20 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego (+18)

Nim otworzyłem oczy, czułem coś mokrego na szyi, coś ciężkiego na całym ciele i… „szturchanie” uda. Czy miałem tak bardzo realistyczny sen, którego nie pamiętałem? Wszystko się wyjaśniło, gdy uniosłem powieki. Usłyszałem łomot, Oli leżał na ziemi z kołdrą w nogach i patrzył na mnie wystraszonym wzrokiem. Zmarszczyłem brwi, nie będąc pewny, co się tak właściwie stało. Dotknąłem szyi, która była ciepła i uda, które było trochę wilgotne. Spojrzałem na chłopaka, zobaczyłem namiot w jego bokserkach, oraz czerwone poliki.
- Ty… - zacząłem, gdy zdałem sobie sprawę, że chciał mnie przelecieć. W ciągu sekundy obydwoje wstaliśmy. Chłopak zaczął uciekać, a ja miałem ochotę go udusić. Niestety był szybszy, tym bardziej, że ja się poślizgnąłem na kołdrze. Zamknął się w łazience z trzaskiem i przekręcił kluczyk, a ja zacząłem walić pięściami w drzwi. - Kur*a! Otwórz mi te jeba*e drzwi! - krzyczałem, chociaż wiedziałem, że on nie ma takiego zamiaru.
- Przepraszam! - wyjąkał w końcu. Głos mu drżał. - Ja nie chciałem! Nigdy mi się tak nie działo! - zaczął płakać, a słysząc to, nieco się uspokoiłem. Oli to nie jest facet, który płacze z byle powodu, przecież nawet jak go prawie zabiłem, nic nie uronił.
- Czemu ku*wa na mnie leżałeś? - zapytał nerwowym głosem, ale nie krzyczałem.
- Bo nie mogłem spać, a ty nie chciałeś się obudzić – wyjąkał.
- Więc dlatego wlazłeś mi do łóżka? I zacząłeś molestować? - pytałem dalej.
- Przecież nie specjalnie! Po prostu nagle mi się zasnęło, bo było ciepło… nie zamierzałem… - nie dokończył, słyszałem jak płacze. Westchnął opierając głowę o drzwi. - To przez sen! - wytłumaczył w końcu, a ja poczułem ulgę. Wolałem usłyszeć, że to nie było zamierzane, niż wiedzieć, że robił to specjalnie i gdybym się nie obudził, wsadziłby mi rękę w majtki. Z kim ja tu żyłem?!
- Dobra, rozumiem – mruknąłem w końcu. - Otworzysz te drzwi? - zapytałem spokojnie. Przez długą chwilę nic się nie działo, żadnego odzewu po drugiej stronie… aż w końcu kluczyk się przekręcił. Delikatnie nacisnąłem klamkę i zobaczyłem Oliego, który siedział na wannie zaciskając nogi, między którymi mocno odznaczał się jego przyjaciel, twarz miał czerwoną i zapłakaną, starał się ją ukryć w dłoniach. Nim do niego podszedłem, spojrzałem na siebie w lustrze. Moja szyja liczyła cztery czerwone, mocne malinki. Miałem ochotę krzyczeć i go uderzyć, jak ja teraz pójdę na rozmowę kwalifikacyjną?!
- Mam wyjść, byś sobie zwalił? - zapytałem, widząc go w lustrze.
- Nie chce samemu sobie! - krzyknął dość głośno. Odwróciłem się do niego.
- To masz przewalone, bo ja cię nie ruszę – mruknąłem marszcząc brwi.
- Nie musisz, znajdę sobie kogoś… - mruknął już ciszej, odwracając ode mnie głowę.
- O nie, nie będziesz mi tu przyprowadzał obcych gości – podniosłem głos.
- Nie wiesz, co tu robię, gdy cię nie ma! - krzyknął. Podszedłem do niego.
- Lepiej sam sobie zwal.
- Nie. Pier*ol się – nagle wstał, przez chwilę mocno wiercił we mnie wzrokiem, ale po chwili znowu się speszył. Przez chwilę stałem tak i zastanawiałem się, co zrobić.
- To wypiep*zaj na miasto! - stwierdziłem.
- Nie, bo ten kretyn mnie jeszcze znajdzie – odpowiedział. Nie miałem zamiaru dopuścić, by mi przyprowadził tu kogokolwiek. Na miasto nie chciał iść, samemu sobie też nie…
Pchnąłem go na ścianę i przycisnąłem go, trzymając rękę na jego torsie. Nim cokolwiek powiedział, sięgnąłem ręką do jego krocza i wyjąłem stamtąd jego penisa. Zamknąłem oczy, nie dowierzając, na co się właśnie zdałem. Zacząłem mu dogadzać ręką, usłyszałem ciche westchnienia z ust chłopaka, któremu nogi się lekko zgięły, dzięki czemu byliśmy na równi. Gdy poczułem, jak swoją ręką sięga do mojego krocza, złapałem obie jego ręce i zacisnąłem nad jego głową, by mnie nie ruszał. Jego rozkosz trwała parę minut, podczas której zdążył obślinić mi ucho, a potem wybrudzić koszulę, nie mówiąc już o dłoni. Potem się od niego odsunąłem i dopiero wtedy spojrzałem na niego.
- Niczego sobie nie wyobrażaj. Nie chce, byś mi tu kur*a kogoś przyprowadzał – pogroziłem mu palcem. - A teraz wynocha, muszę wziąć prysznic przez rozmową kwalifikacyjną – mruknąłem odwracając się do niego plecami. Jak mogłem zdobyć się na taki czyn? I jakim cudem coś takiego zaczęło mnie… „fascynować”?!

<Ty mała kreaturo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz