19 sty 2019

Od Cheryl cd. Ophelii

– Masz bardzo przytulne mieszkanie – powiedziałam, przyglądając się bogato zdobionym ścianom, wszystko było czyste, zadbane i na swoim miejscu, czyli dokładnie tak, jak lubiłam. Dodatkowo w całym domu roznosiła się woń (nie wiem czego, bo gotowanie to ostatnie, na czym się znam, dlatego też nie jestem w stanie skojarzyć otaczających mnie zapachów), w każdym razie bardzo przyjemna. Siedziałam przy stole, z głową opartą o przegub nadgarstka, przyglądając się dziewczynie. – Pomóc ci w czymś? Będzie szybciej, tylko musisz mi pokazać gdzie, co jest – wstałam, zakasając rękawy.
– Oj, chyba już wszystko zrobione... Musi się jedynie razem przez chwilę pogotować – odparła, zamyślając się na chwilę. – Ale jeśli chcesz coś zrobić, to zagotuj wodę na herbatę – wskazała na czajnik, a ja od razu go pochwyciłam, nalewając do środka wody. Dziewczyna pokazała mi gdzie trzyma szklanki, a ja wzięłam dwie z nich, wkładając do środka saszetki z herbatą.
– Pracujesz gdzieś jeszcze? – spytałam z ciekawości. Byłam poniekąd ciekawa, czy utrzymuje się tylko z pensji kelnerki. Nie żeby stan jej portfela mnie obchodził, nigdy nie byłam materialistką, ani nie interesowało mnie, kto ile ma pieniędzy, byłam jedynie ciekawa, czy wystarcza jej pensji na utrzymanie mieszkania, które, swoją drogą, było bardzo ładne i nie wyglądało na najtańsze. W międzyczasie zalałam herbaty wodą, stawiając je na stole, a Ophelia dokończyła gotowanie i mogłyśmy zasiąść do obiadu.
– Tylko tu. Na razie nie dała bym rady mieć dwóch pracy. Jedna jest wyzwaniem samym w sobie.  Porównując mój – urwała w zastanowieniu. – Porównując moje dostosowanie do pracy sprzed paru lat – pokiwałam głową w zrozumieniu, zajmując się posiłkiem.
– To z pewnością kwestia czasu, aż się w czymś odnajdziesz, chyba że bycie kelnerką jest dla ciebie tym, co lubisz. Nie zrozum mnie źle, po prostu nie wiem czy pracujesz dorywczo, czy nie. Z resztą, tutaj nie trudno o dobrze płatną pracę.
– Lubię to co robię. Uczę się trochę kontaktów z ludźmi – przytaknęłam, po czym zaczęłyśmy w milczeniu jeść. Dziewczyna wydawała się bardzo przyjazna, zauważyłam to już wczoraj, a dzisiaj jedynie utwierdziłam w tym fakcie. Po chwili nasze talerze były puste, a Ophelia wstała, aby odebrać ode mnie naczynie, jednak ubiegła ją w tym, oferując swoją pomoc w sprzątaniu.
Kiedy talerze wraz ze szklankami były pomyte, a sztućce wysuszone i odłożone do szafki, podsunęłam pomysł małego spaceru, na który dziewczyna przystała.
Wyszłyśmy z mieszkania, rozmawiając o wszystkim i o niczym, spacerując wzdłuż ulicy. – Właśnie – zaczęłam nagle. – muszę zajść do sklepu i kupić kilka materiałów, idziesz ze mną?
– Jasne. Jakiego sklepu? Znam niewiele w tej okolicy, więc zawsze jestem gotowa na przygody – uśmiechnęła się.
– To niedaleko. Ulicę lub dwie stąd, na pewno nieraz minęłaś ten sklep. Jest po prostu mały i raczej nikt na niego nie zwraca uwagi – powiedziałam, przyspieszając lekko tempa. Zamierzałam zarwać kolejną noc w poświęceniu nad moimi ubraniami, które lada dzień powinny ukazać się na sklepowych półkach. Pozostawała jeszcze sprawa, czy spodobają się ludziom i czy dochód będzie większy, niż przeznaczona na to suma. Miałam szczere nadzieje, że będzie to kolejna kolekcja, która szczerze przypadnie ludziom do gustu. Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu, a ja zaczęłam przemierzać półki w poszukiwaniu wybranych wcześniej rzeczy, całkowicie zatracając się w tym co robię. Ekspedientka podejmowała próby pomocy mi, jednak widząc moje niezdecydowanie i fakt, jak bardzo wybredna jestem, zrezygnowała.
– Mam! – krzyknęłam uciszona, a Ophelia zaczęła mnie z uśmiechem uciszać. Zaśmiałam się jedynie, biorąc do rąk zwitki materiałów i idąc w stronę kasy. Kasjerka policzyła rachunek, który następnie uregulowałam, a chwilę później wyszłyśmy ze sklepu, ja z naręczem zakupów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz