2 maj 2020

Podsumowanie kwietnia


     Od początku kwietnia niewiele się zmieniło, co skutecznie zrównało z ziemią wszystkie moje plany na napisanie jakiegoś wymyślnego, przejaskrawionego wstępu, którymi zwykłam urozmaicać te nudne, rutynowe podsumowania miesiąca odbywające się po to, żeby wszyscy zaklaskali najaktywniejszym. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto choć raz się przy nich zaśmiał. Dobra, bo już czuję na sobie palące spojrzenia administratorek bezgłośnie ponaglających mnie gdzieś tak od połowy pierwszego zdania, więc przejdźmy do właściwej części podsumowania… czyli wstępu, bo to była tylko przedmowa przedwstępna.
     Kwiecień — pierwsze skojarzenie? Święta, tak, na ogół święta, nawet jeśli wypadają w marcu, ponieważ kwiecień… racja, trzeba wyróżnić go czymkolwiek na tle innych miesięcy, więc święta brzmią dobrze. Niestety, nie udało nam się zrobić Wam żadnego porządnego żartu na prima aprilis, a zamknięcie bloga by nie przeszło, więc pozostaje nam mieć nadzieję na to, iż tamtego dnia nie byliście zbytnio łatwowierni. Z okazji świąt życzenia składałyśmy Wam już, moment… jakieś cztery razy? Doliczając te nieoficjalne to i z dziesięć, więc zostawmy je już w spokoju i jak kleszcze do nogi czas przywrzeć do jakiegoś innego tematu. Nie wyszły egzaminy ósmoklasistów, maturzyści napiszą matury w czerwcu, wirus się rozprzestrzenia, uczniowie nie wrócili do szkół, masowe imprezy (masowo) odwołane, premierę Czarnej Wdowy i Jamesa Bonda przesunięto, a na domiar złego nikt nie jest w stanie kontrolować tej sytuacji. Cokolwiek w tym roku wypali? Gdyby ktoś pytał, odpowiedź wybory się nie liczy.
     Ja i podsumowania bardzo się lubimy, dostaję to ukochane prawo do głosu i mogę ponarzekać Wam na to, jak świat jest okropny, a Wy nawet nie musicie tego czytać — świetny układ, prawda? Pewnie, że tak. Ostatnie zdanie wykorzystam na skomentowanie pogody — popatrzcie, mamy tę pożal się majówkę, a ja siedzę w bluzie i z ogrzewaniem, bo zimno. Chyba że to jakaś sztuczka rządu, żebyśmy siedzieli w domach, co grzecznie robimy.
     Gotowi na podsumowanie? W takim razie zapraszam do krótkiej lektury.




     Wymachując biało-czerwoną flagą z okazji Dnia Flagi witamy Was w oficjalnym, pozbawionym narzekań podsumowaniu wspaniałego miesiąca, jakim był kwiecień. O ile natura budzi się do życia dopiero teraz, tak zauważyłyśmy, że na blogu więcej nas było w marcu. Nie ma w tym nic złego, ponieważ nigdy nikt nie stawiał na ilość, także za wspaniałe 59 postów należy Wam się uścisk i zanim ktokolwiek oskarży mnie o ironię, nie, absolutnie nie, będę bronić się rękami i nogami jak przed szczepieniem z okazji trzynastych urodzin (i każdym innym). Najwięcej postów pojawiło się na początku miesiąca, taka ciekawostka. Wyświetleń zgromadziliśmy ponad 5500, głównie za sprawą wielkanocnego eventu, gdzie dzienna ich liczba dochodziła do, uwaga, aż pięciuset, a nawet ośmiuset! Raz już to mówiłam, ale powtórzę — dziękuję za wzięcie udziału i obiecuję, że niebawem pojawi się kolejny, formatem przypominający właśnie poszukiwania czekoladek i jaj. Najczęściej wyświetlanym postem okazało się opowiadanie od Betty, otwierane nieco ponad siedemset razy, na drugim miejscu figuruje post urodzinowy dla naszej drogiej Katfrin z trzydziestoma wyświetleniami. Klasycznie — podstrona Mieszkańcy kusiła was najbardziej. Pożegnaliśmy trzy postacie (dwie kobiety, jednego mężczyznę), a w naszych skromnych progach pojawiły się aż cztery (dwie kobiety, dwóch mężczyzn), co w ostatecznym rozrachunku daje trzydziestu siedmiu członków na ostatni dzień kwietnia. Maj będzie dla nas imprezowym miesiącem — już 04.05 wypadają urodziny jill, 13.05 nasze, czyli druga rocznica Avenley, a zaledwie dwa dni później — 15.05 — Michasia. Zaopatrzmy się więc w stożkowe wzorzyste czapeczki, trąbeczki i szampany, bo będzie co świętować. Poza czystką, na maj nie przewidujemy żadnych wydarzeń.


     Jak zazwyczaj u nas bywa, zrządzenie losu sprawiło, że i kwietniowe zmagania wygrywa para, która prowadzi ze sobą wątek (to chyba tradycja, ale gdyby tak się przyjrzeć, ma to naprawdę dużo sensu) — słodka Leah i rzymski polityk, Cato lub też Caton, jakkolwiek jego wspaniałe imię możemy odmieniać. Rozłożyli na łopatki konkurencję i tym samym zaskarbili sobie zaszczytny tytuł pary miesiąca. Na konto obu autorek wpłynie nagroda w wysokości 100 PD.

     Niestety, w tym miesiącu nie udało nam się wyłonić nikogo, kogo mogłybyśmy nagrodzić wyróżnieniem.
     Już kończąc, bo nie można przetrzymywać Was tu przez kolejne kilka minut, chcę tylko powiedzieć, żebyście uważali na czającą się za rogiem czystkę, która bez dwóch zdań uszczupli trochę liczbę autorów. Do zobaczenia w połowie miesiąca, w oficjalnym poście z okazji awenlejowskich urodzin — tak, bardzo lubię to celebrować.

Wasze słoneczka,
ich troje









ps. jestem gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność za zaspamienie
podsumowania gifami, przepraszam
lou
wszyscy czekamy, aż nasza alth odzyska sprzęt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz