wszystko musi mieć pod kontrolą, a w szczególności swoje dzieci, które traktuje jak swoje wizytówki. Przejaw jakiejkolwiek miłości jest u niej znikomy, żeby nie powiedzieć, że nie istnieje. Mimo, że Leah jest pełnoletnia, bo w końcu ma dziewiętnaście lat i mało jej brakuje, aby ukończyć szkołę, to wyprowadzka z domu czy pójście do pracy jest poza jej zasięgiem. Jedyną opcją byłoby postawienie się matce, jednak wtedy dziewczyna nie miałaby dokąd wracać - nie ma swoich pieniędzy, zostałaby wydziedziczona i wie, że nie poradziłaby sobie w pojedynkę, bo jej matka dobrze zadbała, aby jej dzieci były od niej w pełni zależne. Leah ma starszego o rok brata, który jednak bardziej przypomina jej zaprogramowanego robota. Idealny Joachim, którym szczyci się cała rodzina zawsze przyćmiewa dziewiętnastolatkę, jednak ona nie ma nic przeciwko temu. Sto razy bardziej woli swoje życie w cieniu rodziny Solberg, nie do końca się do nich przyznając. O ile matka dziewczyny dała sobie spokój z robieniem z niej idealnej (zrozumiała, że to niemożliwe i bez celu), zajęła się Joachimem i szybko okazało się, że to dobry materiał na jej wizytówkę. Ojciec rodzeństwa, a mąż Quinby, właściciel firmy i salonu samochodowego, Albert, to osoba pozostająca w ukryciu. Kontakty z rodziną ogranicza do minimum, dając się porwać pracy. Czasami też bywa tak, że zostaje w niej na noc, bo o wiele bardziej woli kanapę w swoim biurze, niż jedno łóżko dzielone z własną żoną. Nawet gdyby chciał, nie weźmie rozwodu, nie narazi się na utratę reputacji, nie będzie chciało mu się "bawić" w podział majątku, ani sprawy rozwodowe. To nie dla niego. O wiele bardziej woli unikać własne dzieci jak ognia, a do żony się nie odzywać praktycznie wcale.
Partner: Matka by oszalała, gdyby Leah się z kimś związała. Chyba, że byłby to syn jej przyjaciółki.
Potomstwo: Brak, chociaż Leah nie ukrywa, że wręcz przepada za dziećmi i jej marzeniem jest mieć ich dwójkę. Niestety, chcieć to nie móc i prawdopodobnie będzie miała pod górkę przez problemy natury kobiecej.
Ciekawostki:
- Leah jest kontrolowana przez matkę, ale nawet ona nie wie o wszystkim, bo gdyby dowiedziała się, że jej córka regularnie wymyka się w nocy z domu, zeszła by na zawał, a tego oczywiście nikt by nie chciał,
- imprezy i domówki stały się dla dziewczyny idealnym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości,
- ma mniejsze i większe problemy zdrowotne,
- zawsze chciała mieć psa i kocha wszystkie, dopóki te jej nie będą chciały ugryźć,
- nie przepadała za alkoholem, dopóki go nie spróbowała. Pierwsza impreza, druga, potem poszło już z górki i czasem bywa tak, że nie ma granic ani hamulców przed tym, co pije i bierze,
- cierpi na bezsenność i aleksytymię.
Zwierzęta: Ośmioletnia Ariel to najlepsze, co dotąd spotkało dziewczynę. W swojej karierze miała już koni i kuców na pęczki, jednak tylko z tą klaczą zaczęła zdobywać znaczące nagrody i wreszcie, pięć lat temu, oficjalnie zaistniała na parkurze. Bardzo dużo zawdzięcza temu koniowi, bo gdyby nie on, Leah dalej nie przekroczyłaby tej magicznej bariery, jaką były zawody międzynarodowe. Ariel jest koniem dość trudnym, jednak pod odpowiednim jeźdźcem jest w stanie zrobić wszystko. Nierzadko ratuje błędy Leah i pomimo, bądź co bądź, nadal młodego wieku, nie przejmuje negatywnych zachowań. Zupełnie tak, jakby miała ich już wystarczająco...
Pojazd: Definitywny brak. Wozi ją nadopiekuńcza matka, choć dziewczyna ma prawo jazdy. Niestety, przez brak doświadczenia boi się jeździć samochodem.
Kontakt: *Justine* (howrse), justynaxx76@gmail.com, elemele#6443 (discord)