9 lis 2020

Od Feyi cd Elizabeth

 Kolejny. Facet w średnim wieku złapał mnie pod klubem. Dał mi swój numer, ale na informację, że telefonu nie mam, od razu mnie ze sobą zabrał. Byłam zmęczona. Dorabiałam na zapas, bo samochód się zepsuł, potrzebował nowej chłodnicy. Można by powiedzieć, że pracowałam za dwóch. Koleś miał koło, 40-50 lat. Niewysoki, z lekkim brzuchem i resztkami zarostu na głowie. Obleśne łapy kleiły się do mojego ciała. Po jego upojnej zabawie zostałam poinformowana, że zostaję do jutra.

-Podobasz mi się słonko. Zrobię ci zdjęcia, zostaniesz ze mną...

-Za zdjęcia biorę dodatkowo- Mruknęłam i podniosłam się z materaca. Miał ładne mieszkanie, ale to na sto procent nie był jego stały dom. Przeciągnęłam się i odwróciłam.

-Zapłacę, nie bój się słoneczko. Mogłabyś ze mną zostać. Nie martwiłabyś się o pieniądze- Wymruczał. Oczami wyobraźni już widziałam, jego obleśne łapy na mojej osobie codziennie, jako jego kochanka. Nigdy.

-Do której jutro mam zostać?

-Po zdjęciach możesz iść. Idź, się umyj, śmierdzisz- Machnął ręką i mnie odesłał. Stanęłam pod prysznicem i zmyłam z siebie brud dnia. Jego szczoteczka do zębów została przeze mnie użyta. Jakoś musiałam umyć zęby. Wróciłam do sypialni, gdzie już spał. Chrapał cicho. Na tyle, że mogłam się wyspać. Padłam na poduszkę i oddałam się snu. Obudził mnie... No jak by to nazwać, ucisk. Facet wykorzystał poranek i użył sobie na moim nieprzytomnym ciele. Stęknęłam niezadowolona i okręciłam się.

-Chciałam się kurwa wyspać- Warknęłam i zsunęłam z siebie jego obleśne ciało.

-Oj nie przesadzaj, trochę przyjemności z rana- Wsunął mi dłoń między nogi. Jego ruchy wskazywały na to, że nigdy nie wiedział jak zaspokoić kobiety. Ba, nie potrafił chyba nikogo zaspokoić. Jego ruchy były wolne i nieprzyjemne. Miał szorstkie palce, które agresywnie starały się chyba zabić świnię, a nie zaspokoić kobietę. Jęknęłam sztucznie i zamknęłam oczy. Jak szybko „skończę” to da mi szybko spokój i jeszcze pośpię. Jęknęłam przeciągle i odsapnęłam.

-Tak, widzisz, jak ci ze mną wspaniale?-Syknął i odsunął dłoń. Kiwnęłam głową i przymknęłam oczy.

- Odpocznij, odpocznij. Wrócę do ciebie za dwie godziny. -Podniósł się i ubrał. Wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Przymknęłam oczy i usnęłam. Obudziły mnie otwierane drzwi. Wrócił.

-Wstawaj! Zaraz będzie fotograf. Musisz się umyć- Zdjął ze mnie kołdrę i pchnął lekko w kierunku łazienki. Z wlokłam się i poszłam pod prysznic. Ten dziad miał naprawdę dziwne pomysły. Umyłam się i wysuszyłam włosy. Ogarnięta poszłam goła do kuchni. Usiadłam na krześle i założyłam nogi. Została mi podsunięta kawa i rogalik, przez dziada. Jedząc, patrzyłam na drzwi. Ciekawe co to za fotograf. Ktoś zapukał. Podszedł do drzwi i otworzył. To była dziewczyna. Młoda dziewczyna. Uniosłam brew i skrzywiłam się. Moja mina chyba nigdy nie była uprzejma, ale teraz to wyjątkowo. Spojrzała na mnie i zrobiła się lekko czerwona. Zacisnęłam usta i westchnęłam. Świętoszka. Rozłożyła sprzęt i ustawiła się, była cicho. Dziad ustawiał mnie przed aparatem i kazał jej robić zdjęcia. A tu się schylałam, a tu się wypinałam. Ilość razy, jakie moje ciało było już fotografowane, nie stanowiła już dla mnie jakiejś wstydliwości. I co z tego? To tylko ciało. Po chwili i on, nagi wszedł na kadr i zaczął pozować ze mną. Zdecydowanie miał coś ze stopami. Na jednym zdjęciu wsadził sobie moją do ust. Dobrze, że dokładnie nie myłam między palcami. To mi poprawiło nastrój. Potem pozowałam jako ta uległa. Nudne. Tyle razy grałam uległą, że mogłam dostać jakąś nagrodę, dla najbardziej wkurwionej niby uległej na całym świecie. Skończyliśmy po godzinie.

-Wyślę Panu, kiedy tylko obrobię.- Obiecała i zaczęła pakować sprzęt.

-To, teraz płacę połowę, i po otrzymaniu zapłacę drugą, chcę mieć pewność- Podał jej pieniądze. Ja też się ubrałam. Wepchnął mi w tylną kieszeń plik pieniędzy i wystawił nas obie za drzwi. Westchnęłam. Popatrzyłam na dziewczynę i skrzywiłam się. Niewinna buźka, sarnie oczka. Typowa ślicznotka. Zwróciłam się do niej twarzą.

-Chcesz jakieś śniadanie?- Miałam pieniądze, mogłam zapraszać. Starczy mi spokojnie na naprawę i chwilę spokoju.

-E?

-Feya, a nie e... I pytam, czy chcesz śniadanie- Warknęłam.

-Jest 16...

-Późne śniadanie.- Mruknęłam i zaczęłam wychodzić z bloku? Klatki schodowej?

Liz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz