20 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego

Stałem jak zamurowany w progu, nie wiedząc co zrobić. Raptownie pożałowałem, że kazałem mu oddać ubrania.
- Ta, głodny, ale masz się ubrać – podszedłem do niego, utrzymując wzrok na jego twarzy.
- Po co? - zapytał z uśmiechem. Zamiast mu odpowiadać, ze mnie peszy, dałem mu do rąk wszystkie ubrania i usiadłem na krześle, starając się nie patrzeć kątem oka na jego pośladki. Widziałem, jak nakłada bokserki, spodnie i koszulkę. Potem zauważyłem kieliszek i wino, wytłumaczyłem sobie, że jego zachowanie jest spowodowane alkoholem, gdyż zaczynałem się naprawdę bać, że w jego głowie zrodzi się ohydny plan dotyczący mojej osoby. Zacząłem jeść, po chwili dołączył do mnie Oli. Jedliśmy w ciszy, obiad był naprawdę dobry, a w sosie czułem wino: wiadomo było chociaż, po co je wyjął. Sam odmówiłem kieliszka czerwonej cieczy, gdy chłopak w ciągu obiadu wypił kolejne dwa. Gdy zjadłem, poszedłem do pokoju i włączyłem laptop. Jeszcze raz zacząłem przeglądać stronę biura.
- Jak rozmowa? - usłyszałem na wejściu chłopaka.
- Dobrze – odpowiedziałem, przypominając sobie, jak próbowałem zakryć malinki. Widocznie nowy pracodawca je widział, ale na moje szczęście nie poruszył ich tematu, chociaż bardzo się bałem, że ten widok wpłynie na jego decyzję. Rozmowa popłynęła szybko i spokojnie, zadał parę pytań, przedstawiłem mu swoje dokumenty, opowiedziałem nieco o swym życiorysie, pomijając fakt o więzieniu… ogółem, to poszło bardzo dobrze. Dziwne jest jednak to, że zamiast być z tego szczęśliwym, wcale nie miałem humoru.
- Czyli masz stałą robotę? - w odpowiedzi skinąłem głowę. Siedziałem na łóżku, opierając się o ścianę, na kolanach trzymając laptopa. Nagle łóżko ugięło się pod czyimś ciężarem, zobaczyłam, jak Oli zbliżył się do mnie. - Przepraszam za te malinki – usiadł obok mnie, zdecydowanie za blisko. Po sytuacji, która miała miejsce rano w łazience, nie chciałem być obok niego. Czułem się dziwnie i nie potrafiłem tego uczucia dokładnie określić. Nie było złe, ale mnie przerażało.
- Nic się nie stało – odpowiedziałem starając się od niego odsunąć, jednak z komputerem na kolanach było to ciężkie. Nagle się zbliżył, a ja zastygłem. Poczułem jego usta na swojej skórze. - Oli! - krzyknąłem, odsuwając go od siebie.
- No co… - widać było, ze wino uderzyło mu do głowy. Jeszcze mu jest mało? Teraz zamiast całować moją szyję, położył się na moim ramieniu i wpatrzył w ekran. Poczułem drapanie w gardle, zacząłem kaszleć. Wyłączyłem laptopa i wstałem z łóżka, zostawiając go. Dlaczego mu tak zależało na zbliżeniu się do mnie?
Poszedłem do łazienki, gdzie znowu zacząłem kaszleć. Zacząłem się czuć coraz gorzej. Stanąłem przez lustrem i dotknąłem swego czoła, była ciepłe. Gdy Oli zaczął coś rysować, ja wziąłem prysznic. Po pół godzinie miałem czerwone oczy i czułem się bardzo zmęczony, chociaż było jeszcze wcześnie. Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach, ponieważ zapomniałem zabrać koszulkę. Nim jednak dotarłem do szafki, usiadłem wyczerpany na krzesło i zacząłem mocno kaszleć.
- Thomas… - usłyszałem chłopaka.
- Kur*a, zaraziłeś mnie! - krzyknąłem stłumionym głosem. Miałem szczęście, że jutro sobota. Koniecznie musiałem wyzdrowieć do poniedziałku. Nie mogłem przecież nie przyjść w pierwszy dzień pracy!

<Oli?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz