7 wrz 2020

Od Veronici C.D Jake'a

Ucieszyłam się, że mężczyzna rozwiązał mój problem z autem. Dla niego to zapewne pikuś a dla mnie kosmos. Gdy mężczyzna wystawił mi rachunek sięgnęłam do portfela i wyjęłam banknot " 100"
- Zaraz wydam resztę. - odpowiedział i zaczął grzebać po kieszeniach. 
- Nie...przyjąłeś mnie bez kolejki, gdzie indziej musiałabym czekać, a tutaj chwila moment i zrobione. 
- Nie no czekałaś do wieczora. 
- Daj spokój Jake. 
Poczułam jak nagle Sully trąca nosem moją rękę. Pogłaskałam go po głowie. 
- Właśnie przypomniałam sobie, poczekaj mam coś dla Ciebie w samochodzie. 
Otworzyłam bagażnik i wyjęłam paczkę smakołyków dla psa. Były to smakołyki z wysokiej pułki, naturalne,bez sztucznych dodatków i bez zbóż. Wzięłam takie gdyż nie wiedziałam czy psiak jest na coś uczulony. 
- Mogę dać mu jednego ? 
- Tak, myślę, ze nie będzie miał nic przeciwko. 
- Dziki, wolałam spytać. - wyjęłam jednego smakołyka i podałam psu. Zaś resztę paczki wręczyłam mężczyźnie. 
- Nie musiałaś. 
- Polubiłam bardzo tego twojego psiaka. Fajnie gdybyśmy kiedyś się spotkali jeszcze. Poszli na spacer. 
- Może się zdzwonimy jeszcze. 
- Tak, fajnie by było. - uśmiechnęłam się. 
- Taa... 
Nie byłam pewna czy podziela mój entuzjazm. Jeśli nie to się po prostu nie napisze. 
- Na mnie już czas dziękuje za pomoc. 
Wsiadłam do auta i powoli odjechałam. Po powrocie do domu wpadłam tylko na chwilę nakarmiłam kota i wyszłam zarzucając torebkę na ramię, udałam się do klubu Dymitra. Moje zaskoczenie było ogromne gdy go nie zastałam. Jego pracownik poinformował mnie, że pojechał na urlop i nie wie kiedy wróci. Zajęłam swoje ulubione miejsce przy barze i zamówiłam drinka. Wypiłam go w samotności, napisałam do Archiego i Betty, na szczęście znaleźli czas i zjawili się po godzinie. Zaczęliśmy rozmawiać, opowiadałam im o moim dniu i o chłopaku którego poznałam. 
Po wypiciu kilku drinków, nasze spotkanie dobiegło końca. Zamówiliśmy Taxi które porozwoziło nas do naszych domów. 
Na całe szczęście ten dzień był o wiele ładniejszy niż poprzedni. Słońce świeciło od czasu do czasu chowając się za chmurkami, które jednak nie przepowiadały deszczu, Po mojej porannej rutynie czyli kawie, kąpieli, makijażu i dobieraniu stroju udałam się do stajni, nakarmiłam konie przyszykowałam je do jazdy po czym przyjęłam swoich uczniów którym poprowadziłam trening. Pierwsza jazda to były skoki od 9-10 potem ujeżdżenie od 10:30-11:30 kolejne były znowu skoki d 12-13. Po trzech godzinach udałam się na przerwę na obiad zjadłam szybko to co przygotowała mi gosposia gdyż o 14:30 stałam znowu na placu prowadząc kolejny trening z ujeżdżenia. Pracę skończyłam o 15: 30 Juz o 16 siedziałam na grzbiecie Femke Suprise i trenowałam skoki a o 17:30 Dosiadałam Ekwadora sama wałkując własne umiejętności ujeżdżeniowe. Około 19 wyszłam ze stajni, moi pracownicy zajęli się końmi a ja udałam się na kolacje oraz wziąć długą kąpiel w wannie z pianą. Gdy weszłam do wanny wzięłam telefon aby sprawdzić czy nikt przypadkiem do mnie nie pisał. 

Jake? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz