21 sty 2019

od Oliego cd Thomasa

Przysięgam, że ta znajomość podaruje mi wielkie niebieskie jaja. Kolejny zimny prysznic nie był dla mnie dobry, ale potrzebny. Zakręciłem wodę i ubrałem się ponownie. Dzisiaj pracę miałem tylko w domu więc spokojnie mogłem zaopiekować się idiotom, który aktualnie usypiał na moim łóżku. Westchnąłem i usiadłem na kanapie, powoli zabierając się za pracę nad nowym projektem. Tym razem miał być to jaszczur jedzący motyla. Nie wiem, kto na to wpadł, ale klient był bardzo przekonany na te zwierzęta/ Spokojnie szkicowałem i czułem, jak moje ciało relaksuje się po zimnej kąpieli. Zacznę chyba szukać innych metod, jakich? Może jakaś starsza pani w bieliźnie? Takie obrzydłe, obwisłe fałdy skór i... Wzdrygnąłem się, zdecydowanie pomogło. Skończyłem i zabrałem się za obiad, który aż się prosił o zrobienie. Brunet nadal spał i coś mruczał pod nosem. Westchnąłem i ukucnąłem obok jego twarzy. Był zabawnie spokojny, pomimo tego, jak bardzo mnie w tej chwili irytował. Poszedłem do kuchni i zabrałem się za robienie dzisiejszego obiadu, którym były krewetki, na winno maślanym sosie z makaronem. Danie nie było czasochłonne, więc po pół godziny nakładałem obiad na miski i niosłem do pokoju. Thomas już nie spał.
-Jezu jak w najlepszym hotelu świata -Mruknąłem i szczęśliwy wystawił rękę w moim kierunku. W zamian nachyliłem się, pocałowałem go szybko w usta i postawiłem naczynie na łóżku obok niego.
-No dobra, lepiej niż hotel -Mruknął i zaczął spokojnie jeść, co chwila, wydając z siebie dźwięki aprobaty. Spokojnie nabierałem jedzenie na widelec i żułem nie patrząc w jego kierunku, czemu? Bo dźwięki były odrobinę prowokujące jak na jego osobę.
- Ojezu Oli, to jest cudowne. - Jęknął, a ja nie wytrzymałem i odstawiłem miskę na bok z głośnym trzaskiem.
- Co? - Popatrzył na mnie zaskoczony.
- Przestań kurwa, nie udawaj, że nie wiesz, co robisz - Warknąłem. Moje ciało było po prostu zmęczone ciągłym brakiem za spokojnienia.
- Jezu, coś ty taki drażliwy dupa cię nadal boli? Muszę się umyć - Mruknął w końcu i poszedł do łazienki, zostawiając mnie samego w pokoju. Czy on serio nie rozumie, co mi robi?
- Oli? - Thomas wystawił głowę z łazienki.
- co jest? - Momentalnie zmienił mi się ton głosu na spokojniejszy, coś mu się stało? Szybko zmalałem się pod drzwiami łazienki.
- Nie dam rady umyć pleców, pomożesz? - Wykrzywił się lekko, demonstrując swoje ograniczone możliwości. Przełknąłem tylko ślinę i kiwnąłem głową. Rozebrałem się za nim i powoli stanąłem za nim w kabinie. Delikatnie namydliłem dłonie i rozprowadzałem pianę na jego plecach. Cicho wzdychał przy moim dotyku i czułem jak... Nie Oli starsza pani w bieliźnie, stara wagina i obwisłe cycki. Momentalnie moje ciało zmieniło reakcję i mogłem kontynuować mycie chłopaka. Kiedy skończyłem, wyszedł z kabiny i staną przed lustrem, zajmując się powoli swoimi szwami, nakładał na nie jakiś krem. Widok był tak cudowny, że nie mogłem i zrobiłem sobie zdjęcie. Nagi tył Thomasa w toalecie, był czymś, co zasługiwało na uwiecznienie. Ustawiłem sobie nową tapetę i podszedłem do niego powoli. Byłem już ubrany, więc powolnie zawisłem nad nim i patrzyłem, na to, co robi. Rana nie była już aż tak widoczna, ale szwy nadal były zaczerwienione. Mruknąłem cicho i pocałowałem szyję chłopaka. Nie robimy malinek, nie wolno.
- Jak skończysz, to myślałem, że możemy iść do sklepu? Trzeba cię odrobinę wyprowadzić na miasto, a Tesco jest bardzo blisko? - Zaproponowałem i wyszedłem na korytarz.
- No, dobra, i tak muszę kupić trochę octeniseptu i jedzenie dla kotki - Mruknął i zamknął za mną drzwi.
- Co się zamykasz? Nagle cię wstyd złapał?
- Ubrać się muszę - Mruknął.
- A ja ciebie gołego nie widziałem? - Zaśmiałem się i włożyłem buty. Wyszedł ubrany w moją koszulkę, co nie powiem, działało na mnie stymulująco i tez się ubierał. Niestety schylanie się do obuwia nie szło mu najlepiej. Przysiadłem na kolanach i powoli sznurowałem mu buty.
- Dzięki.
- Spoko, co byś beze mnie zrobił?
- Wywalił się o rozwiązane sznurowadła?
- Pewno tak - Wzruszyłem ramionami i podałem mu kurtkę. Lekko zmarszczył nos.
- Nie pal już w niej, śmierdzi mi teraz. - Pokiwałem głową i zamknąłem za nami drzwi. Droga do sklepu minęła w atmosferze cichego dokuczania sobie nawzajem i zaczepiania się. Kiedy weszliśmy, moim oczom ukazała się promocja na łososia. Momentalnie w głowie pojawił się plan na pyszny obiad, który wydawał się być aż idealny na taką pogodę. No i ryba była zdrowa tak?
- Słońce, co ty na makaron z łososiem i szparagami? - Poczułem, jak moje oczy zaczynają błyszczeć z ekscytacji.
- Jezu utuczysz mnie, ale jak najbardziej tak -Westchnął i oddalił się na chwilę w kierunku małej sklepowej apteki. Ruszyłem na poszukiwanie upragnionych składników. Przy rybach zostałem zaczepiony przez młodego szatyna.
- Hej, - Uśmiechnął się.
- Cześć? - Wystawiłem głowę z zamrażarki z rybami i podałem mu pewnie dłoń.
-Milosh jestem a ty? - miał ładne proste zęby i lekko kręcone włosy. Dodatkowo miał na sobie naprawdę obcisłą koszulkę i spodnie, które aż prosiły się o zdjęcie z tego osobnika.
- Oli
- Słuchaj Oli, nie śmiałbym cię podglądać, ale masz naprawdę ładny tyłek, ja mam za to fajne łózko, dużego kutasa i wolny wieczór... Co ty na to? - Uśmiechnął się. Ja parę tygodni temu skoczyłby już na niego i kazał się nieść do mieszkania. Jednak kiedy obok mnie pojawił się Thomas... Dodatkowo podszedł, w połowie propozycji szatyna więc chyba wszystko rozumiał.
- Słuchaj, miła propozycja, ale spierdalaj co? - Uśmiechnąłem się i schowałem rybę do koszyka, czując, jak mnie pieką policzki. Co ja właśnie zrobiłem? Odmówiłem przystojnemu napalonemu facetowi. Idiotyzm naprawdę. Thomas stał obok mnie z torbami z apteki i głupim uśmiechem.
- Co?
- Nic - Nie powiedział więcej, tylko grzecznie szedł za mną do kasy. Powoli wróciliśmy do domu. Załadowałem wszystko do lodówki i zabrałem się za kończenie projektu. Thomas położył się na plecach i przeglądał coś na telefonie. Podszedłem i usiadłem obok.
- O co zobacz - Thomas mruknął w moim kierunku. Zawisnąłem nad nim w rozkroku i starałem się zajrzeć, na to, co mi pokazuje. Zamiast tego telefon został odłożony na bok, a dłonie powędrowały na moje biodra, które momentalnie przysiadły na udach chłopaka. Nagle jego usta znalazły się na mojej szyi. Jęknąłem cicho i zniżyłem się w poszukiwaniu jakiegoś tarcia w kroczu, jednak w dalszym ciągu byłem okropnie napalony. Zassanie się na mojej szyi sprawiło, że głośniej jęknąłem i odsunąłem głowę, łącząc nasze usta w pocałunku.

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz