31 sty 2019

Podsumowanie stycznia

Podsumowanie stycznia
Witam wszystkich w ósmym podsumowaniu miesiąca na Avenley River (to pominięte podsumowanie w listopadzie stanowi mały problem, przez to sama czuję się dziwnie pusta). Właśnie w styczniu minęło dziewięć miesięcy od oficjalnego otwarcia bloga, więc nasze dziecko jest jakby gotowe na opuszczenie gniazda, ale, nie martwcie się — nigdzie się nie wybieramy! Jak to na mnie przystało, wyobraźcie sobie, że teraz klepię Was wszystkich po główkach i chwalę za mijający miesiąc, bo, pomimo wielu popraw i wystawienia ocen, utrzymywaliśmy świetną aktywność przez cały miesiąc, kończąc go naprawdę dużą liczbą!
Podsumowanie
Styczeń zdecydowanie poszedł nam dobrze. Świadczy o tym przede wszystkim 165 postów opublikowanych przez trzydzieści jeden dni (co daje wynik około pięciu postów dziennie). Nie ukrywamy, że zdecydowanie sporą część tych postów zawdzięczamy serii Oliego i Thomasa, więc zaklaszczmy im jeszcze raz. Ale odchodząc od tematu postów, warto pochwalić się, iż w ciągu tego miesiąca dołączyło do nas dziesięć postaci (siedem kobiet, trzech mężczyzn). Nasz blog wyświetlono siedem tysięcy osiemset razy, w tym 167 z Rosji oraz 136 z Portugalii. Najczęściej wyświetlano post urodzinowy dla Impulse, na drugim miejscu uplasował się formularz Michaela Jamesa Younga. W styczniu świętowaliśmy urodziny Dearden (05.01), Eda (15.01), Ebenezera (16.01), Bridget (18.01) oraz Ashley (27.01). W lutym czeka nas święto Charlesa (18.02) i Thomasa (19.02). Życzymy wszystkim sto lat!
Para miesiaca
I tym razem nie obyłoby się bez gorączkowego rozmyślania, któż to zasługuje na zaszczytny tytuł miss oraz mistera miesiąca. Analizowałyśmy cały styczniowe archiwum i doszłyśmy do wniosku, że odsuniemy standardowe reguły i wyłonimy dwóch... misterów!
Chłopaki natrudzili się, pisząc ogrom opowiadań, więc sądzimy, iż wyłonienie jednego mistera byłoby niesprawiedliwe i krzywdzące wobec drugiego. Stety, niestety, w tym miesiącu nie mamy miss, a to ze względu na słabszą aktywność kobiet.
Skromny podarunek składamy także w ręce Samuela oraz Cheryl — po 50PD dla każdego z nich!
Zapowiedz
Avenley River całkiem hucznie celebruje święto Walentego. Listonosze mają w bród pracy przy rozwożeniu walentynek i pachnących bukietów kwiatów, niektórzy jednak wyręczają ich i samodzielnie ofiarują sympatii prezent od serca. Mieszkańcy wyznają swoje uczucia właśnie w walentynki, dla innych to idealny dzień na oświadczyny, albo, jeszcze ciekawiej — na ślub!
Przygotowałyśmy dla Was mały event walentynkowy i już dziś prosimy o zgłoszenia. Plan wygląda następująco:
w evencie losowane będą pary, które w terminie będą musiały napisać po jednym opowiadaniu!
Aby wziąć udział z evencie należy zgłosić, która z Waszych postaci chce wziąć udział w wydarzeniu (dopuszczamy dowolną ilość). Prosimy, by ci, którzy oferują swoich podopiecznych do zabawy, faktycznie wzięli w nich udział — nie chcemy odbierać innym szans na wygraną!
Psst, opowiadania wcale nie muszą być romantyczne. Będzie śmiesznie, jeżeli miłość wkradnie się w ten króciutki wątek, ale równie dobrze może być to np. kupowanie prezentu dla sympatii. O wygranej decydować będą następujące czynniki: oryginalność i kreatywność.
Chętnych zapraszam do sekcji komentarzy!

Administracja

Odeya Charlotte Celine Michaels

Źródło: Pinterest (Julia Adamenko)
Motto: “Nie zmarnuj błędu… naucz się z niego.”
Imię: Jej pełne imię brzmi - Odeya Charlotte Celine Michaels. Celine - po prababce, Charlotte - po zmarłej siostrze jej matki, a Odeya - po znienawidzonej przez nią babce. Dziewczyna gdyby tylko mogła, zmieniłaby swoje imię bez większego zawahania.
Nazwisko: Słynne i wszystkim znane - Michaels. Dziewczyna należy do jednej z najbardziej wpływowych rodzin w Avenley River. Mimo wszystko nie szczyci się ona swoim nazwiskiem. Ba! Usilnie stara się go ukrywać i zachować w tajemnicy fakt, kim są jej rodzice.
Wiek: Niedawno skończyła osiemnaście lat.
Data urodzenia: Dziewiętnasty stycznia.
Płeć: Stuprocentowa kobieta.
Miejsce zamieszkania: Aktualnie siedzi na utrzymaniu swoich rodziców, co trudno jej zaakceptować, jednak za niedługo ma się to zmienić - Odeya ma, tak jakby, zmienić właściciela. I nie przesadzam tu tym, że piszę o niej jak o rzeczy, gdyż duża część jej rodziny tak właśnie ją traktuje.
    Wracając do głównego tematu, który mam poruszyć w tym punkcie - dziewczyna, jak przystało na członka wysoko postawionej rodziny, mieszka w bogatej dzielnicy. Willa jej rodziców jest jedną z większych tam wybudowanych budynków. Dom jest w kolorach stonowanego miodu i bieli, a styl jest jednym z częściej spotykanych - nowoczesnym. Jednak nie przybrał on kształtu paru ładnie skonstruowanych ze sobą brył, a był odzwierciedleniem innych niewielkich domków jednorodzinnych, jednakże o porządne parę razy od nich większy i urządzony z wielkim przepychem. Ogród - bo jakżeby mogło go nie być - jak i wjazd na posesję, są ozdobione mnóstwem kwiatów, różniących się rodzajem i kolorem. Kwitną tam także różnorodne drzewa, którymi oczywiście zajmują się zatrudnienia przez nich ogrodnicy. Niestety, lecz pani domu nie ma czasu zajmować się sama swoim ogrodem. Powiedzmy, że ma ważniejsze sprawy na głowie.
    Wnętrze posiadłości, jak można było się już domyślić, jest bardzo bogato urządzone. Pełno w nim przepychu, jak i ogólnego rozmachu. Wszystkie meble są idealnie do siebie dopasowane i konstruowane przez najlepszych architektów. I teraz wyobraźcie sobie, ile musiało pójść na to pieniędzy.
    Cały budynek dzieli się na piwnicę, parter, oraz pierwsze piętro. W piwnicy przechowywane są różne mniej, lub też bardziej potrzebne rzeczy, jak i pokoje służby, która tutaj pracuje. Wszystko wygląda zupełnie tak samo, jak na górze, lecz zostało to urządzone bardziej… oszczędnie. To znaczy nie ma tylu dodatków, z iloma można się spotkać na wyższych piętrach. Obrazów, kwiatów, rzeźb, czy też wielu innych, zagracających przestrzeń badziewi. Jak wygląda ta piwnica? Otóż jest to długi korytarz  z wieloma drzwiami. Pierwsze dwa z nich prowadzą do tak zwanych grajdołków. Czyli składzików, zawierających wiele niepotrzebnych, czy też potrzebnych rzeczy. Następne natomiast należą do poszczególnych osób - pokojówek, kucharek. Znajduje się tu też jedna łazienka, którą wszyscy ze sobą muszą dzielić.
    Jest jeszcze inna część piwnicy, o której nie wspomniałam. A mianowicie prywatna siłownia, która znajduje się tuż obok prywatnego kina. Droga tam prowadzi przez zupełnie inny korytarz, ściśle oddzielony od części mieszkalnej dla służby.
    Parter natomiast prawie w całości jest zajmowany przez państwo Michaels. Dlaczego cały? Dlatego, iż jego pewna część to kuchnia, połączona z jadalnią dla służby, gdzie oni wręcz brzydzą się wchodzić. Jadalnia, gdzie zasiadają do obiadu właściciele posiadłości, znajduje się w zupełnie innym miejscu - jest połączona z wielkim, wręcz ogromnym salonem, który z prawie każdej strony jest przepełniony przepychem. Na dole znajduje się też jedna, niewielka łazienka, oraz gabinet głowy rodziny.
    Pierwsze piętro to część sypialna. Konkretnie jest ich sześć, a każda z nich posiada swoją własną łazienkę oraz garderobę. Pierwszą sypialnie zajmują rodzice Odeyi, drugą jej dziadkowie, trzecią jej siostra, a czwartą ona sama. Pozostałe dwie natomiast są dla gości, którzy dosyć często przebywają w ich posiadłości.
    Pokój dziewczyny jest jednym z większych w jej domu. Jedna jego część jest typowo oddzielona wielką kratą i jest w pełni przeznaczona dla jej papugi, a drugą zajmuje ona. Urządzona jest w jej ulubionych kolorach. Konkretnie mowa tu o zielonym i białym. Meble są całkowicie białe, jednak wszystko inne - pościele, poduszki, koce, dywany. Wszystko to jest utrzymane w ciemnych odcieniach zieleni.
Orientacja: Heteroseksualna.
Praca: W tajemnicy przed rodzicami pracuje jako kelnerka w jednej z niewielkich kawiarni w mieście. Dlaczego w tajemnicy? Już tłumaczę. Według jej rodziny, kobietom wręcz nie wolno brać się za jakąkolwiek pracę. Jednak dziewczyna i tak, czy siak znalazła sposób, by sprawnie ominąć ten zakaz. Czułaby się całkowicie bezużyteczna, gdyby nie jakakolwiek praca i zarobione własnymi rękami pieniądze.
Charakter: Odeya urodziła się w bogatej, wysoko postawionej rodzinie - to wszyscy już wiemy. Jednak na całe szczęście nie zdołała pochłonąć wszystkich cech, z jakimi miała styczność w rodzinnej posiadłości. Pycha, chciwość, poczucie wyższości, materializm - nie wyniosła stamtąd żadnych cech tego pokroju. Nauczyła się je tylko… udawać. Na potrzeby wszystkich bankietów i innych tego typu spotkań, na których można spotkać samą śmietankę towarzyską. Nie pomijajmy oczywiście też tego, że na takich imprezach dziewczyna czuje się strasznie nieswojo i ma ochotę momentami wyjść z sali bez zupełnie żadnego słowa.
    Mimo wszystko Odeya wyrosła na naprawdę porządną kobietę. Zawsze uśmiechnięta i miła w stosunku do innych ludzi. Pomocna… też, jednak to już zależy od humoru. W sumie to wszystko zależy od jej humoru. Potrafi być niesamowicie miła, jak i okropnie wredna i upierdliwa. Jednak rzadko kiedy bywa sztuczna. Albo raczej - rzadko kiedy bywa sztuczna poza domem. W domu zawsze zakłada maskę grzecznej, poukładanej i równo sztucznej kobiety, jak jej matka. Można powiedzieć, że gdyby nie rude włosy, dziewczyna byłaby jej kopią. Natomiast gdy wychodzi z domu, zmienia się nie do poznania. Ściąga maskę córki najbogatszego mężczyzny w mieście i pokazuje swoją najprawdziwszą twarz - zwykłego człowieka.
    Dziewczyna trzyma w sobie pokłady pozytywnej energii i dobrego humoru. Zaledwie wypowiedziane przez nią żartobliwe parę zdań, potrafią rozluźnić naprawdę mocno napiętą atmosferę. Jedynym jej minusem jest to, że nie ma zbyt dużego dystansu do siebie i wiele rzeczy bierze sobie do serca. I tych dobrych i tych złych, nieważne, czy miały zabarwienie humorystyczne, czy też nie.
    Patrząc na to w jakim otoczeniu się wychowała i w jakiej atmosferze dorastała, ma prawo mieć zaniżoną samoocenę i szereg kompleksów, których nie potrafi się pozbyć. Zawsze mówili jej same złe rzeczy, karcili za wszystkie popełnione błędy i w ogóle nie chwalili, gdy zrobiła coś poprawnie. Do tej pory dziewczyna nie potrafi uwierzyć w siebie. Mimo tego, że nie chce tego robić, to i tak czyjeś zdanie o jej osobie jest dla niej ważniejsze, niż jej własna opinia. Bez przerwy stara się przypodobać innym ludziom. Możliwe, że to trauma wynikająca ze złego wychowania, albo też trwały uszczerbek na psychice przez wielokrotne gwałty. Możemy się jedynie domyślać, która wersja jest poprawna.
    Odeya jest bardzo inteligentna. Szybko pojmuje dużo rzeczy, jak i bardzo dobrze pochłania wiedzę, którą przekazują jej prywatni nauczyciele. Jest także poliglotką - nawet już teraz potrafi się biegle posługiwać paroma językami. Nauki humanistyczne jak i ścisłe również idą jej bez większego problemu.
    Jest indywidualistką. Woli działać sama, ma własne zdanie na wiele tematów, nie opierające się ani trochę na opiniach innych. Chciałaby sama decydować o swoim losie, jednak w niektórych przypadkach jest to niemożliwe. Oddy stara się więc z tym walczyć, jednak bezskutecznie. Mimo tego cały czas próbuje. Dąży wytrwale do ustanowionego sobie celu i nie zamierza odpuszczać, dopóki go nie osiągnie.
    Dziewczyna jest typową buntowniczką. Mimo tego, że ostatnio jej zapał do kłótni z rodziną zmalał, nadal stara się rzucać im kłody pod nogi. Można powiedzieć, że działa jako tak zwana partyzantka. Często doprowadza do wielu kłótni tak, by domownicy nie wiedzieli, że to tak naprawdę jej sprawka. Dużo intryguje i działa podstępnie, dążąc do upragnionego celu - wolności.
    Na pierwszy rzut oka widać, że jest twarda. Że bardzo trudno można ją złamać, jednak to tylko pozory. Kolejna maska, której nie zdejmuje tak często, jak poprzedniej. Tak naprawdę od dawna jest całkowicie zniszczoną osobą, która ledwo trzyma się na nogach. Jej psychika rozpacza, od kolejnych ciosów, które zadają jej rodzice i narzeczony. Ona to wszystko znosi. Momentami upada, ale i tak, czy siak potrafi się podnieść. Jednak to robi ją coraz słabszą. Coraz trudniej jej po tym wszystkim stawać na nogi. Coraz trudniej jej się tak utrzymać i wystarczy tylko delikatny powiew wiatru, by ta znowu spadła na samo dno. Jest wrażliwa i delikatna, owszem. Używana jako worek treningowy przez te wszystkie lata, ma prawo się złamać, jednak tego nie robi. Nie chce dać im tej satysfakcji.
    Kiedyś była introwertyczką, jednak gdy zaczęła coraz częściej wychodzić z domu i poznawać się z coraz to większą ilością osób, dała radę się zmienić. Teraz jest duszą towarzystwa, która nie wytrzyma bez kontaktu z innym człowiekiem na dłuższą metę.
    Podsumowując. Odeya to dziewczyna nosząca maskę za każdym razem, gdy jest w domu, czy w towarzystwie, które dorównuje jej rodzicom grubością portfela. Poza domem jednak zmienia się nie do poznania. Staje się uśmiechniętą, miłą i bardzo pogodną dziewczyną. Szybko pochłania wiedzę i woli działać jako indywidualistka, jednak nie przeszkadza jej to, w byciu bardzo towarzyską istotą. Jednak wiele wydarzeń z jej życia, zniszczyło ją doszczętnie. Mimo wszystko nie poddaje się i dalej mknie w życie, z nadzieją lepszego jutra.
Hobby: Dziewczyna ma dużo zainteresowań, głównie związanych z artystyczną stroną świata. Dużo rysuje i maluje - poszła w realistykę. Do tej pory nie potrafi ogarnąć stylu komiksowego, który praktykuje zdecydowana większość artystów, jakich zna dziewczyna. Jednak nie przeszkadza jej to w niczym. Ostatnimi czasy zrobiła sama dla siebie kolekcję niewielkich obrazów, utrzymanych w zielonych kolorach.
    Dziewczyna nie tylko ma talent w dłoniach. Kolejną jej pasją jest śpiew. Od wielu osób słyszała pochwały na temat barwy oraz czystości jej głosu, jednak nie od tych, od których najbardziej chciałaby te komplementy usłyszeć. Mimo wszystko nie zrezygnowała z tego i nadal ćwiczy, czego świadectwem są liczne postępy na jej koncie.
    Odeya lubi także tańczyć. Głównie praktykuje taniec współczesny, ale miała też taki okres w swoim życiu, że odnajdywała się również w tańcu towarzyskim. Od jakiegoś czasu nie chodzi już na lekcje i tańczy tylko sama dla siebie. Głównie wtedy, gdy nikt nie ma szansy jej zobaczyć.
    Osiemnastolatka również potrafi bardzo dobrze grać na skrzypcach, wiolonczeli oraz pianinie. Od najmłodszych lat była tego uczona przez swoją babkę i właśnie to jest jedna, jedyna rzecz, za którą może jej szczerze podziękować.
Aparycja|
- wzrost: 165 centymetrów.
- waga: Ledwo 55 kilogramów.
- opis wyglądu: Patrząc na Odeyę, z marszu widzisz drobną i mało wyróżniającą się dziewczynę. Mierząca sto sześćdziesiąt pięć centymetrów i ważąca pięćdziesiąt pięć kilogramów młoda kobieta, jest ledwo dostrzegalna w tłumie. Jedynie czym się wyróżnia na bankietach to bardzo bogatym i wykwintnym wręcz strojem. Odcień jej skóry jest bardzo jasny, co zawdzięcza swoim rzadkim przebywaniem na słońcu. Odeya nigdy nie narzekała na swoją figurę - cieszyła się wręcz z tego, jakimi kształtami została obdarowana przez matkę naturę. Nie za duże biodra oraz proporcjonalne do reszty ciała piersi - a to wszystko dopełniało delikatne wcięcie w talii. Jeśli chodzi o sport - dziewczyna nigdy za nim nie przepadała, co nie znaczy jednak, że całkiem wyeliminowała go ze swojego życia. Często korzysta z siłowni, która znajduje się w piwnicach ogromnej willi, należącej do jej rodziny, co można zauważyć po jej delikatnie zarysowanych mięśniach.
    Twarz ma zadbaną i symetryczną. W samym jej centrum znajduje się okno jej duszy - oczy, które mają piękny odcień koloru niebieskiego. Nos, jak i pełne usta są proporcjonalne do reszty, a to wszystko dopełnia burza rudych włosów, okalająca jej głowę.
    Można powiedzieć, że jest styl ubierania się ma dwie twarze. Jedną z nich zachowuje, gdy spędza czas w towarzystwie całej śmietanki, która nie może się przestać podlizywać jej rodzinie w żadnym aspekcie. Wśród nich musi zachowywać się jak dama, którą usilnie próbowała z niej zrobić jej rodzina. Zakłada wtedy wyszukane suknie, drogą biżuterię oraz buty z górnej półki. Poza tym otoczeniem - zupełnie inny styl. Zwykłe spodnie, zwykłe bluzki i zwykłe kurtki - to, co nosi reszta zupełnie zwykłych ludzi. Dziewczyna często żałuje, że nie urodziła się w zwykłej, kochającej rodzinie, a w snobistycznej społeczności, która nie widzi niczego, poza czubkiem własnego nosa.
- pozostałe informacje: ---
Historia: Na świat przyszła 19 stycznia w dosyć mroźne popołudnie. Od pierwszych miesięcy swojego życia, nie zajmowała się nią ani matka, ani babka, ani też nikt bliski z jej rodziny. Były to służące, a jakżeby inaczej. Teresa - matka dziewczyny - miała o wiele ważniejsze sprawy na głowie, jakimi były operacje plastyczne, by wrócić do utraconej formy po porodzie, oraz liczne wizyty u fryzjerów, kosmetyczek, oraz w salonach spa. Ojciec też nie zwracał na nią szczególnej uwagi - dla niego liczyła się tylko praca i liczne grono kochanek. 
    Gdy skończyła pięć latek, pieczę nad nią przejęła jej imienniczka - babka, którą do teraz szczerze nienawidzi. Ta uczyła ją etykiety i dobrych manier, jednak robiła to w nie za przyjazny sposób. Ciągle na nią krzyczała, przeklinała i wciskała w ziemię jak zwykłego, nic nie znaczącego robaka. Często też stosowała w jej kierunku przemoc, na którą nikt nie mógł nic zaradzić. Wszyscy w tym domu udawali, że nic złego się nie dzieje. Wszyscy, oprócz jednej, równie młodej osóbki. Była nią Jena - starsza siostra Odeyi. Chciała się wstawiać za nią za każdym razem, jednak musiała się też liczyć z konsekwencjami. Dlatego też często kończyła gorzej, jak jej siostra. Odeya jednak przekonała ją w miarę szybko, żeby tego więcej nie robiła, argumentując to tym, że da sobie radę i nie ma potrzeby, by obie przez to były maltretowane.
    Gdy skończyła czternaście lat, powoli zaczynała poznawać swojego narzeczonego. Szybko jednak spostrzegła, że jest z nim coś wyraźnie nie tak. Nie minęło parę tygodni do czasu, gdy została przez niego brutalnie zgwałcona, a zaraz potem śmiertelnie nastraszona, przez co nie odważyła się powiedzieć o tym nawet swojej rodzonej siostrze. Z czasem zaczęło się to coraz częściej powtarzać. co prawda dziewczyna usiłowała się bronić, szarpać i wyrywać, jednak nie przynosiło to żadnych pozytywnych rezultatów, więc w pewnym momencie przestało ją to kompletnie interesować. Oddawała mu się bez większego sprzeciwu i robi to do teraz, bo wie, że mimo wszystko i tak to on dostanie jej rękę i za niedługo będzie miał ją całą na własność. Jednak ta mimo wszystko nie zamierza się ot tak poddać i powoli obmyśla plan, jak wyplątać się z jego sideł.
    Odeya przez cały ten czas bardzo dobrze się uczyła. Pochłaniała wiedzę garściami i nie miała tego wcale dość. Korzystała, że to wszystko przychodzi jej z taką łatwością. Takim oto sposobem nauczyła się biegle władać pięcioma językami, jak i została specjalistką w wielu dziedzinach nauki, jednak niezbyt specjalnie się z tym odnosi.
    No cóż jeszcze mogłabym dodać? Jej historia dalej się ciągnie, jak innych w całym Avenley River.
Rodzina: 
Teresa Michaels - jedna z żywych koszmarów dziewczyny i zarazem jej rodzona matka. Strasznie wymagająca kobieta, która wszelkie luksusy i pieniądze stawia ponad wszystko. Nie liczy się dla niej rodzina, bardziej zysk, dobry gust, wygląd i oczywiście wysokie standardy. Jest jak najbardziej nie pracującą kobietą i nie robi nic poza zakupami, wizytami w spa i korzystaniem z dóbr wynikających z grubego portfela jej męża.
Daniel Michaels - ojciec, którego dziewczyna zna tylko z widzenia i krótkich rozmów przy rodzinnym stole. Mężczyzna nie był zbytnio zainteresowany kontaktem z córkami, zupełnie jak ich matka. Interesowały go tylko swoje interesy i ogromne pokłady kochanek, które były na każde jego kiwnięcie palcem. Dziewczyna niejednokrotnie przyłapała go na schadzkach z tymi pięknymi, napompowanymi botoksem i silikonem paniami, lecz z czasem przestało ją to dziwić, a nawet straciła tym zainteresowanie.
Gregory Michaels - dziadek. Zwykle milczący staruszek, schowany w cieniu swojej totalitarnej żony. Dziewczyna nie pamięta, żeby kiedykolwiek wymieniła z nim więcej niż dwa zdania, jednak nie ma mu nic za złe. No, może jedynie tylko to, że nie potrafi się przeciwstawić i zdominować jej babki. Mimo wszystko ten próbował zrobić to wiele razy, jednak nie odniósł w swoich działaniach żadnych pozytywnych skutków. Uzyskał jedynie ostrzejsze represje ze strony swojej małżonki.
Odeya Michaels - babka - chodzący i największy koszmar Odeyi. Odkąd pamięta, ta kobieta potrafiła ją tylko poniżać i zrównać jej dumę jak i mniemanie o sobie z ziemią. Głównie przez nią, dziewczyna przestała szanować i doceniać tego, w jak bogatym otoczeniu żyje i w jakim dobrobycie pływa. Dziewczyna nienawidzi tego równie bardzo, jak matki swojego ojca. 
Jena Michaels - starsza siostra i jednocześnie jedyne oparcie dziewczyny. Jena to kobieta, której Odeya bezgranicznie ufa i byłaby w stanie nawet skoczyć za nią w ogień. Siostry nadają na tych samych falach i są ze sobą bardzo związane. Mimo tego, że Jena obecnie mieszka ze swoim narzeczonym - który z resztą też został jej wybrany przez rodziców - dziewczyny nadal mają okazję często się ze sobą spotykać.
Partner: Aktualnie jest zaręczona, jak z resztą przez całe swoje życie. Jej narzeczonym jest Tobias Orwell - starszy od niej o pięć lat mężczyzna, z sadystycznymi popędami. Z charakteru kropka w kropkę jak jej ojciec, dlatego też zapiera się rękami i nogami, by do tego nie doszło. Jednak zapomniała o jednym - jej zdanie się nie liczy.
Potomstwo: Jak na razie nie jest matką, ale ma nadzieje, że kiedyś będzie jej dane mieć własne dzieci i wychować je w zupełnie inny sposób, niż ten, który praktykowali jej rodzice.
Ciekawostki: 
 - Pseudonimem, który dosyć często jest używany przez jej znajomych i nawet mocno do niej przylgnął, jest Oddy.
 - Potrafi gotować i to nawet całkiem smacznie, jednak nie uśmiecha jej się długie stanie nad garami.
 - Jej marzeniem jest uwolnienie się z klatki zwanej małżeństwem, które z każdą chwilą jest coraz bliżej zawarcia. Ma ich oczywiście więcej. Są nimi między innymi: znalezienie i wyprowadzka do nowego, własnego mieszkania, zostanie znaną artystką, czy też znalezienie i doświadczenie prawdziwej miłości.
Inne Zdjęcia: [x] [x] [x] [x] [x] [x] [x] [x] [x]
Zwierzęta: Jest właścicielką papugi, konkretnie to ary zwyczajnej, którą obdarzyła imieniem Phoebe. Jest to bardzo gadatliwy, ruchliwy ptak, potrzebujący ciągłego towarzystwa. Odeya stara się więc często przebywać w domu i spędzać z nią czas. Często wyłapuje słowa i zdania jakie mówi dziewczyna, więc ta nie może dopuścić do tego, by jej rodzice mieli z nią bezpośrednią styczność. Stara się tego unikać jak ognia, bo mogłoby to doprowadzić do nie za przyjemnych konsekwencji.
Pojazd: Żaden z pojazdów jej rodziny nie należy do niej. Z resztą, od urodzenia wmawiano jej, że jeżdżenie samochodem nie jest dla kobiet, jednak ta mimo wszystko znalazła sposób, by jakoś sfinansować sobie podejście do testów na prawo jazdy i zdać je za pierwszym razem. 
Kontakt: Pandame [hw]

Od Odette C.D Samuel

     Egzamin był tuż przede mną. Resztki wspomnień o dziwnym piracie drogowym, który prawie zadecydował o moim losie i Samuela, zdawały się w konfrontacji z matematyką znikać z mojej głowy. Nic nie było tak silne, jak chęć, wręcz przymus zdania testu na jak najlepszą ocenę i ostatnie godziny skupiały się wyłącznie na tym. To prawie jakaś choroba psychiczna. Ale mus to mus. Jaime, moja współlokatorka, zainteresowana była tylko świętowaniem swojego zaliczenia, za granicę tego uznając picie do stanu zapomnienia. To zawsze się powtarzało i czasami nawet ulegałam jej przekonywaniom, że i ja powinnam pójść jej śladem, aczkolwiek z natury szybko się otrząsam — więc stosunkowo prędko doszło do mnie, że cała euforia jest niczym w porównaniu do skutków. Narodził się we mnie zagorzały abstynent, którego cichutko dokarmiam kolejnymi samotnymi wieczorami.
     Teraz jednak trwało jeszcze wczesne południe. Blade światło zza okna padało prosto na pustą już puszkę napoju energetycznego, otwarty zeszyt z działaniami cudem powiązanymi z biologią oraz telefon, którym jeszcze niedawno zadzwoniłam do Samuela. Coś nie dawało mi spokoju w sprawie dziwnego, chyba nieco niekompetentnego kierowcy. Przypadek czy też nie? Nie przypominałam sobie, bym zdobyła wroga. Cóż, Samuela nie znałam, ale wierzę, że również całkiem poukładany, spokojny z niego człowiek — takie wyraźnie sprawiał wrażenie.

Od Thomasa cd. Oliego

- Podobało - zapewniłem go obejmując ramieniem i tuląc do siebie. Zaczynałem rozumieć, co jest w tym takiego przyjemnego, bo to na prawdę było wspaniałe uczucie! Do tego jego jęki tylko dawały mi siły, tak samo jego nagie i mokre ciało, słowa... Chciałbym go smakować w tej sposób każdej nocy, tym bardziej, że miałem pewność, że też darzy mnie jakimkolwiek uczuciem: ale to tylko słowa, które mogłem porównać do tych filmików i zdjęć - nie wiem, czy to prawda. Jednak chyba wolałem się łudzić, niż znać okropną prawdę, która zniszczy mnie od środka. Już jedną osobę, która zagościła w moim sercu straciłem, do dziś nie mogę się pogodzić z jej śmiercią, a w okresie jej rocznicy pogrzebu, pije jak prawdziwy alkoholik.

30 sty 2019

Od Samuela cd. Odette

                Zmrużyłem oczy, a kiedy spojrzałem na kartkę zacisnąłem usta w wąską linię. Ukradkiem spojrzałem na Odette. Kurwa. Niemal natychmiast założyłem buty. A potem złapałem bluzę wiszącą na wieszaku. Przypiąłem też smycz do obroży Daemona, jednocześnie gniotąc kartkę w dłoni i wyrzucając ją do kosza tak, aby dziewczyna nie zauważyła.
                - Słuchaj Odette, idę w tym samym kierunku co ty,  mogę cię odprowadzić. Przypomniałem sobie o szczepieniu Daemona – Pies spojrzał na mnie spode łba. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, jednak chciałem jak najszybciej wyjść z mieszkania. Miałem mało czasu.
                - Okej, będzie mi bardzo miło – Odette nieśpiesznie założyła buty, a kiedy była już gotowa, otworzyłem jej drzwi i wyszliśmy z mieszkania. Założyłem kaptur na głowę, jednocześnie czułem jak broń ciąży mi przy pasku od spodni. Na szczęście, Odette nie zauważyła mojego uzbrojenia. Idąc u jej boku, z psem który najpewniej odgryzł by jej rękę, rozglądałem się na wszystkie strony, nikogo nie widziałem.
                - Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz… - Odette zatrzymała się po pięciu minutach drogi – Właśnie, co to była za kartka? Czy to ona tak cię zdenerwowała?
                - Ja… - zacząłem, jednak w tym momencie zobaczyłem pędzący na nas samochód. Wiedziałem, że to nie jest zwykły pirat drogowy. Jego rejestracja mówiła wszystko. Przypomniała mi się zawartość kartki.

Od Amy cd. Hangagoga

Po założeniu na siebie bluzy Hangagoga rozejrzałam się po mini garderobie. Jak na mężczyznę miał wszystko porządnie poukładane. Kompletnie inaczej to wyglądało, niżeli w szafie u mojego taty.
Wyszłam w końcu z garderoby wraz z moimi zwierzakami i przystanęłam na chwilę, znowu się rozglądając. Nawet w jego sypialni było czysto. Może po prostu lubi porządek? A może ktoś robi to za niego? A może… Potrząsnęłam głową na boki, wychodząc i z tego pomieszczenia, następnie znajdując się w korytarzu. Kierowałam swoje kroki w stronę schodów, co chwilę zerkając na pupile. Mimo tego, że przez chwilę, to zdążyłam zauważyć dwa duże psy na kanapie w salonie, przez co zaczęłam się martwić. Oliwy do ognia dolały słowa Hangagoga. Bell oczywiście była posłuszna, Cezar też przez większość czasu. Kłopotem mogła być Ginger, która pomimo moich słów kompletnie może je olać i działać po swojemu. W duchu liczyłam tylko na to, aby choć raz trzymała się mnie jak rzep psiego ogona. Po zejściu na parter, od razu zerknęłam na zwierzęta mężczyzny. Dog niemiecki i doberman? Ładne, ciekawe jak się wabią. Zrobiłam kilka kroków w ich stronę, po czym obróciłam się do Hangagoga znajdującego się w części kuchennej.
- Ładne psy. Dog niemiecki i doberman? Jak się wabią? - spytałam. Mężczyzna chwilę na mnie spojrzał, podał mi gorący kubek z herbatą i westchnął.
- Tak, zgadłaś. Dog to Verona, a doberman Versus – odpowiedział, po czym wziął łyk ze swojego kubka. Sama również trochę się napiłam. Wiem, że herbata jest najlepsza na rozgrzanie, ale szczerze, to wolałabym wypić kawę…
- Teraz ja pójdę się przebrać, zaraz wracam – rzekł ciemnowłosy, po czym odłożył kubek na blat i poszedł w stronę schodów. Sama oparłam się łokciami o kuchenną wysepkę, wpatrując się w meble przede mną oraz rozkoszując się smakiem herbaty. Była całkiem dobra. Jednak nadal utrzymuję zdanie, że wolałabym kawę. Po chwili zwróciłam się w stronę kanapy i dwójki śpiących psów. Może to i lepiej, że spały. Gorzej, jeśli zaraz się obudzą, a Ginger od razu do nich podbiegnie. Może zacznę trzymać kciuki, aby tak się nie stało? Zaśmiałam się na tę myśl. Zerknęłam na swoją dłoń, którą jakiś czas temu ozdabiał zarys szczęk mojej suczki. Ślad powoli zaczynał chyba znikać. Dobrze, że nie zrobiła tego zbyt mocno, jak zwykle. Wtem przypomniałam sobie o całej sytuacji i wszystkich słowach, które padły wewnątrz samochodu Hangagoga. Mimowolnie ponownie się zarumieniłam, zakrywając częściowo twarz różowymi włosami. Właśnie, a co z moimi mokrymi ubraniami? Jak na zawołanie usłyszałam za sobą kroki, na co się odwróciłam. Hangagog właśnie schodził po schodach całkowicie przebrany w jakieś dresy i bluzę.
- Hangagog, a gdzie… są moje ubrania? - spytałam. Już nawet zapomniałam, że powinnam dodać „i stanik”, ale i tak pewnie znowu bym się zaczerwieniła.
- Już rozwiesiłem je na suszarce w łazience. Twój biustonosz również tam jest – odpowiedział, idąc w moją stronę. No i znowu poczułam ciepło na policzkach. Musiał dodać to ostatnie zdanie…? Siorbnęłam herbaty z mojego kubka, odwracając wzrok na pupile mężczyzny. Wtem dostrzegłam, jak Ginger wspina się przednimi łapkami na kanapę, na której spały psy i je obwąchuje. Chwilowo zamarłam, nie będąc nawet w stanie wypluć z siebie choć jednego słowa. Gdy lisiczka spojrzała w moją stronę, jakby wyczuła, że na nią patrzę, od razu zganiłam ją wzrokiem, po czym się wycofała. Głęboko odetchnęłam z ulgą, następnie odstawiając pusty kubek na blat obok mnie. Ponownie zwróciłam się do Hangagoga, który stał obok mnie.
- To… Kiedy odwieziesz mnie do domu? - spytałam, bojąc się częściowo odpowiedzi. Spojrzał na mnie, lecz po chwili odwrócił wzrok.
- Jak twoje ubrania wyschną, to chyba oczywiste – odpowiedział. No tak, czego ja się spodziewałam, głupia ja.

Hangagog?

Od Oliego cd Thomasa

Kurwa. Jedyne co w tej chwili rozbrzmiewało w mojej głowie to jego słowa. Kurwa. Czemu on to zrobił? Po co ? Przecież wie, jaki jestem, nie powinien był...
-Thomas... -Chciałem coś powiedzieć. Cholera, może byłoby lepiej, jak by mi kazał spierdalać ze swojego życia. Przynajmniej nie miałbym emocjonalnej rozłamki w tym momencie. Oczy chłopaka naszły łzami, a ja miałem ochotę spierdolić. Pierdolone emocje. Czemu ludzie to mają? Przecież, on mnie nie zna tak, jak ja znam siebie. On albo ja się skrzywdzimy, nie powinienem być w związku. Nie pasuję do związków. Nie powinienem komuś pozwolić się pokochać, bo to mnie zniszczy. Nasza relacja nigdy nie wchodziła w jakiekolwiek normy, i to mi chyba pasowało. Brak przywiązania tak? Ale czy ja nie byłem przywiązany? Byłem i to cholernie mocno byłem. Patrzyłem, jak twarz chłopaka wykręca się i wydaje błagać o cokolwiek, słowa, które mogłyby go wesprzeć albo zniszczyć.

Od Thomasa cd. Oliego

Miałem ochotę chwycić kamień i rzucić nim w samochód, najlepiej żeby rozbiła szybę i uderzyła tego kretyna w łeb. Jak on tak mógł? Zarzucił mi kłamstwo, wypomniał stare dzieje… jebany dziwkarz! Niech idzie się pieprzyć nawet z diabłem, mnie to nie obchodzi. Nie wróciłem do baru, poszedłem w stronę swojego mieszkania, które już dawno opuściłem. Byłem ciekaw, czy ktoś je zajął, ale wątpiłem. W końcu nie zabrałem stamtąd wszystkich moich rzeczy, do tego dalej za nie płaciłem: tylko po co, skoro mieszkałem u Oliego? Czyżbym spodziewał się takiej sytuacji, która zmusi mnie do samotnego powrotu? Nie chciałem znać odpowiedzi na to pytanie. Chciałem o wszystkim zapomnieć, miałem dość zawodu i smutku, jaki mnie ciągle przez niego ogarniał. Czy tak wygląda związek? Czy tak wygląda miłość? Niby wszystko super, dobrze, a tu nagle coś się jebie. Po co takie życie? Było mi tak dobrze, póki go nie poznałem. Żałuje, że nie zachlałem się wtedy na śmierć.

od Oliego cd Thomasa

Nie potrafiłem się skupić. Cały dzień minął mi trochę jak przez mgłę. Odwiozłem Borysa do domu.
-Posłuchaj, ja ci bardzo dziękuje za pomoc... Powodzenia z tamtym?-Zapytał niepewnie i uśmiechnął się, łapiąc za klamkę.
-Ta, masz mój numer, jak byś potrzebował pomocy, to dzwoń, nie daj się zgwałcić młody -Kiwnąłem głową i odjechałem, kiedy tylko zamknął za sobą drzwi. Mieszkanie było okropnie puste. Kotka Thomasa domagała się wpuszczenia i nakarmienia, co zrobiłem. Kiedy ogarnąłem też świnki, pokój ponownie stał się pusty. Małe kocie ciałko wskoczyło mi na kolana i zamruczało.
-Hm? Twój pan cię chyba niedługo zabierze, wiesz? -Uśmiechnąłem się lekko i podrapałem kocią czaszkę. Jakoś musi przyjechać i zabrać swoje ubrania, kota, sprzęt. Nie może mi tak wszystkiego zostawić co nie? Wtedy mu wszystko wyjaśnię! To był plan! Z uśmiechem zabrałem się za przygotowywanie obiady. Lecz kiedy telefon dalej milczał, a ja nie wiedziałem, czy Thomas planuje się do mnie jeszcze kiedykolwiek odezwać, moje pozytywne nastawienie momentalnie zmalało. Jebać to wszystko, miałem ochotę walnąć w ścianę, ale nie mogłem, bo sąsiad by raczej nie chciał mieć wziernika do mojego salonu. Nadchodził wieczór, a ja nadal nie wiedziałem, czy dostanę szansę jakoś się wytłumaczyć. Zrezygnowany przebrałem się i ruszyłem do klubu. Natłok ciało, zapach alkoholu, tytoniu... Tym razem nie był, aż tak kojący, ale był zdecydowanie przyjemny. Przy barze zamówiłem mocnego drinka i siedziałem, pochłaniając duże ilości alkoholu w krótkim czasie. Mój wzrok raz na jakiś czas znajdował w tłumie ciało, które przypominało mi to chłopaka, ale nie było nim. Pewno siedział u znajomych... On był taką osobą tak? Zamówiłem kolejna porcje alkoholu i zamarłem ze szklaną przy ustach. To był on, miał lekki uśmiech na twarzy i opierał się o jakiegoś faceta. Nagle tamten się pochylił i złączył ich usta. Miałem ochotę zwymiotować. Thomas się odsunął, ale chyba nie bardzo chciał się odsuwać, bo jego nowy facet znów się do niego przystawił. Oczy zaszły mi mgiełką, miałem ochotę zniknąć. Gwałtownie się podniosłem i starałem wydostać z klubu, najszybciej jak tylko mogłem. Ruszyłem chwiejnym krokiem do okolicznego baru. Jebać wszystko. Moje ciało nie było nadal w najlepszym stanie, ale zdecydowanie... Dłoń pojawiła się znikąd i zatrzymała mnie, popychając mnie lekko na ścianę. To był kurwa on. Patrzyłem na niego i nie byłem w stanie nic powiedzieć.

Od Thomasa cd. Oliego

Tym razem dostałem filmik, a nie zdjęcie, chociaż wolałbym to drugie – zaraz, w tym przypadku wolałbym nie mieć telefonu i nie przyjmować żadnych wiadomości. Co dostałem? Perfidnie uśmiechniętego Oliego, który obciągał jakiemuś facetowi! Było to nagrane z punkty widzenia obcego. Na początku chciałem sądzić, że to fotomontaż, ale takie rzeczy dotyczą tylko zdjęć, tak? A filmiki? Podróbka? Wycięte i wklejone zdjęcie z otwartymi ustami? Czy zmiana rysów twarzy? Nie chciałem o tym myśleć, musiałem wyjść i się przejechać, zrelaksować, nie chciałem się rzucić na chłopaka. Może to tylko kłamstwo? Jakaś podróbka pornosa? Właśnie tego chciałem, łudziłem się, ze to nie Oli, chociaż chłopak na filmie był bardzo do niego podobny. Ponad to ten gips na drugim planie… gwałtownie zahamowałem, gdy zdałem sobie sprawę, ze mogłem przejechać na czerwonym świetle i zostać przejechanym przez tira.

29 sty 2019

Crystal Melodie Prince

Źródło: Pinterest, nieznana kobieta z pinteresta
Motto: Nie ufam nikomu, kocham tylko tych, co na to zasłużyli.
Imię: Imię Crystal nie jest wyróżniające z tłumu, jednak na pewno ładnie brzmi. Kiedy kilkanaście lat temu dziewczyna spytała swoich rodziców, czemu właśnie nazwali ją Crystal, oni stwierdzili, że jest ich małym diamentem, a jej oczy lśnią niczym kryształ. Właśnie dlatego dali jej takie imię, i nie zamieniliby go na żadne inne na świecie. Przez kolejne lata, nie zmienili decyzji. Jednak, dziewczyna została obdarzona drugim imieniem - Melodie. Dziewczyna używa go na różnych portalach internetowych. 
Nazwisko: Nazwisko dziewczyny nie jest jej prawdziwym nazwiskiem. Pierwotnie bowiem, miała na nazwisko Brown, które odziedziczyła po swojej biologicznej matce. Kiedy została oddana pod opiekę Jonathana, a sam mężczyzna wygrał sprawę o wyłączną opiekę nad Crystal, ta została zaadoptowana przez partnerkę ojca, a jej nazwisko zostało zmienione na Prince
Wiek: Crystal ma zaledwie 20 lat. 
Data urodzenia: 31.12
Płeć: Kobieta, to powinno być oczywiste.
Miejsce zamieszkania: Crystal mieszka w niewielkim mieszkaniu niedaleko baru w którym pracuje. Samo mieszkanie jest na czwartym piętrze starej, zniszczonej przez czas kamienicy, przez co budynek odcina się od zadbanej, czystej okolicy. Crystal mieszka tu wraz z swoim bratem, który finansuje owe mieszkanie. Mężczyzna pracuje jako pilot samolotu, przez co nigdy nie ma go w domu. 
Całe mieszkanie składa się z niewielkiej, przytulnej kuchni z dużym oknem na ulicę, otwartą na salon oraz jadalnię. W samym salonie na ścianie wisi sporych rozmiarów telewizor, oraz stoją dwie kanapy i fotel na którym można się naprawdę wygodnie rozłożyć. Mały korytarz prowadzi do łazienki, utrzymanej w jasnych kolorach, oraz dwóch sypialni. Sypialnia Crystal - to duży, przestrzenny pokój utrzymany w barwach szarości oraz błękitu, znajduje się tu toaletka, szafa oraz łóżko wodne, które dziewczyna zakupiła jakiś czas. Za to sypialnia Danny'ego jest ostoją klasyki. Króluje tam drewno, oraz spokojne kolory. 
Orientacja: Tak właściwie, Crystal nigdy nie zastanawiała się nad swoją orientacją. Zawsze była pewna, że jest homoseksualna, kiedy poznała swojego byłego już chłopaka, zrozumiała, że tak naprawdę woli mężczyzn. Co wychodzi na to, że jest heteroseksualna.
Praca: Crystal jest modelką, czasem jednak pomaga w kwiaciarni rodziców.
Charakter: Crystal Melodie Prince, nie jest łatwym orzechem do zgryzienia.
Bardzo trudno do niej dotrzeć, mimo że zawsze jest miła i wydaje się ufać ludziom, jest zupełnie odwrotnie. Dwudziestolatka nie ufa ludziom nowo poznanym, nigdy nie wiadomo z kim masz do czynienia. Crystal jest niczym księga, którą trudno otworzyć na nowe znajomości. Przez bycie aż nazbyt ostrożnym, dziewczyna nie ma wielu przyjaciół, ale jej to nie przeszkadza. Nie lubi tłumów, czuje się w nich nie najlepiej, czuje się osaczona i stłamszona. Dot ego, jej przeszłość dalej siedzi jej w głowie i nie może pogodzić się z tym, że jej matka siedziała w więzieniu. 
Crystal jest bardzo spokojną osobą, lubi siedzieć w domu i czytać książki, oglądać głupkowate seriale, oraz skupiać się na rozwijaniu swoich pasji. Jest osobą naprawdę ambitną, dąży po trupach do celu, a niechęć do znajomości jej w tym pomaga, rzadko czuje współczucie dla osoby której nie zna, jednak przyjaciół i rodzinę stawia na pierwszym miejscu. Jest gotowa oddać ze nich życie, jednak nawet w kontaktach z nimi jest ostrożna. Studiuje wszystko trzy razy, zanim podejmie decyzję, przez co może sprawiać wrażenie niezdecydowanej oraz roztrzepanej, jednak właśnie taka jest. Wielu wydaje się też, że jest typem dziewczyny która potrzebuje rycerza który będzie ją chronił przed złem tego świata, ale jest odwrotnie. Crystal jest samowystarczalna, sama na siebie zarabia, nie bierze pieniędzy od ojca, a konsekwencje za wszelkie wybory bierze na siebie i nie lubi wyręczać się innymi. 
Jej ojciec martwi się, że przez nieudany związek jego córka rzuciła się w wir pracy, to też prawda. Aby zapomnieć o złamanym sercu, Crystal rzuciła się w wir pracy, podpisując coraz to nowsze kontrakty, biorąc udział w różnych sesjach.
Co do tego, w pracy jest naprawdę odważna. Nie boi się wyrażać swojego zdania, a sesje topless nie przychodzą jej z trudnością. Wie o atutach swojego ciała, i umie je wykorzystywać.
Jednak, jeśli poznasz ją bliżej i przedrzesz się przez skorupę którą wokół siebie wytworzyła, zobaczysz kogoś zupełnie innego. Zobaczysz świrniętą dziewczynę z upodobaniem do sportów ekstremalnych, lubiącą szybką jazdę, oraz szaleństwo przy muzyce w swoim mieszkaniu. Wieczny uśmiech, oraz roześmiane oczy, serce na dłoni oraz gotowość do służenia pomocą czy radą. Crystal jest naprawdę ciepłą osobą, jednak mało kto zdołał przebić się przez skorupę, grubą warstwę pokazową, która ma za zadnie wyłonić tych, którym naprawdę zależy na dwudziestolatce, a odsunąć tych, którzy przyjaźnią się z nią tylko dla pieniędzy oraz sławy.
Łatwo więc stawiać na niej znak zapytania, rzadko kto jest w stanie przewidzieć co w danym momencie zrobi dziewczyna, czy wybuchnie śmiechem,a może płaczem. Wspominałam, że jest naprawdę wrażliwa? Zarówno na krzywdę dzieci, jak i zwierząt które kocha ponad życie.
Jak widać, nie każdy jest do przewidzenia, a Crystal zapewne nie należy do łatwych osób, jednak jej dobre cechy sprawiają, że jeśli już ją polubisz, to zostaniesz. Otóż, ją się albo kocha, albo nienawidzi. 
Hobby: Zainteresowania Crystal są dosyć rozległe. Sama dziewczyna ma wiele talentów, które sama wypracowała. Dziewczyna jeździ konno, tańczy, uprawia gimnastykę oraz od czasu do czasu maluje. Nie należy zapominać o wrodzonym talencie do gotowania. Potrawy przygotowane przez dziewczynę, smakują każdemu, co sprawia jej wielką radość. 
Aparycja|
- wzrost: 165
- waga: 55 kg
- opis wyglądu: Opis wyglądu Crystal można rozpocząć od tego, że uśmiech nie znika z jej twarzy. Zawsze możesz zobaczyć śnieżno białe zęby, oraz roześmiane oczy. Dziewczyna jest zupełnym przeciwieństwem reszty rodziny, odziedziczyła po swojej biologicznej matce ciemno brązowe włosy oraz zielone oczy, po ojcu natomiast jasną karnację. Crystal ma owalną twarz, z wydatnymi kościami policzkowymi, oraz dużymi oczami. Ma zgrabny nos, a pod nim pełne, nawet zbyt pełne, usta zawsze pomalowane czerwoną lub brązową szminką. Czasem zwykłym błyszczykiem. Włosy dziewczyny opadają kaskadami na ramiona, sięgają jej poniżej piersi, a Crystal uważa je za swój największy atut. 
Idąc dalej, do jej figury, można bez wątpienia powiedzieć, że Crystal jest chuda, można stwierdzić, ze nawet za chuda. Ona jednak jest zadowolona z swojej figury, którą zawdzięcza szybkiemu metabolizmowi. Jest naprawdę urodziwą kobietą, o krągłościach w odpowiednich miejscach.  
Mówiąc o stylu, nie można określić jednego. Jednego dnia zobaczysz ją w zwiewnej sukience, drugiego w jeansach i skórzanej kurtce z glanami na nogach. Więc, nigdy nie wiadomo jak dziewczyna się ubierze.
- pozostałe informacje: Tak, tatuaże to coś, to Crystal bardzo lubi. Posiada ich kilka na swoim ciele.
- głos: Ava Max
Historia: Historia Crystal jest nieco skomplikowana. Jej matka, Evangeline urodziła ją będąc w więzieniu, a dziewczynka została oddana pod opiekę swojemu ojcu, Jonathanowi, który od samego początku chciał mieć dziecko tylko dla siebie. Kiedy jednak kobieta wyszła z więzienia, rozpoczęła się walka o pięcioletnią wówczas Crystal, która nie pamiętała swojej biologicznej matki. Od zawsze uważała, że Chloe nowa partnerka jej ojca urodziła ją, oraz wychowała. 
Kiedy Crystal skończyła dwanaście lat, ojciec dziewczyny miał już prawa do opieki nad córką, a Evangeline znikła z ich życia. Kiedy jednak Jonathan i Chloe wyznali jej prawdę, Crystal za wszelką cenę chciała poznać swoją matkę, może nawet odrobić stracone lata. Po pięciu latach poszukiwań, nie było rezultatów. okazało się że Evangeline Brown zmarła w własnym mieszkaniu, zapita na śmierć. 
Po tym, Crystal stwierdziła, że najwyraźniej tak musiało być i nie starała się odnaleźć rodziny od strony biologicznej matki.
Teraz, dziewczyna ma dwadzieścia lat i żyje w doskonałych stosunkach z swoją rodziną, ojcem, matką oraz rodzeństwem. 
Rodzina: 
Evangeline Brown - Biologiczna matka Crystal, była więźniarka. Zmarła - zapiła się na śmierć. Walczyła o córkę, jednak przez brak pracy, oraz środków do życia sąd nie przyznał jej praw do opieki nad małą Crystal, przez co kobieta popadła w depresję i oddała się w świat alkoholu. Crystal często przychodzi na jej grób.
Jonathan Prince - Biologiczny ojciec Crystal, walczył z byłą partnerką o córkę, wygrywając sprawę. Wychowuje ją od niemowlęcia wraz z swoją żoną oraz dziećmi. Robił wszystko, aby dziewczyna nie wiedziała o swoim pochodzeniu, jednak zdecydował się powiedzieć prawdę córce. Pomagał w poszukiwaniach Evangeline.
Szczerze kocha córkę, chcąc dla niej jak najlepiej. Nie szczędzi pieniędzy dla niej, jednocześnie jest gotowy wydać pieniądze na własny biznes dla Crystal, która jednak nie jest tym zainteresowana.
Chloe Pince - Żona Jonathana, adoptowała Crystal zaraz po tym, jak prawa do opieki nad nią zostały nadane Jonathanowi. Zawsze traktowała Crystal jak swoją własną córkę, nigdy nie odczuwała tego, że dziewczynka tak bardzo różni się od całej rodziny zarówno wyglądem jak i charakterem. Do tej pory wspiera ją we wszystkich decyzjach
Danny Price - Najstarszy syn Jonathana i Chloe, starszy brat dla reszty dzieciaków, oraz przybrany brat dla Crystal. Zawsze bardzo pilnował swoich obowiązków, oraz rodzeństwa. Można powiedzieć, że był ich osobistym ochroniarzem. Obecnie ma dwadzieścia jeden lat. Mimo, że jest tylko o rok starszy od Crystal to traktuje ją jak dziecko. Pracuje jako pilot samolotów, mieszka z Crystal.
Billy Price - Młodszy brat Danny'ego, starszy brat Mii, przybrany brat Crystal, syn Chloe i Jonathana. Chłopak ma osiemnaście lat, mieszka obecnie z rodzicami w ich mieszkaniu. Jest nieodpowiedzialny oraz dzieciny. Dorabia sobie jako grafik komputerowy, co bardzo lubi.
Mia Price - Najmłodsza córka Jonathana oraz Chloe, siostra Danny'ego oraz Billy'ego, przybrana siostra Crystal. Jako najmłodsza, mieszka razem z rodzicami i bratem. Ma zaledwie szesnaście lat, często kłóci się z innymi o to, że nie jest dzieckiem. Jednocześnie sprawia wrażenie nieporadnej i roztrzepanej dziewczyny. 
Partner: Tutaj sprawa jest jasna. Pół roku temu, chłopak z którym dziewczyna wiązała już plany na przyszłość zostawił ją dla innej, raniąc Crystal do tego stopnia, że ta jest prawie  pewna, że nie zaufa już żadnemu mężczyźnie. 
Potomstwo: Brak
Ciekawostki: 
Crystal od dziecka panicznie boi się psów.
- Ma uczulenie na pyłki.
- W dzieciństwie złamała nogę, teraz ma szpetną bliznę.
Inne zdjęcia: -
Zwierzęta: Crystal posiada kotkę, Cheserie, którą zaadoptowała pół roku temu. Kociak boi się wszystkiego i wszystkich, oprócz swojej właścicielki.
Pojazd: Nie posiada samochodu, mimo że ma prawo jazdy. Obecnie, wszędzie porusza się na piechotę.
Kontakt: zbuntowana.michela@onet.pl

Od Odette C.D Samuel

     Nie byłam pewna. Nie byłam pewna wobec niczego. W najmniej oczekiwanej chwili, bo tuż przed drzwiami do apartamentu Samuela, złapały mnie okropne wątpliwości, które wydrążały dziurę w zbudowanym pozytywnie nastawieniu.
     Przenigdy wcześniej nie pomyślałam, że go nie znam. Że pokój, do jakiego wchodzę, jest kompletnie nieodkrytym, nowym terenem, a jego właściciel samym sercem tej tajemnicy.
     A może za bardzo dramatyzuję?
     Tak, to musiało być to. Wszyscy są normalni, to ja wiecznie snuję spóźnione, wyjęte znikąd wnioski o ludziach, które robią za zbyt wczesną ocenę. Cała uwaga zastygła w końcu na tatuażach ozdabiających ciało mężczyzny i wyrzuciła z głowy wszelkie wątki, które przy studiowaniu matematyki były zwyczajnie zbędne. Oczywiście to, że Samuel przyłapał mnie na przyglądaniu się tatuażom, wywołało bardzo znajomą reakcję, jaką był rumieniec.
     - Um... podobają mi się, są ciekawe — odparłam, nie kryjąc subtelnego uśmiechu. Oh, Odette, co za cudowne przymiotniki. — Więc dopiero wstałeś?
     - Tak, wspominałem, że mam sporo na głowie — powiedział to takim lekkim tonem, jakby stwierdzał najzwyklejszą rzecz na świecie. Zbyłam to tylko lekkim zmrużeniem oczu i w następnej chwili powiodłam parę kroków do przodu, zapoznając się z niespotykanym dotąd, zapewne drogim wnętrzem. Zestawienie szarości, czerni oraz turkusu dookoła lekko mnie przytłoczyło, aczkolwiek było całkiem stonowanym połączeniem.
     - Może powinieneś przed nauką coś zjeść? — zaproponowałam, wędrując wzrokiem na jego twarz, która nie wyrażała niczego przez dłuższy czas. — Chyba mózg niekoniecznie pracuje bez potrzebnych pierwiastków.
     - Studentka biologii? — Parsknął nieznacznie rozbawiony.
     - Widziałeś moje notatki? — Torba, która wisiała na moim ramieniu, znalazła się teraz na skraju kanapy. Siadłam tuż przy niej, jakby nie chcąc, by przypadkiem stracić z zasięgu ręki jedyną znajomą mi rzecz. Samuel wzruszył tylko ramionami, wziął w swoje dłonie kartkę oraz długopis i siadł po turecku na kanapie.
     - Odniosłem takie wrażenie — rzucił, obdarowując mnie przelotnym spojrzeniem.
     Wyjęłam swoje notatki i zadania z torby, by mógł się im przyjrzeć. Zrobił to bez żadnego komentarza. Pełne skupienie wylądowało na znienawidzonych przeze mnie działaniach i treści zadań, których jeszcze nie udało mi się pojąć i Bóg wie jak bardzo wierzyłam, że jedna godzina nauki to zmieni.
     Samuel robił na mnie dobre wrażenie, wydawał się miłym, całkiem uczynnym chłopakiem, ale czy był dobrym korepetytorem?
     Pies w tej ciszy poruszył się niespokojnie na posłaniu i dalej świdrował mnie ostrzegawczym spojrzeniem. Zazwyczaj psy budziły we mnie bardziej pozytywne emocje, niż robił to czysto-krwisty doberman z chęcią agresywnego ujadania. 
     - Dobra, mam rozwiązanie. — Zapisał sobie tylko wyjściowe działanie oraz spojrzał na mnie.
     - Rozwiązanie? — Nie kryłam zdumienia, czemu towarzyszył także krótki, nerwowy śmiech. — Myślałam, że dopiero ogarniasz treść.
     - Skup się. — Uśmiechnął się subtelnie, tak, że wprawdzie ledwo to zauważyłam. — Jeśli jesteś pojętna, szybko uda nam się wkuć materiał. Teraz patrz, wytłumaczę to od podstaw. 
     Skinęłam głową i dołożyłam wszelkich starań, by wyprzeć z umysłu wszystko, co mnie rozpraszało. Ostatnio tych spraw było ogromnie dużo, skupiałam się wyłącznie na nich, niż na chociażby jednym, głupim temacie. Wiedząc jednak, że Samuel jest moją ostatnią szansą, zaczęłam podążać za jego głosem. 
     Po najprostszych wytłumaczeniach, jakie zastosował, by do mnie dotrzeć, rozwiązaliśmy razem parę zadań. Jak się okazało, były o wiele prostsze niż się spodziewałam, a minęło nie więcej, niż godzina albo półtorej. Ze zmęczeniem oparłam się o oparcie kanapy i głośno nabrałam powietrza do płuc.
     - To tyle? — Zerknęłam na Samuela. Dalej garbił się przy notatkach, aż w końcu odłożył długopis.
     - Jeśli czujesz, że umiesz, to tak. — Wzruszył ramionami. — Ale wydaje się, że tak. 
     - Czuję, że umiem. Tłumaczysz lepiej, niż sądziłam. — Chwyciłam za torebkę, która znajdowała się obok mnie, ale blisko legowiska dobermana, przez co podniósł głowę tak, jakby miał odebrać mi moją własność. — Może... może nie zapomnę zbyt szybko. 
     - Lepiej, żeby nie. 
     Bez odpowiedzi wyciągnęłam z portfela na oko trzydzieści do czterdziestu avarów i położyłam na powierzchni stolika. 
     - Wiem, że mówiłeś coś o wyjątku, ale nie spałabym z tym dobrze — mruknęłam tylko nieśmiało, nie nawiązując kontaktu wzrokowego. 
     - W porządku — rzucił swobodnie i skrył pieniądze w tylnej kieszeni spodni. — Gdy będziesz chciała, oddam ci je. 
     - Nie będzie takiej potrzeby. W każdym razie dzięki za... — Zawiesiłam głos, gdy pod drzwiami znikąd prześliznęła się kartka. Zmarszczyłam brwi, nie zwracając uwagi na krótki cień za nimi, który szybko zniknął. — Co to? — Zbadałam wzrokiem Samuela, jednak on niemal zapomniał, że zadałam pytanie, i powiódł parę kroków w kierunku tajemniczego skrawka papieru.

Samuel?

od Oliego cd Thomasa

Uśmiechnąłem się i ogarnąłem szybko po obiedzie. Zapowiadała się kolejna miła noc? Telefon chłopaka ponownie zawirował. Podniosłem go i wysunąłem się z kuchni, patrząc, jak ogarnia łóżko, tak, żeby wygodnie nam się oglądało.
-Masz wiadomość, łap – Jego telefon przeleciał niewielka odległość i wylądował na łóżku, odbijając się raz i lądując obok ręki Thomasa.
-Dziękuję -Uśmiechnął się, a ja wróciłem do sprzątania. Nadal nie byłem w pełni sprawny, ale przynajmniej jedzenie mogłem jeść normalne. Cichy krzyk z salonu mnie zszokował. Thomas trzymał się za usta i patrzył wielkimi oczami na ekran telefonu/
-Wszystko okay? -Zapytałem niepewnie.

Roxanne Marjigold Petsch

Źródło: Pinterest, Madelaine Petsch.
Motto: It felt like nothing. And you've gotta live with this nothing.
Imię: Patrzysz na tę bladą, śliczną buźkę i zastanawiasz się, jak może nazywać się istota stojąca przed tobą. Lily? Ariana? Sabrine? Amanda? Rozwieję wszystkie twoje wątpliwości, mój drogi. To piękne dziewczę na imię ma uwielbiane przez nią Roxanne, na drugie rodzice dali jej oryginalne Marjigold, ale i tak każdy bez wyjątku mówi do niej Roxy.
Nazwisko: Nic szczególnie wyjątkowego. Krótkie, proste Petsch.
Wiek: Obecnie ma dwadzieścia lat.
Data urodzenia: Dwudziesty ósmy sierpnia.
Płeć: Tutaj nie da się pomylić. Gdy tylko na nią spojrzysz, od razu pojmiesz, że to kobieta.
Miejsce zamieszkania: Niezbyt duże mieszkanie w bloku, na które składa się kilka pokoi. Łazienka jest niewielka, a środku znajduje się umywalka, sedes, lustro, kilka szafek i prysznice. Kuchnia, połączona z jadalnią, jest wyposażona we wszystko co potrzebne do gotowania. Salon z miękką kanapą, fotelem, telewizorem oraz drewnianymi meblami to ulubiony pokój dziewczyny. W mieszkaniu znajduje się jeszcze korytarz, mały ganek oraz dwie sypialnie, wyposażone w łóżka i potrzebne meble. Jedną z nich zajmuje Roxy, a drugą jej współlokatorka, Liliana.
Orientacja: Biseksualna.
Praca: Kelnerka.
Charakter: Trudno jest opisać Roxanne, głównie dlatego, że jak to spora część płci pięknej jest zmienna. Przede wszystkim jest ona pełna wdzięku, wesoła i radosna. Sympatyczna, lubi wychodzić ze znajomymi, a jednak wieczory spędzone w samotności nie są jej straszne. Jest zwariowana, w pozytywnym sensie i robi wiele szalonych rzeczy, gdy tylko ma kogoś przy sobie. Mogłaby wtedy żartować i śmiać się do upadłego. Używa ironii, czasem nawet sarkazmu. Bywa wredna, gdy sytuacja tego wymaga. Bywa wybuchowa, jednak zazwyczaj pokazuje innym jedynie opanowanie, a nie wściekłość którą wtedy odczuwa w środku. W środku bardzo wrażliwa, co stara się ukrywać. Bardzo przejmuje się opinią innych i boi się ufać, bo wielokrotnie zdążyła się już sparzyć. Najpierw robi, potem myśli. Kierują nią porywy serca. W gorącej wodzie kąpana. Wyrzuty sumienia są tym, co towarzyszy jej niemal codziennie. Wypomina sobie absolutnie wszystko, nawet stare sprawy. Można uznać ją za odważną, a jednocześnie za osobę z bardzo słabą, a właściwie zerową samooceną. Ciężko znosi krytykę. Boi się odrzucenia. Często nieświadomie krzywdzi innych, chcąc ich przy sobie zatrzymać. Stara się stawiać czoło problemom, z czym nie zawsze daje sobie radę. Łatwo ją zranić. Często daje się wykorzystywać innym, by zyskać ich aprobatę. Trudno jej się komuś postawić. Bywa egoistyczna, czuje potrzebę posiadania kogoś na własność, jednak nie w wredny sposób. Raczej wynika to z faktu, że długi okres czasu była całkiem sama, bez nikogo bliskiego. Lubi słyszeć pochwały, bywa tak że rozpoczyna dyskusję by usłyszeć coś miłego, ale niczego nie robi w złej wierze, ot po prostu chciałaby być doceniona. Stara się zwalczać swoje wady. Zazwyczaj w jej głowie jest milion myśli na sekundę. Każdą sytuację analizują pod każdym kątem pod jakim się da, stara się przewidzieć różne rzeczy i mieć przygotowaną odpowiedź na wszystko. Jest zdania, że wszyscy uważają ją za najgorszą, choć wcale tak nie jest. Obwinia się nawet za to, co nie jest jej winą. Jest skarbnicą tajemnic, warto jej zaufać, poza tym świetnie pociesza i jest bardzo rozumna, nigdy cię nie wyśmieje, zawsze postara się zrobić wszystko, by było ci lepiej. Jest cudowną przyjaciółką, wierną i szczerą. Stawia potrzeby innych ponad swoje. Nienawidzi swojego wyglądu, jej największym lękiem jest rozebranie się przed kimś, panicznie się tego boi.
Hobby: Wiele, naprawdę wiele. Przede wszystkim interesuje się wszystkim związanym ze zwierzętami, weterynaria, psi salon piękności, tresura, behawioryzm, ogólna pomoc zwierzętom, wolontariat zarówno dla zwierząt jak i ludzi, gdyż bardzo jej szkoda biednych lub starszych osób. Opieka nad dziećmi również była swojego czasu czymś, co lubiła robić. Jazda konna, gimnastyka, siatkówka, piłka nożna. Muzyka. Jednym z jej zainteresować jest również broń palna. Lubi czytać książki, oglądać filmy czy seriale oraz pisać własne opowiadania. Interesuje się psychologią. Generalnie ma wiele hobby i nie starczyłoby miejsca by wypisać wszystko.
Aparycja|
- wzrost: Sto siedemdziesiąt cztery centymetry.
- waga: Sześćdziesiąt dwa kilogramy.
- opis wyglądu: Wysoka, szczupła dziewczyna o długich, gęstych rudych włosach i ładnej twarzy, na której można dostrzec kilka bladych piegów. Jej oczy są duże i mają kolor płynnej czekolady, nos jest niewielki i prosty, a usta w odcieniu malinowym miękkie w dotyku i pełne. Ma wystające obojczyki, które nawet w sobie lubi, kształtne piersi o miseczce B i szczupły brzuch, a także szerokie biodra. Jej nogi są długie i szczupłe, jednak kolana są wykrzywione przez wadę postawy. Na jej plecach znajduje się kilka długich, bladych blizn po wydarzeniu, o którym nie chce pamiętać. Z kolei na jej nadgarstkach widać dwie poziome blizny po próbie samobójczej, a lewy jest dodatkowo pokryty spaloną skórą.
- pozostałe informacje: Zawsze nosi pełno bransoletek, by nikt nie był w stanie dostrzec jej blizn na nadgarstkach. Zdejmuje je tylko, gdy jest sama.
- głos: Spokojny, przyjemny dla ucha, dziewczęcy, ale gdy krzyknie potrafi uderzyć w wysokie piszczące tony.
Historia: Jej przeszłość jest tematem, który trudno jej poruszać, i nie lubi nawet o nim myśleć. Całe życie była popychadłem, rodzina znęcała się nad nią, fałszywi przyjaciele wypięli i zaczęli rozsiewać o niej plotki tym samym niszcząc jej życie, była samotna, zdesperowana, przez to co działo się wokół niej nie umiała ufać innym. Ciągłe awantury, wyzywanie jej, kary, zmuszanie do różnych rzeczy były na porządku dziennym. Musiała uczyć się na piątki i szóstki, bo inaczej była zastraszana i ponownie wyzywana, rodzice odcinali jej wszystkie przyjemności. Ludzie wytykali ją palcami, obgadywali tuż przy niej, specjalnie się nią bawili i odtrącali. Była traktowana jak szmata. Dopiero po wyprowadzce w inne rejony, gdy miała szesnaście lat, znalazła nowych znajomych. Co prawda sytuacja rodzinna coraz to bardziej się pogarszała, jednak mogła liczyć na wsparcie ludzi z zewnątrz. Wtedy też poznała chłopaka - przystojnego, kulturalnego, miłego, zabawnego. No po prostu ideał. Jak można przewidzieć, zakochała się. On też. Weszli w związek, pierwsze tygodnie były wprost bez skazy, wszyscy znajomi życzyli im szczęścia i nazywali najsłodszą parą. Dopiero później wszystko zaczęło się psuć, i tak oto nastał najgorszy okres jej życia. Chłopak całkiem zburzył jej na nowo odbudowaną pewność siebie. Każdy dzień z nim to było piekło, o wiele gorsze niż z rodziną. Podcinał jej skrzydła w każdy możliwy sposób, wyzywał, traktował jak zabawkę, popychadło, bała się go. Była zastraszana psychicznie, a później doszła przemoc psychiczna. Bił ją, gdy coś mu nie pasowało lub był pijany. To było czyste piekło, a Roxy nie wytrzymywała. Chciała odejść, ale ten zawsze ją przepraszał, zdołał ugłaskać, a ona była cholernie naiwna i myślała, że ten się zmieni. Po ponad roku znoszenia tego traktowania, nastąpił punkt zapalny, coś, co doprowadziło ją do ostateczności. Jej chłopak i jego koledzy urządzili popijawę, próbowała nie rzucać się im w oczy, jednak nie wyszło. Zaciągnęli ją do łazienki, siłą rozebrali, chcieli ją zgwałcić. Przerwało im dobijanie się do drzwi. Jakimś cudem uciekła z mieszkania. Dużo myślała, stwierdziła, że dalsze życie nie ma sensu. Podcięła sobie żyły, w szpitalu ledwo ją odratowali. Po dwóch tygodniach wróciła do domu. Planowała odciąć się od chłopaka, ale ten ją znalazł i pod pretekstem rozmowy zaprowadził do siebie. Tam zrobił jej awanturę stulecia i wtedy właśnie wziął pogrzebacz i uderzył ją kilkakrotnie w plecy, przez co ma tam teraz ślady po tym. Chcąc nie chcąc, wróciła do niego, gdyż groził jej, że jeśli ta odejdzie, to ją znajdzie i wykończy. Jakiś czas później wydarzył się kolejny wypadek, a właściwie działanie z premedytacją z jego strony. Zdenerwował się i włożył jej siłą dłoń do ognia. Wypaliło jej nadgarstek, nigdy nie była z tym u lekarza, obecnie jej skóra w tym miejscu wygląda okropnie, a dziewczyna ją zakrywa. Tygodnie później, podczas kolejnej z awantur, postanowiła się postawić. Wtedy też odkryła swój dar - telekinezę. Wszystkie meble poszły w górę, przedmioty zaczęły roztrzaskiwać się na ścianach. Przestraszyła chłopaka na tyle, że sam ją zostawił. Później cudem trafiła do pewnej Akademii zajmującej się takimi przypadkami - osobami z darem. Poznała tam Camerona, wiele razem przeżyli, koniec końców zakochała się w nim. Niedługo później do Akademii przybyła jego dawna przyjaciółka. Roxy, choć zazdrosna, złapała z dziewczyną wspólny język. Zbyt późno odkryli, że szopka z "przyjaciółką" to podstęp. Dziewczyna odesłała ich do innego wymiaru, do miasta zwanego Avenley River i nie pozostawiła możliwości powrotu. Stracili kontakt z własnym światem, ze znajomymi, rodzinami, wszystkim, stracili również swoje moce i musieli zacząć życie od nowa, tutaj, sami, jako normalni ludzie. Przyzwyczaić się do wszystkiego.
Po pewnym czasie przebywania w Avenley, nowi znajomi Roxy zgotowali jej małe piekło. Zmusili ją do przyjęcia narkotyków, pod wpływem których później dziewczyna popełniła przestępstwo. Gdy na przesłuchaniu powiedziała prawdę, w zemście te osoby opowiedziały funkcjonariuszom o jej krzywdzeniu się, próbach samobójczych i atakach, koloryzując wszystko na tyle, że dziewczyna została uznana za niepoczytalną i zamknięta w szpitalu psychiatrycznym bez możliwości przepustki czy kontaktu z kimkolwiek z zewnątrz. Personel nie był wyrozumiały, przez co i tam dziewczyna przeżyła koszmar. Po roku, niedawno została wypisana i natychmiast rozpoczęła poszukiwania swojego dawnego współlokatora, Camerona, chcąc wyjaśnić swoje nagłe zniknięcie.
Rodzina: Jej kontakt z nimi został całkiem ucięty poprzez podróż do innego wymiaru, ale nie ubolewa nad tym faktem. Jej oziębła matka, porywczy ojciec czy wywyższany przez nich brat znęcali się nad nią przez długie lata. Nie chce ich nawet pamiętać.
Partner: Brak, jednak jest bez pamięci zakochana w kimś, kto nigdy nie będzie jej.
Potomstwo: Ma podejście do dzieci, jednak nie ma i nie chce mieć własnych. Uważa, że nie sprosta roli matki.
Ciekawostki:
- Ma fobię przed rekinami
- Miała depresję
- Była molestowana
- Uwielbia niezdrowe jedzenie
- Zna się na psychologii
- Zawsze marzyła o założeniu własnej fundacji prozwierzęcej
- Kiedyś należała do wielu blogów rpg
Inne zdjęcia: -
Zwierzęta: Brak, nie ukrywa jednak, że jej marzeniem jest posiadanie własnego konia, fretki oraz psa, koniecznie rasy owczarek niemiecki długowłosy.
Pojazd: Własne nogi.
Kontakt: ♥♥♥Tommy♥♥♥

od Opheli cd Cheryl

Dziewczyna wyszła ze sklepu obwieszona torbami, ale wyraźnie zadowolona ze swojego zakupy, aż tak niewiele trzeba, aby ją uszczęśliwić? Uśmiechnęłam się pod nosem i dotrzymywałam jej kroku. Była o wiele bardziej gadatliwa w momencie, w którym udało się jej zdobyć to, czego potrzebowała. O ile można ją było nazwać gadatliwą. Powoli nasze spotkanie dobiegało niestety końcowi.
-Może mogłabym kiedyś poznać te twoje psy? -Zapytałam, zatrzymując się pod jej samochodem.
-Jak cię nie zjedzą, to jasne -Posłała mi delikatny uśmiech. Nie wiedziałam jak ją pożegnać, lekko się pochyliłam, sygnalizując przytulasa. Niezręcznie odwzajemniła gest i szybko zamknęła się w samochodzie, odjeżdżając. Westchnęłam i wróciłam do siebie. Zdjęłam buty i zatrzymałam wzrok na szaliku, który zdecydowanie nie był mój. Sięgnęłam po telefon i wystukałam szybką wiadomość.
Jutro jestem w pracy, ale jak chcesz odzyskać szalik, to daj znać :) Off
Odpowiedź nie przychodziła, więc odstawiłam komórkę i powoli zabrałam się za ogarnianie łazienki, obiecałam sobie, że położę dzisiaj kafelki, co najmniej te na jednej ścianie. Wiec do roboty! Nucąc, pod nosem przykładałam kafelki do ściany, trzymając je i czekając, jak wyschną. Kafelki miałam wybrane od dawna, miałam mnóstwo tanich kolorowych płytek, które komuś zostawały. Planowałam małą mozaikę w toalecie, nikt mi nie zabroni, a przynajmniej będzie czymś ładnym. Zawsze toaleta to było szare ponure miejsce, nie w moim mieszkanku! To to to nie ! Kolejny kafelek znajdował się tam, gdzie powinien, kiedy przyszedł mi esemes. Powoli podniosłam się i ruszyłam do komórki.
Jasne dziękuje, jutro po niego przyjdę:)
Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam do zajęcia, udany dzień musi się zakończyć pracą.
<przepraszam za długos i byle jakość xd>

Od Thomasa cd. Oliego

Poszedłem do pracy, ale zaraz mnie wygonili z budynku i posłali na jakiś szkolny występ, który był na drugim końcu miasta. Wszedłem do szkoły, co ja tu właściwie robiłem? Czy nie powinienem szukać w bardziej… ogarniętych miejscach? Czułem na sobie wzrok praktycznie każdej młodej dziewczyny, a ja do każdej bardzo miło się uśmiechałem, a nawet zaczepnie, bo wyobrażałem sobie, jakby każda z nich zareagowała, gdyby zobaczyła mojego wczorajszego Oliego… ten to miał pomysły. Ta kokardka była najlepsza… Przywitała mnie sekretarka, która z obojętnością zaprowadziła mnie do dyrektorki. Młoda kobieta wydawała się zmęczona życiem, a starsza siedząca za biurkiem, która mnie przyjęła, była uśmiechnięta od ucha do ucha.

28 sty 2019

od Rose do Samuela

Zimna pogoda oznaczała śnieg. Lubiłam śnieg szczególnie w psim parku. Stada psów biegające za jedną piłką. Mogłam głaskać bez ograniczeń i bawić się z każdym psem, który mi na to pozwalał. Kochałam koty nie, że nie, ale psy były czymś, co poprawiało mi nastrój w każdy dzień, nawet ten trudny. Na mojej drodze pojawił się doberman. Piękny pies o sylwetce idealnej dla swojej racy powoli znalazł się obok mnie i wąchał moje spodnie na wysokości kolan. Uśmiechnęłam się i lekko wystawiłam dłoń. Zimny nos musnął moje palce i pozostawił mnie bez urazu. Powoli przeciągnęłam dłoń po głowie psa, widząc, jak lekko kładzie uszy i pozwala oddać się pieszczocie. Kucnęłam i kontynuowałam przyjemności. Żaden pies nie miał prawa mnie pozostawić bez odpowiedniej porcji pieszczot. Kiedy zimny nos znalazł się na moim policzku, wydałam z siebie śmiecho podobny dźwięk i odepchnęłam lekko pysk, prostując się. W moim kierunku zbliżał się chłopak ze smyczą w dłoni i obojętnością na twarzy. Gwizdnął na psa, a ten wystartował w jego kierunku. Mentalnie pomachałam do nowo poznanego kolegi i znów popatrzyłam na chłopaka.
-Nie wiesz, ze się obcych psów nie głaszcze? Mógłby cię pogryźć- Zapytał, podchodząc bliżej. Był raczej przeciętnej urody, był zwykłym bruneto blondynem w okularach. Jego nos wyglądał, jak by wiele razy spotkał się z chodnikiem albo pięścią, a zęby aż biły bielą. Co wiec było w nim niezwykłego? Miał głos radiowca. Mógłby czytać bajki dzieciom na dobranoc i by pewno szły spać tylko i wyłącznie ze strachu co im zrobi, jak nie usną. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. I tak mnie, nie zrozumie.
-Jakieś przepraszam? Co kot ci język ukradł?- Uniosłam brew i schowałam dolną Wargę pod górną, uśmiechając się odrobinę, oj, żebyś wiedział.
-Halo? Cos się chyba odpowiada, jak ktoś do ciebie mówi tak? -pomachał mi dłonią przed twarzą. Chciał odpowiedzi tak? Zdjęłam rękawiczki i wsunęłam do kieszeni. Powoli uniosłam dłonie i...
„No słuchaj, trochę trudno się mówi, kiedy nie ma się głosu, ale pozostaje mi migowy? Zakładam, że go nie znasz...”
-CO KURWA? - Jego mina była warta tysiąc słów. Westchnęłam i schyliłam się do plecaka, który stał na ziemi, wygrzebałam zeszyt i długopis.
„Hej jestem Rose i jestem niema, przepraszam, że głaskałam twojego psa bez pytania. Wystarczy?”
<no wiem>

Od Samuela cd. Odette


                Spojrzałem na nią z uśmiechem. Śmieszna istotka. Oparłem się o blat stolika zbliżając się do dziewczyny, przez co dostrzegłem ledwo widoczny rumieniec. Po chwili wziąłem krzesło z stolika obok, usiadłem obok Odette i zabrałem jej kartki. Przeglądając zadania, uśmiechnąłem się.
                - Łatwizna. Miałem to w liceum, byłem na matematyce rozszerzonej – Odette wpatrywała się we mnie z… oczekiwaniem? Oh, tak. – Zwykle biorę dwadzieścia avarów za godzinę, ale… dla ciebie zrobię wyjątek. W końcu, to nie ty do mnie przyszłaś, a ja do ciebie.
                - Wyjątek? – Odette skrzywiła się lekko.
                - Tak, wyjątek. Jeśli chcesz korepetycji, przyjedź jutro pod ten adres – Podałem jej małą karteczkę z adresem, oraz numerem telefonu – W razie problemów dzwoń, często nie śpię po nocach.
                - Bezsenność? – Odette wzięła świstek i schowała go do kieszeni.
                - Tak jakby. Mam… dużo pracy. Pomagam tacie w interesach – Dziewczyna pokiwała głową, a ja natomiast spojrzałem na zegar – Robi się późno. Przeszkadzałoby ci, gdybym cię odprowadził?
                - Pewnie że nie! Zawsze milej wracać w… - dziewczyna spojrzała na mnie, a potem spuściła wzrok – w miłym towarzystwie.
                Wychodząc z baru, czułem spojrzenia na plecach. Czułem w kościach aferę. Otworzyłem drzwi Odette, a po chwili szedłem już obok niej. Podczas całej drogi, śmialiśmy się oboje. W pewnym momencie, zdjąłem okulary. Przeszkadzały mi. Odette spojrzała na mnie zaskoczona.
                - Nie musisz ich nosić? – Zapytała, wyciągając rękę. Podałem jej okulary.
                - Nie, to zerówki. Po prostu mi się podobają, dlatego je noszę.
                Kiedy byliśmy pod akademikiem, Odette oddała mi okulary, a ja umówiłem się z nią na kolejny dzień, na korepetycje. Miałem wolny dzień, więc mogła przyjechać w każdej chwili. Kiedy się żegnaliśmy, pocałowałem ją w dłoń, tak jak kiedyś robiłem to w szkole. Zawsze działa, odszedłem, zostawiając dziewczynę przed akademikiem. Musiałem jeszcze wyprowadzić Daemona. Pies cały dzień siedział sam w domu. Miałem sporo do zrobienia na mieście. Kiedy pojawiłem się w mieszkaniu, zobaczyłem na drzwiach karteczkę.
„Widzimy cię, uważaj na siebie Samuelu W.”
                Zgniotłem kartkę w rękach, a potem wrzuciłem do kosza. Daemon spał spokojnie na kanapie kiedy przyszedłem. Za to uwielbiałem tego psa, nigdy nie był zbyt energiczny, a każdy mój powrót zbywał zwykłym podniesieniem ucha. Stanąłem przy ogromnym oknie.
                Zastanawiałem się, czy moja gra jest właściwa. Dziewczyna wydawała się naprawdę delikatna, przewidywalna i… naiwna. Udawanie miłego chłopaka było ciekawym doświadczeniem. Przy okazji, zdobywam kolejne alibi w razie czego. Jestem prawie pewny, że gdy za jakiś czas poproszę o coś Odette, ta się zgodzi. I mi to pasuje.  Wcześniejsze wątpliwości odeszły w zapomnienie. Spojrzałem na telefon, dwa nieodebrane od ojca. Nie miałem siły na rozmowę. Nasypałem psu karmę, zdjąłem koszulkę a potem zabierając z pokoju spodnie od dresu ruszyłem pod prysznic.
                Po kąpieli wróciłem do pokoju. Marzyłem tylko o tym, aby w końcu położyć się w łóżku i pierwszy raz od tygodnia się wyspać. Pierwszy raz nie musiałem latać po nocach z pistoletem i strzelać do ruchomych celów. Jednocześnie nie mogłem doczekać się wyjazdu z kumplami na paintball za dokładnie cztery dni.
                Następnego dnia, wstałem dopiero po południu, obudzony dzwonkiem do drzwi. Zaspany podszedłem do drzwi, przejrzałem się w lustrze. Kurwa, wyglądam jak  po cało weekendowej zabawie w klubach. Nie wiele myśląc, otworzyłem drzwi. Daemon podbiegł do nich, zaczynając ujadać a znana mi blondynka stała na wprost mnie. Złapałem psa za obrożę.
                - Daemon! Leżeć! – Pies poczłapał do swojego legowiska. A ja spojrzałem na Odette. Wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami i rumieńcami na policzkach. – Co jest? Aż tak źle się prezentuję? Wejdź do środka i usiądź na kanapie.
                - Tak… to chyba dobry pomysł. – Dziewczyna szybkim krokiem poszła za mną, czułem na sobie jej wzrok. Czułem, jak studiuje moje tatuaże.
                - Podobają ci się? – zapytałem z uśmiechem – Poczekaj, zaraz przyjdę.
                Powiedziawszy to, skierowałem się do sypialni, gdzie założyłem na siebie koszulę, oraz czarne spodnie jeansowe i wróciłem do Odette.
Odette?

od Oliego cd Thomasa

Moja niespodzianka chyba była jednym z najlepszych pomysłów, jakie miałem. Thomas wrócił do domu w mgnieniu oka. A ja się zastanawiałem czy on jest hetero? Dobre sobie. Uśmiechnąłem się, całując chłopaka i powoli wracając na ziemię.

Od Odette C.D Samuel

      Z moich uszu nie mógł uciec niski, lekko zachrypły głos rozsiewający dookoła dziwną aurę tajemniczości. Jego właściciel im dalej się znajdował, w tym lepszej krasie ukazywał swój, jak się okazało, imponujący wzrost. I tak go zapamiętałam, zanim zdołał usunąć mi się z pola widzenia — wysoki mężczyzna o niskim głosie z dużymi okularami. Pierwsze wyraziste elementy aparycji, jakie byłam w stanie wyłapać. Reszta owiana była kompletną tajemnicą, a może i naznaczona moją wręcz dziecięcą ciekawością. 
     To tylko obcy. Miły obcy — przeszło mi przez umysł. Właściwie miał na imię Samuel, ale nie mogłam nazwać go inaczej niż „obcy”.
     Otrząsnęłam się ze stanu otępienia i spojrzałam na kartki, przez moment nawet nie zastanawiając się nad tym, czy niczego nie brakuje w pokaźnym stosie. Ale kto głupi chciałby zwinąć nic niewarte notatki na kolejne, bezsensowne kolokwium? Wzory, dziwne proporcje, które okropnie mi się myliły, były niestety kluczem do zaliczenia. 
     Z cichym westchnieniem zwróciłam się w przeciwnym kierunku, co poskutkowało tym, że powędrowałam śladem szatyna. Układ mojej twarzy mógł już zdradzać nerwy. Zawsze tak było. Próbowałam pohamować emocje, stłumić je głęboko w sobie, co robi większość społeczeństwa, ale nie, bo los chciał utożsamić mnie z otwartą księgą. Dusząc rosnącą frustrację, przeszłam przez próg jednego z lokalnych barów i zajęłam samotne miejsce przylegające do dużej szyby. Do moich nozdrzy od razu uderzyła nieprzyjemna woń mocnego alkoholu z wyrazistym chmielem. Może nie trafiłam do najlepszego miejsca do nauki, jednakże marne samopoczucie pozwalało mi teraz wejść nawet do sklepu monopolowego, gdzie każdy problem z nauką szybko pomknąłby w przyjemną nieświadomość.
     Nie, nie posunę się do czegoś takiego.
     Udzielałam niedawno korepetycji. Nie z działań matematycznych, ale coś koło tego. 
     Czymże będzie dla mnie jeden, głupi temat? 
     Oparłam łokcie o blat. Między dłonie wylądował zamówiony drink z nikłymi ilościami alkoholu. Zignorowałam komentarz barmana, że napój wcale nie pomoże mi w nauce, a uzyskam odwrotny efekt. Szczególnie irytowała mnie przy tym humorze szczera prawda. Jednak, o dziwo mniej zniechęcona, przysiadłam do materiału, skupionym spojrzeniem czytając po kolei skomplikowane zadania. 
     Rozwiązanie. 
     Chodzi o to, żeby mieć rozwiązanie. 
     Pomasowałam palcami skronie. Szumy i hałasy dookoła stały się wyjątkowo głośniejsze i dopiero zaczęło dochodzić do mnie, że bar to najgorszy z możliwych wyborów. W okamgnieniu nerwy przejęły nade mną kontrolę; dłoń bez wahania, chcąc dać upust emocjom, walnęła w stół. Los chciał, żeby pełny jeszcze drink zadrżał na stoliku i w efekcie upadł na podłogę z trzaskiem. Płytki oblegały małe, ostre kryształki.
     - Cholera, przepraszam — syknęłam przepraszająco, nie bacząc na przybiegającą już kelnerkę. W amoku mój wzrok powędrował nieco wyżej, niż bym chciała, i dostrzegł stopy. A raczej buty. Tuż przed obszarem objętym w tej chwili specjalną ostrożnością. 
     Zdążyłam popaść w sekundowe zastanowienie, a kelnerka wysprzątała to, co nawyprawiałam. Moje spojrzenie dosłownie przepraszało. 
     - Co za nerwy. — Samuel. Ten sam głos, który zapisał mi się głęboko we wspomnieniach. Uniosłam wzrok, a następnie dźwignęłam się na nogi, by mierzyć się z mężczyzną na nieznacznie wyższym poziomie.
     - Matematyka — odparłam zwięźle, przy czym umknęło ciche, zmęczone westchnienie. — Pewnie ty też nie jesteś geniuszem, co? Byłoby zbyt pięknie. — Ominęłam mokre smugi po drinku i zasiadłam z powrotem nad stosem znienawidzonych kartek.
     - To zależy.
     - Zależy? — Moja brew nieznacznie podniosła się w odpowiedzi na tajemnicze słowa mężczyzny. — Udzielasz korepetycji? — Jak na rozdygotany, postrzępiony nerwami umysł szybko wpadłam na to stwierdzenie, a myśl przyniosła za sobą gramy nadziei. 
     - Tak się składa, że udzielam — odparł z lekkim uśmiechem. 
     Oparłam się o blat stolika i subtelnie pochyliłam do przodu, wyskakując desperacko z nieśmiałym pytaniem.
     - A... ile by to kosztowało? 
     Z racji, że zaliczenie miałam za cztery dni, a potrzebny był mi natychmiastowy zastrzyk wiedzy, czułam, że muszę wyłożyć swoje oszczędności. 

Samuel?

Od Thomasa cd. Oliego

Złość zniknęło, tak samo wstyd. Został jeszcze smutek, że chłopak musiał się tego dowiedzieć w ten sposób; ale jeśli nie w taki, to w jaki? Nie chciałem mu tego mówić, tym bardziej po tym, co przeszedł. Durny los… wszystko przez niego… wszystko przez przypadek.
Poczułem się lepiej, gdy chłopak przestał się mnie bać. Ucieszyłem się w duchu mogąc go przytulić i znowu mieć przy sobie chociaż… śmierdział. A słysząc jego określenie na mój temat, delikatnie się uśmiechnąłem, acz słabo. Byłem zmęczony tym wszystkim, nie chciałem już wspominać przeszłości. Ale ukochanych osób się nie okłamuje, prawda?
- Gdybyś był u mnie, wywaliłbym cię stąd – stwierdziłem odsuwając się lekko od niego.

od Oliego cd Thomasa

Słuchałem słów chłopaka i coraz bardziej zamierałem. Moje serce przestawało bić, a ja czułem, że robię się blady. On co? On zabił 5 facetów jak miał 16 lat? Cała moja twarz chyba właśnie opadła i straciła, jakikolwiek wyraz. Zabił, czyli co? Jak bym wtedy się nie zatrzymał, to też by mnie zabił? Te wszystkie ślady na ciele to więzienie? To wszystko ... Chłopak patrzył na mnie, mocno zaciskając usta, był zły, ale awantura nagle przybrała jak dla mnie za wysokie obroty. Jeszcze coś powiem i skończę z nożem w szyi. Odsunąłem się i starałem cokolwiek powiedzieć, cokolwiek. Jedyne co wydobyło się z moich ust to ciche piśnięcie. Zabił ludzi, był za to w więzieniu. Miał na sumieniu 5 żyć. Naprawdę nie chciałem wiedzieć za co, może próbowali się z nim przespać? Powoli podniosłem się i stanąłem na własne nogi. Upchnąłem kulę pod łokieć i stałem tak nad nim. Co mam powiedzieć?

Od Samuela cd. Cheryl

                Wpatrywałem się w działania Thomasa. Od zawsze był lekarzem rodziny i nie dziwiło go to, kiedy przychodziliśmy do niego cali w ranach po nabojach. Thomas dał Cheryl znieczulenie, po czym zabrał mnie z pokoju aby porozmawiać.
               - Samuel. Co ty do cholery odpierdalasz? Ta dziewczyna… 
               - Wie za dużo. Musze jej pilnować, czy tego chcę czy nie. Słuchaj, po prostu wyjmij jej ten jebany odłamek, a potem zabiorę ją, odwiozę do domu i będę mógł wrócić do siebie, najebać się i iść spać. – Mężczyzna tylko się zaśmiał, po czym weszliśmy znów do gabinetu. 
               Dziewczyna była przerażona, jednak wpatrywała się we mnie jakby szukała odpowiedzi co się z nią teraz dzieje. Ja jednak nie zawracałem nią sobie głowy, pomagając Thomasowi. Wskazywałem miejsca, gdzie odłamek mógł najbardziej uszkodzić nogę, czasem słyszałem jak Cheryl wstrzymuje oddech. Po jakimś czasie, wszystko się skończyło. Rana została zaszyta. 
               - Lepiej by było, gdyby wróciła do domu. Nie może tu być, co by powiedział twój ojciec Samuelu? - Wywróciłem oczami – Odwieź ją do domu. A pani, niech się nie przemęcza. Znieczulenie przestanie działać za kilka godzin. 
               Nic nie mówiąc, a nawet nie czekając na zgodę, wziąłem Cheryl na ręce i wyniosłem z domu. Dziewczyna była zszokowana, a jej wyraz twarzy nie mówił nic. Wpatrywała się przed siebie, a kiedy posadziłem ją na siedzeniu samochodu, spojrzała na mnie po raz pierwszy od momentu wyjścia od Thomasa. 
               Cała droga minęła nam w ciszy, mąconej jedynie przez radio. Kiedy znaleźliśmy się pod jej blokiem, ponownie wysiadłem i tak samo jak wcześniej, ruszyłem do środka z Cheryl na rękach. Nie pytałem nawet gdzie mieszka, wiedziałem to. Postawiłem ją na podłodze dopiero pod mieszkaniem, trzymając jednak ją ramieniem, aby nie straciła równowagi. Dziewczyna stała chwilę i nad czymś myślała. 
               - Skąd wiesz gdzie mieszkam? - Nie odpowiedziałem jej, kiedy otworzyła drzwi i weszła do środka o własnych siłach, wzruszyłem ramionami i zbiegłem po schodach, po czym wróciłem do domu 
*** 
                Minął tydzień od tamtego spotkania. Nie wtrącałem się w życie Cheryl, miałam swoje problemy. Tata wyjechał z całą rodziną i musiałem opiekować się moim rodzeństwem. Przyznaję, że już miałem ich dość. 
               Szedłem z nimi po ulicy, wyglądałem jak niańka. Jednak, byłem zadowolony z spędzania z nimi czasu. Odkąd wyprowadziłem się z domu, bardzo rzadko się widziałem z bratem i siostrą. Evangeline siedziała mi na barana, a Jacob szedł obok mnie trzymając moją dłoń. Nagle Eva pisnęła. 
               - Sammy! Zobacz jaki piękny jednorożec! Proszę, proszę, proszę braciszku, kup mi go! – Jacob zatkał uszy, a ja tylko wybuchłem śmiechem. Wchodząc do sklepu z zabawkami, przyciągałem wzrok. Miałem dwadzieścia pięć lat, a chodziłem z dwójką dzieci. Nie, to nie wyglądało dobrze.
               Kiedy wyszedłem z sklepu z jednorożcem, misiem, oraz kilkoma lalkami które niosła już Eva, a misia Jacob, wpadłem na kogoś, kogo nigdy bym się nie spodziewał zobaczyć tego dnia. Dziewczyna                                Wpatrywała się we mnie wielkimi oczami. 
               - Nic nie mów Cheryl. To nie moje dzieci. – Powiedziałem, a Eva zaczęła przyglądać się dziewczynie. Jacob za to zaczął się śmiać ze mnie. Spiorunowałem go spojrzeniem. Eva podbiegła do dziewczyny. 
               - ZOBACZY JAKIEGO JEDNOROŻCA SAMMY MI KUPIŁ! 
Cheryl?