30 wrz 2020

Serafina Valerius Lupus

Źródło: Pinterest
Motto: "Alea iacta est'' - ,,Kości zostały rzucone''. Motto odnosi się bardzo do życia Serafiny. W jej indywidualnym znaczeniu oznacza ono stwierdzenie, że jej przeklęty żywot został rozpoczęty, ale sama go nie skończy. 
Imię: Serafina Valerius (Płomienny Władca)
Nazwisko: Lupus (Wilk)
Wiek: 21 lat
Data urodzenia: 18.12 - Równoczesna data śmierci jej matki, bowiem zmarła ona przy porodzie. 
Płeć: Kobieta
Miejsce zamieszkania: Mieszka w małym domku w środku lasu. Podwórko jest wypełnione biegającymi zwierzakami. Razem z domkiem połączona jest stajnia, w której śpią nie tylko konie, ale również psy. Na końcu stajni jest siodlarnia oraz miejsce, w którym Serafina przechowuje pasze oraz różne musli dla koni. Do domku prowadzi długa, leśna ścieżka. Wjazd sygnalizuje duża brama, owinięta przeróżną roślinnością. Bezpośrednio do domu kieruje wydeptana dróżka. Drzwi są drewniane (z resztą jak cały dom), a na środku nich znajduje się okienko. W domu jest mały przedpokój, pełen szaf i szafeczek. Pokoje są tylko dwa. Pierwszy to salon. Dość duży, ogrzewany kominkiem. Posiada duże łóżko, dla mniej, więcej czterech osób. Przy kominku stoi toaletka z dużym lustrem. Kolejny pokój to tak zwana garderoba. Wszystkie ściany zamienione są w szafy, szafeczki, szafunie, a na środku jest duże lustro, które obejmuje każdego od stóp po głowę. Z salonu jest wyjście na taras, który umiejscowiony jest idealnie na wschód słońca. Łazienka jest mała, ale mieści się w niej wanna, ubikacja i mała umywalka. 
Orientacja: Heteroseksualna
Praca: Trener jazdy konnej, wolontariusz w schronisku dla zwierząt
Charakter: Serafina to introwertyk, który czuje się bardzo źle chociaż z jedną osobą w gronie, której nie zna. Ma ochotę kazać jej odejść, bo tylko wtedy czułaby się spokojnie. Doświadczenia życiowe wytłumaczyły jej, że dobrze jest być egoistą. Dawniej przejmowała się wszystkimi, oprócz właśnie siebie. Pomimo swej dobroci ludzie ją poniżali i szydzili z niej. Przez to właśnie zaczęła być niesamowitym altruistą, który nie zwraca uwagi na krzywdy innych ludzi, nie próbuje im pomóc i doradzić. Dużo osób przez to, uważa że jest bezczelna, z czym sama Serafina się zgadza. Uważa bowiem, że nie musi udawać miłej. Lepiej być bezczelnym, niż sztucznie miłym. Przez niektóre ze swoich zachowań określa siebie jako bezmyślną. Dowodem na to jest jej zgoda na większość rzeczy. Dawniej w czasach liceum zgadzała się na wychodzenie z niewłaściwymi osobami. Przez nie właśnie ma teraźniejsze uzależnienie od nikotyny i kofeiny. A to jeden buch, a to łyczek energetyka i tak się to skończyło. Od tamtej pory kobieta zdążyła jednak rzucić zwykłe papierosy i przeniosła się na e-papierosy, ale uzależnienie od silnych energetyków zostało, przez co Serafina ma niesamowite nadciśnienie. Valerius jest także bardzo ciekawska. Lubi próbować nowe sporty, ale jej zdaniem ,,Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.'' Kilka osób kiedyś jej powiedziało, że jest dzika jak zwierz, bo wszędzie jej pełno. W pewnym momencie jest tu, a w drugim już gdzie indziej. Serafina to niesamowicie wielka marzycielka. Potrafi całymi dniami wymyślać w swojej głowie historie, które w ogóle nie mają sensu i nie mają prawa istnieć. Przez to jest też bardzo kreatywna. Wymyśla machinę cofania czasu, aby zapobiec różnym sytuacjom, które nie powinny mieć miejsca. Myśli również nad tym, jak byłoby mieć chłopaka, któremu mogłaby zaufać w stu procentach. Rozmyśla nad sensem życia, albo jeszcze innego badziewia. Nie umie pogodzić się z losem, ale odeszła od prób samobójczych i okaleczania. Uznała, że bez sensu jest krzywdzić się jeszcze bardziej fizycznie, niż jest okaleczona psychicznie. Kobieta jest gruboskórną istotą. Jeżeli jakiemuś człowiekowi dzieje się krzywda, przejdzie obojętnie, ale jeżeli ktoś robi krzywdę jakiemuś zwierzakowi, to potrafi powiesić na latarni i wypruć flaki. Dziewczyna sama przyznaje, że jest niesamowicie leniwą osobą. Pomimo tego dom ma wysprzątany na błysk, bowiem jest na tyle leniwa, że nie chce jej się śmiecić. Cechy jakiej nie można jej zaprzeczyć jest lojalność. Nie lubi ludzi, ale tajemnice jej przekazane są dla niej rzeczą świętą, której za nic nikomu nie powie. A tak szczerze to nie ma komu mówić ludzkich sekretów. Mężczyźni nadal ją adorują, ale ona przechodzi obok z zaszklonymi oczyma. Nie można się jej dziwić. W drugiej klasie liceum za bardzo zaufała pewnemu chłopakowi, który zdobył jej zaufanie i próbował to wykorzystać. Na szczęście intuicja kobiety podpowiedziała jej, aby zakończyć z nim kontakt, pomimo tego, że nadal próbował z nią rozmawiać. Serafina jest także bardzo ostrożna i odpowiedzialna. Nie lubi pakować się w różne rzeczy i konflikty. Dlatego siedzi cicho i nie próbuje się wpychać w centrum uwagi. Valerius to perfekcjonistka. Źle ułożona kostka - fuj, krzywo powieszony obraz - fuj, a co najgorsze, przykrywanie się kołdrą w poprzek - Boże jak tak można. Jej ciekawą cechą charakteru jest pruderyjność. Potrafi udawać skromną dziewczynkę, tylko w sytuacjach kryzysowych, które faktycznie tego wymagają. Dziewczyna jest przesadnie punktualna, bowiem według niej każda forma spóźnienia, to totalny brak szacunku wobec drugiej osoby. Lubi być wszędzie wcześniej lub mieć wszystko przygotowane przed czasem. 
Hobby: Kobieta uczy się boksu z elementami MMA, jej głównym hobby jest pomoc w schronisku dla bezdomnych zwierząt. 
Aparycja|
- wzrost: 168 cm
- waga: 50 kg (niedowaga, ale nadal zgrabna)
- opis wyglądu: Kobieta ma ciemno-orzechowe włosy, jasnoniebieskie oczy i lekko zadarty nosek. Posiada wystające kości i suche, chude palce. Na rękach ukazują się lekko wystające żyły. Ma ładnie zarysowaną żuchwę. Jej styl ubierania się jest bardzo podobny do street wearu, jednak lubi poszaleć z ubiorem. 
- pozostałe informacje: 
Kobieta ma jeden tatuaż. Jest to malutki pająk w kreskówkowym stylu, wytatuowany na karku. Jeżeli chodzi o kolczyki, to Serafina ma trzy w jednym uchu i jeden w drugim. 
- głos: Clodie
Historia: Urodziła się osiemnastego grudnia 2031 roku w małej miejscowości. Po śmierci matki, lekarze nie dawali jej żadnych szans. Mała Serafina była wcześniakiem, przez co nie wykształtowały jej się dobrze żebra i łatwo jej je złamać. Z ojcem mieszkała do 18 roku życia, czego nadal żałuje. Przez swoją chorobę psychiczną, jaką jest załamanie nerwowe, kobieta wolałaby, aby ktoś z nią mieszkał. Nauka zawsze przychodziła jej z łatwością. Dostawała świetne oceny.  Niestety wszystko zmieniło się, po klasie 2 i smutnej sytuacji. Kobieta była traktowana bardzo źle, wyzywana, a czasem nawet opluwana lub popychana na ulicy. Przez cały życiowy kryzys opuściła rodzinną wieś i wyprowadziła się do domku w środku lasu. Niestety na tym nie skończyły się jej przykre sytuacje...
Rodzina:
- mama (nie żyje) Elżbieta
- ojciec Marcus
Partner: Szuka osoby, której może zaufać
Potomstwo: Nie może mieć dzieci, ze względu na bezpłodność
Ciekawostki:
- jest uzależniona od nikotyny i kofeiny
- miewa duże napady lęków
- lubi wypady nad wodę - tam, gdzie może być spokojna
- ma kompleksy ze względu na swoją niską wagę
- uwielbia śmieciowe jedzenie i sushi
- jej nos jest naturalnie zaczerwieniony na końcu
Zwierzęta: 
- 3 psy:
- Vanko (pies rasy Husky)  
- Sonia (suczka kundelek)  
- Geobels (dog argentyński)  
- 5 koni:
- Ermac (12 letni ogier rasy fryzyjskiej)
- Morgana (13 letnia klacz rasy lipicańskiej) 
- Bastion (6 letni ogier rasy Pinto)
- Afrodyta (8 letnia klacz rasy SP)
- Sparta (15 letnia klacz rasy oldenburskiej)
- 2 koty
- Gryzelda (Gryzia) - 3 letnia kotka mieszaniec
- Rysiek - 4 letni kocur rasy Main Coon 
Pojazd:
- Volkswagen Faeton
Kontakt: HollywoodUndead (HW)

Od Ivpetera do Olivii

 Dzwoneczek w drzwiach zabrzęczał cicho, uruchomiony przez opuszczającego kwiaciarnię ostatniego klienta tego dnia. Stojący za kontuarem Ivpeter odprowadził go wzrokiem, wciąż uśmiechając się delikatnie, po czym przeniósł wzrok na zegar wiszący naprzeciwko. Zbliżała się czternasta. Samira Harper, właścicielka kwiaciarni, w której pracował, miała dzisiaj do załatwienia kilka spraw na mieście, zatem zamykali wyjątkowo wcześniej. Dzięki temu mógł szybciej spotkać się ze swoimi ukochanymi psami jak zwykle zostawionymi pod opieką przyjaciółki w jej lisim sanktuarium. Wiedział, że uwielbiały zarówno Rachin, jak i wszystkich jej czworonożnych towarzyszy, ale mimo to wciąż miał nadzieję, że ucieszą się choć odrobinę jak zobaczą go wcześniej, niż zazwyczaj. Choć pewnie to były płonne nadzieje. W końcu czymże jest właściciel w porównaniu z bandą lisów, z którymi można się do woli ganiać po ogrodzonym wysoką siatką trawniku.

28 wrz 2020

Odejście

 Żegnamy Michaelę.

24 wrz 2020

Ivpeter Mahoney

Źródło: Pinterest, na zdjęciu model Danila Kovalev.

Motto: "Apples are always something to fear."
Imię: Ivpeter.
Nazwisko: Mahoney.
Wiek: 28 lat.
Data urodzenia: 12 grudnia.
Płeć: Mężczyzna.
Miejsce zamieszkania: Mieszka razem z młodszą siostrą w kupionym za odłożone pieniądze apartamencie położonym w dzielnicy Carry. Nie jest duże, ale wystarcza, by Olivii, Ivpeterowi oraz jego dwóm psom nie żyło się źle. Naprzeciwko wejścia, po prawej stronie, znajduje się pokój młodszej siostry Ivpetera, a także jej osobista łazienka. Na lewo zaś przechodzi się do głównego pomieszczenia mieszkania, oddzielonego od przedsionka białymi drzwiami - otwartej kuchni połączonej z salonem oraz mini-jadalnią. Dalej, za salonową częścią, mieści się łazienka należąca do Ivpetera oraz jego sypialnia. Bezpośrednio z salonu można się także dostać na dość obszerny balkon, na którym mieszczą się stół z krzesłami ogrodowymi oraz zielone roślinki w doniczkach. W zasadzie większość mieszkania jest zawalona roślinami wszelakimi.
Orientacja: Biseksualny.
Praca: Jest florystą, pracuje w kwiaciarni. Oprócz tego pomaga czasem w "schronisku" dla lisów, które należy do jego przyjaciółki, Salvy Rachin.
Charakter: Pierwszą rzeczą jaka się rzuca w oczy przy pierwszym (i w sumie także każdym innym) spotkaniu, to niewielki, łagodny uśmiech, jaki nieodmiennie zdobi szczupłą twarz Ivpetera. Z tego powodu sprawia wrażenie zawsze pogodnej i optymistycznie patrzącej na świat osoby - i tym samym jest żywym dowodem na to, że pozory czasem nie mylą. To definicja pacyfisty - zawsze spokojny, nie unoszący się gniewem, nawet jeśli miałby ku temu przesłanki. Zazwyczaj stara się raczej zapobiec konfliktom słownie, niż jakimikolwiek czynami, a jeśli ma pewność, że nic nie wskóra, preferuje odsunąć się i pozwolić rzeczom dziać się zgodnie z ich przeznaczeniem. Nie jest co prawda skory do kłótni ani nerwowy, jednak w innych aspektach zdecydowanie jest zbyt emocjonalny, niż ustawa przewiduje. Można właściwie powiedzieć, że jest po prostu miękki. Krzywda wyrządzona innym ludziom czy zwierzętom natychmiast łapie go za serce, wzrusza się oglądając filmy, czytając książki lub słuchając muzyki, a przy tym szybko się zauracza, nawet jeśli wie, że nie powinien. Bardzo szybko także zaczyna ufać ludziom. Jest naturalnie towarzyski i przyjacielski, nie przepada za samotnością i znacznie bardziej woli spędzać czas z innymi ludźmi, nawet jeśli analizując jego zachowanie można bardziej nazwać go introwertykiem, niż ekstrawertykiem, gdyż jest dość cichy i nie wychylający się zbytnio, jeśli nie jest to absolutnie niezbędne. Nie może jednak wytrzymać zbyt długo w samotności, chyba że towarzystwo ludzi lub zwierząt zostanie mu zastąpione naturą. Mógłby spędzić długie godziny po prostu leżąc gdzieś w trawie pod drzewem, rozmyślając lub czytając książkę. Oczywiście - głównie z powodu swojego uwielbienia do natury, ale dużo ma z tym wspólnego także jego największa wada: lenistwo. Gdyby mógł, najchętniej nie wstawałby z łóżka przez większość dnia, śpiąc lub po prostu wylegując się, nie robiąc nic pożytecznego. Inną jego zdecydowanie przeszkadzającą mu w życiu wadą jest spóźnialstwo. Nieważne, ile budzików ponastawia lub od jak dawna będzie wiedział, że ma coś zrobić tego konkretnego dnia, o tej konkretnej godzinie - istnieje niemal 100% szansa na to, że się spóźni. To ma akurat opanowane do perfekcji.
Hobby:
Steampunk, zarówno jeśli chodzi o modę, jak i powieści, gry czy filmy w tym klimacie
Lisy każdej maści
Tenis ziemny
Układanki puzzle
Komponowanie bukietów kwiatowych i stroików
Medytacja i joga
Klasyczne baśnie
Aparycja|
- wzrost: 188 cm.
- waga: 65 kg.
- opis wyglądu: Wysoki, szczupły mężczyzna o niezbyt umięśnionej sylwetce i dość delikatnej urodzie. Posiada luźno puszczone, proste, długie włosy koloru jasnego blondu oraz ciemnozielone oczy. Poza pracą ubiera się najczęściej w stylu steampunkowym, preferuje elegancki ubiór, zatem głównie można go zobaczyć w pełnym garniturze z kamizelką lub chociaż w marynarce. Poza czernią, bielą i szarością nosi jeszcze ubrania koloru czerwonego, za innymi raczej nie przepada.
- pozostałe informacje: Po wewnętrznej stronie lewego nadgarstka posiada mały tatuaż znaku nieskończoności, stylizowany na wężową skórę, a pod prawym kciukiem ma malutki rysunek biegnącego lisa. Czasem nosi złote lub srebrne kolczyki w płatkach obu uszu.
- głos: Zim Zum - Someone Like Me
Historia: Urodził się w bogatej i poważanej rodzinie. Jego matka była uznanym prawnikiem, ojciec jednym z najlepszych chirurgów plastycznych w okolicy, toteż choć Ivpeter i jego młodsza siostra Olivia opływali w materialne dobra i swego rodzaju szacunek innych ludzi, to jednak brakowało im po prostu zwykłego spędzania czasu z rodziną. Zatraceni w pracy rodzice niewiele sobie robili z problemów swoich dzieci i poświęcali im bardzo mało uwagi, co wkrótce zaowocowało wycofaniem się Ivpetera. Co prawda nie miał im nigdy za złe tego, że nie są taką zgraną, bliską sobie rodziną, ale jednak jako wrażliwym dzieckiem wstrząsnęło to nim na tyle, że do tej pory ma niewielkie problemy z zaakceptowaniem tego, że być może ktoś chciałby się nim zainteresować i zostać z nim na zawsze - w końcu rodzice zawsze byli w domu tylko na chwilę, nie miał w nich oparcia i zdawali się go przez większość czasu nie rozumieć, ponieważ dla nich ważna była niemalże tylko praca. Dlatego też Ivpeter dość szybko podjął decyzję o wyprowadzeniu się, kupił mieszkanie za zgromadzone oszczędności z pracy i kieszonkowego, a następnie przygarnął dwa psy, kiedy okazało się, że samotność jednak mu nie służy.
Rodzina: Młodsza siostra Olivia. Jego rodzice żyją i, z tego co wie, mają się dobrze, ale ich stosunki są nieco napięte. Rodzice zawsze chcieli, aby Olivia i Ivpeter wyrośli na znanych lekarzy bądź prawników, innymi słowy, byli "kimś" (w uznaniu ich rodziców), jednak sprawy z karierami tej dwójki potoczyły się zupełnie inaczej, niż Mahoneyowie mieli nadzieję. Ivpeter został florystą, a jako iż w żadnej mierze nie było to spełnienie marzeń ich rodziców, ich stosunki nieco się ochłodziły, aż kontakt niemal całkiem się urwał, pomimo mieszkania w tym samym mieście. Iv nie ma im tego zbytnio za złe, choć tak jak i oni wyborem jego ścieżki kariery, tak i on jest nieco zawiedziony ich postanowieniem nieodzywania się do swoich jedynych dzieci i to z takiego powodu.
Oprócz prawdziwej rodziny, ma także taką wybraną, a dokładniej przyjaciółkę o imieniu Salva Rachin, która prowadzi lisie sanktuarium. Ivpeter i Rachin znają się od dobrych 18 lat, od kiedy poznali się na szkolnych korytarzach. Łączy ich bardzo silna przyjaźń.
Partner: Brak.
Potomstwo: Brak.
Ciekawostki:
Uwielbia lisy, posiada kilka figurek tych zwierząt, a także spory zakres wiedzy o nich.
Pali w tajemnicy przed siostrą.
Ma bardzo słabą głowę, jeśli chodzi o alkohol. Wystarczy nawet mała dawka, by urwał mu się film i przez następny dzień cierpiał z powodu mdłości i bólu głowy.
Uwielbia zapach deszczu, szałwii i trawy cytrynowej.
Jego ulubione jedzenie to pizza rolls, kolaches i brownie.
Ma lęk wysokości.
Nie przepada za robieniem mu zdjęć.
Podpisuje się jako 4π4, co według niego ma sens, a którego z natury nie widać, chyba że się myśli takim samym skomplikowanym tokiem jak on. Poza tym ma tylko jedną ksywkę, Jupiter.
Uwielbia wszelakie świeczki zapachowe.
Ma niezwykłego pecha do technologii i pojazdów mechanicznych - zawsze psuje mu się auto, laptop magicznie przestaje odpowiadać, komórka znika gdzieś, by pojawić się w całkowicie innym miejscu. Zazwyczaj jest to kwestia jego roztrzepania, ale to, że wszechświat się na niego uwziął z pewnością też ma tu coś do rzeczy.
Inne zdjęcia: Link, link.
Zwierzęta: Posiada dwa rasowe psy. Jednym jest 2-letni biały kuvasz węgierski o imieniu Vituu, drugim zaś 4-letni łaciaty czarno-biały landseer: Exodus.
Pojazd: Czarny Volkswagen Amarok.
Kontakt: ian.rumael@gmail.com

Olivia Mahoney

 
Źródło: Pinterest, jednak nie znam żadnych personaliów osoby wyżej.
Motto: Oryginalność to nie podążanie własną drogą, tylko bycie wzorem dla ogółu.
Imię: Nieróżniące się niczym szczególnym od innych normickich i pospolitych imion noszonych przez niewyróżniających się z tłumu ludzi - Olivia
Nazwisko: Identyczne jak jej starszego brata, rodziców i chyba wszystkich innych członków rodziny wstecz - Mahoney
Wiek: Szczęśliwi czasu nie liczą, jednak wszystkie dokumenty wskazują 23 lata.
Data urodzenia: Czwartek. Tak, definitywnie to był czwartek. 17 września.
Płeć: Kobieta, płeć piękna, etc. 
Miejsce zamieszkania: Liv po wyprowadzce z domu rodzinnego zamieszkała w mieszkaniu swojego starszego brata, Iva. Znajdujące się na chyba trzecim piętrze mieszkanie ma sporą powierzchnię. Zaraz za drzwiami wejściowymi leży wycieraczka w paskudnym dla niej kolorze. Idąc od razu w prawo znajdujemy się w łazience ze standardowym wyposażeniem: kibelkiem, wanną, umywalką, mniejszym lustrem wiszącym, sporym lustrem stojącym oraz pralką na ubrania. Ze względu na hobby Liv kobieta zafundowała sobie własną pralkę z milionem różnych programów. Ach ta nowoczesna technologia!
Zaraz obok łazienki mieści się pokój Olivii. W środku znajduje się duże łóżko, jeszcze większa szafa, ogromne terrarium, mnóstwo manekinów oraz trzy stoliki - jeden z komputerem i resztą sprzętu, drugi z maszyną do szycia, a trzeci jest zawalony mnóstwem zeszytów, segregatorów i długopisów. Gdzieniegdzie na ścianach wiszą plakaty, szkice oraz kwiatki. W pomieszczeniu panuje artystyczny nieład.
Wracając się do drzwi wejściowych i idąc w lewą stronę płynnym krokiem przechodzimy do kuchni, w której znaleźć można lodówkę, blaty, kuchenkę, zlew oraz stolik z krzesłami. Gdzieś w rogu pod ścianą stoi duży kwiatek w doniczce. Kawałek dalej stoi kanapa i jakieś fotele, przed nimi stolik kawowy, a na samym końcu na ścianie wisi telewizor, pod którym znajduje się komoda. Po prawej stronie kanapy mieści się wyjście na balkon, gdzie stoi stolik z krzesłami. 
Idąc w głąb po lewej stronie jest wejście do łazienki z podobnym wyposażeniem jak ta należąca do Liv. Zaraz za drzwiami do toalety są drzwi do pokoju Iva, jednak jego wnętrze jest zbyt mało interesujące dla kobiety.
Orientacja: Ciężko jest to stwierdzić jednym słowem, Liv odczuwa pociąg do obu płci, jednakże nie afiszuje się z tym w żaden sposób. Co ważne, nie interesują ją związki.
Praca: Weddingplannerka, czyli w skrócie organizuje całe śluby lub zajmuje się częścią prac. Dodatkowo Olivia dorabia projektując i szyjąc ubrania.
Charakter: Nie ma lepszego określenia dla tej kobiety niż chęć wyróżnienia się. Odkąd pamięta starała się być w centrum uwagi i nigdy nie przejmowała się zdaniem innych. Jest pewna siebie i swoich czynów, co wiąże się z niesamowicie wielką szczerością. Uważa, że najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo. Czasami potrafi palnąć czymś bez większego zastanowienia. Często działa pod wpływem emocji i aktualnego samopoczucia, jednak zawsze znajduje jakieś rozwiązanie, by uniknąć poniesienia konsekwencji swoich czynów. Olivia zawsze stąpa swoimi ścieżkami, nie trzyma się schematów i unika rutyny. Kiedy tylko może przejmuje inicjatywę, cechuje się niesamowicie wielką odwagą i kreatywnością, jednak tak jak każdego człowieka dopadają ją chwile zwątpienia. Co jakiś czas dopada ją zmęczenie bycia pozytywną osobą. Zamyka się wtedy w sobie (i w pokoju), nie odzywa się do nikogo i gapi się bezsensownie w sufit. W takich momentach dopadają ją kreatywne wizje i po kilkunastu minutach bezczynności siada przy stoliku i słuchając muzyki szyje kolejne stroje.
Liv jest pewna siebie i świetnie radzi sobie pod wpływem stresu. Ze względu na swoją pracę ma bardzo spory kontakt z ludźmi i wszelakiej maści usługami, co spowodowało, że zawsze wie co ma powiedzieć i nie boi się wyzwań. Każdego człowieka traktuje jak swojego najlepszego przyjaciela i zależy jej na ich szczęściu. Gdy jednak jest blisko z jakąś osobą dokucza jej na każdy możliwy sposób, jednak jest to jej sposób na ukazanie uczuć. Nie byłaby w stanie skrzywdzić nawet muchy (no, tylko takie powiedzenie, bo Karmel lubi jeść muchy), a tym bardziej człowieka.
Hobby: Na pierwszym miejscu listy znajdującej się w Bullet Journal należącym do kobiety znajduje się projektowanie ubrań. Olivia od małego dziecka przesiadywała godzinami nad kartkami starając się wymyślić najróżniejsze kreacje. Po paru latach na liście pojawiła się kolejna pozycja - szycie. Początkowo proste projekty z czasem przerodziły się w coraz bardziej skomplikowane. Liv z ogromną starannością o szczegóły poświęca sporo czasu na perfekcyjne wykonanie zamówień.
Trzeci punkt na liście zajmuje organizacja. Tak, jest to napisane dość ogólnikowo, gdyż linijkę niżej znajdują się podpunkty. Planowanie jest nieodłączną częścią życia kobiety. Ze względu na wykonywany przez nią zawód dobra organizacja jest kluczem do sukcesu.
Czwarty punkt należy do gier. Nie ma dnia, by ta poważna organizatorka ślubna spędziła kilka wieczornych godzin zatracając się w swoich ulubionych tytułach. Kiedy Liv ma lepszy humor odpala transmisję na żywo i z publiką zajmuje się swoim zajęciem wdając się w dyskusje na różne tematy.
Piątą pozycją zajmuje cosplay. Raz na jakiś czas kobieta przebiera się w postacie z gier lub seriali po czym wyrusza w miasto i spaceruje, jednocześnie robiąc sobie zdjęcia z przechodniami. Stroje są całkowicie wykonane przez nią, jedynie peruki kupuje w sklepie internetowym.
I w końcu ostatni punkt na liście należy do śpiewania. Liv ma naprawdę piękny głos, nie ma dnia, by nie zaśpiewała chociaż jednej piosenki. Co ciekawe często tworzy covery znanych utworów i wrzuca na popularne strony internetowe.
Aparycja|
- wzrost: 175 cm
- waga: 63,6 kg
- opis wyglądu: Bardzo charakterystyczną cechą kobiety są długie, proste i fioletowe włosy. Jej naturalnym kolorem jest blond, jednak ze względu na chęć wyróżnienia się Liv farbuje je na różne kolory, a niekiedy nawet nosi peruki odpowiadające jej aktualnemu nastrojowi. 23 latka bardzo lubi dbać o swój wygląd - nieskazitelnie białe i proste zęby kryją się za pełnymi, delikatnymi w strukturze wargami, a naturalnie niebieskie oczy zawsze są przyozdobione makijażem, który stara się przedstawić ludziom jej zamiłowanie do sztuki. Na twarzy kobiety znajduje się mnóstwo piegów, a nos, którym jest pokryty lekko zadziera się do góry. Olivia jest dość wysoką i jednocześnie szczupłą kobietą z zaokrąglonymi biodrami. Ma idealnie proporcjonalny biust, względem którego, tak jak i reszty ciała, nigdy nie miała kompleksów. Na co dzień ubiera się schludnie i wygodnie, większość jej garderoby szczyci się pasującym do wszystkiego kolorze czarnym.  
- pozostałe informacje: Liv posiada kolczyka w nosie i w obydwu uszach po dwa. Na lewym nadgarstku ma niewielki tatuaż z symbolem nieskończoności.
- głos: J. Fla
Historia: Olivia przyszła na świat jako drugie dziecko i jednocześnie pierwsza córka w dość bogatej rodzinie prawniczo-lekarskiej. Ojciec, szanowany i najlepszy w okolicy chirurg plastyczny po narodzinach dziewczynki totalnie zatracił się w pracy i nie przejmował się tym co działo się w domu. Mężczyzna od małego miał wpojone, że płeć męska ma zarabiać na dom i rodzinę, a przede wszystkim ma nie ingerować w wychowanie dzieci. Tak też dlatego niezrażony prośbami żony spędzał niemalże całe dnie w pracy kompletnie nie interesując się potomstwem.
Olivia od małego wiedziała, że jej problemy należą tylko i wyłącznie do niej, więc kiedy cokolwiek trapiło dziewczynkę w żaden sposób nie afiszowała się tym. Swoje jedyne oparcie odnajdywała w starszym bracie, jednakże nawet on nie wiedział o jej super ważnych dziecięcych problemach. 
Matka dzieci nie należała do najprzykładniejszych rodziców. Pomimo kompromisu z mężem zawartego zaraz po narodzinach dziewczynki dotyczących opieki nad dziećmi kobieta nie zrezygnowała ze swojej pracy. Tak jak i małżonek wierzyła, że pieniądze rozwiążą wszelakie problemy, temu też wmawiała Olivii różne różności, byleby jej córka nie chciała nigdzie zgłaszać braku zainteresowania. W końcu kto uwierzyłby pięciolatce, która od zawsze żyła w wyimaginowanym świecie? Dopóki dziecko ma gdzie mieszkać, co jeść, jest czyste i ubrane nie było problemu.W to też wierzyła dziewczynka przez kilka, jak nie kilkanaście kolejnych lat swojego życia.
Brak zainteresowania ze strony rodziców sprawiło chęć wyróżnienia się, pokazania, że jest się kimś i warto poświęcić temu komuś uwagę. Odkąd Olivia zaczęła projektować ubrania starała się zainteresować sobą ludzi, by dali jej namiastkę tak wtedy ważnego dla niej uczucia. Nigdy nie przejmowała się krytyką, wiedziała, że jej "dzieła" nie były idealne, jednak wierzyła, że ciężką pracą da się osiągnąć dużo. Pomimo początkowych potknięć i kłód pod nogami Liv parła naprzód i rozwijała swoje umiejętności oraz zainteresowania.
Jeszcze przed ukończeniem pełnoletności przez nią jej brat wyprowadził się z ich domu rodzinnego. Był to dla niej niemały cios. Ivpeter był dla niej pewnego rodzaju wzorem, kimś, do kogo mogła podejść zawsze i porozmawiać na ciekawsze tematy niż operacja powiększenia biustu czy też postawienie zarzutów kilku gangsterom. Wtedy też Olivia totalnie zamknęła się w sobie i starała się żyć po swojemu. Rodzice mieli gdzieś to co robiła ich córka o ile oczywiście nie łamała prawa ani nie zachowywała się w sposób niemoralny. Liv sporo czasu spędzała na nauce i kursach internetowych, a kiedy stała się upragnioną pełnoletnią wyprowadziła się do mieszkania brata znajdującego się w Avenley River.
Rodzina: Liv ma starszego brata. Jak on tam miał? Ivpeter, o. Kto tak nazywa swoje dziecko? A, ich rodzice, do których kobieta się nie przyznaje.
Partner: Nie posiada.
Potomstwo: Nie ma.
Ciekawostki
• Łaskotki. Olivia dosłownie na każdym punkcie swojego ciała przez co stara się unikać każdego niechcianego przez nią dotyku.
• Uwielbia dokuczać starszemu bratu i robi to dość często, jednak nie pozwoli, by ktokolwiek inny mu dokuczał. Ot, taki siostrzany zwyczaj.
• Ulubionymi gatunkami muzyki są klasyka oraz k-pop.
• Liv potrafi naśladować niemalże każdy usłyszany przez nią głos i dźwięk. Nie zdziw się więc drogi przyjacielu, jeśli usłyszysz ryczącego lwa lub mruczącego kota, nawet jeśli nie masz kota.
• Ulubione danie? Nie ma takiego, jest wszystkożerna.
• Ma uczulenie na oregano i tymianek.
Inne zdjęcia: x x
Zwierzęta: Nie licząc psów należących do jej brata, w zwierzęcej ferajnie będących własnością Olivii znajduje się pięcioletni kameleon o wdzięcznym imieniu Karmel.
Pojazd: Liv na co dzień porusza się białym Fiatem 500.
Kontakt: Kᴑϻɛɴᴛᴀᴛᴑᴙᴋᴀ#2670

22 wrz 2020

Od Candice C.D Cain

Odzyskuję świadomość, zaatakowana nagłym, potwornym bólem głowy, wskutek którego długo nie zdaję sobie sprawy, że mam na twarzy grymas cierpienia i dezorientacji. Otacza mnie miękkość i ciepło pościeli, a mimo to czuję jak moim ciałem targają równomierne drgawki, jak mi zimno i duszno na zmianę. Czołgam się po pustym materacu — Caina tu nie ma, jednak niewiele mnie to obchodzi, gdy w mgnieniu oka moim priorytetem staje się łazienka. Nie wiem, co się dzieje ze mną, moją pamięcią i niepokoją mnie nagłe mdłości, które skłaniają mnie do zwrócenia posiłku, o jakim nawet nie miałam pojęcia.

20 wrz 2020

od Jake'a do Veronici

Cieszyło mnie to, że mogłem jej pomóc. Niby zwykła wymiana części od samochodu, czynność, którą robiłem już od lat i znałem na pamięć nawet, gdybym miał zamknięte oczy. Stanąłem w drzwiach warsztatu i odprowadziłem różowe lamborghini wzrokiem, aż nie zniknęło za drzewami. Ten głos silnika, to jest cudo dla uszu każdego miłośnika wyścigowych samochodów. Zawsze jak usłyszę tę melodię to czuje się odprężony, a nawet spełniony, tak po prostu.
Poczułem na nodze delikatne szturchanie, spojrzałem w dół.
- Co chciałeś? - spytałem
Dojrzałem w jego pysku piłkę tenisową, no tak to był czas na zabawę. Spojrzałem za warsztat, a może tak popływać w jeziorze? Była dziś ciepła pogoda, słońce świeciło, a temperatura wskazywała 24 stopnie, wręcz idealny dzień na skoczenie do chłodnej wody. Skierowałem się do domku obok i zdjąłem strój jednoczęściowy, którego używam do pracy. Niech sobie odpocznie, pomyślałem wieszając go na oparciu krzesła. Otrzepałem go trochę z kurzu, gdzieniegdzie widniały małe plamy po oleju, ale to normalne w warsztacie. Zrobiłem krok do tyłu, wbiłem mój nieobecny wzrok w kostium, od razu w głowie powstał mi zarys z młodszych lat.

15 wrz 2020

Od Juliena cd. Chanel

Nadal nie wiem, czyj to był pomysł, ale najwyraźniej nie należał on do najgłupszych - czy to ze strony Renee lub ojca - małej się najwyraźniej podoba. Może zbyt mocno odbieram to do siebie, pamiętając, jak sam musiałem koniecznie nauczyć się grać na jakimś instrumencie z powodu skrajnie idiotycznego widzimisię rodziny. Z resztą, choć udając totalny brak uwagi na to, co robią dziewczyny, muszę przyznać, że ta obca zdała test. Poznać można to po tym, jak sama Auburn ją traktuje. Jest miła i widać, że jej zależy. Jednak wisi nad nią nieprzyjemna chmura mojej świadomości, że wynajęła ją Renesmee, pracuje dla niej, nieważne, czy to za zgodą ojca, czy bez niej. To nie pozwala mi zaufać jej w żaden możliwy sposób, nawet jeśli na pierwszy rzut oka jej intencje wydają się szczere, a ona sama niewinna. Tak, sprawia takie wrażenie, ale miałem do czynienia już z takimi ludźmi. A tym bardziej kobietami.
W drzwiach pojawia się Renee, na początku przyglądając się grze, a potem przesuwa wzrok na mnie. Przez chwilę walczymy na spojrzenia. Nie zamierzam się ruszać z miejsca, ale wiem, że w końcu nadejdzie moment ponownej rozmowy, gdzie oczywiście zostanie mi wygłoszone, że się myliłem. Wszechwiedząca Renesmee nie odpuści takiej chwili, w której mogłaby mi udowodnić, kto jest lepszy.

14 wrz 2020

Chichi Armelle "Emily" Sallow

Źródło: Pinterest, nie znam nazwiska
Motto: Prawdziwa odwaga polega na tym, by żyć i cierpieć za to, w co wierzysz
Imię: Jej matka, Nevaeh, kocha wszystko co unikalne i wyjątkowe. Nie mogłaby przeżyć, gdyby jej własna córka była zwyczajna. Dlatego z dumą po porodzie przedstawiła nowego członka reszcie rodziny - Chichi Armelle Sallow. W wieku nastoletnim dziewczyna zaczęła przedstawiać się jako Emily, próbując dopasować się do swoich rówieśników i wprowadzić do swojego życia cząstkę "normalności", do której zawsze tęskniła. Dzisiaj prawdziwego imienia używa tylko w urzędach i podczas pracy w fotomodelingu.
Nazwisko: Nevaeh nie przyjęła nazwiska męża i zmusiła go, by ich córka nosiła jej nazwisko - Sallow. 
Wiek: 22 lata
Data urodzenia: 3 czerwca
Płeć: Kobieta
Miejsce zamieszkania: Emily nigdy nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, gdzie mieszka, ale po przeprowadzce z willi do małego dwupokojowego mieszkanka w centrum miasta trochę jej ulżyło. Tutaj nie czuła się już tak osamotniona, chociaż nadal do nowego domu wracała z niechęcią. Mieszkanie traktowała bardziej jako noclegownię, gdzie nabierała sił na spędzenie nowego dnia poza domem. 
Jej mieszkanie położone jest w samym centrum, na trzecim piętrze w bloku. Zostało zaprojektowane w stylu skandynawskim. Stonowane barwy ścian i mebli kontrastowały z dziwacznymi pluszakami o intensywnych kolorach, które rozrzucone zostały niedbale w zupełnie losowych miejscach. Z górnych wiszących szafek w kuchni spoglądała w dół armia szkarłatnych ośmiorniczek, w łazience na pralce siedziały dwa zielone króliczki, a w salonie na kanapie między szarymi poduszkami można było znaleźć kilka kolorowych pluszowych kotów. Sprawcą tego całego zamieszania jest nie kto inny jak Nevaeh, która z każdą wizytą u swojej córki podrzucała jej do mieszkania kolejne pluszowe zwierzątko, chcąc urozmaicić i ocieplić przestrzeń. Emily jeszcze nigdy nie zwróciła na nie uwagi.
W mieszkaniu przez cały czas gra radio stojące na szafce w przedpokoju. Ono pierwsze rzuca się w oczy zaraz po wejściu do środka. Jest włączone bez przerwy, czy to w dzień, czy w nocy, ale daje Emily złudne poczucie bezpieczeństwa.
Orientacja: Heteroseksualna
Praca: Emily robiła już naprawdę wiele rzeczy. Opiekowała się dziećmi, dawała korepetycje, jako dziecko wyprowadzała psy na spacery i kosiła trawniki. Nie mogła usiedzieć w domu. Pracowała w kilku kawiarniach, barach i sklepach. Jak dotąd żadna praca nie sprawiła jej radości. Na ten moment dorabia jako fotomodelka, ale nie planuje rozwijania tej kariery. Przez to, że obraca się w różnych środowiskach, jest kopalnią informacji, dlatego zdarzyło jej się współpracować z policją.
Charakter: Emily jest ekstrawertyczką, czerpie energię i siłę z przebywania między ludźmi. Lubi być w centrum uwagi, przez co czasami jest uznawana za dziwaczkę. Nie przejmuje się tym, co obcy ludzie o niej pomyślą i może być bardzo złośliwa, jeśli ktoś wtyka nos w jej sprawy lub staje na jej drodze. Jej działania mogą wydawać się lekkomyślne, ale jest w stanie zrobić wszystko, żeby osiągnąć swój cel.
Emily jest bardzo spostrzegawcza, potrafi szybko przeanalizować sytuacje z różnych perspektyw przez co jest bardziej wyrozumiała, a w konfliktach zazwyczaj zajmuje neutralną pozycję, próbując podchodzić do wszystkiego obiektywnie. Pod wpływem adrenaliny lub silnych emocji działa jednak intuicyjnie i nieprzemyślanie, często podejmując niepotrzebne ryzyko i narażając siebie na niebezpieczeństwo. 
Emily kocha życie wśród ludzi, ale jednocześnie czuje, że czegoś jej brak. Nie potrafi zajmować się jedną rzeczą przez dłuższy czas, więc bardzo szybko porzuca swoje zajęcia, czy zmienia zainteresowania jak rękawiczki. Im dłużej przebywa w jednym miejscu, tym bardziej pogarsza się jej humor. Zazdrości ludziom, którym praca sprawia przyjemność, dlatego często się nimi otacza - próbuje nauczyć się od nich, jak znaleźć coś, w czym jest się dobrym, stara się zrozumieć w jaki sposób ci ludzie są w stanie poświęcić jednej rzeczy większość swojego czasu. Unika odpowiedzi lub subtelnie zmienia temat, gdy ludzie pytają o jej hobby i pasje.
Panicznie boi się samotności, ciszy i nudy, nie lubi słuchać własnych myśli. Bardzo przywiązuje się do ludzi, ale jeśli zachodzi taka konieczność, nie szkoda jej zakończyć znajomości. Często się spóźnia, nie widząc w tym swojej winy. Jest nieprzewidywalna, działa spontanicznie, wplątując przyjaciół w realizację swoich głupich pomysłów. Czasami niespodziewanie w różnych sytuacjach bez powodu wybucha śmiechem.
Hobby: Próbowała mnóstwa rzeczy, ale do wszystkiego ma słomiany zapał. Jako dziecko często uczestniczyła w aktywnościach sportowych w swojej szkole oraz na zajęciach dodatkowych. Najdłużej zajmowała się tenisem, ale po pierwszej wygranej w lokalnym tunieju porzuciła ten sport bez podania konkretnej przyczyny. W wieku nastoletnim zaczęło ciągnąć ją do sztuki: chodziła na zajęcia z rysunku i z fotografii (co bardzo szybko jej się znudziło), razem z matką często bywała w galeriach sztuki, próbowała nawet iść za śladem rodzicielki i projektować ubrania, ale po krótkim czasie tym również się znudziła. Jedynym zajęciem, w którym ma większe doświadczenie jest fotomodeling - w sesjach zdjęciowych brała udział już od dziecka za sprawą swoich rodziców. 
Aparycja|
 - wzrost: 172 cm
 - waga: 58 kg
- opis wyglądu: Emily wyglądem bardzo przypomina swoją matkę. Obie mają szatynowe, wyjątkowo bujne włosy i zielone oczy. Dziewczyna jest pewna swojej urody, całkowicie akceptuje swoje ciało, przez co jest wolna od kompleksów. Na co dzień nie przykłada większej wagi do tego w co się ubiera, zależy jej tylko na komforcie. 
 - pozostałe informacje: Ma kilka dziurek w uszach i małą obsesję na punkcie kolczyków.
 - głos: Chrissy Costanza
Historia: Pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Jej matka, Nevaeh Sallow była w młodości modelką i projektantką ubrań, teraz prowadzi własny sklep odzieżowy. Jej ojciec, Henry Wilson, jest prywatnym detektywem. Emily wraz z rodzicami, zgrają służących, kucharek i ogrodników mieszkała w dużym domu z jeszcze większym ogrodem. Ta ogromna, pusta przestrzeń, mnóstwo ciemnych korytarzy i pokoi zamkniętych na klucz, przyczyniła się do rozwoju w Emily lęku przed samotnością. Już jako dziecko spędzała więcej czasu poza domem, szukając przyjaciół w swoim wieku i szybko rozwinęła umiejętności społeczne, jednak zbyt naiwnie oceniała intencje nowych znajomych. Rówieśnicy traktowali ją bardziej jako źródło pieniędzy, a jej rola w paczce przyjaciół ograniczała się do bycia kozłem ofiarnym. Emily, szukając desperacko akceptacji, była w stanie zrobić wszystko, a bezlitosna młodzież wykorzystywała to, obarczając ją winą za wszystkie wpadki i niepowodzenia. Dziewczyna często ponosiła odpowiedzialność za coś, czego nie zrobiła, ale była zbyt zaślepiona uczuciem bycia potrzebną, żeby się postawić.
Sytuacja zaczęła się zmieniać, kiedy Emily przestała być jedyną ich ofiarą i działania grupy zaczęły być coraz bardziej radykalne i szkodliwe dla innych osób. Zbuntowani nastolatkowie, z którymi się zadawała, zaczęli mieć rosnącą potrzebę posiadania pieniędzy. Stali się młodocianymi przestępcami. Drobne kradzieże szybko eskalowały do dilerki i brutalnych pobić, a po pewnym czasie zaczęli angażować się w działania mafii.
Emily stała się świadkiem traumatycznych wydarzeń, chaos, w jaki się wplątała, był dla niej prawdziwym ciosem i brutalnym zderzeniem z rzeczywistością. Wielokrotnie próbowała się się odciąć od działań rówieśników, jednak bezskutecznie. Siedziała w tym wszystkim już zbyt głęboko, żeby wydostać się na własną rękę, dlatego stała z boku i zaczęła obserwować. Korzystając ze swojego majątku, zbudowała sobie zaufaną pozycję wśród kryminalistów, by móc zbierać informacje na ich temat lub ich przyszłych planów. Kilkakrotnie z sukcesem sabotowała ich działania, a w końcu zaczęła w sekrecie współpracować z policją. 
Z jej informacjami udało się pojmać wszystkich zamieszanych w nielegalne interesy, ale doświadczenia znacznie odbiły się na jej psychice. Stała się uważniejsza, nauczyła się analizować sytuacje pod różnymi kątami. Po tych wydarzeniach Emily wróciła do zwykłego życia, ale plotki o jej kryminalnej przeszłości na długo odbijały się echem w jej rodzinnej miejscowości. W końcu zdecydowała się wyprowadzić do Avenley i poszukać stabilnego życia na własną rękę. Jej talent do przyciągania problemów na długo jej pewnie na to nie pozwoli. 
Rodzina: Jej rodzice, Nevaeh i Henry Sallow, żyją i mają się dobrze. Dziewczyna nie ma rodzeństwa, nie utrzymuje też kontaktów z dalszą rodziną.
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Ciekawostki: 
 - ma świetny kontakt z matką i obie są bardzo do siebie przywiązane;
 - potrafi gotować, ale kuchnia po jej ingerencji wygląda, jakby przeszło przez nią tornado;
 - często nosi przy sobie gaz pieprzowy
Inne zdjęcia: --
Zwierzęta: Emily miała obsesję na punkcie zwierząt jako dziecko, teraz stała się o wiele bardziej odpowiedzialna. Zbyt często nie ma jej w domu, by wziąć pod opiekę jakieś zwierzę. Mimo to zdarza jej się ratować spotkane porzucone zwierzęta, płacić za ich leczenie i znajdować im dobre domy.
Pojazd: Mini Cooper w kolorze czarnym, który był jej prezentem od rodziców na dwudzieste urodziny.
Kontakt: Lenek (howrse)/Lenek#7023 (discord)

Od Conrada cd Sharon

Wlepiłem wzrok w odchodzącą dziewczynę i breloczek w dłoni Daphne. Złota kobieta, naprawdę. Podniosłem się i złapałem dziewczynkę za ramię.
-Słonko, ta Pani dała ci coś ładnego, cennego. Myślisz, że powinniśmy jej za to jakoś podziękować?- Spytałem z nadzieją w głosie. Mała zrobiła wielkie oczy i pokiwała głową. Usadziłem dziewczynkę i poprosiłem obsługę na spojrzenie na nią przy wolnej chwili, żeby gdzieś nie polazła i wyszedłem szybko z lokalu. Wiatr przyjemnie zawiał mi w twarz. Odetchnąłem i złapałem się lekko za kark. Dzisiejszy dzień był już zdecydowanie za długi. Podszedłem do bliskiej o parę kroków kwiaciarni i kupiłem kwiatka w doniczce. Jakiś ładny, prosty kwiatek. Zapłaciłem za dodatkową kokardkę i wyszedłem, ściskając zawiniątko pod pachą. Dawno nie kupowałem kwiatów. Ostatnio? Chyba jak byłem jeszcze z mamą małej. Moje życie towarzyskie zmarło w momencie pojawienia się dziecka. Czy żałowałem? Może? Nie. Zdecydowanie nie. Daphne mnie zmieniła, w stu procentach. Ale nie bym dał za dzień bez trosk? Bez dziecka na karku? Chyba dopiero jak młoda pójdzie na studia. A i kto mnie wie? Otworzyłem drzwi kawiarni i wpuściłem ze sobą powiew jesiennego wiatru. Podszedłem do lady i kupiłem paczkę ciastek. Moje ulubione, Orzechowo czekoladowe. Wsadziłem w kwiatka i podszedłem do stolika. Mała podskakiwała na krześle i wyraźnie walczyła ze swoim nadpobudliwym usposobieniem. Kiedy mnie zobaczyła, wyskoczyła z krzesła i złapała mnie za rękę.
-Zdejmę płacz i pójdziemy podziękować, dobrze?- Uśmiechnąłem się do małej i pogłaskałem ją po dłoni.
-Tak! Ta Pani się nie spodzieje!
-Spodziewa się.
- Spodziewa- Poprawiła się i złapała kwiatek z mojej dłoni. Obejrzała go z każdej strony i zagryzła usta, patrząc na ciastka.
-Zjadłaś już swoje?- Spytałem odwracając uwagę Daph od zakazanego owocu. Pokiwała głową i złapała mnie za rękę. Ruszyliśmy ku stolikowi, przy którym siedziała dziewczyna.
-Przepraszam? Sharon?- Odwróciłem jej uwagę od telefonu.
-Tak?- Odwróciła się i zmarszczyła lekko brew. Pchnąłem Daphne w jej kierunku, mała wepchnęła jej w ręce prezent i nagle była za moimi nogami. Westchnąłem i uśmiechnąłem się odrobinę sztucznie.
-Daphne chciała ci bardzo podziękować za prezent i obiecuje, że nie będzie już nikomu kradła kluczy. Prawda?- Spojrzałem na chowającą się za mną dziewczynkę. Pokiwała entuzjastycznie głową i wychyliła się, obdarzając Sharon uśmiechem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak młoda musiała być Sharon. Przy niej z moim zmęczeniu musiałem wyglądać jak starszy pan.

11 wrz 2020

Od Elizabeth CD Jasona

Jakim, kurwa, cudem Jason nie był przerażony tą sytuacją? Gdyby powiedział mi, że codziennie ktoś, no dobra, może nie codziennie, ale raz na jakiś czas ktoś porywał go samochodem i wiózł w nieznane przeze mnie dzielnice Avenley River to prawdopodobnie wyśmiałabym go na wstępie. Rozumiem, że mój najlepszy przyjaciel ever forever i jednocześnie prawdziwy obiekt westchnień chciał może zaimponować osobnikowi płci żeńskiej, czyli mnie, i po prostu udawał, że wszystko grało? Kiedyś czytałam w sieci, że niektórzy robią takie coś by jeszcze bardziej nie przerażać drugiej osoby. Czy jakoś tak. Ah ta skleroza wieku młodzieńczego.

Od Jasona cd. Elizabeth


Kiedy tylko zdałem sobie sprawę czyj to samochód, nawet się nie opierałem. Starałem się uspokoić Beth, nie chciałem aby w taki sposób poznawała moją rodzinę, ale czasami nie było innych sposób. A Valerio zawsze lubił spektakularne wejścia w życia innych. Czułem, że dziewczyna się denerwuje. Jechaliśmy sami z tyłu, nie bałem się odzywać, prawie że żywo dyskutowałem z Scottem, jednym z ludzi mojego brata.
            - Jason? Co się dzieje? Znasz ich? – Beth chwyciła mnie mocniej za bluzkę, wpatrując się we mnie otwartymi szeroko z przerażenia oczami.
            - Nie tyle ich, co ich szefa. Nie martw się, nie zrobią nam krzywdy.
            Dziewczyna tylko pokiwała głową, dalej jednak widziałem w jej oczach strach i niepewność o nasz los. Kiedy zatrzymaliśmy się pod domem w którym spędziłem całe dzieciństwo, uśmiechnąłem się delikatnie co po raz kolejny sprawiło, że na twarzy mojej towarzyszki pojawiło się zdziwienie. Drzwi otworzyły się, a ja skinąłem głową, aby dziewczyna wysiadła, a kiedy ja sam znalazłem się na zewnątrz, złapałem ją za rękę, aby dodać jej otuchy.
            Otworzyłem drzwi wejściowe, a moim oczom ukazała się kobieta o długich, siwych włosach oraz mała dziewczynka. Kobieta odwróciła się w naszą stronę i niemal upuściła lalkę, którą trzymała w ręce.
            - Jason! – Kobieta niczym błyskawica podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Pani Brown była zatrudniona jeszcze przez naszego ojca. Miała zaledwie osiemnaście lat, a kiedy wyprowadziłem się do swojego mieszkania – dwadzieścia dwa. Teraz, była nieco starsza i widocznie przez moją bratanicę, zaczęła szybko siwieć. – Valerio nie mówił, że przyjedziesz.
            - Ja sam nie wiedziałem, chłopaki zgarnęli nas z ulicy. – Dopiero teraz uwagę Renee przykuła dziewczyna, chowająca się teraz za mną. Spojrzała na mnie z uniesioną brwią. – To moja przyjaciółka.
            - Wujek J! – Harriet podbiegła i jak mała piłka wskoczyła mi na ręce, z zamiarem wtulenia się jednak ją powstrzymałem.
            - Kochanie, nie można. Robiłem sobie tatuaż. – Dziewczyna pokiwała głową i już otwierała usta, jednak ją wyprzedziłem – I tak, pokażę ci go jak się zagoi. A teraz powiedz mi, gdzie jest twój tata.
            - W piwnicy, Brian znowu ma problemy z trafieniem do celu – Harriet zaśmiała się po czym pobiegła w tylko sobie znanym kierunku.
            Ruszyłem do przodu ciągnąć Beth za sobą. Milczała. Rozglądała się. Ja sam nawet nie patrzyłem na wystrój domu, dużo się nie zmieniło. Moją uwagę przykuły jednak dwa zasłonięte obrazy. Doskonale wiedziałem kogo przedstawiały. Na jednym z nich, byli moi rodzice, a na drugim ja z Valerio. Nie wiedziałem, że do tej pory obrazy są zasłonięte.. Nigdy bym nie pomyślał o tym, że mój starszy brat aż tak bardzo przeżywał śmierć ojca jak i moje odejście. Moje rozmyślania przerwał huk dobiegający z piwnicy.
            Kiedy znaleźliśmy się na dole, dostrzegłem chudego, piegowatego chłopaka w okularach kulącego się pod ścianą i mojego brata, celującego do niego z broni.           
            - Dzieciaku, mówiłem ci, że to ślepaki. Nie zastrzeliłbym cię.
            - P-panie Hamilton, ktoś do pana – Chłopak skinął na nas, a V odwrócił się, zabezpieczając broń i odrzucił ją pod nogi młodzika.
            - Jason! Wybacz za takie nieformalne zaproszenie, ale musimy pilnie porozmawiać.
            - Jasne, ale najpierw chcę ci kogoś przedstawić. V, poznaj Elizabeth, moją przyjaciółkę – Valerio podszedł do dziewczyny i uśmiechnął się szeroko. – Beth, poznaj Valerio Hamiltona.
            - Hamiltona?
            - Tak. Valerio to mój starszy brat. – Widziałem jak Beth otwiera oczy z zdumienia, a jeszcze bardziej się zdziwiłem, kiedy V objął mnie i zaczął czochrać mi włosy. – V!
            - Oj JJ, przestań! Nigdy tego nie lubił. Nie lubił też…
            - Nie jestem do chuja JJ! Od zawsze ci mówie, że masz mówić mi pełnym imieniem.
            - To nie fair, ty możesz mówić do mnie pierwszą literą imienia, a ja już nie mogę? A może wolisz Glutek jak za dziecka co?
            Całą trójką wchodziliśmy po schodach, ja cały czas trzymałem Beth za rękę aby się uspokoiła, czułem, że dalej nie jest przekonana do tego wszystkiego, a informacja, że moim bratem jest jeden z największych gangsterów w Avenley, wcale nie pomagał w tym fakcie.
Pani fotograf?

Od Joakima

Godzina pierwsza trzydzieści dwie. a ja zdejmuję dopiero mój fartuch, aby w końcu udać się na wymarzone wakacje, zwane powszechnie snem. Mój umysł ma dość tego nieszczęsnego dnia. Z resztą, co ja mówię, dzień w dzień robię to samo. Zostaję po godzinach i praktycznie nic z tego nie mam, bo wiecie.. pieniądze to nie wszystko. Czasami trzeba dać organizmowi odpocząć, a mój ma po prostu wszystkiego dość. Nie pamiętam nawet, kiedy to ostatni raz widziałem moją puchatą poduszkę, do której tak pragnę się przytulić i zamknąć oczy, chociażby na sześć godzin. Odwieszając biały kitel na wieszak, uśmiecham się prawie niewidocznie pod nosem, aby następnie wyjąć z kieszeni spodni klucze od mojej żółtej bestii, która zawiezie mnie prosto pod mieszkanie.
Dzierżąc w ręku owy przedmiot, ruszyłem na parking, który był prawie pusty, jedynym pojazdem był mój mustang, stojący na środku opustoszałego podziemia. Cisza, tego mi właśnie teraz brakowało, jedyne dźwięki jakie docierały do moich uszu, to szczekanie psów, które było na tyle stłumione, że aż przyjemne. Gdyby ktoś się wsłuchał, jestem pewien, że usłyszałby nawet bicie serca, jednak ja nie mam zamiaru podziwiać tego spokoju. Po prostu chcę wrócić do domu..
Pakując swój tyłek, do ówcześnie otwartego pojazdu miałem jeden cel, jednak nim zdążyłem zamknąć drzwi do moich uszu dotarł krzyk. Uwierzcie mi, ale chciałem zacząć walić głową w kierownicę, jednak widząc, podbiegającą pielęgniarkę zrezygnowałem z tego.
- Joakim, przyjechał pacjent! Ma do złożenia żebra, a drugi chirurg jest na jednej z sal operacyjnej!
Zaciskając mocniej szczękę, wysiadłem z samochodu, nic nie mówiąc, aby następnie trzasnąć z impetem drzwiami i ruszyć w stronę budynku.
- Boże, dziękuję, że jeszcze nie pojechałeś!
- Tak, dziękuj dalej, jednak pomyślcie czasami do kurwy nędzy, że nie jestem maszyną! Robię tutaj do chuja trzecią zmianę! - warczę wkurzony, tak aby dotarło do kobiety, co ja właśnie powiedziałem.
Przynajmniej teraz się zamknie i nie będzie mnie irytować dalej..
- Postrzałowa? Wylotowa czy ślepa? - te słowa padły w momencie, kiedy podszedłem do młodego mężczyzny, który miał cierpienie wypisane na twarzy.
- Coo..? Nie, nic z tych rzeczy.. ja.. ja..
- Wysłów się kurwa, nie mam całej nocy.. - irytowało mnie co drugie słowo, a ja starałem się aby kompletnie nie wybuchnąć.
- Spadłem ze schodów - zawahał się przed wypowiedzeniem tych słów, a mnie po prostu zalała krew, kiedy to usłyszałem. Zgryzłem mocniej policzki i bez namysłu przyciągnąłem aparat do rtg nad klatkę piersiową mężczyzny. Chciałem się po prostu upewnić, do jak błahego przypadku mnie zatrzymano. Gdy jedna z pielęgniarek nacisnęła przycisk, aby wykonać zdjęcie, ruszyłem do pomieszczenia bez zastanowienia. Wchodząc do środka, wyrwałem kobiecie zdjęcie rentgenowskie z dłoni, spoglądając na nie pod światło. Nawet nie miałem ochoty, przyczepiać zdjęcia do tablicy, po prostu wystarczyła mi zwyczajna lampa, przymocowana na suficie.
Przyglądając się złamaniom, załamałem się.
- Złamanie trzech żeber na odcinku piersiowym, nie widzę żadnych odprysków, więc nic też nie utkwiło w płucach, do jutra przeżyje, ja spierdalam w końcu spać.. - rzuciłem zdjęciem, które jeszcze przed chwilą dzierżyłem w dłoni - a i jeśli ktoś mnie spróbuje zatrzymać, zaliczy upomnienie, na tyle ostre, że będzie się modlić o nie wylecenie z pracy, nauraa. - rzekłem wychodząc z pomieszczenia.

10 wrz 2020

Joakim Herer

Źródło: Pinterest: Joakim Brodén 
Motto: "Nie mają Ci kogo zabrać, jeśli nikogo nie masz"
Imię: Joakim
Nazwisko: Herer
Wiek: 36 lat
Data urodzenia: 22.04
Płeć: Mężczyzna
Miejsce zamieszkania: Herer, nie przepada za tłumami, więc mieszka w dość ciemnej i szemranej dzielnicy, tylko dlatego, że chciał mieć swoje cztery ściany. Nie uśmiechał mu się dalszy najem, więc szukał w okolicach jakiegoś cichego miejsca. Fakt nie jest ono najbezpieczniejsze, gdyż dzielnica należy do jednego z gangu, więc słychać tam strzały, czy kłótnie osób, które są coś dłużne. Jednak jemu to ani trochę nie przeszkadza, gdyż on tak naprawdę tylko tutaj pomieszkuje. Nie jest to miejsce, do którego wraca z ucieszoną twarzą. Jego domem jest szpital i zapierdalanie tam po nawet szesnaście godzin. Nie ma czasu na to, aby usiąść w wygodnym fotelu, czy nawet obejrzeć telewizję. Zdarza mu się nawet siedzenie w pracy powyżej dwudziestu czterech godzin. Wracając do mieszkania, które kupił. Można śmiało powiedzieć, że doprowadził je (x) do stanu używalności. Olbrzymia przestrzeń to nie jest, jednak barwy są dość stonowane, a samo mieszkanie dość skromnie urządzone. Nie ma tam efektu wow. Ono miało być małe i po prostu praktyczne.
Orientacja: Biseksualny
Praca: Podczas studiów, był zwykłym kasjerem w sklepie muzycznym, jednak od kilku lat zajmuje się chirurgią. 
Charakter: Ten szanowny mężczyzna, nie jest takim barankiem jakim mogłoby się zdawać. Wiecie ludzie myślą, że jak pracujesz w szpitalu to człowiek musi być "do rany przyłóż". Joakim taki nie jest. Z jego mimiki twarzy podczas pracy nie da się nic wyczytać, jest obojętny na wszystko. Nawet jeśli ktoś by przyjechał z odciętą nogą, on tylko wzruszy ramionami i powie, że czas na jego robotę. Czasami jednak się zdarzy, że podczas obchodu, kiedy osoba jest młodsza, uśmiechnie się, czy też wręczy jakiegoś lizaka czy cukierka na poprawę humoru, jednak to rzadki widok. Cóż można rzecz.. bywa obojętny na ludzi. Oczywiście jeśli staniemy się jego znajomymi, a już najlepiej przyjaciółmi, zauważymy, człowieka, którego nikt by się nie spodziewał. Wtedy uśmiech, kawały czy dogryzanie komuś, jest na porządku dziennym. Jeśli osoba nie odwróci się od niego, on zrobi wszystko aby ratować temu komuś życie, nawet jeśli miałby poświęcić swoje zdrowie, zawsze stanie po stronie swoich przyjaciół. 
Hobby: Odskocznią od natłoku myśli jest boks, na który stara się chodzić regularnie, jednak jego godziny pracy, czasami na to nie pozwalają. Poza tym, kiedy wróci do domu i ma chwilę na odetchnięcie, lubi pośpiewać, ale o tym wie bardzo mało osób.
Pasjonuje się historią, a najbardziej czołgami, wojnami.
Żeby nie wyszło, że jest taki grzeczny, uwielbia strzelać z broni palnej. 
Aparycja|
- wzrost: 175cm
- waga: 78kg.
- opis wyglądu: Cóż.. Joakim nie wygląda na bardzo wysportowanego mężczyznę. Jest on raczej klasycznej budowy. Ma trochę mięśni, jednak nie są one uwidocznione, przez co spotyka się czasami ze stwierdzeniem, że jest gruby. Jeśli chodzi o jego twarz, cóż.. Jeśli pozbędziemy się okularów zauważymy zielone tęczówki, które wpadają pod szarość. Nad oczodołami, znajdują się czarne, grube brwi, które nadają twarzy Joakima wiecznie wkurwionego wyglądu. Poza tym Herer posiada brodę, ale nie taką jak każdy myśli. On ma po prostu wycięte kilka pasków na twarzy, które idealnie się komponują w jego styl, typowego metala. Na głowie uraczymy za to włosy obcięte w irokez. Patrząc na jego styl ubierania, cóż.. jest różny, choć najczęściej przemierza nawet szpitalne korytarze w spodniach moro i czarnej bokserce, czy zwykłej koszulce tego koloru. Na stopach ma przeważnie adidasy, wtapiające się kolorystycznie w górną część ubioru.
- pozostałe informacje: Na ciele Herera znajdziemy, w sumie jeden tatuaż, który jest podzielony na kilka osobnych fragmentów. Znajduje się on na prawej ręce i przypomina różne figury. 
- głos: Sabaton
Historia: Urodził się w tym mieście, jednak jego matka zmarła przy porodzie, a ojciec przez siedem lat, wychowywał syna sam. Coś jednak poszło nie tak i mężczyzna zaczął pić, oraz ćpać, przez co stał się agresywny do Joakima, który nie chciał nigdy zawieść ojca, lecz pewnego dnia ojciec wysłał go na zakupy, a sam powiesił się w salonie, na klamce od drzwi. Prawdopodobnie mężczyzna nie mógł się pogodzić ze stratą żony, więc zakończył swój żywot. Przez kolejne kilka dni, mały chłopiec czuwał przy zimnym ciele ojca, okrywał go kocem, chciał aby ten coś do niego powiedział. Jednak, on był już po prostu martwy. Pewnego dnia, przyszła do nich sąsiadka, a kiedy tylko zauważyła co się stało zawiadomiła odpowiednie służby, przez co Joakim trafił do domu dziecka, gdzie został do osiemnastego roku życia. Nie wspomina jednak dobrze, tych lat.. 
Rodzina: Twierdzi, że nigdy jej nie miał. 
Partner: Nie posiada, z resztą większość osób się go po prostu boi. 
Potomstwo: Brak
Ciekawostki:
- Swoje pilotki zdejmuje tylko i wyłącznie w pracy.
- Jest leworęczny.
- Kocha piwo.
- Zawsze chciał zostać muzykiem, jednak wybito mu to z głowy.
- Jest uczulony na koty.
- Ma cięty język, kiedy coś mu się nie podoba. 
Inne zdjęcia:[x] [x]
Zwierzęta: Na ten moment nie ma czasu na zwierzęta. 
Pojazd: Porusza się dość specyficznie wyglądającym Mustangiem GT
Kontakt: Negris#9754 Discord

Od Anastasi CD Dymitra [+18]

Kiedy Dymitr dotknął palcami moje uda wyczułam, że coś było nie tak jak powinno być. Że to nie jest zwyczajny przyjacielski dotyk. Prędzej czy później musiało do tego dojść – w końcu czego taka wpływowa osoba może chcieć od pierwszej lepszej przypadkowej laski spotkanej na siłowni? Ale, kurwa, czy on zwyczajnie nie mógł zapytać? Nie byłam pierwszą lepszą, z którą mógł pójść do łóżka. A jeśli tak myślał, to był w błędzie. Sporym błędzie.

9 wrz 2020

Od Candice C.D Izzy

Koszmar powoli mija. Mogę to stwierdzić chociażby dlatego, że serce nie kołata mi już w piersi. Oddycham spokojnie, miarowo, pomimo iż nieznośny ból krząta mi się po głowie i bezustannie tam pulsuje. Nie potrzebuję wielu przekonywań, by zgodzić się na propozycję przyjaciółki. Przesiąkłam atmosferą tego domu do tego stopnia, że nawet mój pusty żołądek przeżywa lekkie skręcania, przypominając mi o tym, co mogło się wydarzyć. Jestem jednak całkowicie bezpieczna — ba, Amara się do tego przyczyniła, więc podświadomie złożyłam sobie przysięgę, że przestanę dogryzać jej na każdym kroku. Nie zasłużyła sobie na to, pomijając jej przesadne, wścibskie zachowania, dzięki którym jednak zostałam odnaleziona, zanim cokolwiek się wydarzyło.

7 wrz 2020

Od Sharon cd. Conrada


Siedziałam własnie przy stoliku, przeglądają internet i czekając na swoją przyjaciółkę, kiedy podbiegła do mnie dziewczynka. Na oko, może pięć lat i wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami. Rozejrzałam się, nie miałam pojęcia czy gdzieś tutaj są jej rodzice. Uśmiechnęłam się i przykucnęłam na podłodze.
- Hej, coś się stało? Gdzie twoi rodzice? – Dziewczyna spojrzała na stolik, na którym leżały moje rzeczy, po czym zauważyłam tylko blask w oczach i z szybkością małej rakiety chwyciła za klucze od domu i pognała w tylko sobie znanym kierunku. Przez chwilę nie wiedziałam co się stało, jednak po pewnym czasie ruszyłam jej tropem. Nie mogła uciec daleko, poza tym, to była mała kawiarnia a to ja siedziałam zaraz przy drzwiach wejściowych.
      Tak jak mi się wydawało, dziewczynka stała przy jednym z stolików, przy którym siedział mężczyzna. Powoli podeszłam do nich z uśmiechem.
      - Mogę odzyskać klucze? – Mężczyzna spojrzał na mnie nieco zaskoczony, po czym widocznie widziałam w jego oczach rezygnację i delikatny stres.
      - Mają konika! – Dziewczynka oznajmiła to, jakby było to najbardziej oczywistą rzeczą na świecie, że moje klucze muszą mieć konika.
      Mężczyzna zaczął tłumaczyć dziewczynce, że to przecież nie jej rzecz i nie powinna tego robić, do tego cały czas wspominał, że powinna oddać mi moją własność. Ja jedynie stałam za nimi i uśmiechałam się delikatnie. Kiedy ta powoli do mnie podeszła, dosłownie wsunęła klucze w moją dłoń, po czym porwała banknot i poleciała najwyraźniej po obiecaną babeczkę.
      - Jest jeszcze mała i ma fiksację na punkcie koni, nie przejdzie obojętnie. Daj to sobie jakoś zadośuczynić, kawa, ciastko? – Mężczyzna uśmiechnął się.
      - Naprawdę nie trzeba, a co do obsesji na punkcie koni, to może przejść, albo nie. Siostrze koleżanki nie przeszło już od kilku lat – Zaśmiałam się.
      - Pocieszyłaś mnie – Mężczyzna spojrzał na mnie i wyciągnął rękę – Conrad.
      - Sharon. Z młodszymi zawsze jest ciekawie, ja sama mam pod opieką jedną osobę.
      - Tak, masz rację. Z Daphne nie da się nudzić – Zaśmiałam się po czym spojrzałam na dziecko, biegnące w naszym kierunku. – O wilku mowa.
      Dziewczynka uśmiechała się od ucha do ucha. Cały czas miała utkwiony wzrok w breloczku konika przy moich kluczach. Kiedy usłyszałam znajomy głos, uklękłam i odpięłam breloczek.      
      - Proszę, tobie przyda się bardziej – Włożyłam go w dłoń dziewczynki, po czym z uśmiechem odwróciłam się. Na odchodne spojrzałam jeszcze w ich kierunku – Miłego dnia, miło było poznać.
Conrad?

Od Veronici C.D Jake'a

Ucieszyłam się, że mężczyzna rozwiązał mój problem z autem. Dla niego to zapewne pikuś a dla mnie kosmos. Gdy mężczyzna wystawił mi rachunek sięgnęłam do portfela i wyjęłam banknot " 100"
- Zaraz wydam resztę. - odpowiedział i zaczął grzebać po kieszeniach. 
- Nie...przyjąłeś mnie bez kolejki, gdzie indziej musiałabym czekać, a tutaj chwila moment i zrobione. 
- Nie no czekałaś do wieczora. 
- Daj spokój Jake. 
Poczułam jak nagle Sully trąca nosem moją rękę. Pogłaskałam go po głowie. 
- Właśnie przypomniałam sobie, poczekaj mam coś dla Ciebie w samochodzie. 
Otworzyłam bagażnik i wyjęłam paczkę smakołyków dla psa. Były to smakołyki z wysokiej pułki, naturalne,bez sztucznych dodatków i bez zbóż. Wzięłam takie gdyż nie wiedziałam czy psiak jest na coś uczulony. 
- Mogę dać mu jednego ? 
- Tak, myślę, ze nie będzie miał nic przeciwko. 
- Dziki, wolałam spytać. - wyjęłam jednego smakołyka i podałam psu. Zaś resztę paczki wręczyłam mężczyźnie. 
- Nie musiałaś. 
- Polubiłam bardzo tego twojego psiaka. Fajnie gdybyśmy kiedyś się spotkali jeszcze. Poszli na spacer. 
- Może się zdzwonimy jeszcze. 
- Tak, fajnie by było. - uśmiechnęłam się. 
- Taa... 
Nie byłam pewna czy podziela mój entuzjazm. Jeśli nie to się po prostu nie napisze. 
- Na mnie już czas dziękuje za pomoc. 
Wsiadłam do auta i powoli odjechałam. Po powrocie do domu wpadłam tylko na chwilę nakarmiłam kota i wyszłam zarzucając torebkę na ramię, udałam się do klubu Dymitra. Moje zaskoczenie było ogromne gdy go nie zastałam. Jego pracownik poinformował mnie, że pojechał na urlop i nie wie kiedy wróci. Zajęłam swoje ulubione miejsce przy barze i zamówiłam drinka. Wypiłam go w samotności, napisałam do Archiego i Betty, na szczęście znaleźli czas i zjawili się po godzinie. Zaczęliśmy rozmawiać, opowiadałam im o moim dniu i o chłopaku którego poznałam. 
Po wypiciu kilku drinków, nasze spotkanie dobiegło końca. Zamówiliśmy Taxi które porozwoziło nas do naszych domów. 
Na całe szczęście ten dzień był o wiele ładniejszy niż poprzedni. Słońce świeciło od czasu do czasu chowając się za chmurkami, które jednak nie przepowiadały deszczu, Po mojej porannej rutynie czyli kawie, kąpieli, makijażu i dobieraniu stroju udałam się do stajni, nakarmiłam konie przyszykowałam je do jazdy po czym przyjęłam swoich uczniów którym poprowadziłam trening. Pierwsza jazda to były skoki od 9-10 potem ujeżdżenie od 10:30-11:30 kolejne były znowu skoki d 12-13. Po trzech godzinach udałam się na przerwę na obiad zjadłam szybko to co przygotowała mi gosposia gdyż o 14:30 stałam znowu na placu prowadząc kolejny trening z ujeżdżenia. Pracę skończyłam o 15: 30 Juz o 16 siedziałam na grzbiecie Femke Suprise i trenowałam skoki a o 17:30 Dosiadałam Ekwadora sama wałkując własne umiejętności ujeżdżeniowe. Około 19 wyszłam ze stajni, moi pracownicy zajęli się końmi a ja udałam się na kolacje oraz wziąć długą kąpiel w wannie z pianą. Gdy weszłam do wanny wzięłam telefon aby sprawdzić czy nikt przypadkiem do mnie nie pisał. 

Jake? 

Od Dymitra C.D Anastasi "+18"

Leżąc i myśląc nic nie osiągnę. Wstałem i wyjąłem z barku szklankę oraz whisky, zapełniłem naczynie po czym sięgnąłem po kostki lodu. Po odczekaniu zaledwie dwóch minut, opróżniłem szklankę, w mgnieniu oka. Od razu poczułem się lepiej, wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa, powoli zaciągałem się i wypuszczałem dym. Gdy zgasiłem kiepa, wróciłem do środka, ponownie napełniłem szklankę i wypiłem duszkiem. Znów wyszedłem na balkon i zapaliłem, delektując się papierosem. Dopiero gdy lekko zaszumiało mi w głowie poczułem ulgę. Skierowałem swoje kroki do łazienki, odkręciłem lodowatą wodę, rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. W końcu oprzytomniałem, gdy wyszedłem z łazienki, stanąłem przed lustrem przyglądałem się sobie dłuższą chwilę, po czym zajrzałem do szafy, musiałem się jakoś ubrać na ten obiad. Postawiłem na elegancki strój czarne pantofle, spodnie od garnituru, biała koszula schludnie zapięta lecz zamiast marynarki kamizelka. Wszystko pasowało do siebie idealnie. Nie mogłem zapomnieć o kilku dodatkach, takich jak srebrny zegarek i i sygnet który nosiłem na palcu. 
Przed wyjściem przejrzałem się jeszcze w lustrze . Gdy zszedłem na dół wszyscy już byli na swoich miejscach, usiałem więc obok Anastasi. Podczas posiłku rozmawialiśmy wszyscy razem, wznosimy toasty, opowiadaliśmy żarty. dziewczyna wyglądała zjawisko w tej sukni, duży dekolt do niej pasował. Przyćmiewała swoją urodą Zoe oraz Belle, które mogły jej pozazdrościć. 

Od Conrada do Sharon

Klucze? Są. Pies? Siedzi pod schodami i patrzy na mnie wilkiem. Mała? Aktualnie biega dookoła stołu i opowiada o jakiejś kolejnej przygodzie w krainie magii. Super. Głęboko odetchnąłem i starając się nie zrobić sobie krzywdy, przeszedłem przez pole minowe w kuchni. Cała podłoga była usypana klockami Lego, które mała dostała na ostatnie urodziny. Pięcioletnie dziecko a oni mu dają klocki lego. To błaga o pomstę do nieba.
-Słonko, musimy iść, Pani doktor na ciebie czeka- Ja się naprawdę starałem mieć spokojny głos.
-Ale tatusiu! Tam jest straszny las!
-Wiem kochanie, może do niego pójdziemy, jak wrócimy? Proszę, nie chcę się spóźnić, a to ważne.- Błagalnie rozłożyłem ręce gotów na odmowę.
-Ale zabieram Flodzia!- Machnęła pluszowym konikiem w moją stronę i pomaszerowała do drzwi. Dzięki ci losie za czasem posłuszne dzieci! Zapakowałem wózek i wsadziłem małą do środka. W połowie drogi usnęła, co uznałem za moje małe błogosławieństwo. W poczekalni czułem na swoich plecach wzrok pielęgniarki z recepcji. Od początku mnie nie lubiła. Daph miała problemy z zatokami i wizyty u lekarza były niestety miesięczne, a ta stara baba z recepcji chyba wzięła sobie za punkt honoru udowodnić mi, że jestem złym rodzicem. Szczególnie jak dowiedziała się o braku matki małej. Kiedy tylko moje nazwisko zostało wyczytane, wbiegłem do gabinetu.
-Dzień dobry- Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie i spojrzała na małą. Daphne już nie spała. Patrzyła na lekarkę ze zmarszczonymi brwiami i złą miną.
-Dzień dobry, znowu nas boli głowa- Przyznałem zmęczony.
-Zaraz coś zaradzimy...- Reszta wizyty przebiegła standardowo, mała broniła się przed kontrolą, lekarka uprzejmie starała się wykonać to, za co jej płacą, a ja trzymałem drobne ciałko, które nabijało mi milion siniaków. Kiedy skończyliśmy i wyjęliśmy z nosa mały klocek lego, który okazuje się, został jakimś cudem w nosie umieszczony, czułem, jak bym walczył z gangiem na ulicy. Daph zapłakana wtulała się w moją szyję i smarkała mi na koszulkę. Pielęgniarka z recepcji warknęła coś o kolejnej wizycie, a ja zapisałem datę. Wyszliśmy i poczułem, jak wylatuje ze mnie całe powietrze. Nienawidzę tych bab, myślą sobie, że uprowadziłem dziecko matce czy co? Po drodze mała zażądała wizyty w kawiarni. Nie protestowałem, sam miałem ochotę na kawę. Usiedliśmy przy stoliku. Młoda złapała kredki i kartkę i oddała się pracy nad kolejnym dziełem, a ja popijałem czarną kawę z nadzieją, że jednak odzyskam odrobinę energii życiowej. Zawieszenie zostało przerwane, kiedy do stolika podbiegła Daphne ściskając w małej ręce pęk kluczy. Nie moich kluczy. Za nią pojawiła się młoda dziewczyna.
-Mogę odzyskać klucze?
-Mają konika- Odpowiedziała mała, jak by to było coś oczywistego, że jak coś ma konika, to do niej należy.
-Daphne, to nieładnie kraść, bo to zrobiłaś...- Zacząłem, podnosząc się z miejsca. Kucnąłem obok jej krzesła.
-Ale konik...- Mruknęła pod nosem.
-Słonko, nie wszystko z konikiem jest twoje, dobrze o tym wiesz prawda?- Pokiwała głową w odpowiedzi. Dziewczyna stała z boku z lekkim rozbawieniem na twarzy.
-Widzisz, ta Pani bardzo potrzebuje swoich kluczy, wiem, że miałaś ciężki dzień, może babeczka poprawi ci nastrój? - Oczy małej zaświeciły się na słowo babeczka. Pokiwała głową i zeskoczyła z krzesła.
-Ale... Wracaj, musisz oddać Pani klucze, i przeprosić- Podniosłem się z cichym stęknięciem. Mała pomaszerowała do kobiety, oddała jej klucze i złapała banknot z mojej ręki, po czym z entuzjazmem ruszyła do lady baru, aby zaspokoić potrzebę pochłonięcia babeczki.
-Bardzo cię przepraszam, jest jeszcze mała i miała kiepski dzień...- Zacząłem się tłumaczyć niewysokiej brunetce.
-To nie problem, ważne, że kryzys się zakończył- Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na klucze w swoim ręku.
-Spodobał jej się ten wisiorek z koniem, ma fiksacje aktualnie na ich punkcie, nie przejdzie obojętnie obok niczego, co ma na sobie konia...-Westchnąłem i złapałem portfel.
-Daj sobie jakoś zadośćuczynić, kawa, ciastko?- Uśmiechnąłem się.

Od Anastasi CD Dymitra


Kiedy drzwi zamknęły się za Dymitrem nadal roztrzęsiona usiadłam na łóżku. Emocje powoli zaczęły schodzić ze mnie. Nie tak sobie wyobrażałam spędzenie pierwszego dalekiego wakacyjnego wyjazdu. Definitywnie nie tak miało to wyglądać.
Nie ściągając butów odchyliłam się do tyłu i plecami położyłam się na delikatnej pościeli. Trzymając lód przy głowie zerkałam w sufit nie do końca zastanawiając się nad tym o czym myślałam. Tyle rzeczy na raz przechodziło przez mój umysł, że w żaden normalny sposób nie byłam w stanie stwierdzić, co było ważne, a co nie. Nagle wpadło mi do głowy, by zadzwonić do swojej rodziny i dać im znać, że wszystko u mnie było w porządku, oczywiście nie licząc niewielkiego wypadku. Sięgnęłam po swój telefon i wybrałam odpowiedni numer. Kiedy przycisnęłam zieloną słuchawkę z komórki nie wydobyły się sygnały; automatyczny głos przekazał mi informację, że nie mam możliwości wykonywania połączeń poza granicę. Zrezygnowana zamknęłam oczy i zasnęłam.
Obudziłam się po kilkunastu, może kilkudziesięciu minutach. I nie do końca sama się obudziłam, zostałam obudzona przez dość głośne pukanie do drzwi. Potwornie ziewając zwlekłam się z łóżka i pociągnęłam za klamkę. Kiedy oczy wyostrzyły obraz dokładniej przyjrzałam się stojącej postaci. Była to Bella.
- Przyszłam sprawdzić jak się czujesz – uśmiechnęła się i bez pytania weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Zdziwiona powlekłam się za nią.
- Jest już lepiej, dzięki – odpowiedziałam zmieszana. – Która jest godzina?
- Za chwilę dochodzi szesnasta – zerknęła na mnie. – Co jest między tobą a Dymitrem?
- My ee – to pytanie wytrąciło mnie z tropu. Co jej miałam powiedzieć? Przystawił się do mnie na siłowni, potem wziął mnie do siebie i na sam koniec kazał mi lecieć ze sobą na zajebiście drogie wakacje? – No, my się ten, przyjaźnimy.
- Aha.
Odwróciłam się tyłem by ukryć niewielkie rumieńce, które pojawiły się na mojej twarzy. Kucnęłam przed nierozpakowaną torbą i zaczęłam przeglądać ubrania, które wzięłam ze sobą. Mieliśmy grupowo iść na obiad i chciałam jakoś ładnie wyglądać. Wyciągnęłam dwie sukienki i położyłam je przed sobą.
- Weź tą po lewej – odezwała się Bella. Skinęłam głową i kiecka leżąca po prawej wylądowała z powrotem w środku. – Widzimy się na dole.
W momencie kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami ściągnęłam z siebie aktualnie noszone ubrania i narzuciłam sukienkę. Prosty kawałek materiału z kwiatami z dość sporym dekoltem i rękawkami. Ułożyłam włosy i zadowolona zeszłam na dół. Przywitałam się z obecnymi tam ludźmi i usiadłam na krześle, obok którego po chwili pojawił się Dymitr.
- Widzę, że już ci lepiej – skomentował. – Ładna sukienka.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się. – Ładna koszula.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale już się nie odezwał. Chwilę później kelnerzy przywieźli nam jedzenie. Dookoła rozległy się głośne rozmowy i brzdęk sztućców.
- Smakuje ci? – zapytał Dymitr zerkając ciekawsko na mnie. Zdawało mi się, że spojrzał w mój dekolt, ale nie zareagowałam na to. Przytaknęłam na jego pytanie. Bez słowa dokończyłam swój posiłek, który swoją drogą był świetny, a potem na stołach pojawiły się desery. Mimo, że byłam już pełna złapałam za pucharek lodów i ze smakiem zjadłam posiłek.
Siedzieliśmy w restauracji już drugą godzinę nadal rozmawiając i jedząc. Po jakimś czasie część towarzystwa zaczęła rozchodzić się do swoich pokoi. W pewnym momencie ja i Dymitr zostaliśmy sami. Porozmawialiśmy na kilka błahych tematów, a po kilkunastu minutach odeszliśmy od stołu i ruszyliśmy na górę do swoich apartamentów. Skorzystałam z okazji i przebrałam się w coś innego. Ściągnęłam z siebie wszystko co na sobie miałam, nie licząc oczywiście majtek. Na górę założyłam koszulkę Dymitra, którą dostałam od niego po kąpieli w basenie, a po chwili naciągnęłam na siebie dżinsowe spodenki. Z lekkim uśmiechem wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi mężczyzny. Chwilę później otworzył je i zaprosił mnie do środka.
- Czy mogłabym skorzystać z twojego telefonu? Mój nie pozwala dzwonić mi za granicę, a chciałabym skontaktować się z rodzeństwem.
- Jasne, nie ma problemu – podał mi komórkę, zerkając ciekawsko na mnie. Wybierając numer skierowałam się na balkon i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi i trzeci. Po kilku kolejnych odezwał się głos automatycznej sekretarki ze słynnym „po sygnale nagraj wiadomość”. Zrezygnowana wróciłam do środka i odłożyłam telefon na stolik, a sama usiadłam obok urządzenia na blacie i zerknęłam na Dymitra.


Dymitr?