21 sty 2019

od Oliego cd Thomasa

Obudził mnie ból, taki rozrywający od środka ból, który nie ustawał. Dodatkowo czułem, że coś jest nie tak z moją nogą. Zdecydowanie coś było nie. Kurwa. Głośno krzyknąłem, starając się odsunąć od źródła bólu. Trzask, moja twarz zbierała kolejne ciosy.
Cicho jęknąłem i ponownie starałem się odsunąć, bolało i to okropnie. Parę razy w życiu zdarzyło mi się iść z kimś na ostro, trochę mniej wazeliny, mniej śliny, ale to... To zdecydowanie nie było przyjemne. Jęknąłem i załkałem, czując, kolejne pchnięcia, które wbijały mnie w twardy materac. Sprężyny wbijały się w moje plecy. Ręce były związane nad głową a nogi uniesione nad biodra. Jedna z nóg. Popatrzyłem na nią i czułem, jak robi mi się niedobrze, była spuchnięta i krzywa w momencie, w którym krzywa nie powinna być. Nie było mi dane długo skupić się na kontuzji, bo kolejne bolesne pchnięcie sprawiło, że zwymiotowałem.
-Jesteś taki kurwa ciasny, idealny dla mnie -Słowa tego zjeba docierały do mnie jak przez mgłę. A może przez ścianę? Chuj to wie.
-Moja idealna dziwka, nikt inny, cię ni będzie po mnie chciał, rozumiesz to? Dziwka zostaje ze swoim panem d końca -Syknął i wgryzł mi się w brzuch. Znów załkałem.
-Proszę, proszę, przestań -Cicho wyjęczałem.
-Nigdy, po tym, jak mnie zostawiłeś? Ten twój niby chłopak? Nikt cię nie uratuje, jesteś mój -Kolejne pchnięcie i … Poczułem, jak coś we mnie pęka. Miałem dość, ból był tak silny, że miałem dość. Krzyknąłem głośno i opadłem bezwładnie na materac. Wszystko bolało, wszystko pulsowało i wszystko zdawało się nie moje. Odwróciłem głowę i popatrzyłem na ścianę, czyli to zobaczę przed śmiercią? Liczyłem, że umrę zjarany, skacząc z jakiegoś dachu, ale najwyraźniej inny los był mi pisany. Moje ciało się poddawało. Moje całe ciało powoli odpuszczało każdą z funkcji życiowych i odpływało. Ból ustawał, zastępował go … Co go zastępowało? Nie wiem... Kolejne pchniecie, ściągnęło mnie na ziemię. Kurwa.
-Błagam -Wychrypiałem, ale w zamian dostałem dwa ciosy w twarz. Nagłe zamieszanie i pustka. Nie wiem, co się działo. Zemdlałem. A może umieram? Czy organizm jest w stanie tak szybko się poddać? Czy po śmierci dalej jest się świadomym? Głosy, czyjś głos i znów ból. Co? Śmierć nie powinna bolec prawda? Powinna być miła, spokojna, przyjemna. Coś mną zakołysało. Może powinienem sobie dać spokój? Po co ja komu? Wszystko to … Bez sensu.
-Błagam, nie umieraj, nie umieraj -Głos przebił się przez grubą ścianę myśli. Nie umierać? Komu nagle na mnie zależało? Dopiero po chwili doszło do mnie, kim był właściciel głosu. Moim nie chłopakiem. Moim idealnym zjebem z którym … Zerwałem? Może mi się jednak należy? Skoro pozbyłem się najlepszego, to dostaje najgorsze? Coś znów szarpnęło i … Cisza. Wszystko było ciepłe i miłe, takie spokojne. Ktoś mnie wołał. Komu byłem znowu potrzebny? Trzask i cisza. Czemu ja nie mogłem zniknąć? Znikanie powinno być łatwiejsze tak? Mój umysł powoli się poddał i odpłynął w sen. Nie wiem, o czym śniłem, chyba czymś miłym.
Piiik... Piiik... Piiik... Kap... Kap... Kap... Głośne dźwięki obiły się od jednej ściany mojego mózgu do drugiej. Czemu to było tak głośne? Starałem się podnieść, ale uniemożliwił mi to nagły przypływ bólu. Jęknąłem. Kurwa, żyję.
-HALO! OBUDZIŁ SIĘ ! -Krzyk Thomasa ponownie wywołał ból w głowie. Jęknąłem i starałem się uchylić powieki. Niestety było za jasno. Kiedy otworzyłem oczy, musiałem je momentalnie zamknąć, bo jasność mnie oślepiała.
-Kurwa -Głos Thomasa wydawał się … Załamany? Zmęczony?
-Też kobieta -Wychrypiałem, moje gardło było okropnie zdarte i bolało. Ciche prychnięcie śmiechu poprawiło mi nastrój.
-Halo, boli pana?
-Nie, tak sobie jęczę dla sportu -Wychrypiałem do doktora.
-Podamy większą dawkę morfiny. W mojej głowie momentalnie zapaliło się czerwone światełko.
-Nie -Głos załamał się w połowie.
-Jest pan uczulony?
-T...-Wychrypiałem pierwszą literę.
-Dobrze, podamy inny lek, proszę odpoczywać- Ciepło rozeszło mi się po dłoni i rozluźniło mnie.
-Pić?- Moje ciało było zmęczone, ale walczyłem z falą senności.
-Proszę spać, dostanie pan wodę, jak się obudzi -Lekki dotyk na dłoni i... Znów spokój. Nie wiem, ile ponownie spałem. Kiedy się obudziłem, wyjątkowo odczuwałem ból nogi. Moje całe ciało zachowywało, się tak, jak bym właśnie ukończył maraton i miał tonę zakwasów. Czyjaś dłoń delikatnie musnęła moją. Nie miałem jak uciec, moje serce przyspieszyło. Znowu? Błagam nie, jak on planuje mnie utrzymać przy życiu tylko po to, żeby znów mnie zniszczyć, to niech mnie zabiją. Poproszę morfiny już.
-N... Nie proszę -Wychrypiałem.
-To ja.
-Nie rób mi nic, proszę -Wychrypiałem.
-Nic ci nie zrobię Oli, to ja Thomas, jesteś bezpieczny. On już cię nie skrzywdzi- Ciepły głos obok mojego ucha.
-Nie?
-Nie, obiecuję.- Odetchnąłem i starałem się otworzyć oczy. Udało mi się je lekko uchylić. Moim oczom ukazała się jasność i niewyraźna twarz chłopaka.
-Hej -Uśmiechnął się lekko.
-Zabij mnie -Jęknąłem. Ta czułość na jego twarzy mnie dobijała. Czy widział mnie w tym stanie? Kurwa już mnie nigdy nie przeleci, nawet nie wiem, czy tego chcę... Ja jebie, jestem dziwką, którą ktoś zepsuł.
<t?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz