9 kwi 2020

Od Angeline C.D Oliego

- ZOSTAWIŁAŚ SWOJĄ TOREBKĘ U OBCEGO FACETA W AUCIE?? - Jak widać, Caroline nie była zadowolona nie tylko z mojej nowej znajomości, ale też z mojego zapominalstwa. Za to jej krzyk słyszało chyba pół bloku. Czułam, jak bębenki zaczynają mi krwawić.
- Przecież właśnie idę ją odzyskać! Pożyczam telefon! - rzuciłam, po czym pędem uciekłam z mieszkania. Gdybym została tam jeszcze przez chwilę, na pewno obsypywałaby mnie tysiącem pytań na temat Oliego, a między jednym a drugim zdaniem narzekałaby na moją nieodpowiedzialność. Wbrew pozorom Caro była bardziej czuła na moją fobię ode mnie.


Wypadłam na dwór z uprzednio wpisanym adresem do GPS-a, po czym ruszyłam w prawą stronę, tak jak pokazywała mi niebieska, wyświetlona droga. Martwiła mnie odległość, jaka dzieliła mój dom, od mieszkania Oliego. Godzinny spacer? Wracam taksówką do domu.
Boże, ja nawet słuchawek przy sobie nie miałam. Już zapomniałam, jak to jest żyć bez ciągłej muzyki w uszach. Aż zrobiło mi się trochę smutno.
Odwróciłam się z myślą, czy aby Caroline nie postanowiła pobiec za mną, ale zamiast niej zauważyłam autobus z numerem sto pięćdziesiąt dwa. Skuszona przez los, od razu sprawdziłam, czy dojechałabym nim na miejsce i… poczułam mentalną ulgę. Zaczęłam biec, żeby zdążyć na przystanek oddalony o jakieś sto metrów. I pewnie, gdyby nie kierowca, który chwilkę na mnie zaczekał, musiałabym iść pieszo tę godzinę. Dysząc, oparłam się o szybę obok drzwi i poczułam, jak coś mnie ściska w żołądku. Wysiłek fizyczny z chorobą lokomocyjną nie jest idealnym połączeniem, na dodatek sama zapomniałam o moim „transportowym przekleństwie”. Zaczęłam się gapić w okno, choć trochę eliminując moją przypadłość, jednak co jakiś czas musiałam zerkać na GPS, czy na pewno jadę w dobrym kierunku.
Po piętnastu minutach wyszłam z autobusu i głęboko odetchnęłam świeżym powietrzem, a mi od razu zrobiło się lepiej. Dalej z nosem w telefonie, szłam wzdłuż pokazanej trasy. Widząc odpowiedni blok, zaczęłam podchodzić do klatek, żeby zobaczyć, w której jest wejście do Oliego. I powiem, że… przyszłam od końca. W podskokach ruszyłam na drugi koniec budynku i cudem wślizgnęłam się do klatki za panią z pieskiem. Na szczęście nie musiałam używać windy, bo mieszkanie chłopaka znajdowało się na pierwszym piętrze. Zadzwoniłam.
Po minucie drzwi otworzył mój znajomy, a ja uśmiechnęłam się do niego zestresowana. Ja tylko wezmę swoją torebkę i wracam do domu…
- Hej… - powiedziałam, wyciągając rękę na przywitanie.
- Cześć – odrzekł i odszedł od drzwi, żeby mi je otworzyć. Wkroczyłam do jego mieszkania i w oczy od razu rzucił mi się kot. Lub kotka, nie potrafię rozróżniać płci pomimo dachowca w domu.
- Słodki kiciuś – powiedziałam, przyglądając się, jak zwierzak mi się przypatruje, a potem wchodzi do innego pokoju obok. Chłopak zniknął tam, skąd kot przyszedł.
- Dzięki. Twoja torebka – Wyszedł z pomieszczenia i podał mi moją czarną torebkę. Od razu się uśmiechnęłam na jej widok, po czym ją przytuliłam.
- Jak dobrze, że po nią przyszłam! Mój skarb kochany!
- Nie przesadzasz trochę? - Oparł się o framugę i założył ręce na torsie.
- Ani trochę. Tak to już jest być uzależnionym od telefonu… - odpowiedziałam i wyciągnęłam ze środka moją komórkę. Cała i zdrowa!
Wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Chcesz nagrać ze mną filmik? - uśmiechnęłam się słodko, od ucha do ucha. Nie liczyłam zbytnio na jego zgodę, ale zapytać zawsze można.

Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz