12 lis 2020

Od Renegeusza cd. Oliego

Ludzie śmiesznie reagowali na kolczyk, który znajdował się na genitaliach. Jedni byli zdziwieni i obrzydzeni, sądząc, że to niehigieniczne i można nabawić się niepożądanych chorób, a drudzy byli również zaskoczeni, ale zafascynowani. Najczęstsze pytanie jakie do tej pory słyszałem na ten temat to "Jak to działa?"
Poczułem jak chłopak zaczął się bawić metalowym kółeczkiem. Lekko się uśmiechnąłem, chociaż on sam miał gorszy dzień (przynajmniej miałem taką nadzieję, wolałem to, niż fakt, że albo nie potrafiłem go podniecić, albo był w jakiś sposób chory), nie przeszkodziło mu to w zadowoleniu mnie. Na początku robił to wolno. Wsadziłem dłonie w jego włosy, a on instynktownie przyspieszył ruchy głowy. W pewnym momencie spojrzał na mnie, lekko zadzierając głowę do góry. Mógłbym przysiąść, że w jego oczach widziałem coś na wzór smutku... albo bezradności? Mogłem się tylko domyślać, o co mu chodziło, ale wolałem się skupić na rozkoszy, jaka płynęła z jego działania. Zmieniał co jakiś czas tempo, był w tym wprawiony, nie powiem. Ciekawe ilu już obciągał...
Kiedy doszedłem, on nadal nie potrafił się podniecić. Wbił wzrok w ziemię i zaczął przeklinać. Otworzyłem drzwi łazienki i poklepałem go po plecach.
- W takim razie idziemy pić - postanowiłem. To nawet nie było pytanie, więc nie mógł mi odmówić, nawet, jeśli chciał. Z początku się nawet nie ruszał, prawdopodobnie dalej pogrążony we własnych myślach, dlatego łapiąc go za rękę, pociągnąłem go w stronę baru. 
- Jak się nazywasz? - postawiłem przed nim shota.
- Oli.
- Ren. Daleko stąd mieszkasz? - pokręcił przecząco głową.
- I tak, mieszkam sam - dodał, nim zapytałem. 
- Cieszę się, bo ja mam współlokatora. Więc opowiesz mi coś o sobie, nim pójdziemy do łóżka? 
- Czyli tamto w łazience było na powitanie? - wzruszyłem ramionami.
- Mi to nie przeszkadzało. Więc? - wypiliśmy. - Ilu już tak powitałeś jak mnie?
- Wielu - wzruszył ramionami, spoglądając na parkiet. - Ale ostatnio miałem suchy okres - dodał jeszcze.
- Poczułem ulgę, już myślałem, że to ze mną jest coś nie tak - przyznałem spoglądając, na co się tak patrzył. Zauważyłem, że jakiś koleś, który aktualnie tańczył z dziewczyną, przyglądał mu się. Zmarszczyłem brwi i posłałem mu środkowy palec. Nie lubiłem się niczym, ani nikim dzielić.
- Dziwie się czemu. Może za mało alkoholu - powiedział bez energii. Kiedy spojrzałem na jego bladą twarz, zauważyłem, że przypominał w pewien sposób trupa. Jakby nie chciało mu się specjalnie żyć.
- Potem to sprawdzimy - podsunąłem mu kolejnego shota. Nie rozmawialiśmy specjalnie długo, chłopak nie zbyt był otwarty, odpowiadał zdawkowo i konkretnych szczegółów się nie dowiedziałem, prócz tego, że ma kota (którego kazałem zamknąć w łazience), lubi palić i jest tatuażystą. W końcu jednak zaczęło nam się kręcić w głowie od ilości alkoholu, aczkolwiek nie do takiego stopnia, aby wylądować twarzą na parkiecie. Po przetańczeniu kilku kawałków, podczas których sprawdziłem, że nawet większa ilość alkoholu nie poprawiła jego kondycji, wypiliśmy jeszcze dwa łyki i wyszliśmy z baru. Czułem się zmęczony, ale jeśli będzie okazja, nie zamierzam jej stracić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz