20 lis 2020

Od Renegeusza cd. Oliego

Tak bardzo nienawidziłem, kiedy ktoś mi pyskował. Nie powstrzymałem się i uderzyłem go w łeb.
- Ej! - na chwilę ściągnął głowę do dołu, by za chwilę przyłożyć rękę do kości ciemieniowej. Od razu poprawił mi się humor.
- Za dużo gadasz - stwierdziłem, chowając ręce do kieszeni. - Co mi przygotujesz na obiad? - zmieniłem temat. Oli coś pomruczał pod nosem, po czym stwierdził, że to co mu wpadnie w ręce, to ugotuje. - Zjadłbym pieczonego łososia - rozmarzyłem się.
- Mój dom chyba pomylił ci się z restauracją - prychnął. 
- Czyli seks ci się nie podobał? - zapytałem urażony.
- Seks jak seks - wzruszył ramionami.
- Skoro udało mi się ciebie naprawić, chyba coś mi się należy.
- Myślałem, że już ci się odwdzięczyłem - weszliśmy do sklepu. Tatuażysta nie czekając na mnie złapał za koszyk i ruszył wzdłuż alejki. Ja na moment się zatrzymałem, kiedy starsza kobieta zajechała mi drogę wózkiem, prawie rozjeżdżając mi stopę. Grzecznie poczekałem, w tym czasie chłopak zaczął już coś wrzucać do kosza. Także powinienem zrobić sobie zakupy, ale to w drodze powrotnej, inaczej zostawię coś u niego, a potem się będzie kłócił, że to jego. 
- Wziąłem ci tego łososia - powiedział ze złością, kiedy znalazłem się obok niego. Poczochrałem go po włosach.
- Dobry chłopiec - wrzuciłem do jego koszyka przyprawę. Po znalezieniu potrzebnych rzeczy stanęliśmy w dość długiej kolejce. - Właśnie, pójdziesz jutro ze mną do baru - oświadczyłem.
- Hm? Zapraszasz mnie na randkę? - powiedział drwiąco.
- Tak, jeszcze z pięcioma dziewczynami - posłał mi pytające spojrzenie. - Baba mojego współlokatora zmusiła go do pójścia do baru. Tyle, że ona bierze ze sobą koleżanki, czyli z pięć albo sześć ich będzie. To żeby się nie zanudzić, idę ja, jego dwóch kolegów i jeszcze ty do kompletu - oznajmiłem. Oli tylko pokiwał głową.
- Dziwne spotkanie - wzruszyłem ramionami.
- To ta jego laska jest dziwna. Może jutro jej wrzucą prochy i sprzedam Holendrom? - zamyśliłem się na głos, Oli się cicho zaśmiał. W końcu dotarliśmy do kasjerki. Niska blondyna skasowała jego produkty, a kiedy tatuażysta zajrzał do portfela, spojrzał na mnie.
- Pożycz dwudziestkę - zmarszczyłem brwi.
- Nie masz kasy?
- Za mało. No daj - ponaglił mnie. Zaśmiałem się.
- A co ja, twój kolega? Było trzeba ją wziąć - przewrócił oczami.
- Chcesz ten obiad, czy nie? - zapytał ostro. Spojrzałem to na niego, to na czekająca kasjerkę, aż w końcu wyciągnąłem portfel i dałem pieniądze. Po spakowaniu produktów do toreb i wyjściu ze sklepu, znowu go uderzyłem w łeb. 
- Bierz następnym razem kasę.
- Gotuje też dla ciebie, więc byś się dołożył.
- Chyba wolę transakcję obiad za seks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz