8 kwi 2020

Od Veronicy Do Gabriella

Po wczorajszym wieczorze w klubie czułam się nie najlepiej, ból głowy i suchość w gardle ewidentnie wskazywały na kaca. Zeszłam więc do kuchni, chcąc napić się zwykłej wody. Na stole zobaczyłem podaną szklaną butelkę mineralnej wody oraz szklankę a obok leżała tabletka aspiryny. Miska kota była wypełniona po brzegi, jak dobrze, że Etna wszystkiego pilnuje, nawet tego, abym nie uschła, oraz aby Misso dostawał posiłek o wyznaczonej godzinie. Poczułam jak kocur, ociera się o moją nogę i niemal się o niego nie wywaliłam się, sięgając po butelkę.
- Misso ! - krzyknęłam lekko zirytowana na futrzaka.
Ten natomiast w ramach odwetu, pokazując, jak bardzo mu się nie spodobało, wskoczył na blat, przeszedł się po nim dumnie, po czym usiadł, zawiesił wzrok na porcelanowej cukiernicy. Ledwie zdążyłam, przyłożyć szklankę do ust. Do moich uszu dobiegł odgłos, tuczącej się porcelany. Spojrzałam na kota, z groźną minom, ten zaś zadowolony, zeskoczył z blatu i podszedł do swojej miski.
- Ja Cię kiedyś przerobie na szalik-zagroziłam.
Jednak kot nie bardzo się tym przejął, gdyż totalnie mnie zignorował. Już miałam się zabierać za sprzątanie, gdy w kuchni zjawiła się Etna.
- Witam Panienko jak tam samopoczucie.
- Dobrze, dziękuje za wodę i aspirynę, zaraz posprzątam.
- Nie kłopocz się, to moja praca, czyżby robota Misso ?
- Tak nie spodobało mu się, że na niego krzyknęłam, co za durny kot.
- Wybierasz się dzisiaj do stajni ?
- Tak, dzisiaj przyjedzie Hary, pomierzy konie i zrobi im nowe siodła na miarę, bo te już mają ze trzy lata.

Poszłam do garderoby po strój jeździecki, po czym pod szybki prysznic. Zrobiłam sobie lekki makijaż i ubrałam się, przejrzałam się w lustrze, aby upewnić , że wszystko do siebie pasuje idealnie.
Ponownie zeszłam do kuchni gdzie, czkało na mnie śniadanie, choć nie byłam bardzo głodna, postanowiłam jednak, że lepiej coś zjeść niż nic. Etna przygotowała moją ulubioną sałatkę z owocami morza. Nałożyłam sobie trochę, do tego, co jakiś czas popijałam wodę. Po posiłku wyszłam z domu i skierowałam się do stajni. Marcus właśnie sprowadzał obydwa konie z karuzeli.
- Cześć-podeszłam do chłopaka i wzięłam od niego Femke.
- Hejka, za ile ma być Hary je pomierzyć.
- Mówił, że będzie około jedenastej więc za jakiś kwadrans, trzeba je, porządnie wyczyść.Zaprowadziliśmy obydwa konie na myjkę, wzięłam szczotki i zaczęłam czyścic porządnie Femke, a Marcus Ekwadora.
- Można by je wykopać, jest ciepło i ogolić-oznajmiłam.
- Myślę, że Judy zrobi to lepiej niż mnie-zasmiał się Marcus.
- Ostatnio pomyślałam sobie, że mogłabym dokupić tutaj jeszcze kilka koni.
- Będziesz jeździć na wszystkich ?
Wzruszyłam ramionami, chwilę się zastanawiając.
- Nie koniecznie, mogłabym wtedy, wsadzać ludzi, nie musieliby, wozić swoich koni do mnie.
- Słusznie, myślę, że to dobry pomysł.
Gdy skończyliśmy czyścić, do stajni zawitał Hary wraz z Judy. Przywitałam ich, radośnie.
Hary podał rękę Marcusowi, po czym zwrócił się do mnie.
- To są ich siodła tak ?
- Tak ujeżdżeniowe  Ekwadora, skokowe Femke. Chciałabym, abyś zrobił  ujeżdżeniowe i wszechstronne dla Femke oraz skokowe i wszechstronne dla Ekwadora. No i oczywiście albo te wymienimy na nowe, albo je poprawimy.
- Jasne. - Chłopak przyniósł sprzęt i zaczął dokładnie mierzyć oba konia, potem zakładał siodła i sprawdzał, co jest do poprawek.
- U Ekwadora wypchałbym tylko poduszki z tyłu, u Femke leci przedni łęk do wymiany. Myślę, że poza tym jeszcze mogą Ci posłużyć, chyba że chcesz, to zrobimy nowe, a te od Ciebie odkupie.
- Dobra to umówmy się, że jak zrobisz nowe siodła i je dostanę, to te Ci w sumie, oddam za friko, ale chce rabat czterdzieści procent na dwa siodła. - powiedziałam stanowczo.
- Jasne, masz jakieś wymagania co do koloru skóry ?
- Oczywiście jak zawsze wyśle Ci mejla, jak mają wyglądać.
- Znając ciebie, to będzie wyzwanie. - oznajmił z przerażoną miną i zaśmiał się.
Spojrzałam na niego sarkastycznie i zwróciłam się do Judy.
- Judy, mam prośbę ja wykąpie konie, to byś je ogoliła ?
Dziewczyna spojrzała na mnie, widać było, że nie chce jej się, ale w sumie za to jej płacę.
- Hary napijesz się może kawy ?
- Podziękuje mam jeszcze masę roboty. Więc uciekam.
- No dobra to pa, dzięki zaraz Ci podeśle moje oczekiwania.
Judy odstawiła Ekwadora do boksu, a ja zaprowadziłam Femke na myjkę. Odkręciłam wodę i polałam jej najpierw na nogi, a dopiero potem powoli szłam coraz wyżej, gdy cała była już mokra, wzięłam szampon i gąbkę, dokładnie zaczęłam ją szorować. Odkręciłam wodę i spłukałam z niej pianę, sięgnąłem do skrzynki po ściągaczkę, aby woda nie kapała z jej brzucha. Gdy skończyłam, delikatnie wyrównałam jej grzywę i ogon, które również wcześniej umyłam. Nałożyłam odzywkę, aby jej włosy były lśniące i zdrowe.
- Marcus wyprowadź ją na karuzelę, niech wyschnie tam spokojnie, bo jak ja puścisz na pastwisko, to się wytarza.
- Jasne. - Chłopak zabrał ode mnie konia.
Poszłam więc po Ekwadora i zrobiłam dokładnie to samo, kiedy obydwa konie schły na karuzeli, miałam czas, aby wysłać mejla. Wzięłam więc telefon do ręki, usiadłam na ogrodzeniu od parkuru i zaczęłam pisać. Byłam zadowolona, sama nie mogłam się już doczekać, kiedy Hary je zrobi i będę mogła ich używać. Judy zabrała się za golenie Femke, ja zaś w międzyczasie poszłam na stajnie, zobaczyć jak idzie robota. Konie miały czysto w boksach i podane siano w siatkach oraz musli owies i suplementy czekały na nie w żłobach, poidła zaś były lśniące, nigdzie nie było pajęczyn a podłoga w stajni elegancko zamieciona.
- Marcus, niedługo będziesz miał więcej do roboty - oznajmiłam.
- Już, nie mogę się doczekać - zaśmiał się sarkastycznie.
- Ja również.
- A przy tych dwóch jest tak mało roboty, wszystko, co dobre kiedyś się kończy. - westchnął ciężko.
- No uważaj, właśnie chce ci powiedzieć, że jutro przyjeżdża koń Betty do pensjonatu.
- Betty kupiła konia ?
- Jeszcze nie ale zgarniam Cię o czwartej rano, podpinamy przyczepę i jedziemy we trójkę po niego.
- Dobrze wiedzieć, że mam być wcześniej.
- Tak dlatego przygotuj jeszcze jeden boks.
- Dobra ...
Odwróciłam i wyszłam ze stajni, kierując się w stronę furki, zobaczyłam, że ktoś podjechał autem. Stanęłam przy bramce, patrząc na chłopaka, który właśnie wysiadał.
- Pan do stajni przyjechał ?
- Tak Chciałem zobaczyć, słyszałem, że jest tutaj pensjonat i podobno dobry trener tak ludzie mówią i piszą.
- Ach, tak Veronica Luna
- Gabriell Christian Nowel
- To mój ośrodek, można wejść, się rozejrzeć, gdyby coś proszę pytać stajennego Marcusa albo Judy, aktualnie goli jednego z koni. - uśmiechnęłam się i minęłam z nim w furtce, idąc prosto do domu. Umyłam ręce i zrobiłam sobie kawę z ekspresu, wyszłam na werandę, siadając przy stoliku. Wyjęłam telefon z kieszeni, zaczęłam przeglądać oferty sprzedaży koni. W pewnym momencie podniosłam wzrok znad ekranu i spostrzegłam mężczyznę, który kilka minut temu przyszedł oglądać stajnie. 
- Jak chcesz to siadaj-uśmiechnęłam się i wskazałam na krzesełko naprzeciwko. Chłopak zajął miejsce i zagadał na temat stajni.


Gabriell ?
1085

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz