28 paź 2020

Od Veronici C.D Jake'a

Cieszyłam się na spotkanie z mężczyzną, musiałam się jakoś, chociaż troszkę wyszykować. Już miałam zacząć się ogarniać, gdy dostałam wiadomość od Jake'a czy nie moglibyśmy jednak spotkać się jutro. Lekko mnie to zasmuciło, gdyż naprawdę nie mogłam się doczekać naszego wspólnego spotkania. Jednak może mu cos wypadło albo jakiś klient przyjechał. No cóż, każdemu czasami przytrafiają się niespodziewane sytuacje. Wzięłam więc telefon i odpowiedziałam na jego wiadomość.

Ronnie: Jasne. Nie ma sprawy, jutro w takim razie.
Jake: Tak, super
Ronnie: Miłego wieczoru, do jutra ;)

Odłożyłam telefon i zaczęłam zastanawiać się co dalej. Może jakoś inaczej powinnam w takim razie spędzić ten wieczór. W sumie wyjście do baru byłoby idealnym spędzeniem tego wieczoru. Ponownie złapałam za telefon i napisałam do Dymitra.

Ronnie: Jesteś dzisiaj w klubie ?
Dymitr: Nie, mam wakacje jestem ze znajomymi na wyspie na wakacjach.
Ronnie: A kto ma dzisiaj zmianę za barem ?
Dymitr: Mia... weź dla niej jakichś przystojniaków.
Ronnie: Haha...dobra to miłego wypoczynku.

W mojej głowie kłębiło się wiele myśli, co ma w sumie robić, wybrałam następny kontakt. Do Archiego i napisałam mu wiadomość. 

Ronnie: Hej wyskoczymy do Lux ? Mia jest za barem, weź Betty i dawaj !
Archie: Hmmm no dobra a o której ?
Ronnie: Około 20 ?
Archie: Okey, dam Ci znać czy Betty się zgadza. Więc jak coś to jesteśmy w kontakcie.

Spojrzałam na zegarek, miałam niecałą godzinę, aby się wyszykować. Był to tylko drink z przyjaciółmi, ale przecież nie mogłam wyglądać byle jak. Zwłaszcza że w lokalu sprzedawano mój rum. Udałam się do łazienki i poprawiłam makijaż, sięgnęłam po lokówkę i lekko podkręciłam włosy. Założyłam perłowy naszyjnik i kolczyki. Zastanawiałam się przez dłuższą chwilę jak mam się ubrać. Udałam się do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać ubrania. Wyjęłam czarną bluzkę na ramiączka, szary seterek, jasne Jensy, małą czarną torebkę na złotym łańcuszku. Gdy się przebrałam, sięgnęłam po szary płaszcz, po czym przejrzałam się w lustrze. Sięgnęłam po buty, które były idealnym dopełnieniem stylizacji.Teraz byłam gotowa do wyjścia, udałam się do salonu, sięgnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz, Archie odpisał.

Archie: Betty nie da rady, ale możemy iść we dwoje. 
Ronnie: Jasne. Widzimy się w Lux o 20. Zamawiam taxi.
Archie: Okey, zająłem już Ci miejsce przy barze.

Pospiesznym krokiem wyszłam z domu i wsiadłam do taksówki. Po dziegciu minutach stałam już przed klubem. Jako że Archi zajął mi miejsce, nie musiałam się spieszyć. Zapaliłam papierosa, następnie sięgnęłam po miętową gumę, aby zamaskować zapach i popsikałam się perfumami, które miałam schowane w torebce. Pewnym krokiem weszłam do środka, zostawiłam płaszcz w szatni i udałam się do baru, zajęłam miejsce obok chłopaka.- Hejka...mówiłaś, że już masz plany na ten wieczór, a tutaj proszę, jednak lądujemy razem. 
- Miałam, ale mojemu znajomemu coś wypadło ważnego, więc nie chciałam marnować tego wieczoru. 
- Rozumiem...pijesz coś ?
- Tak... tak. 
- Dla mnie będzie whisky z colą. - chłopak uśmiechnął się szeroko do barmanki. 
- Ja poproszę drinka, coś specjalnego cytrusowego, zaufam Ci Mia. 
Dziewczyna przyjęła nasze zamówienie i zabrała się do pracy. Nie wiem czemu, ale nieco nerwowo zerkałam na telefon. 
- Z kim ta namiętnie piszesz ? - Archie zmarszczył lekko jedną brew. 
- Poznałam fajnego mężczyznę, to totalne przeciwieństwo mnie, jest mechanikiem i pomógł mi z samochodem. 
- Spotykacie się ?
- Jesteśmy znajomymi, dopiero się poznaliśmy, ma fajnego psa owczarka. Jest w nim coś, co sprawia, że chce z nim spędzać czas.
- Z psem czy tym kolesiem ? 
- Ten koleś to Jake.
- To może, napisz do niego pierwsza ?
- Nie no coś ty, jest zajęty dlatego, przełożył spotkanie. 
- Może to głupie, ale nie wiem co, może być ważniejsze od spotkania z tobą ? Każdy normalny facet rzuciłby wszystko. 
- On taki nie jest, on jest inny, bardzo cichy, zamknięty w sobie, zamyślony, tajemniczy.
- Ach tak...ja bym go sprawdził a co jeśli po prostu on Cię wystawił ?
Upiłam kilka łyków drinka, może Archi miał racje. Co mi z resztą tak na tym zależało.
- Zabawimy się w detektywów-uniosłam jedną brew. 
- Szkoda, że Betty z nami nie ma, ale w sumie czemu by nie.
Szybko dopiliśmy drinka, wyszliśmy przed klub, w oczekiwaniu na taksówkę zapaliliśmy papierosa. Gdy tylko nasz transport podjechał, oboje pospiesznie wsiedliśmy się, podałam kierowcy adres. Byłam mocno ciekawa, co zastanę, gdy przyjadę na miejsce. Po dotarciu do celu zapłaciłam kierowcy. Opuściliśmy pojazd, kilkanaście metrów musieliśmy iść z buta, aby dostać się do miejsca, gdzie mieszka Jake. Usłyszałam nagle szczekanie, to był Sully, na podwórku stało kilka obcych fur, w domu paliło się światło i dobiegały z niego dziwne krzyki. 
- Ronnie zostań, ja pójdę to sprawdzić.
- Nie zostanę, to wygląda na napad.
- Trzymaj się z tyłu jasne, jak cos uciekaj. 
Poczułam jak, przechodzi mnie dreszcz, to wszystko nie wyglądało dobrze, czyżby Jake, miał kłopoty, wiedział o tym i dlatego przełożył spotkanie. Gdy Archie złapał za klamkę, wstrzymałam oddech.

Jake? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz