6 paź 2019

Od Carneya CD. Michaeli [+18]

- Co miałabym zrobić?- spytała dziewczyna, podnosząc wzrok i patrząc na mnie z wściekłością.
- Za dwie godziny odbędzie się pewne spotkanie, na którym będą wszyscy, z którymi pracuję. Nie wiem niestety o wszystkim- zacząłem, przysuwając się do niej na krok.- Pojawiłabyś się tam ze mną, w roli osoby towarzyszącej. Dowiedziałabyś się jak najwięcej od każdego, kto się do ciebie zbliży. Czyli prawdopodobnie od wszystkich, trudno ci się oprzeć. 
Blondynka prychnęła, mrucząc coś pod nosem. 
- Po tym od razu zakończę ten cały cyrk. Zostaniesz uniewinniona, twój brat też. Ale Dominic dalej będzie dla mnie pracował- zapewniłem, podając jej dłoń. 
Michaela zawahała się, jednak uścisnęła ją. Korzystając z okazji wyrwałem broń z jej ręki i odsunąłem się. 
- Spróbuj tylko coś wykręcić, a przysięgam że wymyślę coś takiego, że się nigdy nie pozbierasz.
Wiedziałem, że groźby nie są dobre, jednak chciałem mieć pewność, że nie spróbuje mnie pogrążyć przy wszystkich. Chociaż z drugiej strony, czułem się cholernie źle, robiąc jej to wszystko. Nie chciałem jej skrzywdzić w żaden sposób, wpakowała się w to przypadkiem. W duchu przeklinałem siebie za sprawienie jej tyle bólu i zmartwień. Ale wiedziałem też, że taki po prostu jestem. Krzywdzenie wszystkich wokół było niemal moim znakiem rozpoznawczym. Odetchnąłem ciężko.
- Zachowuję się jak dupek. Przepraszam. To nie twoja wina- oplątałem palce smyczą, przyciągając psa nieco bliżej siebie.- Wszystko co ci zrobiłem, było naprawdę okropne. Nie zasłużyłaś na to. Przepraszam.
Dziewczyna dalej patrzyła na mnie z wściekłością.
- Pomożesz mi w ostatniej rzeczy, później mogę zniknąć z twojego życia- dodałem.


- Jest prawie komplet- szepnąłem blondynce do ucha, podając jej kieliszek szampana.
Dziewczyna wzięła łyka i wzdrygnęła się.
- Kwaśne!
- To Moet. Nadaje się tylko do wylewania na cycki- uśmiechnąłem się szeroko, mimowolnie zaglądając w dekolt jej sukienki.
- Wtedy jest mniej obrzydliwy?
- Nie, jestem efekciarzem. Dobrze mi się to wyobraża. Taka perspektywa wynagrodzi mi smak- wsadziłem dłonie w kieszenie, opierając się o blat.- Teraz patrz uważnie. Facet po prawej, szary garnitur. Najgrubsza ryba.
Dziewczyna uniosła wzrok, spoglądając na mężczyznę. Z tego co wiedziałem, miał już koło sześćdziesiątki. Wyglądał na inteligentnego i doświadczonego, a poza tym był psychopatą. Z doświadczenia wiedziałem, że tacy są najgorsi. To, że zdołałem go usidlić w taki sposób, oznaczało, że jestem jeszcze gorszy od niego. 
- Okej, widzę. Przedstawisz mnie? Będzie łatwiej.
- Zaraz. Patrz dalej. Łysy typ, czarny garnitur, z glonojadem u boku.
Michaela rozejrzała się po sali i zatrzymała się na blondynce w piętnastocentymetrowych szpilkach, w różowej sukience. Jej usta wyglądały tak, jakby całe życie piła z konewki.
- To Seth, z Nix. A ten, z którym gada, to jakiś nowy, z Clavem. To człowiek jednego z klientów, jeszcze go nie poznałem- rozejrzałem się po sali uważnie.- Ogólnie wszyscy są tu pojebami.
Blondynka spojrzała na mnie wymownie, więc uśmiechnąłem się do niej jeszcze szerzej. Nie zależało mi na jej dobrej opinii, chociaż zdążyłem ją polubić. Żałowałem, że ostatnio moja wściekłość zaszła o krok za daleko.
- Witam serdecznie, panie prokuratorze. Cóż to za piękna kobieta u twego boku?- zapytał stary ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Michaelo, poznaj proszę naszego gospodarza, pana Franka.
Blondynka przywołała na twarz uśmiech tępej kretynki i podała rękę mężczyźnie, którą ten ucałował.
- Hi hi, cóż za maniery.
Popatrzyłem na nią z podziwem. Wszystko wskazywało na to, że była naprawdę doskonałą aktorką. Jeszcze przed chwilą miała bystre spojrzenie, a teraz wyglądała i zachowywała się tak, jakby zamiast mózgu miała rozgotowany brokuł.
- Rezerwuję następny taniec, a czy teraz na chwilę mogę porwać twojego mężczyznę?- zapytał uprzejmie.
- Oczywiście- uśmiechnęła się i ruszyła w stronę toalety.
Klient wrócił na stare tory.
- Co to za lafirynda?
- Nic wartego uwagi. Po co to całe spotkanie?- zapytałem, zabierając z tacy przechodzącego kelnera kieliszek moeta. Chyba faktycznie miałem w sobie coś z masochisty.
- Musimy przedyskutować kilka spraw. Niektórzy u mnie zaczęli za bardzo się wywyższać, a z tobą chciałem porozmawiać o jednej rzeczy. Słyszałem że jeden z twoich ma sprawę w sądzie...
- Nie martw się tym, Frank. Twoje pieniądze są u mnie bezpieczne, a przecież jako zwykły klient zawsze znajdziesz jakąś wymówkę- rzuciłem z kamienną twarzą.- Poza tym, nigdy się nie domyślą. Są zbyt tępi.
W tym momencie podszedł do nas nowy. Frank kiwnął głową w jego stronę.
- Marcus Rees, Carney Uvarov, poznajcie się.
Marcus uśmiechnął się jak Miss podczas koronacji i podał mi rękę.
- Panie Uvarov, słyszałem o panu wiele dobrego.
Odwzajemniłem uścisk dłoni.
- Tak? To ciekawe, bo jestem chujem. Trzeba od razu ustawić odpowiednią hierarchię, nie jesteśmy tutaj po to, by sobie słodzić.
Stary wybuchnął śmiechem.
- A może właśnie po to, Ney?
~~~~
Po dłuższej rozmowie z kilkoma klientami, uznałem, że czas poszukać mojej drogiej towarzyszki. Przez to całe spotkanie, zacząłem panikować, czy na pewno nikt nas nie złapie. Moi ludzie powoli zaczynali wszystko pierdolić, bałem się że wszystkie ich konsekwencje ich pomyłek wcześniej czy później mnie dosięgną. Wiedziałem, że jestem paranoikiem do kwadratu, ale nie mogłem nic na to poradzić, taka praca. Poszedłem do baru, siadając na stołku i obróciłem się w stronę parkietu. Ujrzałem roześmianą Michaelę w ramionach jakiegoś chłopaka. Marcus usiadł obok mnie.
- Dwa razy whisky- wydał polecenie barmanowi. 
Powiedział to takim tonem, jakby mówił do służby. Miałem ochotę poradzić barmanowi, by wylał mu to na łeb, ale od razu powstrzymałem tą myśl. Marcus po chwili przesunął jedną ze szklanek w moją stronę.
- Problemy w związku?- zapytał, spoglądając na parkiet.
Zaśmiałem się, upijając łyk trunku. 
- Tak właściwie w ogóle jej nie znam. Niech się dziewczyna pobawi- powiedziałem chłodno, wbijając wzrok w blondynkę, która wiła się jak jakaś larwa. 
- Niezła dupa- skomentował Marcus, uśmiechając się idiotycznie.
- Miewałem lepsze. 
Po chwili dziewczyna wyszeptała coś do ucha młodego chłopaka, po czym pociągnęła go za rękę w stronę wyjścia. To zwiastowało kłopoty. Nie wiedziała w jakie towarzystwo się pakuje. 
Rees zaczął mówić coś o naszej współpracy, jednak nawet nie zwracałem na niego większej uwagi. Zapomniał, że to nie on ustala tu zasady, zapomniał że nawet nie jest moim klientem, a jedynie debilem pracującym dla kogoś w miarę ważnego. Udawałem że go słucham, przytakując co jakiś czas i momentami zerkając na niego, jednak myślałem jedynie o tym, by w spokoju dopić whiskacza. I ewentualnie rozbić mu szklankę na mordzie, jego uśmiech był tak irytujący, że niemal wywiercał dziurę w moim umyśle. Odstawiłem puste szkło, dziękując za jakże sympatyczną konwersację i skierowałem się w stronę wyjścia. Przez szklane drzwi zobaczyłem, że facet z którym oddaliła się Michaela, łapie ją za łokieć i szarpie ją, próbując zaciągnąć w bliżej nieokreśloną stronę. Przyspieszyłem kroku, otworzyłem drzwi.
- Zostaw mnie w spokoju!- fuknęła blondynka, wyrywając się z uścisku. 
Jego mina wskazywała, że wcale nie miał takiego zamiaru, ale na mój widok natychmiast odskoczył od dziewczyny.
- Wydawało mi się, że ma ochotę- wyjaśnił, zacinając się i patrząc na mnie ze strachem. 
Od razu skojarzyłem jego twarz.
- Źle ci się wydawało, Eddie.
Stałem nieruchomo, nie chcąc zbytnio reagować. Gdybym interweniował w innym stylu, koleś wylądowałby na OIOM-ie.
- Soraweczka, szefie.
Poszedł w kierunku drzwi, a kiedy tylko zamknęły się za nim, doskoczyłem do blondynki. Miałem ochotę ją opierdolić, ale odpuściłem kiedy zobaczyłem jej minę. Nie wyglądała na pijaną, tylko śmiertelnie przerażoną. Bałem się, że przez to, co zrobiłem jej ostatnio, odniosła jakieś poważniejsze urazy na psychice. 
- Co tu się dzieje?- zapytałem najspokojniej, jak umiałem.
Dziewczyna pokręciła głową, wbijając wzrok w chodnik. Instynktownie zbliżyłem się do niej, objąłem delikatnie i pogładziłem ją po plecach. 
- Muszę ochłonąć. Chodź stąd- powiedziałem cicho, chwytając ją delikatnie za nadgarstek.

Wchodząc do windy, blondynka przywarła do moich ust. Odwzajemniłem pocałunek, wsuwając język między jej wargi. Nacisnąłem guzik i przytuliłem ją mocno do siebie. Wędrowałem dłońmi po jej biodrach, obejmując talię, żebra oraz piersi, czując jak dziewczyna drży pod moim dotykiem. Sprawnie objęła mnie w pasie swoimi udami, zaplatając ręce na mojej szyi, odrywając się na chwilę, abyśmy oboje mogli nabrać powietrza. Winda zatrzymała się z głuchym stuknięciem i drzwi otworzyły się powoli. Na szczęście hotelowy korytarz był całkowicie pusty, więc na spokojnie mogłem przejść do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i pocałowałem Michaelę natarczywie i zaborczo, zaciskając palce na jej pośladkach. Dziewczyna westchnęła, a jej uda zacisnęły się mocniej na moich biodrach. Owinąłem jej włosy wokół dłoni, odchylając jej głowę i przeniosłem usta na jej szyję. Mruknęła coś niezadowolona, mocniej do mnie przylegając i biorąc moją twarz w dłonie. Dotknąłem jej ramion, chwytając ramiączka sukienki i zsunąłem je, więżąc jej ręce na chwilę. Korzystając z okazji, przyłożyłem dłonie do jej piersi. Poczułem ciepło jej gładkiej skóry, miękką koronkę i szybkie bicie serca. Sukienka po chwili opadła na podłogę. Uklęknąłem przed dziewczyną, zdejmując jej buty i ostatnie części garderoby. Przejechałem dłonią od kostki po udo blondynki, powodując u niej kolejne westchnięcie.

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz