30 sty 2019

od Oliego cd Thomasa

Nie potrafiłem się skupić. Cały dzień minął mi trochę jak przez mgłę. Odwiozłem Borysa do domu.
-Posłuchaj, ja ci bardzo dziękuje za pomoc... Powodzenia z tamtym?-Zapytał niepewnie i uśmiechnął się, łapiąc za klamkę.
-Ta, masz mój numer, jak byś potrzebował pomocy, to dzwoń, nie daj się zgwałcić młody -Kiwnąłem głową i odjechałem, kiedy tylko zamknął za sobą drzwi. Mieszkanie było okropnie puste. Kotka Thomasa domagała się wpuszczenia i nakarmienia, co zrobiłem. Kiedy ogarnąłem też świnki, pokój ponownie stał się pusty. Małe kocie ciałko wskoczyło mi na kolana i zamruczało.
-Hm? Twój pan cię chyba niedługo zabierze, wiesz? -Uśmiechnąłem się lekko i podrapałem kocią czaszkę. Jakoś musi przyjechać i zabrać swoje ubrania, kota, sprzęt. Nie może mi tak wszystkiego zostawić co nie? Wtedy mu wszystko wyjaśnię! To był plan! Z uśmiechem zabrałem się za przygotowywanie obiady. Lecz kiedy telefon dalej milczał, a ja nie wiedziałem, czy Thomas planuje się do mnie jeszcze kiedykolwiek odezwać, moje pozytywne nastawienie momentalnie zmalało. Jebać to wszystko, miałem ochotę walnąć w ścianę, ale nie mogłem, bo sąsiad by raczej nie chciał mieć wziernika do mojego salonu. Nadchodził wieczór, a ja nadal nie wiedziałem, czy dostanę szansę jakoś się wytłumaczyć. Zrezygnowany przebrałem się i ruszyłem do klubu. Natłok ciało, zapach alkoholu, tytoniu... Tym razem nie był, aż tak kojący, ale był zdecydowanie przyjemny. Przy barze zamówiłem mocnego drinka i siedziałem, pochłaniając duże ilości alkoholu w krótkim czasie. Mój wzrok raz na jakiś czas znajdował w tłumie ciało, które przypominało mi to chłopaka, ale nie było nim. Pewno siedział u znajomych... On był taką osobą tak? Zamówiłem kolejna porcje alkoholu i zamarłem ze szklaną przy ustach. To był on, miał lekki uśmiech na twarzy i opierał się o jakiegoś faceta. Nagle tamten się pochylił i złączył ich usta. Miałem ochotę zwymiotować. Thomas się odsunął, ale chyba nie bardzo chciał się odsuwać, bo jego nowy facet znów się do niego przystawił. Oczy zaszły mi mgiełką, miałem ochotę zniknąć. Gwałtownie się podniosłem i starałem wydostać z klubu, najszybciej jak tylko mogłem. Ruszyłem chwiejnym krokiem do okolicznego baru. Jebać wszystko. Moje ciało nie było nadal w najlepszym stanie, ale zdecydowanie... Dłoń pojawiła się znikąd i zatrzymała mnie, popychając mnie lekko na ścianę. To był kurwa on. Patrzyłem na niego i nie byłem w stanie nic powiedzieć.

-Pierdolony kutas- Warknąłem w końcu.
-Spierdalaj dobra?
-Pieprzony zdrajca, nie jesteś w stanie mnie nawet wysłuchać? -Sarknąłem i złapałem go gwałtownie za kark. Miał mnie słuchać. Nie był jakoś zszokowany moim zachowanie. Przybliżył się zły i pluł jadem.
-Ja? Ty pierdolona męska dziwko sobie kogoś znajdujesz, ale na co liczyłem? -Sarknął.
-Spierdalaj, to nie ja całuje się pijany z jakimś obcym facetem w klubie, ale chyba jednak twoja orientacja wyszła na jaw co? Jesteś pierdolonym pedałem tak jak ja, ale chyba już cię to tak nie boli? Twoja laleczka doświadczalna ci się znudziła, idź, pieprz się z jakimś obcym facetem, jestem tylko jebaną dziwką -Warczałem i czułem, jak narasta we mnie złość. Pchnął mnie gwałtownie na ścianę i nagle nasze usta się spotkały, kurwa. Pomimo tego, jak bardzo go w tej chwili nienawidziłem, nie umiałem odsunąć się i przerwać pocałunku. Mocniej oparłem dłoń o jego kark i przygryzłem jego dolną wargę. Moja dłoń znalazła się na jego kroczu. Cicho jęknął, ale nie przestawał, jedną rękę trzymał na moim barku, a drugą zjechał do mojego krocza. Pierdolony zdrajca. Nasze języki toczyły batalię o dominację, a ja czułem, jak cała moja uległość wychodzi na jaw. Jęknąłem pod jego dotykiem i pchnąłem biodrami w kierunku dłoni, która odsunęła się trochę. Jego zapach był wszechobecny, wdzierał się w mój nos i przypominał mi każdą noc, każdy poranek, każda chwile razem. Pierdolony zdrajca. Jego ciepło dawało mi pewne ukojenie, był miękki, dotykał mnie w delikatny, ale zachłanny sposób. Zdrajca tak jak ja. Szarpnąłem się w bok i upadłem na zimny chodnik pokryty śniegiem. Świat wirowała, wraz z nim wirowałem ja. Nie mogłem.... A może mogłem? Uniosłem głowę na Thomasa, który aktualnie stał oparty o ścianę z lekkim szokiem wymalowanym na twarzy, chyba on sam bał się tego, jak silne łączy nas... Uczucie? Pierdolone uczucie.
-Spierdalaj, miękki fiucie -Syknąłem i powoli powróciłem do pionu. Moje ciało chwiało się, ale chciało więcej, krzyczało z każdego zakamarka mojej duszy, więcej! Proszę, daj mi więcej ! Nie idź, tylko zostań, wypieprz mnie tak ostro, że zapomnę jak mam na imię, że zapomnę, kim jestem, że stracę poczucie czasu i siebie.
-Jesteś zjebem Oli, nie mas pojęcia jak bardzo komuś może na tobie zależeć co? Musisz to zjebać?
-To nie ja się właśnie całowałem z obcym facetem w klubie -Syknąłem.
-To nie ja obciągałem jakiemuś facetowi, jak miałem nogę w gipsie – Te słowa mnie zamroziły. Czekaj co? Chyba mu się coś mocno popierdoliło, może wiedział, coś, o czym nie wiedziałem ja?
-Spierdalaj, jesteś jebanym zdrajcą, nie jesteś lepszy ode mnie, ale ja przynajmniej jestem szczery co do samego siebie – Pierwszy cios w moją stronę spadł z prawej. Uderzył mnie z całej siły w brzuch. Zgiąłem się i jęknąłem. Miał do tego prawo, zasługiwałem. Podniosłem się, powstrzymując wymioty i zaśmiałem.
-Przeszłość jednak nigdy nas nie zostawia w spokoju co? -Odwróciłem się, zanim cokolwiek dopowiedział i ruszyłem w kierunku taksówki pod latarnią.
-Spierdalaj Oli, jesteś zdrajcą, dziwką ! - Udawanie, że te słowa mnie nie bola nie było trudne, kiedy słyszało się to milion razy, a przede mną jeszcze drugi milion. Splunąłem na śnieg.
-Przynajmniej oboje o tym wiemy, ty się nie przyznasz co Thomas? -Zaśmiałem się i zatrzasnąłem drzwi od samochodu. Kierowca zabrał mnie pod wskazany adres i zostawił. Przechyliłem się w prawo, czując, jak moje ciało ulega procentom, które dziwnym trafem nagle wzmocniły swoje działanie. Prychnąłem i ruszyłem powoli ku drzwiom. Po drodze zatrzymał mnie niski szatyn.
-Słuchaj, nie wiesz, gdzie jest Monika?
-Kto? Nie mam pojęcia stary, nie znam Moniki -Uśmiechnąłem się głupio.
-No kurwa, Monika !
-Nie znam żądnej jebanej Moniki, a ty masz się odpierdolić kutasiarzu – Warknąłem i szybko pożałowałem słów. Moje ciało zostało zalane wodospadem pięści, kopnięć uderzeń.
-HEJ, SPIERDALAJ ! - Głos sąsiada brzmiał w tej chwili niczym wybawienie. Podniósł mnie i pomógł mi wejść do bloku, mieszkania. Posadził mnie na materacu i skrzywił się.
-Czy ty zawsze musisz się wpieprzyć w problemy? Nie możesz dać swojemu ciału spokój? -Patrzył na mnie, trzymając mnie pod brodę.
-Nie, dziwka nigdy nie śpi. Inaczej ktoś by ja wyruchał -Zaśmiałem się głupio na swoje słowa. Ciepły dotyk mnie lekko obudził, mył mi twarz mokrą szmatką i cicho coś mruczał.
-Zjebałem, wiesz?
-Wszystko się da naprawić Oli, nie ruszaj się....
-No właśnie nie bardzo, zależy mi na kimś, to go zostawiam, taka chyba moja popierdolona natura, on mnie już nie chce... Jestem pierdolonym gejem i to do tego dziwką, tylko czekać aż umrę, najlepiej na Aids.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz