22 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego

Gdy się ubrałem, pomogłem Oliemu, który miał problem z gipsem, przez który nie chciały przejść spodnie. Poszedłem do łazienki się ogarniając. Nakarmiłem zwierzęta, które od razu dały o sobie znać.
- Dobra, teraz na dwór – oznajmił Oli. Popatrzyłem na niego zdziwiony. Co on kombinował? Najpierw się szybko ubierz z minuty na minutę, a teraz każe wyłazić na zewnątrz. Mimo wszystko usłuchałem się i wyszliśmy z mieszkania, zamykając je na klucz.
- Gdzie idziemy? - zapytałem, chcąc dowiedzieć się chociaż najmniejszej informacji, która doprowadzi mnie do punkty końcowego. Chłopak jednak nie chciał mówić, wyglądał, jakby był na mnie zły. Może dalej miał te swoje humorki? Nigdy go nie zrozumiem. W końcu wyszliśmy z bloku, chłopak nie chciał mojej pomocy w schodzeniu, dlatego wlokłem się za nim niczym żółw. Przecież mogłem go ponieść czy coś, duma mi od tego nie spadnie. Wyszliśmy na zewnątrz, Oli od razu zaczepił jakiegoś mężczyznę, który stał przy jakimś motorze. Interesowały mnie w tej chwili dwie rzeczy: pierwsza – motor był zajebisty, miałem ochotę na niego wziąć i nim pojechać, nawet, gdyby wiązało się to z kradzieżą, druga – czy Oli znowu bawi się w swoją ukochaną „dziwkę” i idzie podrywać mi kogoś? Wątpiłem, po tym co przeszedł, raczej nie w głowie mu romanse, chociaż… jego nikt nie zrozumie. Podszedłem do nich, na moje szczęście nieznany mężczyzna i Oli tylko rozmawiali. Przywitałem się z obcym, który dał jakąś kartkę dla chłopaka, ten ją podpisał, drugą schował do kieszeni.
- Gratulacje, motor najnowszego modelu jest pan – powiedział mężczyzna… w moim kierunku? Patrzyłem na niego jak na idiotę, nie rozumiejąc, co się dzieje. Facet zniknął w swoim wozie i odjechał, a ja jak ten słup soli patrzyłem na motor. Czy ten koleś dostał kamieniem w łeb? Niczego nie zamawiałem, nie ważne, jak bardzo to mogło kusić.
- Oli, o co tu chodzi? - zapytałem chłopaka, który stał obok i milczał.
- Czego nie rozumiesz? Masz nowy motor – wyjaśnił jak na Oliego przystało.
- No… tak… ale skąd? - pytałem. Chłopak przekręcił oczami, wyglądał na zirytowanego.
- Skoro tamten ci się popsuł, musiałem ci kupić nowy – wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia.
- Kupiłeś?! Za co?! - nie byłem zły, tylko bardzo, ale to bardzo zdziwiony. Ten pojazd nie mógł kosztować parę stów, skąd on miał tyle pieniędzy? A może się u kogoś zadłużył? Jeśli tak, to go chyba uduszę.
- Pamiętasz, że byłem u dziadka? - pokiwałem twierdząco głową. - No to moja rodzina jest okropnie bogata – mówił dalej. - I dziadek zostawił mi trochę drobniaków w spadku.
- Za drobniaki nie kupisz takiego sprzętu – powiedziałem, dalej nie dowierzając.
- Duże drobne? - uśmiechnął się niewinnie.
- Będę nachalny i spytam – na chwilę się zatrzymałem, biorąc powietrze do płuc. - Jak duże drobne?
- Pół miliarda? - wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia.
- Ile? O ku*wa! - krzyknąłem i dopiero wtedy fakt, ze mam nowy moto, nie kradziony i nie zadłużony, wprawił mnie w tak ogromną radość, że zwykłe słowa nie były w stanie tego opisać. Na mojej twarzy pojawił się wielki banan, chwyciłem Oliego za biodra i namiętnie ucałowałem w usta.
- Dziękuje kochanie – powiedziałem.
- Milioner ci się nagle spodobał? - zaśmiał się.
- Nie, motor – odparłem z dziecięcą radością. - Ty już dawno zawróciłeś w mojej głowie – dodałem, gdy Oli zaczął wracać do domu. Trzymając w dłoni kluczyki, musiałem się wpierw nacieszyć nową zabawką. Oglądałem go ze wszystkich stron, tuliłem go i wąchałem, nie ważne, jak bardzo to musiało dziwić ludzi w oknach. Cieszyłem się, Oli ma okna wychodzące po drugiej stronie bloku, nie musiał mnie oglądać w tym stanie. Byłem prze szczęśliwy. Szybko wsiadłem na motor i włączyłem się do ruchu ulicznego.

<Oli?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz