29 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego

Poszedłem do pracy, ale zaraz mnie wygonili z budynku i posłali na jakiś szkolny występ, który był na drugim końcu miasta. Wszedłem do szkoły, co ja tu właściwie robiłem? Czy nie powinienem szukać w bardziej… ogarniętych miejscach? Czułem na sobie wzrok praktycznie każdej młodej dziewczyny, a ja do każdej bardzo miło się uśmiechałem, a nawet zaczepnie, bo wyobrażałem sobie, jakby każda z nich zareagowała, gdyby zobaczyła mojego wczorajszego Oliego… ten to miał pomysły. Ta kokardka była najlepsza… Przywitała mnie sekretarka, która z obojętnością zaprowadziła mnie do dyrektorki. Młoda kobieta wydawała się zmęczona życiem, a starsza siedząca za biurkiem, która mnie przyjęła, była uśmiechnięta od ucha do ucha.


- Dzień dobry – przywitałem się, zrobiła to samo. Usiadłem na krześle.
- Ciesze się, że ktoś w końcu postanowił tutaj zajrzeć.
- Tak, jestem nowy – odparłem, a kobiecie nagle uśmiech zszedł z twarzy. Po co ja to mówiłem?
- A rozumiem… ale to nie ważne – machnęła ręką i ponownie się uśmiechnęła. - Wracając… za dziesięć minut rozpocznie się konkurs, jak pan wie, będzie pan w jury – nie, nie wiedziałem, dopiero teraz się o tym dowiaduje… i to od kogo? Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedzieli?! Kobieta widząc moją minę, od razu pospieszyła z tłumaczeniem. - Mamy w szkole bardzo wiele utalentowanych uczniów, każdy z nich marzy o karierze, ale jest to oczywiste, że to się nie uda bez kogoś z wyższych sfer. Chciałabym, aby pan każdemu z nich dawał dobre rady, a może i coś panu wpadnie w oko – skinąłem głową z lekkim uśmiechem. Następnie dyrektorka zaprowadziła mnie do wielkiej sali, tam zapoznała z paroma nauczycielami, z którymi miałem oceniać występ, potem usiadłem i czekałem.
W końcu się zaczęło. Pierwszą osobą była wysoka różowa dziewczyna (miała różowe końcówki i różową sukienkę), której dałem sześć punktów na dziesięć. Reszta występów przebiegła podobnie, nikt mnie nie zaciekawił. Każdemu dawałem po sześć lub siedem punktów, a moje uwagi… raczej nikomu nie przypadły do gustu. Chodziło o to, że każdy z nich śpiewał. Po prostu śpiewał i nic więcej. Nie było w tym… ich samych. Czułem się, jakbym oglądał podróbkę jakiegoś coveru, stworzonego przez amatorów – a mimo to moje sugestie u każdego się różniły. Ten śpiewał za płytko, ta śpiewała praktycznie z zamkniętą buzią, ta stała sztywno jak kołek, ten ruszał się aż za bardzo, jeden nie trafiał w rytm, tamta nie potrafiła wyciągać wysokich nut… jak mówiłem, słabe podróbki. Występ ten był dla mnie jak zabawa w karaoke. Jedyne co mnie zaciekawiło podczas występu, to niska czarnowłosa dziewczyna, która weszła na scenie, muzyka popłynęła, a ona nagle uciekła. Tak… to było najciekawsze. A potem… aż sam się zdziwiłem. Gdy mieliśmy już ogłaszać wyniki, dyrektorka do mnie podeszła i powiedziała, że tajemnicza czarnowłosa postanowiła zaśpiewać. Zgodziłem się, tylko dlatego, by miała swą chwilę. Wróciłem na miejsce i czekałem… słuchałem… jej głos drżał, ale nie fałszowała. Stała sztywno, wpatrzona w ziemię, ale wyciągnęła wysokie dźwięki. Z czasem podniosła głową, zaczęła tupać nogą, głos przestał się trząść i z łatwością wyśpiewała wysoki, ciężki rytm.
Gdy skończyła, aż sam wstałem i zacząłem klaskać. To mi się podobało, to było coś. Wyniki od razu zostały zmienione i tajemnicza czarnowłosa zajęła drugie miejsce. To nią się zainteresowałem. Od razu poszedłem porozmawiać z dyrektorką.
- Wiedziałam, że kogoś pan tu znajdzie – powiedziała z radością. - Tylko powie mi pan jedną rzecz… skoro jest najlepsza, czemu wygrała drugie miejsce?
- Jakby pani to powiedzieć… najlepsi to ci z talentem, a nie pierwszym miejscem. Tamta dziewczyna zaśpiewała czysto i najlepiej, ale to ta czarnowłosa ma talent, poczułem to – kobieta skinęła głową nic nie rozumiejąc. Nie potrafiłem jej wytłumaczyć, że słuchanie zwyciężczyni było niczym słuchanie dobrego coveru, a słuchanie tej drugiej… ona po prostu miała talent i tyle. Jej rodzice mieli sami się odezwać, ja za to jej nie spotkałem, a chciałem jej pogratulować. Zamiast tego zacząłem wracać do domu. Po drodze jednak dostałem wiadomość od nieznanego numeru. Otworzyłem wiadomość, zobaczyłem na nim Oliego… całującego jakiegoś faceta. Data była wczorajsza… Szybko wróciłem do domu. Chciałem to z nim wyjaśnić, ale… co mi powie? Że to jednorazowe? A może się nie przyzna? Wiedziałem jedno: nie wytłumaczymy tego, tylko się pokłócimy. Nim wszedłem do domu, przeszedłem się kawałek chodnikiem, zastanawiając się, czy poruszyć ten temat. W tym czasie dostałem wiadomość od chłopaka, że obiad jest gotowy i na mnie czeka. W odpowiedzi chciałem mu odesłać to zdjęcie, ale się powstrzymałem. Zacisnąłem palce i poszedłem do domu. Tam od razu poczułem wspaniały zapach pieczonych ziemniaków i jakiegoś mięsa… mimo to nie poprawiło mi to humoru.
- W końcu jesteś – powiedział Oli całując mnie na powitanie.
- Tak… - starałem się nie być podejrzanym o to, że coś nie grało. Poszliśmy do kuchni, a po drodze dostałem kolejnego SMS. Miałem wątpliwości, by go otwierać, ale jeśli to coś ważnego?
- Jak praca? Coś nowego? - zapytał, nim zdołałem odczytać wiadomość. Podniosłem na niego wzrok i schowałem telefon, później zobaczę. Podczas obiadu opowiedziałem mu, gdzie mnie wysłali.
- Jednej nawet powiedziałem, że nie śpiewa, tylko się wydziera.
- Thomas! To tylko dzieci – a mimo to na jego twarzy widniał uśmiech. Zakończyłem na tym, ze znalazłem nową artystkę, z którą będzie ciężko, bo jest strasznie wstydliwa. Potem chłopak pochwalił się nowym tatuażem. Ściągnąłem trochę spodnie, ukazując biodro. Zobaczyłem nóż z krwią, nagle poczułem, jak serce mi się zatrzymuje.
- Dobry wybór – powiedziałem bez emocji.
- Nie podoba ci się? - wyprostował się, patrząc na mnie.
- Podoba, ale… wiesz, to nóż… - nie wiedziałem, jak mam mu powiedzieć, że ten tatuaż źle mi się kojarzył.
- No właśnie dlatego, żebym się opanował – stwierdził i się odwrócił, by wrócić na krzesło, ale wywalił na ziemię widelcem. Schylił się po niego, a ja zobaczyłem jego koronkowe, białe majteczki. Raptem na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Damska bielizna nie jest za ciasna? - zapytałem zaczepnie, zapominając o jego tatuażu. Wstał i spojrzał na mnie.
- Nie, jak się kupuje dobre rozmiary – odpowiedział.
- Czyli ten sznureczek ci się nie wbija… - nie dokończyłem
- Jak się dobrze ułoży to wszystko jest wygodne słonko. Po za tym – zaczął. - Mam w nich piękną dupę – złapał się za pośladki i przejechał po nich dłońmi. Wstałem i podszedłem do niego, stając z tyłu.
- I bez nich masz piękną – na te słowa ścisnąłem do pośladki, a on zapiszczał. - Pójdę poszukać jakiegoś ciekawego filmu – oznajmiłem i wyszedłem z kuchni.

<Oli?>

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz