20 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego

Gdy Oli wyszedł, ogarnąłem nieco dom. Pozmywałem naczynia, sprzątnąłem podłogę, nakarmiłem kotkę i czekałem na Andrewa w łóżku. Chciał się ze mną spotkać. Mówił, że to coś bardzo ważnego i mamy się spotkać na osobności, ale ze względu na mój stan musiałem wyrzucić stąd chłopaka. Podczas czekania, głaskałem kotkę, która zasnęła na moim brzuchu. Zastanawiałem się, co się ze mną działo. Dlaczego pozwoliłem mu na taką bliskość? To na pewno wina choroby, która odebrała mi siły… i resztki rozumu. Do drzwi w końcu ktoś zapukał.
- Wejdź! - krzyknąłem. Blondyn wszedłem do domu zamykając drzwi. Wlazł do pokoju, zapominając nawet ściągnąć buty. - Cześć.
- Cześć. Jak się czujesz? - zapytał i usiadł na krześle. Kotka podniosła głowę i spojrzała na gościa, po chwili jednak wróciła do snu. Gdy podniosłem się na łokciach, musiała się przenieść na moje nogi.
- Beznadziejnie – stwierdziłem, czując ból głowy. Andrew pokiwał twierdząco głową i na chwilę zamilkł. - To… co to za ważna sprawa? - wyglądał, jakby przez chwilą się obudził. Spojrzał na mnie zamglonym spojrzeniem.
- A tak – zaczął. - Słuchaj… może nie powinienem się w to wtrącać, ale robi się to coraz dziwniejsze.
- Masz na myśli Oliego? Jak wyzdrowieje, on od razu wraca do siebie. Nie musisz się martwić.
- Słuchaj, wczoraj miałem do ciebie przyjść i pogadać, chłopaki się martwili, bo dawno się nie odzywałeś – miał rację. Przez osobę Oliego zapomniałem o kapeli i przyjaciołach.
- No tak, słuchaj. Wczoraj miałem cały dzień zajęty. Po pokazie zaczepił mnie jakiś facet i zaproponował mi pracę. Wczoraj poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną i słuchaj, mam stała pracę – opowiedziałem dobrą wiadomość. Andrew się uśmiechnął.
- I co będziesz robił?
- Nie jestem jeszcze pewny, ale była mowa o nagrywaniu ludzi. I dalej będzie można mnie wynająć na jakieś pokazy, z tym, ze będę dostawał więcej pieniędzy, bo będę z płatnej firmy – opowiedziałem.
- Świetnie, ale… co z kapelą? Dawno nie ćwiczyliśmy – posmutniałem. Rzeczywiście, dawno nie byłem na żadnej próbie, byłem ciągle zajęty, a teraz? Teraz mam jeszcze stała pracę, jak to wszystko będzie wyglądać?
- Jak wyzdrowieje, od razu do was przyjdę. Pracę będę kończył o szesnastej, jak połowa z was – zauważyłem.
- No, mam nadzieję, że to wypali. Szkoda rozwiązywać zespół – zgodziłem się z nim. - Ale wracając – nagle spoważniał. - Przyszedłem do ciebie, by zapytać cię o coś… nie będę owijał w bawełnę, zadam pytanie prosto z mostu – chwila ciszy.
- Dawaj – ponagliłem go.
- Jesteś gejem? - zapytał, a mnie zamurowało. Zamiast odpowiedzieć „nie, Andrew, co ty, pojeb*ło cię?”; milczałem. Dlaczego? Nie miałem pojęcia. To pytanie całkowicie mnie zbiło z tropu. - Czyli tak? - w końcu odzyskałem język w gębie.
- No nie, co ty… To, że mieszka u mnie homoseksualista, nie oznacza, że się w nim zakochałem czy coś. Przestań – machnąłem ręką.
- Yhym. Słuchaj, jak zacząłem mówić, chciałem z tobą porozmawiać, więc wczoraj wieczorem poszedłem do ciebie. Drzwi były otwarte, więc sobie wszedłem – czułem, jak serce podchodzi mi do gardła. Zacząłem się domyślać, o co mu chodzi. - I wiesz co zobaczyłem? Jak ty i Oli leżycie sobie przytuleni w jednym łóżku. Nie żebym ci zabraniał, ale ja, jak i reszta twoich przyjaciół, heteroseksualistów, wiemy, że masz problem z orientacją. Po twojej przeszłości, dobra, rozumiemy to, ale jak myślisz, że jeśli w ciągu jednego dnia jebniesz nam zdanie „No chłopy, okazało się, że jestem gejem i mam już faceta” nie myśl sobie, że będziemy cię brać na poważnie – słysząc to, przełknąłem ślinę. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. - Wiesz, to będzie dla nas dość spory szok – dodał. Zniżyłem wzrok na kotkę.
- Ja sam nie wiem – odezwałem się w końcu. - Wczoraj zobaczyłeś nas w takim stanie, bo byłem chory i nie miałem sił. Oli to cholerny podrywacz i ruchacz, więc wlazł mi do łóżka, a ja nie mając sił, nie zepchnąłem. Nie myśl sobie, że uprawialiśmy seks!
- Seks nie, ale nie wyglądałeś na kogoś, kto został zmuszony, by się do niego przytulić.
- Po prostu był ciepły, a ja… - byłem w samych bokserkach, chciałem dodać, ale ugryzłem się w język. - Nie jestem żadnym gejem. To on się zachowuje, jakbym był – podniosłem w końcu na niego wzrok.
- Pamiętasz jak Vincent określił twoją orientację? - skinąłem głową. Chodziło o „demiseksualizm”. - No, zakochasz się, jak bliżej poznasz i tu nie jest ważna płeć – wstał z krzesła. - Chciałbym tylko, byś tego nie ukrywał, bo potem mogą wyjść same komplikacje – zauważył. Skinąłem głową, przyznając mu rację. - Będę szedł, kuruj się przyjacielu – pożegnał się i wyszedł. Zostałem sam z myślami, jakimi podzielił się ze mną Andrew.
Co ja mam zrobić?

<Oli?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz