20 sty 2019

od Oliego cd Thomasa

Ten wieczór mógł spokojnie przejść do historii jako jeden z fajniejszych. Niby nadal miałem chcice, ale przynajmniej coś mogłem zrobić tak? Chłopak pogodził się chyba z moim wszechobecnym seksapilem i postanowił się mu oddać. Spokojnie naszykowałem obiad na jutro do pracy i poszedłem spać, czując, jak moje serce dosłownie śpiewa z radości. Wtuliłem twarz w poduszkę i udałem się krainy snu. Obudziły mnie po raz pierwszy od paru dni świnki. Nakarmiłem je i leniwie rozpocząłem mój dzień. Umyty, ogarnięty i spakowany poszedłem do pracy, czując, jak mój dzień naprawdę ma dobry potencjał. Wyciągnąłem telefon i wystukałem SMS.

Dziękuję za miły wieczór, co byś dzisiaj chciał na kolację ?

Odłożyłem komórkę do kieszeni i zamknąłem za sobą drzwi salonu.
- Hej Oli - Blondynka pomachała mi.
- Hej...
- Jak sytuacja?
- Dobrze, był u mnie wczoraj... - Lekko się uśmiechnąłem pod nosem, widząc uśmiech na jej twarzy.
- Czyżby?
- Nie, jestem grzecznym chłopcem przecież - Zaśmiałem się i poszedłem do mojej części salonu. Praca zaczęła się już z samego rana, więc nie miałem, kiedy nawet pójść do przedsionka i zobaczyć na telefonie czy ktoś mi odpisał. Po ostatnim kliencie, który tego dnia wypadał od 14 do 16, ruszyłem spokojnie po płaszcz. Telefon cały czas dzwonił. Naprawdę dużo nieodebranych połączeń od nieznanego numeru przeraziły mnie. Odebrałem.
- Halo?
- Thomas jest w szpitalu, ktoś go napadł z nożem. Pyta o ciebie - Głos blondyna zaatakował mnie bez żadnego pytania. Momentalnie poczułem, jak mi miękną nogi.
- W którym szpitalu? Żyje? Nic mu nie jest? - Starałem się nie zdradzić drżenia w głosie.
-St., Petera.
- Jestem tam za chwilę - Rozłączyłem się i szybko zabrałem co moje.
- Idę, nie ma mnie - Wybiegłem z salonu i złapałem pierwszą lepszą taksówkę. Nie byłem bogaty, ale nie doszedłbym w moim stanie pod szpital. Szybko zapłaciłem taksówkarzowi i wysiadłem z samochodu. Miałem nogi jak z waty. W recepcji pani zapytała mnie:
- Kim pan jest dla rannego?
- Nie wiem okay? To skomplikowane - Przetarłem twarz dłonią i czułem, jak tracę nad wszystkim kontrolę, tyle zostało z mojego cudownego poranka.
- Oli ! - Andrew znalazł się obok mnie i powiedział szybko pielęgniarce, że się mną zajmie.
- Co z nim? - Starałem się mieć obojętną minę, ale jak bardzo obojętnym da się być, kiedy twój... No właśnie mój kto? Był w szpitalu.
- Żyje, ma parę szwów, ale tak to jest okay, ma dobrego chirurga, więc nie będzie nawet widać miejsca po szwach. - Głupota, jego szramy nadają mu uroku ot co. Wszedłem za nim do pokoiku i zamarłem. Thomas był odrobinę blady, ale tak to podpięte pod niego kroplówki chyba bardziej stresowały mnie niż jego.
- Idioto! - Znalazłem się obok łózka i starałem powstrzymać drżenie każdej kończyny.
- Hej
- Przysięgam, jeszcze raz tak się załatw, ale złamię ci kutasa -Nie wiedziałem jak mu przekazać moje emocje, nie wiedziałem jak go zapytać, czy jest cały, czy go coś boli.
- Kutasa to trzeba było złamać temu psychopacie. - Zamarłem. Więc to on? Czyli wszystko było moją winą, to ja ściągnąłem tego osobnika na siebie, a Thomas postanowił się, nie wiem... To ja go w to wciągnąłem, ja go poprosiłem w sklepie i. Czułem, jak mój mózg zaczyna zapieprzać na za szybkich obrotach.
- Kurwa
- Elokwentnie jak zwykle - Prychnął i lekko się skrzywił. Pewno szarpnął trochę szwy.
- Przysięgam, że cię zabiję, jak jeszcze raz się w coś wplączesz.
- Przypominam ci, że to ty mnie w to wplątałeś – Z moich ust wydobył się głośny jęk. Kurwa miał racje, miał jebaną racje.
- Okay, przepraszam po prostu ... Nie chce cię stracić, ale chyba jednak... Kurwa muszę to załatwić -Wymamrotałem i lekko uścisnąłem jego dłoń. Odwzajemnił uścisk. W mojej głowie pojawiło się milion wyjść, z danej sytuacji, pojechać do niego i co? Pozwolić mu? Bo Thomas byłby bezpieczny? Zgłosić na policję? To nic nie da. Zerwa... Zakończyć kontakt z Thomasem? Dzięki temu nie byłby ze mną powiązany... Przyłożyłem jego dłoń do ust i czułem jak płacze. Kurwa ja nie płaczę, ja kurwa nie... Ale łzy mówiły co innego.
- Oli? - Thomas był zdziwiony.
- Przepraszam, maże się jak beksa, po prostu, bałem się o ciebie okay? Nie da mi to już chyba nigdy spokoju, bo to kurwa moja wina, to moja wina, bo to ja cię w to wciągnąłem i nie powinienem, i... Ja się kurwa nie nadaję do tego wszystkiego i nie potrafię ... Kurwa zależy mi na tobie tak cholernie i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Po prostu nie umieraj, nie... Nie daj się zabić. - Wszystko to mówiłem w jego dłoń, ale byłem świadom, że słucha mnie nie tylko Thomas, ale i Andrew i jeszcze jeden kolega mojego... Mojego ktosia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz