26 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego

Gdy tylko wróciłem do chłopaka, a on zamknął się w łazience, przez chwilę patrzyłem na drzwi i próbowałem sobie wszystko ułożyć. Dać mu się jak najszybciej przelecieć, bo im później, tym bardziej boli? Słowa, jakie wypowiedział ten mężczyzna, dały mi do zrozumienia, że myślałem podobnie. Na prawdę. Nie chciałem z nim uprawiać seksu nie tylko dlatego, że byłby to mój pierwszy raz (ponad to chłopak i tak nie jest w tej chwili do tego zdolny), ale też dlatego, że gdzieś tam w głębi duszy miałem świadomość, że tak to się zakończy: przelecę go, a on stwierdzi, że zostałem zaliczony i czas wracać do normalnego życia (tylko niech noga mi wyjdzie z gipsu). Może ta myśl była prawdą? Chłopak tylko udawał... wszystko? Poza tym z tego co widzę, jak się zachowuje, jakie ma problemy (nie mam pojęcia czy ze mną czy ze sobą), stwierdzam, że może rzeczywiście lepiej wrócić do swojej rutyny (jakiej rutyny?).
Nie mogąc znaleźć jakiegokolwiek rozwiązania, zwinąłem się w koc i poszedłem spać. Mimo wszystko wstałem zbyt wcześnie, jak na bezrobotnego człowieka. Chociaż bardzo chciałem mieć spokojny sen, śniłem o Olim. Oglądałem go z lotu ptaka, w łóżku z jakimś facetem, który ciągle zmieniał twarz. Po jakimś czasie zobaczyłem siebie w drzwiach, z kotem na ręku i torbą, obok leżał pusty gips.
Obudziłem się bez humoru. Powoli wstałem i odgarnąłem włosy z czoła. Odwróciłem się i przeleciałem wzrokiem po pokoju. Oli siedział na fotelu, trzymając nogę na poduszce na krześle, w ręku trzymał szkicownik i ołówek. Nie odzywałem się, patrzyłem na niego pustym wzrokiem, trawiąc sen, jaki mnie nawiedził. W końcu chłopak podniósł na mnie wzrok, przez chwilę milczał.
- Andrew dzwonił - odezwał się, wracając do rysowania.
- Co chciał?
- Pogadać. Mówił, że ma dla ciebie jakąś robotę - odpowiedział. Skinąłem głową, chociaż powinienem się cieszyć z tej informacji, nie miałem jakoś ochoty. Wylazłem z łózka, chwilę siedziałem na brzegu, patrząc na Oliego, który był zajęty rysowaniem. Nim zdołał podnieść głowę i zapytać, czemu się tak na niego gapię, wstałem i chwyciłem telefon. Idąc do kuchni, wybrałem numer do przyjaciela. Przyłożyłem telefon do ucha i czekałem, aż odbierze.
- Andrew?
- Tak. Dzwoniłem.
- Wiem, Oli mówił. Ponoć masz dla mnie nową pracę.
- A no, mam. Wujek mojego kolegi szuka kogoś na miejsce technika muzycznego, w pełnym słowa tego znaczeniu. Poleciłem cię i jutro masz spotkanie. Wyślę ci adres SMS.
- Dzięki stary.
- I jeszcze jedno, bardzo ważne - na chwilę zamilkł. - Jak następnym razem będziecie sobie obciągać, zamknijcie drzwi na klucz - czułem, jak moja twarz robi się cała czerwona. Dobrze, że nie powiedział mi tego w cztery oczy, zapadłbym się pod ziemię.
- Ta... dzięki... - mruknąłem bardziej do siebie.
- No, mam nadzieję, że dzisiaj przyjdziesz do Harry'ego na próbę - dodał, na co oprzytomniałem. Całkowicie o tym zapomniałem.
- Jasne. Piętnasta?
- Tak - pożegnawszy się z przyjacielem, rozłączyłem się i sprawdziłem godzinę. Miałem jeszcze półtorej godziny do próby, dlatego wstawiłem wodę na herbatę. Wróciłem do Oliego, z którym zamówiliśmy jakieś jedzenie. Biedak musiał jeść jakieś kluchy bez smaku... ale co zrobić. Gdy obiad do nas jechał, zrobiłem herbatę i... dostałem wiadomość. Sądząc, że to Andrew, który przysyła mi adres, odebrałem wiadomość... która była od nieznanego numeru. Odtworzyłem wiadomość i przeczytałem. Zdradza cię, nie ufaj mu. Nie zbyt rozumiałem wiadomość, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Odebrałem nasze jedzenie, zapłaciłem i podałem wszystko na stół. Patrząc na Oliego, który odkłada szkicownik, zacząłem się zastanawiać, czy wiadomość nie dotyczy jego. Bo kogo innego? Kolejna wiadomość.
- Od Andrewa? - usłyszałem chłopaka, na co skinąłem głową.
- Tak, wysłał mi adres, na który jutro mam się zjawić na rozmowę kwalifikacyjną - chłopak nie wydawał się zainteresowany tą informację. W ciszy zjedliśmy obiad, a potem oznajmiłem mu, że jadę na próbę. - Wrócę za parę godzin - oznajmiłem.

<Oli?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz