29 sty 2019

od Oliego cd Thomasa

Uśmiechnąłem się i ogarnąłem szybko po obiedzie. Zapowiadała się kolejna miła noc? Telefon chłopaka ponownie zawirował. Podniosłem go i wysunąłem się z kuchni, patrząc, jak ogarnia łóżko, tak, żeby wygodnie nam się oglądało.
-Masz wiadomość, łap – Jego telefon przeleciał niewielka odległość i wylądował na łóżku, odbijając się raz i lądując obok ręki Thomasa.
-Dziękuję -Uśmiechnął się, a ja wróciłem do sprzątania. Nadal nie byłem w pełni sprawny, ale przynajmniej jedzenie mogłem jeść normalne. Cichy krzyk z salonu mnie zszokował. Thomas trzymał się za usta i patrzył wielkimi oczami na ekran telefonu/
-Wszystko okay? -Zapytałem niepewnie.

-tak, Okay- Jego ton głosu diametralnie się zmienił, był nagle oschły.
-Jesteś pewien? Nie wydajesz się?
-Nieważne Oli, muszę na chwilę wyjść -Podniósł się i włożył buty w pośpiechu.
-Coś nie tak? Coś zrobiłem?
-TAK, - Warknął i nagle zniknął za drzwiami, trzaskając nimi na odchodne. Usiadłem na materacu i wyraźne zdziwienie malowało się na mojej twarzy, o chuj mu chodziło? Pokręciłem do siebie głową i wydałem wargi. Nigdy nie zrozumiem ludzi. Podniosłem się i wygrzebałem z szafy parę ładnych spodni i koszulę. Zawsze wolno mi potańczyć prawda? Dawno nie byłem w klubie, a tęskniłem za natłokiem ludzi, muzyką i alkoholem. Wyszedłem z mieszkania, zamykając je na dwa zamki i spokojnym krokiem znalazłem się na miejscu po paru minutach. Klub przywitał mnie ciepłem, dymem i natłokiem spoconych ciał. Uśmiechnąłem się, byłem jednak u siebie. Powoli stałem się tłumem i tańczyłem, raz po raz odganiając od siebie natrętnych napaleńców. Trzeba wiernym być, nawet jak twoja kobita ma humorki tak? W sumie to ja byłem jego kobitą bardziej, ale chuj z tym. Wzruszyłem sam do siebie ramionami i podszedłem do baru zamawiając dwa szoty tequili. Młody chłopak siedzący przy barze wydawał się mocno zestresowany.
-Wszytko okay? -Uśmiechnąłem się w kierunku młodziaka, miał z 18 lat? Kto go wie, czy nie mniej? Popatrzył na mnie i niepewnie się uśmiechnął.
-Jak byś potrzebował pomocy to wal, nie jesteś w moim typie słonko -Posłałem mu buziaka w powietrzu i szybko wypiłem moje porcje alkoholu. Młodziak wyraźnie się rozluźniał po porcji alkoholu, która sam pił. Kiwnąłem na niego głowa i wróciłem na parkiet. Czyjaś zachłanna dłoń znalazła się na moich pośladkach, szybko się odwróciłem i spotkałem oko w oko z wysokim szatynem o czarnych oczach.
-Sorki słonko -Te słowa przyszły mi trudniej, bo był naprawdę przystojny. Uśmiechnął się, przyjmując moje słowa do wiadomości i wrócił do szukania nocnej przygody. Skierowałem swoje kroki powrotne do baru, bo alkohol przestawał pulsować w moim organizmie i zamarłem. Młodziak się pokładał, oparty o jakiegoś dobrze zbudowanego łysola zdawał się ledwo trzymać pion. Dobrze znałem takich jak on, sam kiedyś padłem takiego ofiarą. Powoli ruszyłem w jego kierunku i zatrzymałem się obok stołka.
-Dzięki za zajęcie się moim brata, ale spadamy -Posłałem wredny uśmiech łysolowi i złapałem nieprzytomnego już młodzika pod pachę. Zanim ktokolwiek mi przypieprzył, wyszedłem z lokalu i złapałem taksówkę. Nawet nie wiem gdzie mieszka, nawet nie wiem, czy ktoś wie, gdzie wyszedł... Westchnąłem i podałem kierowcy mój adres. No to spisz dzisiaj na podłodze chłopaczku. Wniosłem go po schodach i oparłem o ścianę jak manekina, kiedy walczyłem z kluczami. Drzwi wreszcie się otworzyły, a ja mogłem wtargać nieprzytomne ciało do mieszkanka. To nie mogło wyglądać dobrze, ale nieprzytomnych się nie rusza. Zaciągnąłem go do pokoju i zdjąłem poduszkę z kanapy, podkładając mu ja pod głowę, okryłem go kocem i zostawiłem z miską obok głowy. Wiem, jak źle można się czuć po pigułce, więc nie chciałem ryzykować. Zdjąłem mu buty i zostawiłem resztę ubrań. Niech nie myśli, że go dotykałem. Przebrałem się w luźne dresy i koszulkę, po czym padłem na materac otulając się kołdrą, niby noc młodą była, ale chyba moje ciało nadal potrzebowało snu. Wtuliłem twarz w poduszkę, która podejrzanie pachniała Thomasem i usnąłem, śliniąc się odrobinę. Obudził mnie cichy jęk. Chłopina się obudziła i zdezorientowanie rozglądała po pokoju.
-Co? -Miał zdarte gardło i zamglone oczy.
-Ktoś ci czegoś dosypał, się nie martw młody, twoja duma jest bezpieczna, spałeś sobie smacznie na podłodze -Mruknąłem i zerknąłem na telefon, nadal zero wiadomości.
-Ale jak to? Co się stało?
-Ktoś ci dosypał czegoś do drinka, dlatego się nie idzie do klubu samemu... Albo bez doświadczenia -Dodałem z uśmiechem i wstałem powoli szurając stopami w kierunku kuchni. Podniósł się i ruszył za mną chwiejnym krokiem.
-Kim jesteś?
-Nie pamiętasz mnie z wczoraj? Nie była to długa rozmowa przy barze, ale była -Odwróciłem się i uniosłem brew. Kiedy myślał na odpowiedzią, ja włączyłem ekspres i czekałem na napój bogów.
-Więc mi pomogłeś? Czemu?
-Czemu nie? Jesteś młody, nie ogarnięty, szkoda by było, jak by cię ktoś zgwałcił? -Uśmiechnąłem się i upiłem łyk kawy. Gorycz napoju zalała moje kubeczki smakowe, a ja cicho mruknąłem, zdecydowanie tego potrzebowałem.
-Zgwałcił? -Zrobił przerażoną minę.
-No a po co innego dodaje się komuś coś do drina? Myśl trochę ... Jak ty mas zna imie?
-Borys...
-Borys, uważaj na siebie w takich miejscach, ile ty masz lat? Osiemnaście?
-Za parę miesięcy... -Zwiesił głowę, patrząc na swoje skarpetki.
-Zajebiście, to jak skończysz osiemnastkę, to daj znać, zaproszę cię na jakiegoś drinka i popilnuję cię, żebyś się nie musiał bać, chcesz coś do picia? -Mruknąłem. Był dzieckiem jak ja... No dobra w jego wieku to ja miałem dużo za uszami, ale to inna sprawa. Pokiwał głową i wziął sobie butelkę wody, po czym wrócił do pokoju i usiadł na kanapie. Był blady.
-Słuchaj, jak wymiotujesz to do miski, po to ją dostałeś.- Podszedłem i stanąłem nad nim. Pokiwał głową i pochylił się, zwracając cos z wczoraj, do wspomnianego plastikowego naczynia. Spokojnie czekałem aż skończy i uchyliłem okno. Napił się wody i odetchnął.
-Co siedziało na żołądku co? -Uśmiechnąłem się i lekko pochyliłem się, sięgając po książkę za nim. W tym momencie drzwi od mieszkania się otworzyły i wpadł do środka Thomas. Zamarłem i wyprostowałem się. Dopiero teraz dotarło do mnie, że moja pozycja mogła być odrobinę inaczej odczytana.
-Serio kurwa? -Thomas był zły.
-Nic mnie z nim nie łączy -Uniosłem dłonie.
-Nie ma mnie jeden wieczór, a ty sobie już kogoś znalazłeś? Jesteś pierdolonym zdrajcą Oli, jebanym kutasem, który nie ogarnia niczego i nie zasługuje na wierność – Sarknął i zniknął, zanim cokolwiek powiedziałem. Westchnąłem, czując, jak coś uciska mi serce. Usiadłem na materacu i schowałem głowę w dłoniach.
-Oli?
-Kurwa, zjebałem... Znowu -Westchnąłem i przesunąłem dłonie, klepiąc się nimi po policzkach.
-To był twój chłopak?
-Nie wiem okay? To pojebana relacja, która chyba właśnie się zjebała...
-Och... przeze mnie?
-Nie, przez to, że jestem męską dziwką i śpię z każdym... Ja jebie, jestem jebanym idiotą -Prychnąłem i wstałem.

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz