15 kwi 2020

Od Veronicy Do Jonathana

Przeciągnęłam się, w łóżku, po czym wzięłam do reki telefon. Poprawiłem poduszkę i usiadłam wygodnie. Weszłam na swoje konto na portalu społecznościowym i Przejrzałam ich zdjęcia oraz posty, jedna z nich właśnie pochwalił się, że mieszka w Avenley River. Od razu nacisnęłam ikonkę chatu i potaniłam do niego napisać.
Może nie ma zbyt wiele w planie i uda nam się spotkać. - pomyślałam.

Ronnie: Cześć...co dzisiaj robisz.
Archi: Hej, właśnie idę do pracy.
Ronnie: Gdzie pracujesz ?
Archi: Box Royal.
Ronnie: Nie kojarzę...ja mam swój ośrodek jeździecki więc, pomimo, że jestem w domu, to można powiedzieć, że już w pracy ... może wyskoczymy razem wieczorem do Lux ?
Archi: Jeszcze nie wiem, dam Ci znać ... Sory, ale muszę uciekać,napisze później.
Ronnie: Okej.

Wyszłam z konwersacji, po czym odłożyłam telefon na nocnej szafce i wygramoliłam się z łóżka. Gdy weszłam do kuchni cieplutkie śniadanie i kawa już na mnie czekały. Uwielbiałam naleśniki z syropem klonowym a do tego kubek mocnej czarnej kawy. Usiadłam przy stole i zaczęłam się rozkoszować posiłkiem. Miski z wodą i jedzeniem Misso były pełne, co oznaczało, że Panna Etna już się tutaj kręciła. Wzięłam kubek z kawą i podeszłam do okna, patrząc co dzieje się na zewnątrz. Dostrzegłam jak Marcus, prowadzi Femke i Ekwadora na karuzelę, po czym łapie za widły i kieruje się w stronę w stajni. Zadowolona z faktu, że wszystko odbywa się, jak należy, dopiłam kawę i odetchnęłam z ulgą. Skierowałam swoje kroki do łazienki, nalałam ciepłej wody, do wanny dodałam do niej olejki zapachowe oraz płatki róż nalazłam sobie odrobinę szampana, do kieliszka, po czym zanurzyłam się w wannie. Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. Gdy opróżniłam kieliszek i przeczytała dwa rozdziały książki, a woda zrobiła się zbyt chłodna, wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i udałam do swojej garderoby, gdzie miałam ubrania jeździeckie. Wciągnęłam na siebie białą podkoszulkę i sweter oraz bryczesy, których kolor bardzo mi się podobał. Założyłam swoje piękne czarne sztyblety i do tego skórzane sztylpy. Wzięłam również ze sobą skórzane rękawiczki. Przejrzałam się w lustrze, jak na zwykły strój treningowy prezentowałam się całkiem dobrze. Udałam się, do pokoju gdzie lekko podkreśliłam swoje oczy i usta, po czym popsikałam się słodkimi perfumami. Pewnym krokiem wyszłam z domu i udałam się do stajni.

- Cześć Marcus gdzie jest Femke ?
- Judy sprowadza ją z karuzeli, zaraz przyjdzie.
Poszłam po szczotki oraz sprzęt i powiesiłam je obok myjki. Po chwili dziewczyna przyprowadziła mi klacz, którą zaczęłam, sobie dokładnie czyść. Gdy była czysta, założyłam jej czaprak, siodło, ogłowie oraz ochraniacze, po czym dopiłam lekko popręg i wyszłam z nią na plac. Wsiadłam na klacz, która tryskała energią, jako że przez ostatnie czterdzieści minut chodziła w karuzeli, nie musiałam jej stepować, więc ruszyłam swobodnym kłusem. Po dwóch okrążeniach na jedną i drugą stronę zaczęłam z nią pracę na kołach, aby się uspokoiła i zaczęła, rzuć wędzidło, zebrała się, podstawiła zad pod siebie. Zajęło mi to kilka minut, za nim osiągnęłam efekt. Gdy klacz spokojnie kłusowała ustawiona na kołach, zaczęłam robić ósemki. Po kilku powtórzeniach w kłusie przeszłam do stępa i dałam jej wyciągnąć szyje. Po całym, okrążeniu swobodnego wyciągniętego stepa, zaczęłam żądać ustawienia i ruszyłam kłusem, w międzyczasie zmieniając kierunek przez pół woltę. Gdy czułam, że klacz jest, gotowa wyjeżdżając z narożnika, ruszyłam zebranym spokojnym galopem. Raz na prawą stronę potem na lewą stronę. Femke była już na tyle rozgrzana, że mogłyśmy zacząć skakać ustawiony przez Marcusa parkur. Galopowała spokojnie i pewnie bez problemu i wahania przeskoczyła wszystkie przeszkody ustawione na wysokości stu dwudziestu centymetrów. Po kolejnych dwóch przejazdach a czysto przeszłam do kłusa i oddałam jej wodze. Chwile pokłusowałam, po czym przeszłyśmy do stępa.
- Judy Ekwador jest już gotowy ?
- Tak już idziemy ! - odkrzyknęła.
Gdy dziewczyna przyszła zsiadłam z Femkę i wręczyłam jej wodze. Po, czym wskoczyłam na Ekwadora.
- Wsiadaj i zabierz ją, na dziesięć minut stępa po łące potem niech pochodzi jeszcze w karuzeli kolejne dziesięć minut, schłódź jej nogi na myjce i wyczyść ją. Potem puść na pastwisko, niech się wytarza i odpocznie.
Nie czekając, wyjrzałam z parkuru i udałam się na ujeżdżalnie. Praca z tym koniem, to sama przyjemność potrafił naprawdę wiele, a ja musiałam tylko siedzieć na nim i ładnie wyglądać. Po godzince zsiadłam z konia i zaprowadziłam go na myjkę. Schłodziłam nogi, rozczesałam jego sierść i wyczyściłam kopyta, po czym poszłam wyprowadzić go na pastwisko, tam gdzie radośnie już biegała Femke. Wróciłam do domu, zdjęłam buty i poszłam do pokoju, złapałam wcześniej, przygotowany przeze mnie strój i udałam się pod szybki prysznic. Zmyłam poranny makijaż, nałożyłam sobie maseczkę oczyszczająca na twarz, po czym przebrałam się w luźne domowe ciuchy i poszłam do kuchni gdzie czekała na mnie Etna z gorącym obiadem.
- Cześć Ronnie jak tam konie ?
- Dobrze, całkiem dobrze mi się dzisiaj jeździło. Co na obiad ?
- Zupa meksykańska oraz krewetki, sałatka i kawior
- Super.
Po zjedzeniu zupy i drugiego pomogłam Etnie w kuchni, chociaż ta zapewniała mnie, że sama sobie poradzi i po to dla mnie pracuje. Przewróciłam oczami, po czym udałam się, do pokoju wzięłam telefon z szafki nocnej usiadłam na łóżko i odblokowałam ekran. Na wyświetlaczu pojawiła mi się nieodczytana wiadomość, więc ją kliknęłam.

Archi: Jeśli to nadal aktualne to możemy iść, podobno w Lux jest koncert jakiegoś tutejszego artysty. A po koncercie wieczorek muzyczny. Można wziąć swoje instrumenty grać tam i śpiewać.
Ronnie: Jestem za, brzmi super, a co to za gwiazda wieczoru, ma być ?
ArchiNie wiem jakiś Hawthorne ...nie znam typa i muzyki.
RonnieDobra, idziemy, może będzie fajnie ...to, o której gra ten koleś ?
Archi: Piszą, że o 22:00 zaczyna koncert, trwa do 23:00 i około 23:10 zaczyna się wieczorek muzyczny, proponuje o 21: 30 tam być, bo możemy się nie dopchać.
Ronnie: Nie, 22 znam właściciela Lux, więc dla nas jako Vip nie zabraknie miejsca.
Archi: A załatwisz trzy ?

RonnieKogo chcesz zabrać ?
Archi: Znajoma, która wyciągnęła mnie z poprawczaka ...
Ronnie: Znam ją ?
Archi: Nie ... ale jest spoko.
Ronnie: Zobaczę co, da się zrobić i odpiszę.
Archi: Dzięki

Wyszłam z chatu i zaczęłam grzebać w kontaktach, musiałam gdzieś mieć numer tego kolesia. Robił kiedyś interesy z moim ojcem. Niestety nie mogłam go nigdzie znaleźć. Więc postanowiłam, że po prostu podjadę do niego do domu. Wstałam z łóżka, poprawiłam nieco swój wygląd i założyłam na siebie czarną sukienkę oraz naszyjnik z pereł a do tego wysokie szpilki. Wyszłam z domu, wsiadłam do auta i podjechałam prosto pod dom Dymitra. Zapukałam do drzwi, chwilę czekałam, po czym nagle ktoś je otworzył, koleś spojrzał na mnie dość mocno zdziwiony.
- Cześć mogę wejść ?
- No dobra wchodź.
Weszłam, do tej jakże nie, skromnej posiadłości rozejrzałam się i spojrzałam na faceta.
- Mam sprawę do ciebie.
- Jakiś interes ?
- Nie do końca, trzy Vip wejściówki do Lux a dzisiejszy koncert i wieczór muzyczny.
Dymitr popatrzył na mnie jak na jakiegoś pomyleńca.
- Czemu miałbym je dać obcej osobie ?
- Jestem Veronica Lodge ...
- To wiele zmienia, ale co dostanę w zamian ?
- Najlepszy rum, który przyozdobi twój barek - powiedziałam pewna siebie, podając mu butelkę Lunavi.
- Nie wiem, czy to jest tyle warte.
- Jest więcej warte niż te wejściówki.
- Zaraz to sprawdzimy.
Weszliśmy do salonu, Dymitr wziął szklankę i nalał sobie w nią rum, po czym umoczył usta.
- Niech będzie ... ale za trzy butelki - oznajmił
- Dostarczę Ci je prosto do Lux - uśmiechnęłam się.
Facet wstał, wyszedł z salonu i udał się po schodach w górę, gdy wrócił i wręczył mi trzy wejściówki.
- Dzięki. - Wzięłam je i schowałam do torebki, po czym opuściłam jego Wille.
Wsiadłam do auta, niemal od razu zrobiłam zdjęcia i wysłałam je do Archiego.

Archi: Jesteś niesamowita.
Ronnie: nie musisz mnie uświadamiać ;)
Archi: Przyjechać po Ciebie ?
Ronnie: Bez urazy, ale mogę podjechać moim Lambo po ciebie, nie zamierzam wozić się twoim subaru.
Archi: Skąd wiesz, jakie mam auto ?
Ronnie: Pochwaliłeś się na zdjęciach.
Archi: No dobra, w takim razie będziemy, gotowi z Betty u mnie czeka na Ciebie okey ?
Ronnie: Jasne.

Odpaliłam auto i wróciłam, do domu Etna zrobiła kawał dobrej roboty, gdyż cały dom lśnił. Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko, odkładając telefon na bod i sięgając po książkę, która ostatnio bardzo mnie wciągnęła. Gdy w moim telefonie rozbrzmiał alarm o godzinie dwudziestej czterdzieści pięć, zeszłam na dół, aby zjeść kolacje. Gorące tosty, już czekały na mnie, pięknie podane na talerzu. Nalałam sobie do szklani soku pomarańczowego i zabrałam się za jedzenie. Po posiłku udałam się do garderoby i zaczęłam wybierać strój na dzisiejszy wieczorny wypad. Padło na pikną fioletowa błyszczącą suknie. Dodałam do niej czarny pasek. zapięty w talii, aby ja podkreślić i wysokie czarne szpilki. Poprawiłam makijaż, po czym psiknęłam się perfumami i zeszłam na dół. Ustawiłam nawigacje, a następnie ruszyłam prosto pod dom Archiego. Gdy tylko zobaczył, moją różową brykę wraz z Betty wyszli z domu. Archi jak zawsze, ubrał się przyzwoicie, ale wygodnie. Biała koszulka, jeansowa kurtka, oraz jeansowe spodnie i adidasy. Natomiast, dziewczyna miała na sobie piękną białą sukienkę i długie czarne kozaki. Oboje wsiedli do auta, przywitaliśmy się ,a ja przy okazji poznałam Betty, rozmawiając z nią w samochodzie. Po dotarciu na miejsce weszliśmy do środka, zajęliśmy miejsca przy barze i zamówiliśmy sobie po drinku. Występ gwiazdy wieczoru opóźniał się już dobre ponad pół godziny. Ludzie zaczęli się niecierpliwić dość mocno. Nagle, usłyszałam męski głos za barem. To był Dymitr, zwracający się do mnie z grzeczną prośbą.
- Ronnie mogłabyś zaśpiewać ? Ludzie czekają na gwiazdę, ale są małe komplikacje, nie chce, aby zaraz wyszli.
Mój wzrok od razu padł na Archiego, chłopak spojrzał na mnie wystraszony.
- Jasne, pod warunkiem, żę rudy bd grał na gitarze i zaśpiewa ze mną. - oznajmiłam.
Archi wyglądał, jakby chciał, mnie zabić w tym momencie, a ja posłałam mu niewinne spojrzenie i przekorny uśmieszek. Dymitr nas zapowiedział, więc nie było odwrotu. Wchodząc na scenę, uzgodniliśmy, że zagramy dwa utwory.
- Cześć wam wszystkim, jestem Ronnie a, to Archi, jako, że gwiazda wieczoru musi się jeszcze, przygotować to zagramy i zaśpiewamy coś dla was.
Archi sięgnął po gitarę i ruszyliśmy z utworem Daddy Leones
Kolejny utwór, jaki zagraliśmy to Kids in America. Gdy zaczęliśmy, akurat zjawił się zespół a ludziom najwyraźniej ta piosenka przypadłą do gustu, bo świetnie się bawili przy tym.
Oboje spojrzeliśmy na siebie, po czym oddaliśmy scenę prawdziwym artystą.
Siedliśmy, wraz z Betty przy barze dopijając nasze drinki i zamawiając następne. Muszę przyznać, robił ogromne wrażenie, miał niesamowity głos. Chociaż żadne z nas nie znało wcześniej twórczości, tego kolesia zapewne przez najbliżej kilka dni to własnie jego muzyka będzie leciała w naszych głośnikach, autach lub słuchawkach przypiętych do telefonów. Ten wieczór był naprawdę udany,
- Jak się poznaliście z Archim ? - spytała Betty.
- Kiedyś z rodzicami jadąc na wakacje, popsuł nam się samochód i tata Archiego nam pomógł. Mieliśmy odpoczywać na jakichś wyspach, a zakochaliśmy się w okolicy i zostaliśmy w letniskowym domku niedaleko na ponad połowę wakacji. Potem już się chyba nie widzieliśmy ze trzy lata i teraz się okazało, że mieszkamy, w tym samym mieście więc nasza znajomość się odnawia.
Betty pokazał mi dyskretnie palcem, abym obejrzała się na lewo, przez ramię więc to zrobiłam. W momencie odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Pijesz z nami ? - spytałam otwarcie nieznajomego.

Jonathan ?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz